Dyskretny luksus po koreańsku
Zewnętrzna forma Magentisa to przykład klasycznej, proporcjonalnie zbudowanej limuzyny. Poza odczuwalną wielkością, stylistycznie nie wyróżnia się on niczym szczególnym - i wbrew pozorom, to spora zaleta tego modelu. W ten sposób staje się on bowiem ciekawą opcją dla kogoś, kto chce jeździć wygodnie, wręcz luksusowo, a przy tym nie obnosić się swoją pozycją i nie rzucać zbytnio w oczy kosztowną marką. Dwulitrowy diesel pod maską zapewnia przy tym dobre osiągi i ekonomiczną eksploatację.
Przy ponad 4,7 m długości i 1,8 m szerokości klasyczne, trójbryłowe nadwozie Kia Magentis w ciemnym, metalicznym malowaniu prezentuje się elegancko, ale i spokojnie. Może tylko przednie reflektory przywodzące na myśl skojarzenie z nowszymi generacjami Subaru Impreza niezbyt licują ze stonowanym, reprezentacyjnym charakterem auta – w bliźniaczym modelu Hyundai Sonata ten element rozwiązano bardziej elegancko.
Również we wnętrzu nie napotkamy żadnych ekstrawaganckich czy przykuwających wzrok rozwiązań. Wszystko jest stonowane, a przy tym ergonomicznie rozmieszczone i łatwe w obsłudze. Niewątpliwą zaletą Kia Magentis staje się jednak bogate wyposażenie seryjne, już od najtańszej wersji Silver. My mieliśmy okazję zapoznać się z wersją Platinium, czyli najbogatszą, a przy tym wcale niewygórowaną cenowo opcją wyposażenia. Wykończone skórą fotele (przednie z podgrzewaniem) zapewniają wygodną jazdę zarówno kierowcy, jak i pasażerom na tylnym siedzeniu – miejsca tam bowiem nie brakuje, choć ukształtowanie boków kanapy wyraźnie wskazuje na czteromiejscowy charakter pojazdu. Przy trzech osobach z tyłu „zewnętrzni" pasażerowie mieliby problem z zajęciem wygodnej pozycji, ze względu na znacznie wygiętą część zewnętrzną (efekt cofnięcia kanapy względem drzwi). Gdy z tyłu podróżują dwie osoby, komfort jest odpowiedni, a owe zagięcie oparcia sprawia, że czuje się on jak na wygodnej kanapie w salonie. Wnętrze wyposażono też w kilka przydatnych rozwiązań, jak podłokietnik środkowy z dwoma schowkami, zamykane schowki w konsoli środkowej, czy haczyk na torbę po stronie pasażera. Niespełna 500 litrowy bagażnik to w tym segmencie niezbyt wygórowany wynik.
Całkiem dobrze wyciszone wnętrze wyposażono w radioodtwarzacz Clarion z CD oraz DVD z ekranem w konsoli środkowej – co ciekawe, takie wyposażenie otrzymujemy w standardzie już w najtańszej wersji, choć w klasie, do której pretenduje Magentis można by również oczekiwać umieszczonego w kierownicy sterowania tymże zestawem. Standardem jest też komputer pokładowy, automatyczny włącznik świateł oraz klimatyzacja – w wersji Silver manualna, w pozostałych automatyczna, ale jednostrefowa. Przy naprawdę niezłej klasie materiałów wykończeniowych i ciekawym wyposażeniu standardowym, do niewątpliwych braków zaliczyć należy również nieobecność tempomatu.
Pod maską testowego Magentisa pracował 2 litrowy silnik CRDI, współpracujący z 6 biegową przekładnią ręczną (w opcji również 4 biegowy automat). Jednostka o mocy 140 KM i maksymalnym momencie 305 Nm pozwala na wygodną jazdę z rozsądną dynamiką zarówno w ruchu miejskim, jak i na trasie. Oczywiście silnik nie zapewnia sportowych osiągów, ale mijałoby się to z charakterem auta (choć na niektórych rynkach Magentis oferowany jest także z mocniejszą jednostką napędową – 2,7 litrowym silnikiem V6 o mocy 188 KM). Magentis z pewnością nie należy do limuzyn o tzw. „sportowym zacięciu", co szczególnie obrazuje układem kierowania i zawieszenia. Zestrojone jest ono wyraźnie w kierunku komfortu i płynnej, spokojnej jazdy a nie uzyskiwania sportowych osiągów i wyścigowego pokonywania zakrętów. Użytkownicy spokojnie przemierzający nawet dalekie trasy docenią natomiast komfort jazdy. Zawieszenie pracuje cicho i dobrze tłumi nierówności. Przy normalnej jeździe komfortowe zestrojenie nie powoduje zbytniego kołysania czy niestabilności podczas jazdy w zakrętach – oczywiście pod warunkiem, że nie będziemy ich pokonywali z dużą prędkością. Godne uwagi jest wyciszenie wnętrza. Stłumiony dźwięk wysokoprężnej jednostki napędowej dociera do uszu praktycznie tylko podczas dynamicznego rozpędzania. 62-litrowy zbiornik paliwa pozwala na dość rzadkie zaglądanie na stację paliwową. Kia Magentis ze wspomnianym silnikiem 2.0 CRDI zadowala się średnio 6,5 litrami oleju napędowego na 100 km. W ruchu miejskim bez większych wysiłków osiągnąć można spalanie poniżej 8 litrów.
Ile zapłacimy za koreańską koncepcję dyskretnego luksusu? Najtańsza wersja Silver, dostępna tylko z silnikiem 2.0 CRDI i ręczną skrzynią biegów to wydatek 81 700 zł. W standardzie wyposażenia znajdziemy m.in. komplet poduszek powietrznych (2 przednie, 2 boczne, kurtyny), dwupłaszczyznową regulację skórzanej kierownicy, centralny zamek z alarmem i immobiliserem, pełną elektrykę szyb i lusterek. Z ważniejszych elementów wyposażenia brakuje przede wszystkim ESP i układu kontroli trakcji TCS, które stają się standardem w wersji Gold – droższej o 10,5 tys. zł. Decydując się na tę opcję otrzymujemy również aluminiowe, 17 calowe felgi i bogatsze wyposażenie wnętrza – miejsce manualnej klimatyzacji zajmuje układ automatyczny, a materiałową tapicerkę zajmuje zamsz. Fotel kierowcy zyskuje elektryczną regulację we wszystkich płaszczyznach oraz podgrzewanie (także fotel pasażera). Samochód w konfiguracji Gold można również wyposażyć w benzynowy silnik 2.0, wówczas za Magentisa trzeba będzie zapłacić 85 700 zł. Najdroższa wersja Platinium (dopłata 3 tys. zł) to w zasadzie dopłata za skórzaną tapicerkę, a także możliwość wyposażenia samochodu w automatyczną skrzynię, wymagającą kolejnych 5 tys. zł. Tym samym za najdroższą opcję przyjdzie zapłacić 100 tys. zł, za które otrzymujemy bogato wyposażony, choć urządzenia takie jak tempomat czy automatyczne czujniki deszczu, podobnie jak i metalizowany lakier wciąż wymagają dopłaty. W ten sposób za cenę 2-3 letniej limuzyny zachodnioeuropejskiej otrzymujemy fabrycznie nowy pojazd z 3-letnią gwarancją i sporą dawką luksusu.