DS 3 Crossback – własną drogą
Nie da się ukryć, że w ramach optymalizacji kosztów, mnóstwo samochodów – w obrębie danego koncernu – korzysta dzisiaj z tych samych rozwiązań. A jak jest w DS? Jak za dawnych lat!
Przez ostatnie kilka lat testowałem już kilkaset samochodów. I powiem Wam, że żyjemy w czasach, w których nie ma złych samochodów. Wszystkie są dobre albo bardzo dobre.
Ale czy wszystkie są ciekawe? Niekoniecznie. Niektóre modele idealnie łączą wszystkie cechy – i jeszcze zadowalają księgowych – ale do ciekawych im daleko. To trochę przez to ujednolicanie oferty. Wsiadasz do Golfa i wiesz mniej więcej, czego się spodziewać po Leonie czy Octavii. Wsiadasz do Klasy A i wiesz, jakie jest CLA, B, GLA, GLB, a z systemem MBUX i wirtualnym kokpitem przed oczami masz dokładnie to samo, co nawet w Klasie E, S, GLE czy nawet Klasie G.
Niektóre nowe samochody różnią się już tylko niuansami. Ale DS 3 Crossback na pewno nie należy do tej grupy – i już wyjaśniam dlaczego.
Wyróżnij się! W DS 3 Crossback nie będzie trudno
DS 3 Crossback nie przypomina z wyglądu żadnego innego samochodu. Ani w obrębie DS – choć parę nawiązań do DS 7 Crossback się znajdzie – ani do żadnego innego modelu.
Wyglądając „inaczej”, DS 3 Crossback niektórym może wydawać się „dziwny”. Specyficzny jest ten kształt przednich świateł z obracającym się kryształkiem, jak w DS 7 Crossback. Chociaż to w zasadzie samochód segmentu B, możemy do niego dokupić światła LED Matrix za 6 tysięcy złotych.
Do tego mamy duży, chromowany grill i dość dynamicznie narysowany zderzak. Z boku przede wszystkim rzuca się w oczy „płetwa” w okolicach słupka B. To oczywiście nawiązanie do pierwszego Citroena DS – tam, przez ten słupek dach miał sprawiać wrażenie, że unosi się nad resztą nadwozia. Tutaj, w DS 3 Crossback, zabiera to światło na tylnej kanapie, a w dodatku tylna szyba opuszcza się tylko do wysokości wspomnianej płetwy. Czyli mamy raczej okienko strzelnicze niż okno, przez które możemy zaczerpnąć trochę powietrza. Ale przecież nie zawsze funkcja musi poprzedzać formę.
Tylne światła LED z dynamicznym kierunkowskazem w DS 3 Crossback kosztują 1500 zł, ale wyglądają naprawdę fajnie. Bardzo ciekawym, zupełnie niespotykanym w tej klasie samochodu, elementem są też wysuwane klamki. Są w Porsche 911, Range Roverze Velarze i Evoque’u, ale w samochodzie za 100 tysięcy złotych? Super!
Te klamki są niepraktyczne tylko w jednej sytuacji. Podjeżdżasz po znajomego, on stoi np. na przystanku czy w innym miejscu, w którym za bardzo nie możesz się zatrzymać, więc chcesz, żeby szybko wsiadł, a tutaj… nie ma klamek. Trzeba opuścić szybę i krzyknąć: „naciśnij bok klamki!” – to tam jest fizyczny przycisk, który mu ją wysunie. Niemniej, wygląda to dobrze.
Indywidualne rozwiązania to dziś już rzadkość. Jak jest w DS 3 Crossback?
Tak, jak wysuwanych klamek, DS 3 Crossback nie dzieli z żadnym innym modelem grupy PSA, tak we wnętrzu spotkamy sporo, jak na dzisiejsze czasy, indywidualnych rozwiązań.
Deska rozdzielcza DS 3 Crossback wygląda ciekawie, dużo tu nieoczywistych powierzchni i oczywiście wszędzie widzimy motyw diamentu – w formie przycisków, nawiewów, na podsufitce, czujnikach temperatury. Przyciski w formie diamentu wymagają przyzwyczajenia, bo na początku wszystkie wyglądają tak samo i nie zawsze znajdziemy to, czego szukamy od razu.
Za kierownicą zamontowano plastikowe łopatki wbudowane w kolumnę – czyli nie obracają się razem z kołem kierownicy. Niektórzy uznają je za wygodniejsze i bardziej sportowe, bo nie tracimy orientacji – dla mnie to bez znaczenia.
Radio z nawigacją DS Connect pobiera informacje o ruchu drogowym. Kosztuje 6 tysięcy złotych i wygląda identycznie, jak w Peugeocie 508. Przestylizowano jedynie grafikę.
Nie podoba mi się jednak, że po bokach ekranu nawigacji w DS 3 Crossback wyświetlana jest temperatura – ale kiedy klikniemy tę z lewej lub z prawej, okazuje się, że klimatyzacja jest jednostrefowa. Swoją drogą, nawiewy boczne są wbudowane w drzwi – po otwarciu widzimy kanał, którym kierowane jest na zewnątrz deski rozdzielczej. Wygląda to fajnie, jest nawet praktyczne i nie spotkamy czegoś takiego nigdzie indziej.
