DS 3 Crossback E-Tense – w końcu odkryłem swoją granicę komfortu
Wyścig producentów w oferowaniu coraz to większych zasięgów rozpoczął się na dobre. DS wchodzi do gry ze swoim crossoverem, który może na jednym ładowaniu pokonać dystans 320 km. Czy jazda DS 3 Crossback E-Tense to potwierdzi?
Świat idzie do przodu. Co do tego nie ma wątpliwości. Kilka lat temu Nissan Leaf zdobył tytuł Samochodu Roku (Car Of The Year 2011), dysponując zasięgiem niewiele przekraczającym 110 km, czyli oferując jazdę na permanentnej rezerwie. Dziś to już zdecydowanie za mało, by kogokolwiek przekonać do elektromobilności. Dlatego, by zwiększyć zainteresowanie klientów, a nie ich odstraszać, producenci „stają na głowie”, projektując i oferując w podobnej cenie co pierwszy Leaf, samochody o zdecydowanie większym zasięgu. A ile go tak naprawdę potrzebujemy, by bezstresowo jeździć autem elektrycznym?
Przyznam otwarcie, że jazda współczesnymi elektrykami „pierwszej generacji”, które dysponowały zasięgiem do około 160 km, nie wspominając już o nagrodzonym Nissanie, powodowała u mnie skurcz żołądka. W zasadzie cały czas myślałem tylko o stanie naładowania baterii i kompletnie nie kupowałem zachwytu nad tymi konstrukcjami. Kiedy w tym roku wybrałem się na „bezemisyjny” rajd dookoła Polski, siedząc za kierownicą pojazdów elektrycznych o zasięgu już około 200 km było nieco lepiej, ale wciąż nie odczuwałem pełnego komfortu. Jadąc na prezentację małego DS 3 Crossback E-Tense, spodziewałem się, że i tym razem mój organizm będzie próbował bronić mnie przed utknięciem w szczerym polu. Największym zaskoczeniem okazał się więc fakt, że podczas jazd w ogóle nie kontrolowałem stanu naładowania akumulatorów.
Okazuje się zatem, że każdy z nas ma swoją granicę komfortu, a dla mnie dystans 320 km, oferowany przez najnowsze dziecko koncernu PSA, jest już najwyraźniej w pełni akceptowalny. To znacznie więcej, niż zazwyczaj przejeżdżamy podczas jednego dnia, czasem nawet kilku. Przedstawiciele francuskiej marki zapewnili nas wręcz, że przeciętny E-Tense będzie ładowany raz w tygodniu i to w zupełności powinno wystarczać. Jeśli zajdzie potrzeba lub wybierzemy się w dłuższą trasę, z pomocą przyjdą szybkie ładowarki, które znajdziemy z pomocą dedykowanej aplikacji na telefon.
Jazda w polskim stylu – DS 3 Crossback E-Tense
Mały przycisk na tunelu środkowym daje możliwość wyboru jednego z trzech trybów jazdy: Eco, Normal i Sport. Żeby nie bawić się w nudny ekodriving, kojarzony z elektrykami i ich często naciąganymi osiągami, postanowiliśmy od razu wybrać najmniej oszczędny tryb, który przy okazji gwarantuje najlepsze reakcje na dodanie gazu. Mimo to trasa po bocznych drogach Île-de-France nie pozwalała na zbytnie szaleństwa. Zaś ułańską fantazję podczas krótkiego przejazdu DS 3 Crossback E-Tense po autostradzie hamowały nie tylko francuskie przepisy czy gęsta sieć fotoradarów, ale też prędkość maksymalna DS-a, określona na 150 km/h. Mimo to średnie zużycie energii oscylowało cały czas wokół 17 kWh/100 km, co okazało się zgodne z deklaracją producenta i całkiem akceptowalne w tej klasie pojazdów. To doskonała wiadomość po raz kolejny potwierdzająca, że obecne normy WLTP są w pełni życiowe i możliwe do osiągnięcia.
Zasięg DS 3 Crossback E-Tense na w pełni naładowanych akumulatorach przekracza to, co zazwyczaj pokonujemy podczas codziennych dojazdów do pracy i „szwendając się” po mieście. A mały crossover marki DS to przecież auto typowo miejskie. Nie powinniśmy oczekiwać więc cudów, ale przecież od czasu do czasu każdy musi pojechać gdzieś dalej. W naszym kraju, gdzie sieć szybkich ładowarek jest jeszcze w powijakach i nie zawsze daje możliwość elastycznego planowania tras, mniejsze zasięgi czynią z aut elektrycznych jedynie drogie zabawki dla troszczących się o jakość powietrza w miastach. Ale DS 3 Crossback zmienia zasady gry, pokonując trasę Warszawa – Poznań (316 km), czy Warszawa – Kraków (295 km) na jednym ładowaniu. A to już spora zaleta, bo nawet konieczność pokonania połowy Polski, jak np. trasy Szczecin – Warszawa (572 km) oznacza jedynie jedno ładowanie po drodze (lub dwa krótsze, co jest bardziej opłacalne).
Podróż z aplikacją
Dalsze wyprawy DS 3 Crossback E-Tense nie wymagają posiadania tajemnej wiedzy na temat umiejscowienia stacji ładowania. Dedykowana aplikacja MyDS na smartfona z Androidem lub iOS po podaniu celu podróży, biorąc pod uwagę aktualny stan naładowania, wytycza trasę wraz z planowanymi postojami na ładowanie. Zaakceptowaną trasę przesyłamy do samochodu, który – biorąc poprawkę na natężenie ruchu – może zaproponować zmianę trasy. Jedyne, czego wciąż nie da się przyspieszyć, to czas ładowania. Akumulatory DS-a są w stanie przyjąć prąd o mocy do 100 kW, przez co ładowanie do 80% maksymalnym prądem zajmuje około 30-40 minut. W warunkach domowych można skorzystać z „wall boxu” o mocy 7,4 kW (o ile sieć pozwoli na jego zamontowanie), który naładuje akumulatory w 7,5 godziny.
