Fiat 500 C - Czapka na zimę
Czyste niebo i słońce to naturalne środowisko dla kabrioletu. Zwykle jednak oznacza to temperaturę przekraczającą 20 stopni Celsjusza. A co jeżeli pod tym bezchmurnym niebem słońce nie podnosi temperatury powyżej 10 stopni... poniżej zera?
Przez lata kabriolety były traktowane jako sezonowe pojazdy. Ostatnio jednak producenci podkreślają, że coraz lepsze technologie i wyższa jakość dostępnych materiałów pozwalają wykorzystywać te samochody przez cały rok. Rzecznik Fiat Auto Poland podkreślał, że to przede wszystkim samochód na lato, ale wydający mi przy dziesięciostopniowym mrozie testowe auto pracownik stacji serwisowej powiedział: - Mrozu nie ma się co bać, kabriolet ma dwa razy większą nagrzewnicę niż hatchback. Faktycznie nie zmarzłem. No, przynajmniej nie bardziej niż w innych samochodach.
Fiat 500 C to nietypowy kabriolet. Zastosowano w nim takie samo rozwiązanie jak w kultowym Fiacie 500 sprzed pół wieku. Ma nie tylko przednią szybę, ale ramę dachu z masywnym tylnym słupkiem. Wielowarstwowy dach ma tylne okienko z ogrzewaniem. Jest składany na dwie raty – można otworzyć tylko górną powierzchnię albo całość. Wszystko odbywa się automatycznie, przy użyciu przycisków zamontowanych nad przednią szybą. Ja nie próbowałem wcale – przy dużych mrozach tworzywo powłok dachu staje się bardzo sztywne. Może to grozić popękaniem podczas składania dachu, a później przeciekaniem.
W zasadzie z termicznego punktu widzenia nie zauważyłem większych różnic między „pięćsetką” w wersji C i standardowym hatchbackiem, jakim jeździłem kilkanaście dni wcześniej. Podczas jazdy nie nękały mnie przedmuchy zimnego wiatru od strony łączenia dachu z ramą. Nieco się tego bałem, bo hałas ulicy wciskał się przez miękki dach znacznie bardziej niż w wersjach zadaszonych metalem. Mróz dał mi się natomiast mocno we znaki podczas tankowania. Przed wydaniem mi samochodu pracownicy stacji serwisowej umyli go tak szczodrze, że woda dostała się także do zamka korka wlewu paliwa, choć jest on przecież schowany pod klapką. Musiałem kilkadziesiąt minut czekać na stacji aż da sobie z tym lodem radę alkoholowy odmrażacz do zamków. Kiedy już zatankowałem, humor znacznie mi się poprawił, bo okazało się, że następne tankowanie mam za ponad 800 km. Spalanie tej wersji to średnio 3,9 l/100 km. Oczywiście, według danych fabrycznych. A te osiąga się w laboratoryjnych warunkach, a więc nie przy dziesięciostopniowych mrozach.
W porównaniu z hatchbackiem sporą różnicę daje także znacznie skromniejsza przestrzeń bagażowa. W tym wypadku mamy do dyspozycji tylko niewielki bagażnik z wąską klapę, unoszoną na długich zawiasach, co ułatwia dostęp do dość niewygodnej przestrzeni. Można oczywiście złożyć dzielone oparcie tylnej kanapy, ale sztywna przegroda z miejscem na schowanie dachu zmniejsza funkcjonalność tego rozwiązania.
Mały turbodiesel o mocy 95 KM wystarczająco dynamicznie radził sobie z małym kabrioletem. Samochodzik waży niewiele ponad tonę, więc taka moc wystarcza na całkiem dynamiczną jazdę. Na osiągnięcie 100 km/h mały Fiat potrzebuje niecałych 11 sekund. Maksymalnie może osiągać 182 km/h. Miałem wrażenie, że rozgrzewał się dość długo, ale w końcu kilkugodzinne postoje na kilkunastostopniowym mrozie mocno wychładzają.