DS 4 Crossback - poza schematami
Choć DS 4 już pierwotnie miał nosić w sobie pierwiastek crossovera, nowo powstała marka postanowiła go jeszcze trochę "uterenowić". Tak powstał DS 4 Crossback - z nieco podniesionym zawieszeniem i paroma osłonami - ale czy to wystarczy, by klienci zaczęli nim zjeżdżać coraz dalej od asfaltu?
Citroen zawsze słynął z produkcji nietuzinkowych samochodów, ale gdzieś po drodze stracił tego kreatywnego ducha, który nakazywał mu tworzyć samochody poza utartymi schematami. Ostatnio jednak wraca do korzeni. Zaczęło się od dziwnego C4 Picasso, później przyszedł nie mniej osobliwy C4 Cactus, a teraz nawet C3 skręciło w ścieżkę pokrytą AirBumpami.
Kiedy na rynku pojawiły się samochody spod znaku DS, hucznie okrzyknięto je spadkobiercami legendarnego DS z lat 60. W tej rzeczywistości zdawał się nie odnajdywać jedynie DS 4. Z twarzą pospolitego C4 i jedynie zmienionym tyłem nie mógł się wyróżniać. Nie można było też o nim powiedzieć, że jest wybitnie innowacyjny.
W zeszłym roku zapadła jednak decyzja, by samochody DS stanowiły oddzielną markę. Citroen pozostaje marką "dla ludu", DS ma mierzyć nieco wyżej. Wraz z tym pomysłem pojawił się inny - całkiem słuszny. Zaproponowano bowiem, by samochody te obedrzeć ze wszelkich skojarzeń z Citroenem. Każdy model został więc poddany liftingowi, który miał uczynić je pełnoprawnymi przedstawicielami nowej marki. Pojawił się też nowy znak rozpoznawczy - światła LED przypominające kryształy.
Teraz wreszcie możemy spojrzeć na DS 4 tak, jak mieliśmy na nie patrzeć od początku. Jako nietuzinkowy samochód o oryginalnym wyglądzie, zaprojektowany w myśl ciekawego konceptu. Do tego konceptu dochodzi teraz kolejny - DS 4 Crossback. To model adresowany do klientów wiodących „intensywny styl życia”. Zawieszenie wędruje więc 3 cm w górę, nadkola pokrywają plastikowe osłony, relingi dachowe pojawiają się już w standardzie, podobnie jak czarne aluminiowe felgi. W połączeniu z charakterystycznym, pomarańczowym lakierem, model ten prezentuje się całkiem ciekawie.
Byle dalej od C4
Wydając na DS 4 znacznie większe pieniądze niż na C4, oczekiwalibyśmy całkiem innego wnętrza, ale niestety - projekt nadal pochodzi od mniej zamożnego brata. Deskę rozdzielczą wykonano ze szlachetniejszych materiałów, z kierownicy zniknął emblemat Citroena, ale czy to wystarcza, by poczuć się jak w samochodzie klasy premium? To zależy, czy klienci kupujący DS-y faktycznie oczekują od nich odpowiedniej dawki prestiżu. I czy przed zakupem oglądali w salonie C4.
Nie możemy jednak nie zauważyć starań producenta, które mają na celu uszlachetnić kokpit DS 4. Weźmy na przykład tapicerkę ze skóry semi-anilinowej, podobno jedną z najszlachetniejszych, jakich używa się w przemyśle motoryzacyjnym. Panele foteli wykonano tak, by przypominały bransoletę zegarka. Nie jesteśmy jednak ograniczani tylko do jednego rodzaju tapicerki - podstawowo dostajemy tkaninę, ale możemy też zamówić tapicerkę pół-skórzaną lub w pełni skórzaną.
Wnętrze jest całkiem funkcjonalne. Do środka wpada sporo światła za sprawą dużej, panoramicznej szyby z daszkami o regulowanej wysokości. W przeciwieństwie do takiego DS 5 mamy tu tradycyjne uchwyty na kubki umieszczone na obudowie tunelu centralnego, choć zostały ciekawie podzielone na ten dla kierowcy i dla pasażera. Kierowca - wiadomo - dostaje ten bliżej skrzyni biegów, uchwyt pasażera obudowany jest w nieco inny sposób.
Widoczność do tyłu dość mocno ogranicza kształt DS 4 Crossback. Jako że tylna część nadwozia ma przypominać sportowe coupe, słupki D są dość grube, a sytuacji nie poprawia mała tylna szyba. Dość charakterystyczny jest też kształt tylnych drzwi ze schowaną klamką i szybą wystającą poza obrys. Jak już wspominałem w teście DS 4 sprzed liftingu, dość łatwo uderzyć się o tę wystającą część, kiedy wsiadamy lub wysiadamy z tylnej części pojazdu.
W tej tylnej części kryje się też bagażnik. Mieści 359 litrów, a po złożeniu oparć kanapy około 1021 litrów. Może nie jest to wybitnie dużo, ale powinno wystarczyć.
Jechać w teren, czy nie?
