Fiat Tipo - siła prostoty
Fiat powraca do segmentu C. Tym samym chce odbudować swoją pozycję na polskim rynku i wychodzi do klienta z całkiem ładnym autem za niewielkie pieniądze. Czy Fiat Tipo przekona do siebie sceptycznych klientów? Sprawdzamy podczas pierwszych jazd w Warszawie.
Choć na tle cen nowych aut 42 600 zł wygląda jak grosze, to przeciętny polski obywatel nadal musi na nie ciężko zapracować. Dobrze, jeśli za te pieniądze będzie mógł kupić coś, co mu się podoba, a nie co po prostu jest. Coś, co nie jest naszpikowane nowymi, niekoniecznie sprawdzonymi technologiami, ale będzie proste i trwałe. I to właśnie chce mu dać Fiat.
Na początek sedan
Jeśli chcecie zobaczyć, jak wygląda budżetowy sedan, wystarczy spojrzeć na Citroena C-Elysee czy Peugeota 301. Nie twierdzę, że są to samochody brzydkie czy złe, ale kiedy w swojej prostocie chciały zaoferować spory kufer, wyrósł im w tym miejscu spory, niezbyt proporcjonalny odwłok.
Fiat Tipo, z drugiej strony, miał od początku być ładnym samochodem. By nie skończyć z odwłokiem doklejonym do hatchbacka, prace rozpoczęto właśnie od nadwozia sedan. Wersję hatchback i kombi ujrzymy już za moment - bo na targach w Genewie, ale skupmy się na tym, co mamy przed sobą. A mamy obiekt na kołach, który naprawdę może się podobać. Nie wygląda jak poczciwe, tanie zło konieczne, ale dobrze zaprojektowane auto rodzinne.
Zadziorne spojrzenie z dużym grillem, łagodnie opadająca linia dachu w kierunku kufra, parę przetłoczeń - takie modne detale z pewnością zainteresują potencjalnego klienta. Dodajmy do tego jeszcze całkiem niski współczynnik oporu powietrza wynoszący 0,29 i niską masę własną 1150 kg, a ujrzymy auto, które pod tymi względami wcale nie odstaje sporo droższej konkurencji segmentu C. Na wszystkich materiałach widzimy szare Tipo, ale do wyboru pozostaje jeszcze 8 kolorów - biały, brązowy, jasnoniebieski, granatowy, czerwony, kremowy, czarny i srebrny. Do tego dokładamy jeszcze stalowe obręcze z kołpakami w rozmiarach 15 lub 16 cali i 16- lub 17-calowe felgi ze stopów lekkich.
Praktycznie, ale...
Cóż, gdzieś te ograniczenia kosztów musiały się ukazać. Jeszcze nie w projekcie wnętrza, bo wygląda nieźle (jedynie pozycja środkowych nawiewów jest nienaturalnie niska), ale w samych materiałach, z których zostało wykonane. Oczywiście, drzwi pokrywają twarde plastiki, w większości miejsc jest twardo, ale nic nie skrzypi podczas jazdy. Na postoju, kiedy będziemy wszystko naciskać, również nie jest źle. Odkryjemy, że w całej górnej części deski rozdzielczej, pod wierzchnią warstwą jest nawet pianka. Pytanie, jak będzie się to sprawować, kiedy wnętrze się nagrzeje - kiedy temperatura była niska, nie było się do czego przyczepić, jeśli nadal mamy na uwadze cenę modelu bazowego. Nie tak dawno temu jeździłem Dacią Duster w jednej z droższych konfiguracji, a wydaje mi się, że jednak prezentowane Tipo ma lepiej wykonane wnętrze.