Okna opuszczamy z poziomu tunelu centralnego – tak, jak w DS 5. Służą do tego ładne, aluminiowe przyciski. Płetwa w słupku B posłużyła też jako miejsce na głośnik na tylnej kanapie.
Materiały we wnętrzu DS 3 Crossback są naprawdę dobre gatunkowo. Wszystko pachnie, jak w dużo droższych samochodach, kierownica jest bardzo gładka i bardzo przyjemna w dotyku, a fotele są wybitnie komfortowe. Pod skórą znajduje się specjalna, gęsta pianka.
Choć wnętrze DS 3 Crossback możemy oczywiście dowolnie konfigurować i nie brakuje tu możliwości personalizacji – a do tego mamy standardowe poziomy wyposażenia typu Chic, So Chic i Grand Chic, są też tzw. inspiracje. Model testowy, który widzicie na zdjęciach, jest wyposażony w najdroższą inspirację Opera – to zestaw elementów stylistycznych i tapicerki utrzymanych w określonym tonie. Kosztuje 15 200 zł. Opera w DS 3 Crossback wygląda specyficznie – skóra ma swego rodzaju przebarwienia, więc nie możemy się oprzeć wrażeniu, że jedziemy autem z ubrudzoną białym pyłem tapicerką…
O ile z przodu podróżuje się bardzo komfortowo, tak z tyłu miejsca jest raczej niewiele. Dla dzieci wystarczy. Bagażnik mieści 350 litrów, po złożeniu kanapy ta wartość rośnie do 1050 litrów, więc nie ma na co narzekać, jeśli chodzi o pakowność.
Cisza!
DS 3 Crossback pozytywnie zaskakuje wyglądem i jakością wnętrza. Jednak to, co robi tu największe wrażenie i jednocześnie zaskakuje najbardziej, to komfort.
To samochód segmentu B-SUV. A jednak ma zawieszenie wielowahaczowe z tyłu, dzięki czemu prowadzi się bardzo pewnie, praktycznie na każdej nawierzchni. Do tego ma bardzo komfortowo zestrojone zawieszenie.
Z tym pływającym zawieszeniem połączono chyba najlepsze wyciszenie kabiny w klasie. Nie słychać tu ani silnika, ani powietrza, nawet przy wyższych prędkościach. Ktoś tu się naprawdę przyłożył do roboty.
Jeździliśmy wersją z silnikiem benzynowym 1.2 PureTech o mocy 131 KM, połączonym z aż 8-biegowym automatem. Nie jest to jakiś demon prędkości, do 100 km/h przyspiesza w 9,2 sekundy, ale trzeba przyznać, że automat naprawdę nieźle „dogaduje się” z tym małym, trzycylindrowym silnikiem.
Sprint do „setki” nie imponuje, ale ogólna użyteczność w mieście czy na trasie jak najbardziej. Kiedy znajdujemy się w zakresie pracy turbo, mamy do dyspozycji 230 Nm momentu obrotowego. Czuć, że przyspieszenie od 50 do 70 lub od 80 do 120 km/h nie sprawia mu problemu. Przez dużą ilość biegów i małą pojemność, DS 3 Crossback potrafi być też bardzo oszczędny – około 8 l/100 km w mieście to bardzo dobry wynik.
Jeśli oczekujecie więcej dynamiki, w ofercie jest też nowa wersja tego silnika, która generuje 155 KM. Przyspiesza o sekundę szybciej i ma dwa fajne rury wydechowe po bokach.
Jeśli chcielibyście się wgryzać w technikalia, na pewno zainteresuje Was fakt, że DS 3 Crossback to jedna z najnowszych konstrukcji grupy PSA. Dzieli płytę podłogową z Corsą i 208, więc możemy się też spodziewać zarówno wersji hybrydowych, jak i w pełni elektrycznych.
DS 3 Crossback nie ogląda się na innych
DS modelem 3 Crossback nie poszedł na łatwiznę. Nie wziął zalegających części z półki i nie włożył ich w losowe miejsca. To starannie przemyślany samochód, który został stworzony w jednym celu – ma się wyróżniać.
Robi to, bo wszyscy się za nim oglądają, ale też jest ciekawy. Całkiem miło jest odkrywać nowe rozwiązania w samochodzie, jakieś dodatkowe detale i tak dalej. Jest też miło, kiedy okazuje się, że nowy DS jeździ dobrze i cicho. Nie jest idealny – ale to chyba tylko dodaje mu uroku.
A cena? Zaczyna się od 94 tys. zł. Powiedzmy, że z salonu wyjedziecie czymś za 120 czy 130 tys. zł. I po raz pierwszy mam wrażenie, że… ten samochód jest prawdopodobnie zbyt tani w stosunku do tego, co oferuje! Niech będzie, to tylko segment B, więc ponad 100 tysięcy to dużo, ale naprawdę wart jest tej ceny.
Jeśli więc chcecie się wyróżniać, oczekujecie komfortu, ale przede wszystkim chcecie jeździć niebanalnym, ciekawym samochodem – DS 3 Crossback zrobił na nas bardzo, bardzo dobre wrażenie.
Redaktor