Sama jazda DS 3 Crossback E-Tense odbywa się we względnej ciszy. Oczywiście szumu opon czy opływającego powietrza nie da się całkiem pozbyć, stąd ta względność. Ale jest wyraźnie lepiej niż w odmianach spalinowych. Do zauważalnych różnic trzeba dodać jeszcze niezłe przyspieszenia, o których spalinowa konkurencja może zazwyczaj jedynie pomarzyć. Co prawda setka w 9 sekund na papierze nie powala miłośników sprintów, ale moment 260 Nm, dostępny od startu, pozwala na wyjątkowo zrywny start. O wiele lepszy niż w przypadku spalinowych konstrukcji o mocy 136 KM.
Warto jeszcze wspomnieć o rekuperacji. Po wykorzystaniu około 10-15% energii możemy przełączyć „skrzynię” ze zwykłego trybu D na odzysk energii B. Wtedy po puszczeniu pedału gazu auto hamowane jest silnikiem elektrycznym i odzyskany prąd przesyła z powrotem do baterii. Szkoda jedynie, że nie pomyślano o stopniowaniu siły hamowania, co u konkurencji nie jest wcale rzadkością.
DS 3 Crossback E-Tense – zupełnie jak zwykły
Bardzo lubię aspirujące marki, które mają coś do udowodnienia, bo to często przekłada się na wysoką jakość i staranność wykonania, a do tego potrafią zaskoczyć ciekawymi rozwiązaniami. Po E-Tense’ie spodziewałem się czegoś podobnego, ale zamiast tego odkryłem jedynie pewność siebie młodej francuskiej marki.
Elektryczny DS 3 Crossback jest nadspodziewanie zwyczajny i poza kwestią napędu niewiele różni się od spalinowych wersji. Z drugiej strony w zasadzie nie ma się do czego przyczepić, bo „dziury” w nadkolach widoczne po otwarciu maski stają się już dziś normą w świecie motoryzacji. Dziwnie też wyglądają zawiasy drzwi, ale przyznaję, że oba te elementy raczej nie zostaną zauważone przez klientów i nie wpłyną na postrzeganie auta. Co do przestronności, także na tym polu E-Tense nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym. Platforma, na której powstał, przystosowana jest do różnego rodzaju napędów, więc akumulatory udało się zmieścić pod podłogą i nie ograniczają one ani miejsca w kabinie, ani nie zmniejszają 350-litrowego bagażnika.
DS 3 Crossback aspiruje do segmentu premium, co było podkreślane podczas całej prezentacji. Widać to zarówno oglądając auto z zewnątrz, gdzie opcjonalny dach w jednym z trzech odcinających się od nadwozia kolorów, 17- i 18-calowe obręcze o ciekawych wzorach oraz chowane klamki drzwi nadają mu szlachetności, jak i we wnętrzu. Tu zaś odnajdziemy elegancko stylizowane elementy dekoracyjne, piękne przyciski, niespotykane u konkurencji prostokątne kratki nawiewów na drzwiach przednich, czy bogate opcje wyboru kolorystyki, obejmujące pięć wersji tapicerki oraz podsufitkę jasną lub ciemną. Do tego mamy do wyboru trzy wersje wyposażenia, podstawową So Chic, topową Grand Chic oraz usportowioną Performance Line Plus.
Przedstawiciele marki z dumą ogłosili, że DS 3 Crossback E-Tense to pierwszy w pełni elektryczny crossover segmentu B premium na rynku, przez co trudno odnieść go do konkurencji. Ale to wcale nie znaczy, że w ogóle jej nie ma.
Cennik DS-a zaczyna się od 159 900 zł, za topową wersją Grand Chic trzeba zapłacić 184 400 zł. W tej samej klasie wielkości możemy zdecydować się na Hyundaia Kona, który w słabszej wersji (136 KM, tyle samo co w DS 3 Crossback) kosztuje 165 900 zł i oferuje zasięg 289 km. Mocniejsza Kona o mocy 204 KM kosztuje 189 900 zł, ale i zasięg jest o wiele większy: 449 km. Nissan Leaf startuje od 155 500 zł, dając 150 KM i 270 km, lub z mocą 217 KM i zasięgiem 385 km za 195 600 zł. Można też skusić się na BMW i3 o mocy 170 KM i zasięgu 235 km za 168 900 zł lub BMW i3S oferujące 185 KM i 220 km za 183 400 zł. Poszukując czegoś niezłej jakości i w dobrej cenie, warto też zwrócić uwagę na odchodzącego VW e-Golfa, który – oferując 136 KM i 233 km – wyceniany jest na 141 890 zł. Atrakcyjna cena wynika z tego, że e-Golf nie będzie miał następcy w kolejnej generacji, jego miejsce zajmie zaś nowy ID3. Niestety żadne z wymienionych aut nie łapie się na planowane ulgi dla aut elektrycznych.
DS 3 Crossback E-Tense robi dobre wrażenie, jest oryginalny, dobrze wykonany i co ważne pozwala już na bezstresową jazdę. Wszystko oczywiście pod warunkiem, że postrzegamy go jako auto do użytku prywatnego, a nie firmowy ekspres, nawijający setki tysięcy kilometrów.