Dominująca kobieta poszukiwana - Alfa Romeo MiTo
Coraz więcej osób pracuje w mieście, w którym żyje. Nie chce mieć dzieci, bo to niemodne. Nie myśli o małżeństwie, ponieważ to więzienie. W takim razie, czego oczekuje od życia? Kariery, stylu, przygody... Właśnie na tej podstawie stwierdziłem, że dla młodych pokoleń posiadanie dużego samochodu jest tak sensowne, jak krojenie pomidora siekierą. Przynajmniej początkowo. Problem tylko w tym, że większość małych aut im się nie podoba...
Obiekcje są wbrew pozorom niszą rynkową, którą można zagospodarować. Skoro klient mówi „NIE!”, to zawsze da się zrobić coś, żeby wpadł w euforię i powiedział „TAK!”. Problem dostrzegło MINI, które postanowiło udowodnić, że sprzeda mały samochód ludziom, którzy go nie chcą. Tak więc przyprawiło miejskie auto potężną dawką indywidualizmu i w ten sposób osiągnęło tak duży sukces, że sam bym je kupił, gdyby połowa moich znajomych nie miała go już w garażu. Alfa Romeo, ikona włoskiego designu, nie mogła pozostać w tyle. Więc skoro Niemiec z angielskim rodowodem jest trochę passe, to może rodowity Włoch będzie oryginalniejszą propozycją?
Alfa Romeo jest intrygujące szczególnie z jednego powodu – tego auta nie kupi nikt, kto będzie kierował się zdrowym rozsądkiem. Dlaczego? Bo wtedy wziąłby pewnie Volkswagena. Jeszcze nie tak dawno temu najmniejszą Alfą był model 147. Jednak i tak był za duży, by mógł konkurować z MINI. Tak więc włoski producent zamknął w hali produkcyjnej grupkę ludzi, postawił na środku płytę podłogową z Fiata Grande Punto i kazał stworzyć coś, co zarobi dla koncernu miliony i przyciągnie dynamiczne osoby z gatunku „Homo urbanus”. Tak powstało nieduże MiTo.
Ładne alufelgi, modny, biały kolor, czerwone zaciski hamulcowe… Ucieszyłem się, gdy stanąłem obok tego samochodu. MiTo jest czymś w rodzaju Beyonce kupującej warzywa na obiad w hali targowej pośród setki, zwykłych ludzi. Niby nic nadzwyczajnego, ale aż miło na ten samochód popatrzeć, widząc w tle szarą i nudną, drogową rzeczywistość. Jednak czy to wystarczy, by przyciągnąć młodych, aktywnych ludzi? Pewnie, że nie! Dlatego koncern postawił na wiele wzorów alufelg i unikatowych dodatków. Wszystko po to, by każda MiTo była możliwie wyjątkowa. Tym bardziej byłem ciekawy, co jest we wnętrzu.
Na początek miły dodatek – drzwi bez ramek. Jednak w środku jest jeszcze więcej przyjemnych akcentów. Czerwona skóra świetnie współgra z charakterem auta. Alfa nie byłaby sobą, gdyby pominęła stylistyczne szczegóły, dlatego na oparciach zostało nawet wyhaftowane logo marki. Użyte materiały ładnie wyglądają i są miłe w dotyku, a wykończenie kokpitu swoim wyglądem przypomina karbon. Całość ożywiają srebrne wstawki i ładny, czytelny projekt. Mimo wszystko nie mogłem powstrzymać się od jednej myśli – to nie jest auto dla mnie…
Zgrabne nadwozie, dodatki dopasowane pod kolor oczu i urok, który czuć w promieniu kilometra… Nie ma się co oszukiwać – to nie jest zbyt męskie. Dlatego ciężko oprzeć się myśli, że MiTo celuje nie tyle w młodych ludzi, co właśnie w kobiety. Zastanawiam się tylko jakie, bo w przypadku tego egzemplarza to nie jest takie proste.
