Dziwadełko - Subaru Impreza
Koncepcja stworzenia na bazie Imprezy samochodu typu crossover, o lekko uterenowionym image, może i nie była głupia, ale w fazie projektowania coś musiało pójść nie tak. Na szczęście Imprezie XV pozostaje jeszcze kultowy napęd na cztery koła i rewelacyjny boxer pod maską.
„To nie ma wyglądać, to ma jeździć” - to motto zdaje się być wyjątkowo adekwatne w stosunku do wyczynu, jakiego dokonali projektanci Subaru przy okazji tworzenia Imprezy XV. Po raz pierwszy XV została zaprezentowana szerokiej publiczności na salonie samochodowym w Genewie w 2010 roku, jako specjalna wersja Imprezy stylizowana na crossovera. Za ową stylizację w 99 procentach odpowiada tworzywo sztuczne. W rzeczywistości ciężko stwierdzić, czy całe to spektrum plastikowych amplifikacji upodobnia XV bardziej do WRX STI, czy faktycznie nadaje jej nieco uterenowiony charakter.
Plastikowy make-up
Tak czy inaczej, wprawnemu oku na pewno nie umkną optycznie poszerzone (plastikami - a jak) nadkola oraz łączące je progi boczne. W naszym przypadku kolor nadwozia komponował się z kolorem plastikowych wykończeń, co raczej działało bardziej na korzyść Subaru. Oczywiście zawsze można wybrać tonacje kontrastujące – wedle gustu. Kolejnym charakterystycznym elementem jest spoiler nad tylną szybą, przedłużający nieco linię dachu. Nie jest to zwykła listwa wieńcząca dach, ale kawał solidnego tworzywa niemal okalający tylną szybę. Z przodu, XV można poznać po bardziej wydatnej osłonie chłodnicy oraz „uterenowionym” zderzaku. Uwieńczeniem modyfikacji są rzucające się w oczy relingi dachowe, które optycznie podwyższają Imprezę. Z czasem przyzwyczaiłem się do tego niecodziennego widoku, jakim jest Impreza XV. Nawet udawało mi się na nią patrzeć bez grymasu na twarzy. Jednak za cholerę nie mogłem znieść tych 16-calowych kół. Wciśnięte w uwydatnione, poszerzone nadkola wyglądają niczym cztery dojazdówki. A zgodzicie się ze mną, że samochody na dojazdówkach nie prezentują się specjalnie dobrze. Z jednej strony może i 16-stki dają wrażenie zwiększonego skoku zawieszenia, z drugiej jednak, 18-calowe felgi nie kułyby tak w oczy. Najbardziej wyrazistym i rasowym akcentem, idealnie wpasowującym się w charakter XV, jest ogromny wlot powietrza na samym środku maski. I to nie jest żadna atrapa, on naprawdę spełnia poważną funkcję. Fakt, jest to cecha charakterystyczna wszystkich wysokoprężnych Imprez, ale tutaj zdaje się być jeszcze bardziej na miejscu. Patrząc na Impreze XV, masz wrażenie, że przyglądasz się całkiem przyjemnej dziewczynie z tragicznym make-upem. Może, w odpowiednim świetle, pod odpowiednim kontem uda się w niej znaleźć znamiona jako takiej urody, ale generalnie lepiej zbyt długo się jej nie przyglądać – lepiej od razu przejść do rzeczy. I tym sposobem wracamy do początku naszych rozważań…
To ma jeździć!
No i jeździ. Rewelacyjnie. Subaru niewątpliwie posiada dwa asy w rękawie – napęd na cztery koła oraz wysokoprężny silnik boxer. Połączone razem przez znakomitą, manualną skrzynię o sześciu przełożeniach stają się niezwykle uzależniającym i emocjonującym duetem. Znak firmowy Subaru, czyli napęd Symmetrical AWD to nie tylko gwarancja idealnej trakcji i przyczepność, szczególnie na śliskiej nawierzchni. Charakteryzuje się odpowiednim (symetrycznym) rozłożeniem skrzyni biegów, wału napędowego i centralnego mechanizmu różnicowego względem osi. Przekłada się to na równowagę pojazdu oraz obniżenie jego środka ciężkości. Swoje trzy grosze dokłada do tego przeciwsobny silnik wysokoprężny, którego płaska konstrukcja i umieszczenie bardzo nisko nad ziemią dodatkowo poprawiają opanowanie Imprezy. Tyle teorii, wróćmy do naszego XV. Gdy otworzysz drzwi i dostrzeżesz sportowe fotele kubełkowe ze zintegrowanym zagłówkiem, twoje serce na pewno zabije szybciej. Zaraz potem zwrócisz uwagę na tradycyjną, trójramienną kierownicę i teraz też uśmiech zagości na twojej twarzy. W głębi duszy czujesz, że ten zestaw w samochodzie ze znaczkiem „Impreza” na bagażniku, zagwarantuje niezłą zabawę. Reszta wnętrza nie urzeka swoją finezją, a twarde, ciemne plastiki tworzą otoczenie równie porywające, co przepisy BHP w japońskiej korporacji. Fotele znakomicie spisują się zarówno w roli wsparcia dla rajdowych wyczynów, jak i kompana w dalekich podróżach (sprawdzone na sporym dystansie). Otoczenie stworzone przez układ: fotel, kierownica, lewarek skrzyni biegów jest inspirujące i zachęca do wykorzystania do maksimum możliwości samochodu. A możliwości są spore.
