Ferrari Four (FF) - wszechstronna rewolucja
Jak zapewnił nas swego czasu Amedeo Felisa, marka Ferrari nie zamierza pójść w ślady Astona Martina i Porsche, plamiąc swój ekskluzywny wizerunek "4-drzwiową limuzyną w stylu coupe". Świat się jednak zmienia i słynny producent supersamochodów z Maranello musiał pójść na ustępstwa, naginając swoją wieloletnią tradycję. I w ten sposób przyszedł na świat model Four (FF), zastępujący 612 Scaglietti.
Najmłodsze dziecko inżynierów Ferrari łączy w sobie kilka ustępstw od dziedzictwa włoskiej firmy. Po pierwsze, zamiast tradycyjnego nadwozia typu coupe zastosowano tu karoserię określoną mianem „shooting brake”. Po drugie zaś, klasyczny napęd tylny ustąpił miejsca – po raz pierwszy w historii marki – mechanizmowi przenoszącemu moment napędowy na wszystkie cztery koła. W efekcie, poprawiła się wszechstronność pojazdu – zarówno ze względu na przestronność wnętrza, jak i możliwości jazdy w różnych warunkach.
Zanim przyjrzymy się wyglądowi zewnętrznemu z bliska, nadmieńmy, że Four nie jest pierwszym Ferrari, w jakim zastosowano karoserię a la kombi – podobną sylwetkę otrzymały już takie modele jak 365 GTB/4 Shooting Brake czy 330 GT Shooting Brake. Trzeba jednak podkreślić, że pod względem zgrabności tylnej części nadwozia, FF bije na głowę poprzednie „niby-kombi” od Ferrari.
Choć znajdą się tacy, którzy karoserię Foura (zaprojektowaną przez włoską Pininfarinę) uznają za pokraczną i absolutnie nieatrakcyjną, trudno odmówić jej dynamizmu i cech typowych dla supersportowych produktów z logo Ferrari. Do tych ostatnich zaliczymy przede wszystkim grill w stylu 612 Scaglietti, reflektory nawiązujące do 458 Italii, jak również okrągłe światła tylne a la 599 GTB Fiorano. Agresywności dodają nadwoziu wyraziste kształty zderzaków, mocno wyprofilowana maska, jak również cztery końcówki wydechu.
Pod nadwoziem, mierzącym 4907 mm długości, 1953 mm szerokości i 1379 mm wysokości, projektantom Ferrari udało się wygospodarować wnętrze, które pod względem obszerności pozostawia konkurencyjne superauta daleko w tyle. Dzięki delikatnie opadającej linii dachu na tylnej kanapie mogą usiąść naprawdę wysokie osoby, nie bez znaczenia jest też bagażnik dorównujący 450-litrową pojemnością rodzinnym sedanom segmentu kompakt (w postaci np. Toyoty Corolli). Po złożeniu tylnych siedzeń do dyspozycji jest aż 800 litrów.
Opisując wnętrze, podkreślić należy ponadto jego sportową stylizację, luksusowe wykończenie oraz ekskluzywne elementy wyposażenia. Oprócz sześciu wariantów skórzanej tapicerki, Ferrari zaproponowało nabywcom Foura zaawansowany system rozrywkowy uprzyjemniający podróż dzięki dwóm wyświetlaczom DVD, telewizji, a także 16-kanałowemu systemowi audio Dolby Surround o mocy 1280 watów.
Przechodząc do kwestii mechaniki nowego bolidu z Maranello, docieramy do kolejnego, po nadwoziu i wnętrzu, rewolucyjnego elementu opisywanego Ferrari. Przekazywaniem momentu napędowego na koła zajmuje się układ 4RM Ruote Motrici, którego jednostka sterująca PTU (Power Transfer Unit) połączona jest bezpośrednio z wałem korbowym. Za napędzanie przednich kół odpowiadają dwa sprzęgła wielopłytkowe działające niezależnie od siebie, w części tylnej znajdziemy natomiast elektroniczny dyferencjał E-Diff.
Zaawansowana konstrukcja napędu 4RM pozwala na dynamiczny rozdział momentu napędowego pomiędzy koła, a tym samym znakomitą trakcję. Istotną cechą nowego napędu jest też jego rekordowo niska masa – jak zapewnia Ferrari, cała konstrukcja waży o około 50 procent mniej niż mechanizmy konkurencji. Dzięki temu, udało się zachować idealny rozkład mas pomiędzy osie – 47 % z 1790 kilogramów przypada na przód, zaś pozostałe 53 % - na tył.
Jak przystało na prawdziwy model spod znaku rozbrykanego rumaka, FF wyposażony został w jednostkę napędową dysponującą ogromnym stadem koni mechanicznych i niutonometrów. Drzemiący pod przednią klapą silnik 6.3 V12 jest w stanie rozwinąć niewyobrażalne wręcz 660 KM (przy 8000 obr./min.) oraz 683 Nm (przy 6000 obr./min.). Motor ten połączono z 7-stopniową, 2-sprzęgłową przekładnią sekwencyjną F1.
Potężny układ napędowy poszedł oczywiście w parze z piorunującymi osiągami. Według danych fabrycznych, pierwsza „setka” pojawia się na prędkościomierzu po 3,7 sekundy, druga widnieje po 11 sekundach, a prędkość maksymalna oscyluje wokół 335 km/h. Wobec tych wyników, uzyskane parametry ekonomiczno-ekologiczne nie wydają się specjalnie wysokie – z oficjalnych informacji ujawnionych przez Ferrari możemy dowiedzieć się, że spalanie wynosi 15,4 l/100 km, a emisja CO2 kształtuje się na poziomie 360 g/km. Spora w tym zasługa systemu HELE (High Emotion Low Emissions), obejmującego m.in. technologię Stop & Start.
Do podanych powyżej wartości przyspieszenia, prędkości maksymalnej, a także zużycia paliwa i emisji dwutlenku węgla, powinniśmy dołączyć jeszcze stosunek masy do mocy (2,7 kg/1 KM) oraz odległość potrzebną na zatrzymanie pojazdu ze 100 km/h (35 m). Ta druga wartość jest efektem zastosowania węglowo-ceramicznych hamulców nowej generacji, opracowanych przez Brembo. 398-milimetrowe tarcze hamulcowe przednie i 360-milimetrowe tylne ukryto pod 20-calowymi felgami z ogumieniem 245/35 ZR20 na osi przedniej i 295/35 ZR20 z tyłu.
Dyskusje na temat modelu FF trwać będą zapewne jeszcze bardzo długo, my już teraz wiemy jednak, że pomimo swoich nietypowych cech, następca 612 Scaglietti to udane auto. Skąd ta teza? Tuż po premierze nowego Ferrari na tegorocznym salonie samochodowym w Genewie (który odbył się na początku tego miesiąca), włoski producent ogłosił, że zebrał na auto 1000 zamówień. Ciekawe, ilu klientów wybrało Foura ze względu na duży bagażnik…