Ford Fiesta 1.0 EcoBoost - radość z jazdy
Fiesta przeszła kompleksową kurację odmładzającą. Poza nowym, bardziej wyrazistym obliczem otrzymała paletę nowych silników. Najciekawszym motorem jest litrowy EcoBoost, który ma zapewniać dobre osiągi przy śladowym zużyciu paliwa. Czy optymistyczny scenariusz faktycznie ma miejsce?
Odświeżone Fiesty trafiły do salonów w styczniu bieżącego roku. Zmieniono tylne światła, a w miejscu niewielkiej atrapy chłodnicy pojawił się ogromny chromowany grill, przypominający nieco „twarz” samochodów ze stajni Aston Martin. Element udało się nieźle wkomponować w pas przedni, dzięki czemu Fiesta nie prezentuje się karykaturalnie. Wręcz przeciwnie. Jeżeli zostanie doposażona w wieloramienne alufelgi, przyciemnione tylne szyby oraz lakier metalizowany, zaczyna wyglądać o klasę lepiej od popularnych modeli segmentu B.
Styliści Forda dołożyli również starań, by kabina Fiesty nie wyglądała tanio. Elementy są ciekawie stylizowane, a kolorystyce czy fakturze tworzyw nie można nic zarzucić. Z miękkiego plastiku wykonano wyłącznie przednią część deski rozdzielczej. Pozostałe elementy wyglądają jednak solidnie i są dość przyjemne w dotyku. W wersji wyposażeniowej Trend warto dopłacić za kierownicę obszytą skórą. Kosztuje 400 zł i naprawdę dobrze leży w dłoniach.
Konsola środkowa została wypełniona drobnymi przyciskami. Ich zbliżone rozmiary utrudniają sprawną obsługę systemu multimedialnego. Klawisze są niewielkie, więc na fortepianowym lakierze łatwo zostawić odciski palców. Szkoda, że w ramach modernizacji Fiesta nie otrzymała bardziej zaawansowanego systemu multimedialnego. 4,2-calowy ekranik o przeciętnej rozdzielczości czy menu wymuszające częste przewijanie ekranu w celu znalezienia niektórych funkcji zaczynają sprawiać wrażenie archaicznych. Ford mógłby popracować także nad innymi detalami. Przyciski sterujące podgrzewaniem foteli znalazły się w ich podstawach – nim przyzwyczaimy się do ich położenia, będziemy zdani na poszukiwania po omacku. Uważni dostrzegą także kilka wkrętów łączących elementy wykończeniowe, wątły schowek po lewej stronie deski rozdzielczej, czy parę nierównych szczelin między plastikami.
W pierwszym rzędzie nie brakuje miejsca. Spory zakres regulacji kolumny kierownicy oraz fotela ułatwia zajęcie optymalnej pozycji. Siedzenia są wygodne i poprawnie wyprofilowane. Szkoda, że nie mają dłuższych siedzisk oraz zostały umieszczone w sporej odległości od podłogi. Po drobnych korektach komfort i wrażenia z jazdy mogłyby być jeszcze lepsze. Nie zachwyca natomiast ilość miejsca na tylnej kanapie. Najwygodniej będzie dwóm dorosłym osobom o wzroście do 1,7 m. Aby pasażerom nie zabrakło miejsca na nogi, przednie fotele nie mogą zostać maksymalnie odsunięte.
Wznosząca się linia okien oraz masywne słupki C ograniczają widoczność do tyłu. Warto zainwestować w czujniki parkowania lub kamerę cofania. Bagażnik Fiesty ma 290 litrów pojemności. Mankamentem są progi - jeden powstaje po złożeniu tylnych siedzeń, drugi znajduje się przy tylnej krawędzi kufra. Kto chciałby cieszyć się płaszczyzną z mniejszą liczbą uskoków, może zamówić za 180 zł podwójną podłogę przestrzeni bagażowej.
Ford kładzie duży nacisk na bezpieczeństwo. Testowana Fiesta posiadała siedem poduszek powietrznych, ABS, ESP oraz opcjonalny system Active City Stop, który do 30 km/h wykrywa ryzyko kolizji i samodzielnie rozpoczyna hamowanie, by zapobiec zdarzeniu lub ograniczyć jego skutki. Rewolucyjnym rozwiązaniem jest kluczyk z funkcją MyKey. To prawdziwy postrach młodych kierowców, którzy pożyczają samochód od rodziców. Elektronika pozwala na ustalenie ogranicznika prędkości i sygnału ostrzegawczego po przekroczeniu określonej prędkości (70-140 km/h). Na tym nie koniec. Troskliwy rodzic może zablokować wyłączanie systemu ESP, ograniczyć maksymalną głośność systemu audio oraz uzależnić możliwość uruchomienia silnika od zapięcia pasów.
Od kilku lat specjalnością Forda są podgrzewane przednie szyby. Takie rozwiązanie można zamówić także do Fiesty. Wydatnie ułatwia usuwanie z tafli szkła lodu i zamarzniętego śniegu. Zatopione w szybie druciki pozostają jednak widoczne, a po zmierzchu sprzyjają powstawaniu niewielkich refleksów świetlnych, co nie każdemu będzie odpowiadało.
