Ferrari F12 Berlinetta - marzenie w kolorze czerwieni
Zazwyczaj na łamach naszego portalu nie zamieszczamy dłuższych opisów modeli z najwyższej półki. Skupiamy się raczej na autach, które w większym lub mniejszym stopniu są w zasięgu portfela normalnego człowieka. Czasami jednak warto zejść z utartych szlaków i pospacerować chwilę ścieżką marzeń. Zapraszamy więc w podróż do świata marzeń, który nosi nazwę: Ferrari F12 Berlinetta.
Zgadzam się: wstęp zabrzmiał patetycznie, poetycko i może nieco tandetnie, ale czy w samochodach marki Ferrari nie ma tego wszystkiego? Auta sygnowane znakiem czarnego rumaka stojącego na dwóch nogach są poetyckie, patetyczne, mają całe tony dramatu i odrobinkę tandety, ale właśnie za to wybuchowe połączenie włoska marka ma tak wielu oddanych fanów na całym świecie. Chyba żaden miłośnik motoryzacji nie byłby w stanie przejść obok dowolnego modelu Ferrari bez chwili zawahania, zaś wspomniane wcześniej logo jest chyba najlepiej rozpoznawanym znakiem towarowym w świecie fanatyków czterech kółek.
Ferrari celebruje premierę praktycznie każdego swojego nowego modelu. Nie inaczej było z F12 Berlinettą, która już od wielu miesięcy była wyczekiwana z ogromną niecierpliwością przez fanów marki. Ale czy model F12 Berlinetta kontynuuje piękną tradycję marki z Maranello i jest godnym następcą modelu 599? Odpowiedź jest tak oczywista, że to pytanie zaczyna brzmieć czysto retorycznie.
Zgodnie z wieloma zapowiedziami, plotkami, informacjami, tymi oficjalnymi jak i z różnych źródeł, na Salonie Samochodowym w Genewie producent z Maranello zaprezentował oficjalnie swoje najnowsze dzieło. Auto zasili gamę modeli Ferrari z genialnymi silnikami V12 i będzie najmocniejszym seryjnie produkowanym modelem tej włoskiej marki. Następca modelu 599 Fiorano dysponuje jednostką napędową o mocy aż 120 KM wyższej. Skończmy z owijaniem w bawełnę – Ferrari F12 Berlinetta ma silnik V12 o mocy 740 KM i jest po prostu wspaniałe.
Na dobrą sprawę w tym momencie mógłbym się już podpisać i umieścić pod tekstem kilkadziesiąt fotografii, a nasi Czytelnicy i tak byliby zadowoleni. Moim dziennikarskim obowiązkiem jest jednak opisać samochód w najdrobniejszym szczególe oraz rozłożyć go na części pierwsze. Niezainteresowani proszeni są do przejścia niżej w stronę galerii - ciekawi szczegółów technicznych zaś, proszeni są o uważną lekturę, a zapewniam, będzie dużo atrakcji.
Ci, którzy uważają, że model 599 Fiorano się zestarzał proszeni są o podniesienie ręki. Jedna, dwie, cztery osoby… Niewiele, ale nic dziwnego, gdyż model 599 Fiorano nadal wygląda rewelacyjnie i gdyby Ferrari zaprezentowało je na targach w Genewie z pewnością wzbudziłoby spore zainteresowanie. Włosi znani są jednak z udoskonalania rzeczy, które i tak są świetne. Niekiedy nie wychodzi im to na zdrowie, ale w tym przypadku wykazali się nie lada geniuszem. Nie dość, że auto wygląda wspaniale, to na dodatek postęp techniczny w stosunku do poprzednika, choć to aż niewyobrażalne, jest iście rewolucyjny. Nie uświadczymy tu więc drobnych poprawek, modyfikacji czy odgrzewanych kotletów. Ferrari F12 Berlinetta to w 100 procentach nowe auto, co zresztą widać na pierwszy rzut oka.
Nie wystarczy jednak pobieżna ocena wyglądu oraz specyfikacji technicznej, tu trzeba sięgnąć głębiej pod maskę, pod tylny zderzak, we wnęki kół, do wnętrza auta by przekonać się o geniuszu konstrukcyjnym temperamentnych Włochów. F12 Berlinetta wyznacza całkiem nowy poziom osiągów dla samochodów tej klasy i w żadnym calu nie jest to przesada. Zamiast gadania bez sensu przejdźmy do konkretów.
Owszem, jednostka napędowa nie jest całkiem nowa, gdyż wywodzi się z modelu FF. Ten wolnossący silnik o pojemności 6262 cm sześciennych z dwoma rzędami cylindrów rozwartymi pod kątem 65 stopni rozwija maksymalną moc 740 KM i 690 Nm momentu obrotowego. Nie trzeba chyba tłumaczyć jak nieziemsko brzmi ten silnik, zresztą opisanie tego słowami nie odda nawet w 1 procencie realizmu. Zostawmy to więc i przejdźmy do kolejnych smaczków.
Auto jest nie tylko mocniejsze od poprzednika, ale również dużo lżejsze. Dzięki kuracji odchudzającej Ferrari zrzuciło z Berlinetty aż 70 kg, dzięki czemu auto waży teraz jedynie 1525 kg. Owszem, można było zrzucić jeszcze więcej, ale panowie z Maranello zdecydowali, że ze względu na koszty i uciążliwą technologię produkcji nie wykorzystają nadwozia z włókna węglowego. Jak na Włochów to aż nadto rozsądne. W związku z tym skorupa auta wykonana została z aluminium, a w nadwoziu wykorzystano aż 12 różnych stopów metali.
