Fiat 500 – słodki pączek
Fiat 500 od wielu lat uznawany jest za kultowe auto. Czy jest ktoś, kto nie uśmiecha się na widok pierwszej, maleńkiej pięćsetki? Choć technologia wymusiła na tym modelu "przybranie na wadze", patrząc na nowego Fiata 500 trudno nie zauważyć podobieństwa do kultowego włoskiego malca. Postanowiliśmy sprawdzić, jak taki "pączuś" sprawdza się w codziennej eksploatacji.
Wyglądu zewnętrznego Fiata 500 chyba nie trzeba zbyt wnikliwie omawiać. Jest okrąglutki i próżno w nim szukać jakichkolwiek ostrych kształtów. Łagodne linie, okrągłe światła. Na rynku nie ma obecnie chyba drugiego tak pozbawionego „agresji” auta, jak właśnie pięćsetka.
Już czerwień czy jeszcze róż?
Testowany przez nas egzemplarz odziany był w wesoły malinowy kolor, nazwany przez markę Czerwony Corallo. Malinowy, różowy, pastelowy, wyblakły czerwony – jak zwał tak zwał. Jednak z męskością ten kolor nie ma zbyt wiele wspólnego. Znacznie bliżej mu do typowego "kobiecego autka", ponieważ panie często nie mają nic przeciwko, by samochód był w bieliźnianym pastelowym odcieniu. Jednak dzięki tak niecodziennej i wręcz zabawnej barwie wzbudzał zainteresowanie przechodniów i innych kierowców. Ludzie uśmiechali się na widok pędzącego przez miasto pączka, oblanego różowym lukrem.
Najmniejszy z małych
O ile jego więksi i nieco dziwni bracia (500L czy 500X) to auta o „normalnych” gabarytach, tak tradycyjna pięćsetka jest bardzo malutka. Mierzy 3546 mm długości, 1627 mm szerokości i zaledwie 1488 mm wysokości. Rozstaw osi wynosi 2,3 metra, a rozstaw kół to ciut ponad metr czterdzieści. Choć jest większy od Smarta, to na parkingach nie ma trudności w znalezieniu mu miejsca do zaparkowania. Mimo kompaktowych gabarytów, testowy egzemplarz został wyposażony w czujniki cofania, które jeszcze bardziej ułatwiają manewrowanie. Dodatkowo kompaktowe gabaryty sprawiają, że Fiat 500 jest niesamowicie zwrotny. Jego średnica zawracania wynosi równe 10 metrów.
W 2015 roku auto przeszło gruntowny facelifting, który podobno objął aż 1800 zmian. W praktyce są one bardzo subtelne i łatwo je przeoczyć. Jednak pięćsetka otrzymała opcjonalne ksenonowe reflektory (dopłata 3300 zł), które – mimo niepozornych rozmiarów – dobrze doświetlają drogę podczas jazdy w nocy. Dodatkowo mamy także światła do jazdy dziennej.
Pączek z nadzieniem
O ile barwa lakieru wywołuje uśmiech na twarzy, tak w środku można już dostać oczopląsu. Do testów przypadł nam egzemplarz w wersji wyposażenia Lounge. Od pierwszej chwili w oczy rzuca się panel deski rozdzielczej, który aż lśni od nadwoziowego różu (naprawdę wygląda jak polany lukrem!). Całość skomponowano z jasnobeżową tapicerką. Postawienie na jasne kolory wnętrza sprawiło, że kabina mimo niedużych rozmiarów nie jest klaustrofobiczna. Dodatkowo, testowy egzemplarz otrzymał otwierany szyberdach, wpuszczający do wnętrza nieco słońca. Od wersji wyposażenia Pop w górę, mamy także radio Uconnect o przekątnej 7 cali (w wersji wyposażenia Lounge wymagającym dopłaty 1000 zł).
Kierownica jest wygodna i dobrze leży w dłoniach, choć w stosunku do gabarytów autka mogłaby być nieco mniejsza. Lewarek zmiany biegów umieszczono z przodu na lekkim podwyższeniu, co układem przypomina rozwiązania z aut dostawczych. Pozycja za kierownicą jest nieco „stołkowa” i początkowo może być trudno znaleźć wygodne ustawienie. Minusem jest niestety wąski zakres regulacji foteli. Nie mamy możliwości podnoszenia lub opuszczenia siedziska, a jedynie jego kąta nachylenia. Czyli albo zrobimy sobie z fotela niewygodne gniazdo, albo zjeżdżalnię w stronę pedałów. Tak źle i tak nie dobrze.