Na marcu 2012 roku Ford rozpoczął produkcję Focusa III z silnikiem 1.0 EcoBoost. W styczniu bieżącego roku lekki i zwarty silnik przeszczepiono do Fiesty. Do wyboru jest 100- i 125-konny wariant. Ford twierdzi, że słabszy zadowoli się 4,5 l/100km w cyklu mieszanym. W rzeczywistości Fiesta zużywa litr więcej. Poza miastem można liczyć na 4,6-5,2 l/100km. Sytuacja wygląda dobrze także w mieście. W zależności od natężenia ruchu oraz zakresu wykorzystywanych obrotów, komputer pokładowy mówi o 6,0-7,5 l/100km.
Jeżeli kierowca chciałby cieszyć się niskim spalaniem, powinien korzystać z podpowiedzi komputera, który analizuje obroty i obciążenie silnika, by rekomendować najwłaściwszy moment wrzucenia wyższego biegu. Elektronika ocenia także styl jazdy. Punktowana jest prędkość, płynność oraz zmiana biegów. Na najlepszych czekają wirtualne puchary i tytuły mistrza jazdy Eco. Cieszy fakt, że system nie próbuje przymuszać do powolnej jazdy. Komplet punktów można zebrać nawet, gdy średnia prędkość zbliża się do 90 km/h.
Obecność turbosprężarki rozwiązała problem Fiest sprzed faceliftingu. Praktycznie wszystkie silniki benzynowe były ospałe na niskich obrotach. W jednostce 1.0 Ecoboost nie ma o tym mowy. Maksymalny moment obrotowy – 170 Nm – jest dostępny w przedziale 1400-4000 obr./min. Kiedy płyniemy w tempie narzucanym przez inne pojazdy, zwykle wystarcza korzystanie z zakresu 1500-2500 obr./min. Oczywiście motor nie protestuje, gdy zostanie zmuszony do pracy na wyższych obrotach. Jeżeli z nich skorzystamy, „setka” pojawi się na liczniku po 11,2 s od startu. Skrzynia biegów jest precyzyjna i dobrze zestopniowana. Ma pięć przełożeń. Elastyczny silnik uporałby się także z szóstym biegiem, który mógłby obniżyć spalanie oraz poziom hałasu.
Litrowy EcoBoost ma trzy cylindry. Inżynierowie Forda skutecznie uporali się z wibracjami – na biegu jałowym motor pracuje równo. Nie do końca udało się natomiast rozwiązać kwestię dźwięku. Co prawda sam poziom hałasu nie dokucza nawet na wysokich obrotach czy podczas jazdy autostradą, ale brak czwartego cylindra jest słyszalny. 1.0 EcoBoost charakterystycznie warczy w całym zakresie obrotów, a pod obciążeniem dźwięk przybiera na sile.
Zawieszenie ustawiono według sprawdzonej receptury Forda. Bardzo skutecznie i miękko tłumi większość nierówności, a jednocześnie pozwala cieszyć się jazdą. Fiesta pozostaje neutralna nawet na granicy przyczepności. Ewentualną podsterowność można szybko skompensować odjęciem gazu – zmiana obciążenia na zakręcie wywołuje lekką nadsterowność. Radość z prowadzenia miejskiego Forda powinni więc odnaleźć także kierowcy ze sportową żyłką.
Standardowe wyposażenie Fiesty obejmuje układ kierowniczy z elektrycznym wspomaganiem. Przyzwyczailiśmy się już, że tego typu konstrukcje nie grzeszą komunikatywnością. Fiesta wymyka się utartym schematom. Potrafi wciągnąć kierowcę do akcji, sprawnie reaguje na polecenia i stara się przekazywać dużą ilość informacji o sytuacji w punkcie styku opon i asfaltu.
Bazowa Fiesta kosztuje 44,3 tys. zł. Na samochód ze 100-konnym silnikiem 1.0 EcoBoost wydamy przynajmniej 51,5 tys. zł. Wzbogacanie wyposażenia szybko winduje cenę. Testowany egzemplarz wyceniono na niebagatelne 69 750 zł. Fakt, na pokładzie znalazło się sporo rozwiązań na miarę większych aut – w tym podgrzewana przednia szyba, podgrzewane fotele, automatyczna klimatyzacja, diodowe podświetlenie wnętrza oraz system zapobiegania kolizjom przy niewielkich prędkościach. Nie zmienia to faktu, że ceny lepiej skompletowanych Fiest są co najmniej dyskusyjne. Tym bardziej, że w testowanej Fieście do otwierania tylnych szyb służyły korbki, zabrakło tempomatu, a system multimedialny nie posiadał nawigacji.
Na zainteresowanych zakupem czeka jednak niespodzianka. Ford posiada dwa cenniki – podstawowy oraz promocyjny. Z drugiego dowiemy się, że Fiesta może być tańsza nawet o 7500 zł, a wersję 1.0 EcoBoost Trend można kupić za 44,9 tys. zł. Czy nie można było od razu skalkulować ostatecznej ceny?
W ubiegłym roku Ford Fiesta był drugim najczęściej kupowanym modelem w Europie. Nie bez przyczyny. To niewielki, ale bardzo dojrzały samochód z doskonale zestrojonym zawieszeniem, dopracowanym układem kierowniczym oraz należycie wykończonym wnętrzem. Głównym mankamentem jest ograniczona przestronność wnętrza. Kto zwykł cieszyć się jazdą, już po kilku kilometrach zapomni o tej przypadłości Fiesty.