Ekologiczne monstrum - Audi Q5 hybrid quattro
Technologia hybrydowa - jedni widzą w niej przyszłość świata motoryzacji, a inni terrorystyczny spisek ekologów. Fakt, są na rynku auta, które wcale nie jeżdżą lepiej od zwykłych wersji. Są ciężkie, skomplikowane w serwisowaniu, kosztują straszne pieniądze, a całe te cierpienie jest tylko po to, żeby spalały nieco mniej paliwa. Audi stwierdziło, że czas to zmienić.
Bernd Huber ma 39 lat, z wykształcenia jest mechanikiem samochodowym i posiada dyplom ukończenia studiów na wydziale budowy maszyn. Nie pracuje jednak w warsztacie. Audi zleciło mu stworzenie samochodu, który zachowa niezłe osiągi wraz z nutką pieprzu charakterystyczną dla marki, a jednocześnie wyznaczy nowe standardy wśród aut hybrydowych. Mało tego – ten samochód musi również poruszać się wyłącznie na silniku elektrycznym i stać się bazą dla innych modeli marki. Producent postawił przed Huberem model Q5 quattro i kazał mu coś z nim zrobić. Co tu dużo mówić – udało się.
Bernd powiedział, że najtrudniejsze było zmieszczenie tej całej, zaawansowanej technologii w nadwoziu Q5. I bynajmniej nie chodziło tu o samo zmieszczenie drugiego silnika i dodatkowych kilometrów kabli, bo to akurat każdy potrafiłby zrobić. Użytkownik tego samochodu miał po prostu nawet nie doświadczyć tego, że w aucie mogłoby zrobić się ciaśniej. To samo dotyczy osiągów – hybrydowe Q5 miało jeździć, a nie próbować się poruszać i dać wyprzedzać rowerzystom. W takim razie jakim cudem wszystko poszło tak gładko?
Układ baterii ma bardzo zwartą budowę i bez problemu zmieścił się pod podłogą bagażnika. Tylko co z jego pojemnością? O to właśnie chodziło – nie zmieniła się. Podobnie jak przedział pasażerski – jednostka elektryczna została ukryta przy automatycznej skrzyni biegów tiptronic. A po czym można rozpoznać, że Q5, które właśnie stanęło obok na parkingu jest hybrydą? W sumie po niczym. Najbardziej rzucają się w oczy wielkie, 19-calowe felgi ze wzorem zaprojektowanym specjalnie dla wersji hybrydowej. Oprócz nich można znaleźć dyskretne emblematy z tyłu oraz z boku pojazdu – i to by było na tyle. Żeby zobaczyć pozostałe zmiany, trzeba już zdobyć kluczyki do Q5 i wejść do środka. Choć również tutaj dużej różnicy nie ma. Nowe są listwy progowe, na tablicy przyrządów pojawił się wskaźnik informujący o pracy całego układu, a system MMI dodatkowo wizualizuje przepływ energii. Jednak prawdziwe zmiany czuć, gdy się tym samochodem ruszy.
Auto hybrydowe, które jeździ jak samochód sportowy? Czemu nie! A wszystko dzięki przemyślanemu napędowi. Doładowana jednostka benzynowa ma 2.0l i osiąga aż 211KM. Wspomaga ją dodatkowo silnik elektryczny, który dostarcza kolejne 54KM. To wystarczy, żeby przełamać stereotyp nudnych, ekologicznych aut szczególnie, gdy wybierze się tryb jazdy o nazwie „boost”. 7.1s do „setki”, maksymalnie 222km/h oraz zaledwie 5,9s podczas przyspieszania od 80 do 120km/h na piątym biegu. Te liczby naprawdę robią wrażenie. Ale ten samochód ma też zupełnie inną naturę.
Po wciśnięciu przycisku „EV” ekolodzy zaczynają świętować, a auto do 100km/h może poruszać się wyłącznie na silniku elektrycznym. Przy średniej prędkości 60km/h jego zasięg wyniesie 3km, a więc bądź co bądź wystarczy do przemierzania większości niedużych odległości w małych miastach. Jednak to nie koniec możliwości pracy układu – tryb „D” umożliwia najbardziej ekonomiczne wykorzystanie obu silników, a „S” spodoba się miłośnikom sportu i manualnej zmiany biegów. No dobrze, ale na co właściwie stawia ten samochód, osiągi auta sportowego, czy niskie spalanie? To proste – na wszystko. Q5 hybrid quattro średnio ma zużywać 7l paliwa na 100km, a przy takich możliwościach na drodze ten wynik jest praktycznie nieosiągalny dla zwykłych aut. I o to właśnie tutaj chodzi – żeby pokazać, że hybryda nie musi być gorszym wariantem swojego pierwowzoru, który tylko mniej pali. Ona może być lepsza. Dużo lepsza. I może właśnie taka jest przyszłość tego napędu.