Fiat Bravo - włoska robota
Zaprojektowanie Fiata Bravo trwało jedynie półtora roku i kosztowało o połowę mniej, niż projekt jego poprzednika - modelu Stilo. Wydatki obniżono także dzięki użyciu symulacji komputerowych. Takie rozwiązanie z pewnością było korzystne (i bardzo oszczędne!) dla Fiata. Ale czy Bravo nie stracił włoskiej duszy, nieznanej krzemowym procesorom ?
Bravo jest na polskim rynku już od ponad 6 lat – trudno w to uwierzyć, bo stylistyka wciąż jest świeża, a samych aut na drogach jest po prostu mało (nie licząc pojazdów straży miejskiej). Wydaje się, że klienci bardziej zainteresowani są mniejszym Punto, niż jego pięciodrzwiowym, większym bratem. Fiat zauważając taki obrót spraw, odświeżył rok temu ofertę wyposażenia, licząc na wzrost sprzedaży. Jak teraz prezentuje się następca Stilo? No cóż....
Pierwsze wrażenie jest pozytywne. Testowany egzemplarz w kolorze „czerwony allegro” (metalizowany z dodatkiem miki) wygląda przepięknie. Od razu zwraca uwagę przedni zderzak – jest bardzo długi i dramatycznie zmniejsza kąt natarcia. Jak się okazuje, przeszkadza to nie tylko podczas przemierzania polnych dróżek – w mieście, zjeżdżając z wysokiego krawężnika, możemy uszkodzić plastikowe elementy zderzaka.
Zajęcie wygodnej pozycji za kierownicą nie będzie stanowić problemu nawet dla najwyższych kierowców. Kokpit przyciąga wzrok plastikiem, który przypomina włókno węglowe oraz skierowany w stronę kierowcy panelem radia. Siedzisko fotela dla niektórych użytkowników może być za krótkie, za to nikt nie będzie narzekał na trzymanie w zakrętach. Nawet podczas długiej podróży, nie spotkamy się z bólem pleców lub innymi dolegliwościami.
Pomimo opadającej linii dachu, miejsca zarówno nad głową, jak i na nogi, jest całkiem sporo. Kanapa przeznaczona jest dla trzech dorosłych osób, choć jest to stwierdzenie trochę na wyrost - podczas dłuższych podróży będą one skarżyć się na ciasnotę. Przy pakowaniu bagażu przeszkadza wysoki próg załadunku. Omawiając bagażnik o pojemności 400 litrów, warto wspomnieć, że tracimy jego znaczną część decydując się na subwoofer. Za to niezbędnym dodatkiem są czujniki parkowania – przez tylną szybę nie widać za dużo.
Już podczas pierwszej przejażdżki odkryjemy całą masę małych, ale irytujących wad. Kierownica, choć wygodna, zasłania nam prędkościomierz w zakresie prędkości 90 – 140 kilometrów na godzinę. Nie udało mi się znaleźć takiej pozycji, aby widzieć go w całości. Gdyby tuby prędkościomierza i obrotomierza były bliżej siebie, problem by się nie pojawił. Jeśli natomiast kierowca nosi rozmiar obuwia większy niż 42, będzie miał kłopoty z obsługą pedałów – czubek buta wciąż zawadza o poduszkę kolanową pod kierownicą. Wypada jeszcze wspomnieć o umieszczeniu przycisków ogrzewania przednich foteli pod dźwignią hamulca ręcznego. Trzeba mieć naprawdę dobre zdolności manualne (lub małe dłonie), żeby uruchomić tę funkcję.