Fiat Tipo występuje w czterech wersjach wyposażenia: Tipo, Pop, Easy i Lounge. Ta pierwsza - najtańsza została dobrana specjalnie dla polskiego rynku. Co znajdziemy w najniższym standardzie? Elektryczne szyby z przodu, grubą kierownicę z regulacją w dwóch płaszczyznach o bardzo szerokim zakresie, klimatyzację manualną, kontrolę trakcji, radio UConnect z portem USB i AUX, ale na tym koniec. W wersjach Easy i Lounge system audio nabędzie jeszcze 5-calowy ekran dotykowy z możliwością dokupienia nawigacji. Tapicerka jest zawsze materiałowa, ale w pięciu wariantach kolorystycznych.
Wymiar praktyczny. Tipo to przedstawiciel segmentu C o rozstawie osi wynoszącym 2636 mm. Samo auto mierzy 4,5 m długości i prawie 1,8 m szerokości, więc wewnątrz powinno znaleźć się miejsce przynajmniej dla czterech osób. I faktycznie, jeśli ustawić przedni fotel pod kierowcę o wzroście 1,85 m, taki sam pasażer usiądzie za nim, nie dotykając kolanami oparcia fotela ani głową do dachu. Odrobinę wyższa osoba może już jednak mieć z tym problem. Na koniec pojemność bagażnika - solidne 520 litrów, ale z wąskim otworem załadunkowym - jak to w sedanie.
Wracając do jakości wykończenia, najgorzej prezentuje się pianka, która ścieli deskę rozdzielczą pod kolumną kierownicy. Wygląda fatalnie i jest luźno zamocowana. Drugim aspektem jest roznoszący się po kabinie zapach taniego plastiku, który przyprawia o ból głowy. W przypadku pierwszej uwagi - da się o niej szybko zapomnieć i nie zwracać na to uwagi. Z pianką wchodzimy w kontakt tylko przy regulacji ustawienia kierownicy. Jeśli zaś chodzi o zapach - dziennikarze jeżdżący innymi egzemplarzami tego nie zauważyli. Być może nie dotyczy to każdego Fiata Tipo. Być może też w pierwszej fazie użytkowania trzeba regularnie wietrzyć kabinę.
Trwałość w prostocie
Pod maską Tipo nie znajdziemy setek koni mechanicznych. Trafiają tu jednak jednostki o prostej konstrukcji, które nie będą stanowić problemu dla mechaników. Do wyboru mamy więc wolnossące 1.4 16v 95 KM, 1.6 E-TorQ o mocy 110 KM z automatyczną skrzynią biegów i silniki Diesla: 1.3 MultiJet II 95 KM produkowany w Bielsku-Białej i 1.6 MultiJet II 120 KM. Fabrycznej instalacji LPG doczekamy się dopiero w hatchbacku. Podczas pierwszych jazd zaprezentowany został podstawowy silnik benzynowy.
Osiągi tej jednostki nie porażają, ale - powtarzam - nie o to chodzi w samochodzie budżetowym. 127 Nm momentu występuje w okolicach 4500 obr/min, co pozwala rozpędzić się do 100 km/h w 11,5 sekundy. Maksymalna prędkość to 185 km/h. Producent obiecuje, że spalanie w cyklu mieszanym wyniesie około 5,7 l/100 km i 7,7 l/100 km. Testowa trasa obejmowała przejazd niezbyt zatłoczonymi ulicami Warszawy i okolic - na takim odcinku uzyskiwaliśmy wyniki pomiędzy 6,5 a 7,5 l/100 km. Silnik 1.4 w zupełności wystarcza do jazdy miejskiej. Testowaliśmy go z dwoma osobami na pokładzie, ale wcale nie sprawiał wrażenia ospałego. Nie powiem też, żeby odbierał radość z jazdy.
