FlexiVan - Opel Meriva
Przemyślane, praktyczne i innowacyjne rozwiązania, solidne wykonanie i dobre właściwości jezdne sprawiają, że Opel Meriva spisuje się znakomicie w roli malutkiego vana.
Praktyczność i wygoda na co dzień to chyba najważniejsze aspekty podczas zakupu samochodu, który ma spełnić się w funkcji auta rodzinnego. Najnowsza odsłona Opla Merivy z pewnością jest i praktyczna i wygodna, pomimo, że jak na minivana, całkiem niewielka. Merivę można nawet uznać za najmniejszego minivana na rynku, lub - jak kto woli - najbardziej kompaktowego. Tak czy inaczej, nowy model jest sporo większy od poprzedniej generacji – dłuższy o 246 mm, z czego jedynie 15 mm „poszło” między osie. Ale to nie rozmiary są tym, co wyróżnia Merivę.
Poprzednią generację Merivy dosyć łatwo było przeoczyć w miejskim rozgardiaszu. Pudełkowata bryła nie wyróżniała się niczym szczególnym, a auto chyba najlepiej spisywało się na niedzielnych wypadach do supermarketu. Sytuacja się zmieniła. Najnowsza odsłona Merivy posiada większość charakterystycznych dla rodziny Opla elementów stylizacyjnych z pokaźną, chromowaną osłoną chłodnicy oraz bocznymi „nacięciami” na czele. Jednak Meriva ma również własną osobowość dzięki specyficznej linii szyb bocznych. Docenią ją szczególnie dzieci siedzące z tyłu, gdy będą wyglądać przez okno.
Niewątpliwie największą nowością, która wręcz definiuje tego [mini, mikro]vana są tylne drzwi otwierane pod wiatr. Tzw. „kurołapy” zostały zaprojektowane bazując na know-how Rolls-Royce’a i trzeba przyznać, że są równie odważną, co praktyczną koncepcją. Nikt wcześniej nie stosował tego typu rozwiązania w samochodzie wielkości Merivy. Jakby nie patrzeć, nigdzie we współczesnej motoryzacji, poza Rollsem Phantomem, nie pokuszono się o zainstalowanie pary pełnowymiarowych „kurołapek”, które mogą być otwierane niezależnie od przednich drzwi. Co prawda, między przednimi a tylnymi drzwiami wciąż znajduje się masywny słupek B, ale dostęp do tylnych siedzeń ułatwia fakt, że drzwi otwierają się pod kątem niemal 90 stopni. O ile samo wsiadanie jest łatwiejsze, to zamknięcie drzwi – sięgnięcie do klamki – gdy już zajmiemy miejsce z tyłu wymaga nieco sprytu. Zamiast klamki trzeba ratować się ciągnięciem za podłokietniki, lub zamykać drzwi już przy wsiadaniu. Koniec końców rozwiązanie o nazwie FlexDoors okazuje się tylko nieznacznie bardziej praktyczne niż standardowe drzwi, ale trudno też cokolwiek mu zarzucić. Co więcej, zdaniem rodziców „kurołapy” znacznie ułatwiają „obsługę” dzieci w fotelikach.
Skoro już zajęliśmy miejsce we wnętrzu zobaczmy, jakie praktyczne niespodzianki tutaj zgotowali nam projektanci Opla. W tego typu samochodach funkcjonalne schowkowo-ładunkowe rozwiązania są niezwykle istotne. Meriva pod tym względem wypada znakomicie. Z tyłu w drzwiach dzieci spokojnie mogą zmieścić butelkę o pojemności 0,75 l, a dorośli z przodu nawet 1,5 l. Kolejną ciekawą innowacją zdaje się być system schowków między fotelami zwany FlexRail. Na szynach umieszczonych w miejscu tradycyjnego tunelu środkowego osadzono dwie suwane sekcje schowków. Dolna to podstawka z uchwytami na kubki, a górną stanowi podłokietnik z obszerną wnęką. Całość niestety spisuje się mało przekonująco, a samo suwanie jest nieco dziwaczne. Aby móc skorzystać z podstawki i uchwytów na kubki trzeba przesunąć górną część do tyłu tak, że zaczyna wkraczać do tylnej przestrzeni na nogi i uniemożliwia wykorzystanie jej jako podłokietnika. Co ciekawe, FlexRail (niedostępny w najniższej wersji wyposażenia), można zastąpić klasycznym, nieruchomym podłokietnikiem.