Benzynowa jednostka o pojemności 1.4l, turbosprężarka, 170KM i przeciążenia z myśliwca po wciśnięciu pedału „gazu” w podłogę… Do zawładnięcia nad tym samochodem nie wystarczy zwykła, filigranowa kobieta, której fotel pasażera służy wyłącznie do przewożenia torebki i Yorka. Po pierwsze – York wyłysiałby ze strachu już po kilkuset metrach, a po drugie - jego właścicielka mogłaby wpakować się w drzewo już na pierwszym zakręcie, bo tak narowiste jest to auto. MiTo w tej wersji potrzebuje ostrej dominy, która będzie w stanie go ujarzmić. A jest sporo elementów, nad którymi trzeba umieć zapanować…
Długo szukałem odpowiedniego słowa, które mogłoby trafnie określić układ kierowniczy. I znalazłem – jest po prostu dziwny. Autem trzeba jeździć w pełnym skupieniu, z zaciśniętymi pośladkami i obiema rękami na kierownicy. Dlaczego? Bo każda, nawet niewielka koleina, potrafi wyrwać kierownicę z rąk i przybliżyć niebo. Zawieszenie jest jeszcze bardziej bezkompromisowe. Fakt, pozwala kierowcy na dużo podczas wchodzenia w zakręt, ale jest tak niemiłosiernie głośne i twarde, że na naszych drogach może okazać się prawdziwą udręką. Jednak wszystko zależy od nawierzchni. Jeśli z domu do pracy prowadzi autostrada, to może być ciekawie.
Na przednich fotelach miejsca jest naprawdę dużo. Szkoda tylko, że siedziska są tak krótkie i słabo podpierają uda. Z kolei, jeżeli chodzi o przestrzeń z tyłu – ten temat lepiej przemilczeć. Z drugiej strony to nie jest przecież samochód rodzinny. Naprawdę mocny punkt auta to silnik. 170KM wprawiające w ruch zaledwie 1200kg brzmi dobrze i takie właśnie jest. 7,5s do „setki”, świetna elastyczność i średnio około 7,5l paliwa na każde 100km – mało jest na rynku samochodów, które gwarantują takie osiągi przy tak niedużym zużyciu paliwa. Już od 2000 obr./min. czuć, że auto chce jechać, ale prawdziwa zabawa zaczyna się, gdy obrotomierz wskaże dwa razy tyle – auto wręcz odlatuje, a przed oczami można zobaczyć wszystkich świętych. Silnik brzmi przy tym pięknie i naprawdę trudno go nie usłyszeć, bo nadwozie nie jest chyba wygłuszone niczym bardziej wyszukanym od waty. To jednak nie koniec dowodów na to, że właścicielka MiTo powinna być twarda…
Na tunelu środkowym znajduje się niewinnie wyglądający przełącznik. W praktyce jest to element sterujący systemem DNA, który wpływa na układ napędowy, zawieszenie, hamulce, sprzęgło i skrzynię biegów. Tryb all-weather ułatwia jazdę w warunkach gorszej przyczepności, normal warto stosować na co dzień, a sport – ten jest dla ludzi znudzonych jazdą. Wystarczy przełączyć przycisk, by auto nagle wyrwało to przodu i stało się wyczuwalnie bardziej agresywne… To naprawdę działa! Tylko jak właściwie MiTo sprawdza się w codziennej eksploatacji? Przecież właśnie do tego zostało stworzone.
Co tu dużo mówić – małe nadwozie ułatwia parkowanie, ale tylna szyba przypominająca lufcik z czołgu je z kolei utrudnia. Dziwi mnie tylko jeden fakt – dlaczego w miejskim aucie nie ma schowków? W pewnym momencie nie miałem nawet gdzie położyć telefonu komórkowego, a jedynym sensownym miejscem okazał się pojemnik na kubek od kawy. A co jeśli w jednej ręce mam telefon, a w drugiej kawę? Cóż – coś będzie musiało wylądować za oknem.
Na koniec pozostaje jeszcze ostatnie pytanie – ile na świecie jest kobiet, które czują się męskie? No właśnie, niewiele. Ale idźmy jeszcze dalej. Ile na świecie jest kobiet, które czują się męskie i kupią 170-konną Alfę MiTo zamiast używanego Mustanga, w którym będą jeszcze twardsze? Flagowa MiTo ma właśnie tylu klientów - niewielu. Problem tej wersji polega na tym, że jest zbyt kobieca dla faceta i zbyt męska oraz bezkompromisowa dla kobiety. Dlatego czasem nie warto opróżniać konto z 87 500zł na najdroższą wersję, bo może się okazać, że znacznie lepsza propozycja znajduje się… na początku cennika.