Ładowność
Własności przewozowe nie są najmocniejszą stroną Fiata 500, ale i tak niektórych może w tej kwestii pozytywnie zaskoczyć. Tylną kanapę uznałabym za całkowicie teoretyczną, ponieważ gdy za kierownicą zasiądzie osoba o wzroście 170 centymetrów, przestrzeń na nogi z tyłu drastycznie się kurczy. Jeśli pasażer podróżujący obok kierowcy przesunie się maksymalnie do przodu, może uda nam się zmieścić dorosłą osobę w drugim rzędzie siedzeń.
500-tka nadrabia jednak bagażnikiem. Choć jego pojemność 185 litrów nie powala na kolana, to konstrukcyjnie został on bardzo dobrze przemyślany. Bez problemu położymy w nim kabinową walizkę na płasko. A nie można tego powiedzieć choćby o konkurencyjnym Citroenie C1, którego bagażnik jest może i głęboki, ale na tyle wąski, że walizka musi stać w pionie, obijając się na wszystkie strony przy każdym dodaniu gazu czy hamowaniu. W Fiacie 500 choć przestrzeń bagażowa jest stosunkowo płytka, to dzięki sporej powierzchni możemy całkiem użytecznie rozplanować każdy ze 185 litrów pojemności. Po złożeniu tylnej kanapy otrzymamy 625 litrów przestrzeni, czyli wartość porównywalną do niektórych aut kombi lub SUV-ów bez rozkładania oparć.
Miejskie serduszko
Pod różową maską różowego samochodu znalazł się… nie-różowy silnik o objętości skokowej 1.2 litra. Cztery cylindry nie pracujące w towarzystwie turbosprężarki generują 69 koni mechanicznych (dostępnych przy 5500 obr./min.) i maksymalny moment obrotowy 102 Nm (od 3000 obr./min.). Choć nie są to parametry powalające na kolana, do miejskiej jazdy okazały się zupełnie wystarczające. Czasem czuć brak mocy, ale bez problemu można to sobie zrekompensować nieco ostrzejszymi redukcjami, przeciwko którym radosna pięćsetka wcale nie protestuje. Do 100 kilometrów na godzinę rozpędzimy się w 12,9 sekundy (w przypadku testowanego egzemplarza z pięciobiegową manualną skrzynią biegów). Maksymalna prędkość deklarowana przez producenta to 160 km/h. Jednak podróżowanie z dużymi prędkościami takim maleństwem nie należy do najprzyjemniejszych. Z racji na niewielką masę (940 kilogramów), autko podskakuje na nierównościach i jest wrażliwe na boczne podmuchy wiatru.
Zbiornik paliwa w tym malcu pomieści zaledwie 35 litrów benzyny. Jednak różowy pączek nie jest zbyt łakomy na paliwo. Producent deklaruje zużycie w mieście na poziomie 6,2 l/100 km i faktycznie jest to wynik jak najbardziej osiągalny. Podczas dynamicznej jazdy, trzeba liczyć się ze spalaniem większym o około litr, ale trudno skłonić skromne 1.2 do wypicia większych ilości benzyny.
Mimo zupełnie cywilnego zawieszenia zapożyczonego z Fiata Panda, ten mały pączek prowadzi się zaskakująco przyjemnie. Mimo że ze sportową jazdą nie ma nic wspólnego. Krótkie zwisy i szeroko rozstawione kółka sprawiają, że wjedziemy nim dosłownie wszędzie. Zawieszenie całkiem dobrze radzi sobie z nierównościami dróg. Przy ostrzejszych łukach nieco przechyla się na boki, ale w żadnym wypadku nie kładzie się na lusterkach.
Ceny
Ceny Fiata 500 w Polsce startują od 41 400 zł. Za tę kwotę kupimy auto w podstawowej wersji wyposażenia Pop z rocznika modelowego 2017 (przecenione o 3,5 tys. zł). Testowana przez nas odmiana Lounge to wydatek co najmniej 46 900 zł.
Choć o Fiacie 500 zwykło się mówić, że to auto kobiece, to przychodzi mi na myśl bardziej adekwatne określenie. 500-tka to samochód po prostu wesoły i radosny. Każdy, kto na niego spojrzy, będzie miał zapewne podobne odczucia. To tak, jak byśmy spojrzeli w oczy rozczulającemu, słodkiemu szczeniakowi. No co? Nie uśmiechniesz się? Pewnie, że się uśmiechniesz! I to jest chyba największa zaleta tego auta, że wzbudza taką radość.