Przestrzeń z tyłu może być konfigurowana równie swobodnie jak ta między fotelami, a dla podkreślenia tego faktu rozwiązaniu nadano nazwę FlexSpace. Na tylnych fotelach mogą podróżować trzy osoby, chociaż nie będzie to podróż komfortowa, mimo że siedziska foteli można przesuwać do przodu i do tyłu, zmieniając proporcje przestrzeni bagażnik/kabina. Miejsca brakuje na szerokość, a tu jedynym rozwiązaniem jest pozbycie się środkowego pasażera. Wtedy można złożyć środkowy fotel i zbliżyć do siebie dwa skrajne zapewniając więcej miejsca dla pozostałej dwójki. Bagażnik Merivy ma pojemność 397 litrów, a po złożeniu foteli osiąga 1500 litrów. Nie są to imponujące wielkości, ale na cztery walizki powinno wystarczyć.
Samo wykonanie wnętrza i jakość wykorzystanych w nim materiałów nie budzi żadnych zastrzeżeń. Większość plastyków jest miękka w dotyku, chociaż warstwa „zmiękczającej” pianki ma grubość karty kredytowej. Niestety również podłokietnik w drzwiach jest miękki tylko teoretycznie, co sprawia, że dłuższa podróż kończy się obolałym łokciem. Naprawdę miękko i komfortowo jest za to pod pupą, a w najwyższej wersji wyposażenia Cosmo fotele posiadają intrygującą tapicerkę z wytłoczeniami i kontrastowe przeszycia, zgrane z równie ciekawym wykończeniem wnętrza.
Meriva trafia idealnie w punkt, w którym z całą rodziną na pokładzie jest wystarczająco komfortowa by nie prowokować dzieci do buntu przy dłuższych podróżach, ale też potrafi dać radość kierowcy, gdy już pozbędzie się pociech. Oznacza to, że Meriva nie rozpieszcza jak minivany Citroena, ale też nie jest tak podatna na przechyły. Również układ zestrojono całkiem sensownie. Działa „mięsiście”, a kierownica stawia przyjemny opór przy większych prędkościach i w ciaśniejszych zakrętach. Meriva jak na swoje proporcje i przeznaczenie prowadzi się wyjątkowo pewnie i odnajduje się w dynamicznej jeździe. Jednak dynamikę gwarantują tylko dwie, spośród ośmiu jednostek w ofercie: benzynowy Ecotec 1,4 z turbo o mocy 140 KM, oraz diesel CDTI o pojemności 1,7 litra i mocy 130 KM. Naszą Merivę napędzała ta druga.
Nowoczesny silnik z common rail może nie jest najbardziej kulturalną i najlepiej wyciszoną jednostką na rynku, ale nawet przy dłuższych dystansach nie drażni swoją pracą. Ten najmocniejszy dostępny diesel współpracował w naszym egzemplarzu z manualną 6-stopniową skrzynią biegów, i chociaż przekładnia automatyczna w tego typu samochodach jest zapewne milej widziana, to ta ręczna działa bez najmniejszego zarzutu, a maksymalny moment 300 Nm dostępny od 2000 obrotów nie zmuszał do gorączkowego operowania lewarkiem. Przy średnim spalaniu na poziomie 6 l/100 km CDTI zapewniał przyzwoite osiągi i 10,5 s do 100 km/h.
Gdy poskładamy to wszystko w jedną całość, wyłoni się obraz innowacyjnego, kompaktowego minivana o dużych możliwościach aranżacji wnętrza i niebanalnym wyglądzie. Jak przystało na Opla, Meriva jest też solidnie wykonana i przyjemna w prowadzeniu, a drzwi otwierane „pod wiatr”, wymyślne schowki oraz elastyczny system tylnych siedzeń daje jej wyraźną przewagę nad konkurencją w postaci Nota, Modusa czy Vengi. A to wszystko w samochodzie o rozmiarach i cenach zbliżonych do Astry. Testowany przez nas egzemplarz jest najdroższym w ofercie, z ceną na poziomie 87 900 zł, plus dodatki. „Golas” z benzynowym silnikiem 1,4 litra o mocy 100 KM dostępny jest już od 55 500.