Na oddzielny akapit zasłużył system Blue&Me, opracowany razem z Microsoftem, który jest odpowiedzialny za Bluetooth i USB. Bravo nie posiada jednak dużego ekranu na którym informacje mogłyby być wyświetlane – dlatego komunikaty pojawiają się na desce rozdzielczej, gdzie znajduje się mały ekranik komputera pokładowego. I tak, żeby obsłużyć połączenie telefoniczne i USB, posługujemy się przyciskami na kierownicy. Jeśli chcemy zmienić podświetlenie ekranu, używamy guzików po prawej stronie radia. A jeżeli chcemy sprawdzić aktualne spalanie, naciskamy klawisz przy manetce wycieraczek. Na początku ciężko się w tym wszystkim zorientować. Plusem jest możliwość komunikacji głosowej i czytania wiadomości po polsku. Jednak nie wszystko zostało przetłumaczone – można natknąć się na opcję „Cruise control – włączony”. Hmm......
Jedyny diesel dostępny w wersji Street to 120–konny Multijet o pojemności 1.6 litra. Właśnie w taki silnik był wyposażony testowany model. Słabsza jednostka napędana olejem napędowym (105 KM) dostępna jest tylko w wersji Pop i Easy. Jeżeli natomiast zdecydujemy się na benzynową jednostkę, do wyboru mamy trzy warianty silnika o pojemności 1,4 litra – 90, 120 lub 140 koni mechanicznych.
Moment 300 niutonometrów dostępny jest już od 1500 obrotów na minutę. Taki wynik – przynajmniej na papierze - gwarantuje sprawne przemieszczanie się po mieście. Cóż, tak jest naprawdę, jednak manualna, sześciobiegowa skrzynia biegów może doprowadzić nas do szału w korkach. Pierwszy bieg ma najkrótsze przełożenie z jakim kiedykolwiek spotkałem się w dieslu. Przeciskając się przez warszawskie ulice, trudno było mi znaleźć złoty środek pomiędzy toczeniem się na pierwszym biegu, a powolną jazdą na drugim. Przeszkadza również długi skok lewarka.
Po wyjechaniu z miasta okazuje się, że Bravo przyspiesza bardzo chętnie aż do 4 tysięcy obrotów na minutę, osiągając pierwsze sto kilometrów na godzinę w 10 sekund. Turbodziura jest praktycznie niezauważalna, więc nie można narzekać na dynamikę auta. Poza miastem udało mi się osiągnąć spalanie na poziomie 5,2 litra oleju napędowego.
Największym problemem podczas długich podróży jest hałas. Zawsze zastanawiałem się, dlaczego niektórzy kierowcy prowadzą auta ze słuchawkami na uszach. Dziś już wiem. Jadąc 110 kilometrów na godzinę, słyszymy szum wiatru, szum opon (225/45/R17) oraz pracujący silnik. Jednocześnie. Naprawdę trudno wytrzymać jest chociażby godzinę w środku auta, nie wspominając o konwersacji z pasażerami. Pozostaje nam albo jechać wolniej, albo założyć węższe opony.
Jeżeli chodzi o zawieszenie, Fiat zdecydował się na tradycyjne rozwiązanie - kolumny MacPhersona z przodu oraz belka skrętna z tyłu. Podczas codziennej eksploatacji nie można narzekać – Bravo dobrze radzi sobie z nierównościami i zapewnia komfort kierującemu. Jeżeli jednak poczujemy w sobie Roberta Kubicę, będziemy musieli walczyć z podsterownością i dużymi przechyłami nadwozia, a układ kierowniczy ukaże wtedy swoje braki w precyzji. Bravo to pojazd służący do przemieszczania się z punktu A do punktu B, a nie do dostarczania sportowych wrażeń na górskich serpentynach.
Fiat Bravo to typowy przeciętniak. Krótki czas projektowania auta, użycie elementów z innych modeli marki czy zwykłe cięcie kosztów przyczyniły się do tego, że Bravo nie ma zbyt wiele ciekawego do za zaoferowania. Konkurencja (zwłaszcza Kia i Hyundai) nie śpi i daje więcej, za te same pieniądze. Podstawowa wersja Pop to wydatek prawie 55 tysięcy złotych. Bogato wyposażony testowany egzemplarz został wyceniony na kwotę blisko 90 tysięcy złotych.