Przednie zawieszenie zrealizowano przez kolumny McPhersona. Nie całkiem nowe, choć przebudowane specjalnie dla potrzeb Tipo. Z tyłu mamy już rozwiązanie typowo budżetowe - belkę skrętną, choć również o odrobinę zmienionej architekturze. Jazda Tipo jest naprawdę sympatyczna. Kierownica fajnie leży w dłoniach i chodzi ze "sportowym" obciążeniem. Jeśli wolimy jednak kierować jednym palcem - jest też znany z 500-tki przycisk "City”. Dla mnie tak w 500-tce, jak i tutaj jest to zbędny gadżet, ale faktycznie może wybawić ze skomplikowanej sytuacji na parkingu. Średnica zawracania ma tu wynieść 10,93 m. Dużo dobrego zyskaliśmy dzięki sztywnej konstrukcji nadwozia. Zawieszenie może dzięki temu być bardziej komfortowe, a auto nadal chętnie zmienia kierunek jazdy i pewnie pokonuje zakręty. Manualna skrzynia biegów również pracuje bardzo poprawnie i nie ma problemów z trafieniem w odpowiednie przełożenie. Gałka jest spora, ale daje pewny chwyt. Dowiedzieliśmy się, że skrzynie te są produkcji japońskiej, ale nie udało się ustalić konkretnego dostawcy.
Trochę zastanawiające jest jednak podejście do kwestii bezpieczeństwa. Owszem, mamy w standardzie kontrolę trakcji, ESC z asystentem hamowania awaryjnego, system zapobiegający dachowaniu, czy wspomaganie ruszania pod wzniesienie, ale żeby wyposażać auto tylko w dwie poduszki powietrzne? Na szczęście, boczne i kurtynowe pojawiają się już na drugim poziomie wyposażenia.
"Gramy na poważnie”
O poważnym podejściu Fiata do tego modelu świadczy choćby dystans, jaki przejechały nowe sedany w fazie testów - ponad 8,7 mln km w temperaturach od -30 do +50 stopni Celsjusza. Producent przyznaje, że musi odbudować swoją pozycję w największym segmencie, jakim jest niewątpliwie segment C. W Polsce to aż 26,7% rynku nowych samochodów.
Jak rysuje się cennik? Bazowe 42 600 zł za wyposażenie "Tipo” to niezły wabik, ale też całkiem realna szansa na posiadanie auta z salonu - z praktycznym wyposażeniem i przyzwoitym silnikiem benzynowym 1.4 95 KM. Ten sam silnik z wersją wyposażenia "Pop" kosztuje 46 600 zł, z "Easy" - 50 600 zł, a z topowym "Lounge" - 54 000 zł. Automatyczną skrzynię biegów dostaniemy wyłącznie z silnikiem 1.6 E-TorQ, czyli za minimum 49 600 zł, a ofertę zamyka silnik Diesla 1.6 MultiJet II o mocy 120 KM za 70 000 zł.
Głównym konkurentem - jak przyznaje sam Fiat - jest tu Renault Fluence. Jej oferta zaczyna się przy 46 097 zł, a kończy na 63 739 zł. Citroen C-Elysee jest jeszcze tańszy, bo wystarczy wydać 39 900 zł, by postawić go w swoim garażu. Najdroższa konfiguracja Citroena to 54 490 zł. W przypadku konkurencji ze Skodą, Fiat chce się pozycjonować gdzieś ponad Rapidem, a poniżej Octavii.
Interesujący, ale nie ekscytujący
Fiat Tipo to ciekawy stylistycznie samochód za stosunkowo niewielkie pieniądze. Proste silniki sugerują nie tyle bezproblemową eksploatację, co tanią. Wnętrze nie rozpieszcza jakością, ale też nie jest tandetne. Jest za to przestronne i pozwala wygodnie podróżować czterem osobom - nie tylko na papierze, ale także w rzeczywistości. Nie możemy też zapominać o dużym bagażniku.
Jeśli Fiat nie chce się ograniczać do gamy 500-tek z kolejnymi literkami w nazwie i zawalczyć o klientów najliczniejszego segmentu - Tipo to bardzo dobry krok w tę stronę. Reszta jest w rękach klientów.
Redaktor