Boksuj mnie
2-litrowy boxer odpala z charakterystyczną wysokoprężną „gadką”, ale wystarczy mu chwila rozgrzewki by zupełnie zmienił ton. Po kilku kilometrach zapominasz, że masz do czynienia z dieslem. Maksymalne 350 Nm momentu obrotowego dostępne jest już od 1500 obrotów. Jednak faktycznie, to najprzyjemniejsze uczucie wciskania w fotel, będziesz odczuwał jeszcze przy 3600 obrotach, gdzie dostępne będzie jakieś 300 Nm. Coś wspaniałego. Aż nie chcesz zmieniać biegu przed granicznymi 5000 obr./min. I w zasadzie nie musisz. Silnik jest bardzo elastyczny a skrzynia idealnie zestopniowana, ponadto jej lewarek ma niezwykle precyzyjne (chociaż ciut długie) drogi prowadzenia. W mieście przy 70 km/h nawet piąty bieg zapewni niezłe odejście, tak samo jak przy 130 km/h na autostradzie. 150 KM przy 3600 obr./min gwarantują także, ważącej 1465 kg Imprezie, całkiem niezłe osiągi. Według producenta czas przyspieszenia do 100 km/h wynosi 9 s, nam jednak już po kilku próbach udało się zejść do 8,6 s – na mokrej nawierzchni. Nie ma wątpliwości, że cztery cylindry, pracujące przeciwsobnie, są genialnym rozwiązaniem, nawet jeśli spalają mniej szlachetne paliwo. W tym boxerze można się zakochać i wtedy nawet wygląd XV przestaje mieć znaczenie – bo tak jak w życiu – liczy się wnętrze.
Na cztery łapy
Napęd na wszystkie koła oznacza, że w zakręcie możesz wdepnąć gaz mocniej i dużo wcześniej niż zazwyczaj, bez obawy o konsekwencje. Na wejściu czuć, że z przodu Imprezy znajduje się spora masa, która pragnie uciec byle dalej od szczytu zakrętu. Jednak tutaj sytuację poprawiają, montowane w wysokoprężnych Imprezach (z uwagi na większą masę silnika), tylne stabilizatory. Podsterowność więc nie sanowi większego problemu, a Subaru pewnie i bez najmniejszego problemu wystrzeliwuje z najciaśniejszych łuków. Nawet na mokrej nawierzchni ciężko wzbudzić układ kontroli stabilności, ale przy 150 KM trudno też o jakąkolwiek nadsterowność. Trochę szkoda. Szybkie zmiany kierunków to dla Imprezy nie problem – kurczowo trzyma się asfaltu i bezpardonowo próbuje wyrzucić Cię z „kubła”. Układ kierowniczy charakteryzuje się lekkim luzem w centralnym położeniu, ale nie przeszkadza to w idealnym krojeniu wiraży. Przy agresywnym traktowaniu, Impreza XV jest ostra, precyzyjna i zawzięta angażując Cię bez reszty. A gdy będziesz musiał pokonać nią dłuższe dystanse, czy to na autostradach, czy na zwykłych drogach, odkryjesz, że i tutaj znakomicie się sprawdza. Wrzucasz szósty bieg i tylko patrzysz jak paszcza na masce wsysa asfalt razem powietrzem. Owszem, powyżej 130 km/h we wnętrzu robi się dosyć głośno za sprawą oporów powietrza. Jednak zawieszenie idealnie odnajduje się również w jeździe na wprost zapewniając komfort podróżowania. W tych warunkach docenisz też oszczędność boxera. Przy spokojnej jeździe 2-litrowa jednostka bez problemu zadowoli się 5 litrami na 100 km. Przy prędkościach autostradowych wskaźnik spalania stabilizuje się w okolicach 8 litrów, a ruchu miejskim oscyluje w okolicach 7 l/100 km.
Nie patrz… płać
Żeby nie było tak miło, trzeba wspomnieć o cenie. Subaru w wersji XV, z silnikiem diesla kosztuje ok. 103 tys. zł. Nie jest to łatwa do przełknięcia cena, ale i tak nasza XV to jedna z tańszych Imprez z dieslem. Chociaż niekoniecznie jedna z ładniejszych. Pozostaje pytanie czy stały napęd na cztery koła, znakomity silnik wysokoprężny i doskonałe właściwości jezdne są wartę tej ceny? Czy magia zaklęta w nazwie „Impreza” usprawiedliwia, te wygórowane żądania? Pytanie tym trudniejsze im dokładniej przyjrzymy się cenom konkurentów. Dla fanów Subaru odpowiedź będzie prosta, dla pozostałych śmiertelników już niekoniecznie. Tym bardziej, jeśli mówimy o takim dziwadełku, jakim jest Impreza XV.
Plusy:
+ świetne właściwości jezdne
+ elastyczny i oszczędny silnik wysokoprężny
+ znakomite przednie fotele
+ manualna 6-stopniowa skrzynia
Minusy:
- mało miejsca z tyłu
- nieciekawe wnętrze
- wysoka cena
- małe koła