Efekt? Osiągi robiące spore wrażenie to zbyt skromne określenie. Muszą wystarczyć suche dane, które mówią same za siebie: przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 3,1 sekundy, od 0 do 200 km/h zaledwie 8,5 sekundy. Dla porównania, w przypadku 599 Fiorano jest to odpowiednio 3,7 s i 11 s. Dla lepszego zobrazowania potęgi tego auta niech posłuży fakt, że F12 pokonuje firmowy tor Fiorano w 1 minutę i 23 sekundy co jest najlepszym wynikiem ze wszystkich drogowych Ferrari. Nawet Enzo nie może pochwalić się lepszym wynikiem, a „stary” 599 potrzebuje na pokonanie toru aż 3,5 sekundy więcej. Prędkość maksymalna Berlinetty przekracza 340 km/h.
Po sporej dawce emocji i adrenaliny przejdźmy do spokojniejszego etapu, czyli wymiarów tego pięknego auta. Na przekór obiegowym tradycjom powiększania aut, nowa F12 Berlinetta znacznie schudła, nie tylko pod względem wagi. Nowe dziecko Ferrari mierzy 4,62 m długości, 1,94 m szerokości i 1,27 m wysokości. Co to oznacza? Otóż w stosunku do 599-tki, model F12 jest prawie 5 cm krótszy, 2 cm węższy i prawie 6,5 cm niższy. Znacznie obniżył się także środek ciężkości samochodu, między innymi dzięki zamontowaniu silnika i innych podzespołów niżej niż w 599. To nie jedyne tak radykalne zmiany w stosunku do poprzednika. Ferrari zdecydowało się również przekonstruować całe tylne zawieszenie oraz układ napędowy z dwusprzęgłową skrzynią biegów w układzie transaxle. Zdaniem panów z Maranello, model F12 ma teraz idealny rozkład mas w stosunku 46/54 na oś przednią/tylną, podczas gdy w 599 było to 47/53. Nie wiemy, czy którykolwiek z kierowców odczuje różnicę, ale doceniamy fanatyczną wręcz pieczołowitość Włochów.
A jak auto się prezentuje? Po pierwszych uniesieniach i pozbawionych rozsądku słowach warto zejść na ziemię i stwierdzić… po raz kolejny, że auto jest po prostu piękne. Bez znaczenia czy jesteśmy w pełni świadomi, czy czujemy się jakbyśmy nawdychali się gazu rozweselającego wniosek jest jeden – to jedno z najpiękniejszych aut w historii. Owszem, jedni lubią surowe linie niemieckiego Porsche, inni brutalne kształty szwedzkiego Koenigsegga, a jeszcze inni zwariowane zawijasy w Lamborghini, ale przetłoczenia karoserii Ferrari F12 Berlinetty są po prostu seksowne i niezwykle przyjemne. Wyglądają, jakby rzeźbiła je zgrabna i delikatna dłoń pięknej kobiety. Owszem, trochę odpływam, ale ciężko się powstrzymać.
Jeśli chodzi o techniczną stronę nadwozia, najlepszym przykładem jest tak zwany „Aero Bridge” - wyżłobienie w górnych partiach maski silnika, które poprzez przednie błotniki przechodzi w boczne przetłocznia karoserii. W efekcie znacznie poprawił się przepływ powietrza. Niby niewidoczne, a jak bardzo ważne. Kolejną ciekawą nowinką dla fanów specyfikacji technicznej z pewnością będzie pojęcie „Active Brake Cooling”. Otóż jest to kanał aerodynamiczny służący do chłodzenia seryjnych ceramicznych tarcz hamulcowych, który otwiera się tylko wtedy, gdy jest to potrzebne. Zaciekawieni?
Aby nieco ostudzić zapał zdradzimy, że w bocznych otworach w zderzaku widać wyraźnie klapki, które regulują dopływ powietrza do przednich hamulców. Nie wiemy dokładnie jak to działa w praktyce, ale z miłą chęcią zobaczymy czy ma to jakikolwiek wpływ na jazdę podczas testów. W F12 znalazła się też niezliczona liczba najnowszych technologii Ferrari. Ciężko to wszystko wymienić, ale do najciekawszych można zaliczyć między innymi mechanizm różnicowy E-Diff, układ ESP Premium, zaawansowany ABS, czy magnetyczne zawieszenie SCM-E.
Mimo oficjalnej premiery na Salonie Samochodowym w Genewie, producent nie ujawnia na razie ceny swojego najnowszego modelu, ale można spodziewać się, że będzie kosztować w granicach 300 tysięcy euro. Tanio? Drogo? Dla większości z nas taka kwota jest kompletnie nieosiągalna, ale patrząc przez pryzmat innych supersamochodów ciężko powiedzieć, czy to dużo. Zabrzmi to kontrowersyjnie, ale 300 tysięcy euro wydaje się rozsądną ceną jak za takie auto. Mało emocji?
W kuluarach mówi się, że jeszcze w tym roku zadebiutuje całkiem nowe Enzo, które technicznie będzie spokrewnione z F12, ale dzięki konstrukcji z włókna węglowego ma być dużo lżejsze, co w połączeniu z mocą ok. 920 KM zapowiada się niezwykle interesująco. Z pewnością się trochę nad nim porozpływamy, ale to pewnie dopiero za kilka miesięcy. Do tego czasu musi wystarczyć nowe Ferrari F12 Berlinetta.