Czy DS 4 Crossback nadaje się do jazdy w terenie? To zależy jak definiujemy teren. Jeśli mówimy o czymś podobnym do trasy rajdu offroadowego, to chyba mamy w sobie na tyle zdrowego rozsądku, by zdyskwalifikować DS-a już w przedbiegach. Klienci samochodów o zwiększonym prześwicie częściej wybierają napęd na jedną oś, bo zdają sobie sprawę z tego, że w takim układzie wydadzą mniej na paliwo i serwis. I ci klienci, jeśli zjeżdżają z asfaltu, to najczęściej na drogę, którą pokona nawet zwykły Golf, o ile za kierownicą usiądzie ktoś na tyle rozsądny, by omijać głębsze doły i większe kamienie.
W tym lekkim terenie napęd nie znaczy tak wiele jak prześwit, dzięki któremu możemy prowadzić odrobinę mniej uważnie. W Crossbacku wynosi on 20,2 cm, co w kompakcie zwanym crossoverem brzmi nie najgorzej. I faktycznie, w połączeniu z dość miękkim strojeniem zawieszenia, podniesione DS 4 dojedzie do nabrzeża na Mazurach i na odległą działkę pod miastem, przy czym ani nie zrobi krzywdy sobie, ani nam. Producent zadbał bowiem o odpowiednie osłony podwozia.
W tym lekkim terenie procentuje też dość niska masa własna, która wynosi około 1300 kg. Ta niska masa zapewnia też, że słabsze silniki poradzą sobie z odpowiednio dynamicznym rozpędzaniem DS 4 Crossbacka. Do wyboru mamy cztery silniki - dwa benzynowe i dwa Diesla. Wśród benzynowych spotkamy coraz bardziej popularny 1.2 PureTech o mocy 130 KM i 1.6 THP o mocy 165 KM. Polacy nadal wolą korzystać z diesli, więc ta część klienteli skorzysta z 1.6 BlueHDi o mocy 120 KM lub 2.0 BlueHDi, który daje już okrągłe 180 KM.
My testowaliśmy 165-konne 1.6 THP i trzeba przyznać, że z takim generatorem pod maską nie będziemy zawalidrogami. A przy tym będzie nam wygodnie, bo ta wersja silnikowa występuje tylko z automatyczną skrzynią biegów EAT 6. Skrzynia ta to tradycyjny automat z konwerterem momentu, ale odpowiednio usprawniony przez grupę PSA, który dba o niższe zużycie paliwa. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zabiera 8,7 s, a prędkość maksymalna to 204 km/h.
Maksymalny moment wynosi 240 Nm i pojawia się punktowo, przy 1400 obr/min. Turbosprężarka jednak powyżej tej wartości nie zwalnia, a charakterystyka momentu jest w przybliżeniu płaska. Jazda DS 4 Crossback jest więc całkiem dynamiczna, ale też komfortowa. Zwiększony prześwit odbił się nieco na stabilności prowadzenia z dużymi prędkościami, belka skrętna nie jest też zbyt dokładna w wybieraniu nierówności na zakrętach. Na nawierzchni gorszej jakości tylna oś czasem nieznacznie przeskakuje na inne miejsce. Do tej specyfiki prowadzenia trzeba się po prostu przyzwyczaić. Nie powiem, że ten DS prowadzi się jak przyklejony, w ciaśniejszych zakrętach pojawia się podsterowność, ale nikt nie mówił, że to jest samochód sportowy.
Na szczęście DS 4 nie pali też jak sportowy model. Według zapewnień producenta zadowala się 4,7 l/100 km w trasie, 7 l/100 km w mieście i 5,5 l/100 km średnio. Bak mieszczący 60 l benzyny pozwala z kolei na rzadsze przystanki na stacjach benzynowych.
Interesujący Francuz
Za tę prezencję musimy jednak odpowiednio dużo zapłacić. Do wersji Crossback dopłacamy więc 6 tys. zł. Występuje ona tylko w jednej wersji wyposażenia BE CHIC, która zawiera już automatyczną klimatyzację, elektryczne szyby i lusterka, poduszki powietrzne przednie, boczne i kurtynowe, system wspomagania ruszania pod wzniesienie, radio z sześcioma głośnikami i wiele innych pozycji cennika. System audio Denon HIFI i nawigacja z dotykowym ekranem kosztuje już jednak dodatkowe 10 tys. zł. DS wyciąga więc nieśmiało rękę po pieniądze klientów w podobny sposób, jak robią to marki premium. Może cena dodatków nie będzie opiewała na drugie tyle, ile kosztuje samochód, ale jeśli chcemy, możemy podnieść cenę o jakieś 20-30 tys. zł.
Ceny Crossbacków zaczynają się więc od 93 900 zł z silnikiem PureTech. Model taki jak testowany kosztuje minimum 105 900 zł, a cennik wersji podstawowych zamyka ta z silnikiem 2.0 BlueHDi, która kosztuje 120 900 zł.
Redaktor
DS 4 Crossback 1.6 THP 165 KM, 2016 - test AutoCentrum
Wyświetlenia: 4 560Zapraszamy na test DS 4 z silnikiem 1.6 THP o mocy 165 KM i automatyczną skrzynią biegów.