Dla rodziny, dla przyjaciół, dla bagażu - Ford Grand C-Max 1.6 EcoBoost Titanium
Nie chcesz bądź nie możesz pozwolić sobie na dwa samochody, ale potrzebujesz funkcjonalnego auta "do wszystkiego"? Mamy dobre wieści. W salonach nie brakuje multitalentów. Sprawdzamy jedną z najnowszych propozycji w klasie kompaktowych vanów - Forda Grand C-Max.
Z pierwszą generacją C-Maxa często spotykamy się na drogach. Produkowany od 2003 roku van Forda podbił serca wielu kierowców. Co prawda jest przestronny i funkcjonalny, ale pozbawiony ikry. Stonowane linie nadwozia, paleta klasycznych lakierów oraz maksymalnie uporządkowana kabina sprawiają, że C-Max niezwykle skutecznie wtapia się w tłum. Ford, świadomy faktu, że wiele osób kupuje samochody oczyma, zlecił zespołowi odpowiedzialnemu za C-Maxa drugiej generacji zaprojektowanie vana nie tylko funkcjonalnego, ale również ciekawie wyglądającego.
Nowy Ford C-Max ujrzał światło dzienne w 2009 roku, a pod koniec 2010 r. trafił do salonów. Kompaktowy van jest bliskim krewnym Focusa trzeciej generacji, który zadebiutował rok po C-Maxie. Modele współdzielą płytę podłogową i silniki, mają zbliżone deski rozdzielcze i karoserie nakreślone podobnymi liniami. C-Max jest jednak o 15 centymetrów wyższy od Focusa. Ofertę dopełnia Grand C-Max. To wariant z przedłużonym o 14 centymetrów rozstawem osi i dachem podniesionym o blisko 6 cm względem C-Maxa.
Dodatkowa ilość blachy zaburzyła nieco proporcje nadwozia - powiększony C-Max jest mniej zgrabny od krótszego brata. Testowany egzemplarz, za sprawą ceglastego lakieru Mars Red oraz 17-calowych felg z 15 ramionami, rzucał się w oczy. Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach. Jeżeli zamówimy egzemplarz w klasycznym kolorze, wszystkie krzywizny i przetłoczenia nadwozia staną się dużo mniej wyraźne.
Znakiem rozpoznawczym Forda Grand C-Max są odsuwane drzwi boczne. Rozwiązanie ma zalety i wady. Po odsunięciu drzwi umieszczenie dzieci w fotelikach staje się czynnością wygodną i prostą. Jeżeli pociechy potrafią samodzielnie wysiadać z samochodu, mamy pewność, że nie obiją drzwiami pojazdu stojącego obok.
Istnieje jednak spore prawdopodobieństwo, że dzieci nie będą sobie w stanie poradzić z ich otwarciem. Do przesuwania masywnych „wrót” C-Maxa trzeba użyć znacznej siły, szczególnie, gdy samochód zatrzymamy na pochylonym parkingu. Elektryczne wspomaganie? Dostępne za dopłatą, ale wyłącznie dla klapy bagażnika. Konkurencyjny van z odsuwanymi drzwiami – Mazda5 – posiada system ich elektrycznego otwierania. Fakt, że wyłącznie w najdroższej wersji wyposażeniowej.
Mimo obecności przesuwanych drzwi dostęp do trzeciego rzędu siedzeń nie należy do najłatwiejszych. Na próbę zostaną wystawione wyższe osoby, które czeka sporo gimnastyki. Chwilę później okazuje się, że uda nie mogą liczyć na dostateczne podparcie. Brakuje też miejsca na stopy, a oparcie fotela sięga wielu osobom do połowy pleców. Trzeci rząd foteli jest ewidentnie przystosowany do transportu dzieci. Dorośli będą musieli liczyć na przychylność podróżujących w drugim rzędzie - jeżeli przesuną swoje fotele, komfort podróżowania z tyłu stanie się znośny.
Największym mankamentem jest jednak pojemność bagażnika w 7-osobowej konfiguracji, a właściwie jej brak. Między oparciami tylnych foteli i klapą bagażnika teoretycznie zmieścimy przedmioty o objętości 92 litrów. W praktyce upchniemy najwyżej dwie aktówki i kilka butelek z napojami. Aby myśleć o wakacyjnych wyprawach w pełnym składzie, trzeba zainwestować w boks dachowy lub podróżować najwyżej w pięć osób - wówczas do dyspozycji jest 475 litrów. Fotele trzeciego i drugiego rzędu składają się na płasko. Nad nimi rozpościera się ponad 1,7 m3 przestrzeni. Użytkownikowi C-Maxa nie będzie więc straszna nawet przeprowadzka! Dosłownie. Ładowność samochodu sięga 800 kilogramów.
Przejdźmy do zalet przedziału pasażerskiego. Jest ich naprawdę dużo. Wnętrze Forda Grand C-Max wykończono materiałami wysokiej jakości. Podobnie jak w przypadku Focusa, konsola środkowa i deska rozdzielcza „otaczają” kierowcę. Akcent ten z pewnością przypadnie do gustu ojcom rodzin ze sportową żyłką. Pozostali stwierdzą, że ogranicza przestronność samochodu. Na szczęście tylko subiektywnie. Ilość miejsca z przodu jest wystarczająca nawet dla osób o wzroście sięgającym dwóch metrów. Sprężyste i dobrze wyprofilowanie siedzenia zapewniają komfort nawet podczas dalekich podróży.
Fotele drugiego rzędu siedzeń można składać, przesuwać oraz pochylać ich oparcia. Środkowe oparcie można zamienić w podłokietnik. Siedzenie można też schować pod siedzisko prawego fotela, uzyskując wolną przestrzeń między skrajnymi fotelami. Dzięki niej wędrówka do trzeciego rzędu staje się dużo łatwiejsza.
Układ jezdny został wzorowo zestrojony. Pokonywaniu nierówności nie towarzyszą wstrząsy i niepokojące odgłosy. Zakręty, skrzyżowania i ronda? Sprężyste zawieszenie i bezpośredni układ kierowniczy radzą sobie z nimi bez najmniejszego wysiłku. Podczas manewrowania nie trzeba dużo kręcić kierownicą. Skrajne położenia dzieli tylko 2,5 obrotu. Ewenement w tym segmencie. Fakt prowadzenia samochodu z podwyższonym nadwoziem jest odczuwany podczas dynamicznego wychodzenia z ciasnych zakrętów – kontrola trakcji musi poskromić wewnętrzne koło, które próbuje buksować. Także wysokie osadzenie siedzisk foteli przypomina, że nie jedziemy typowym autem kompaktowym.
Lewarek skrzyni biegów ma właściwie dobrany skok i precyzyjnie przemieszcza się między kolejnymi położeniami. Kto ceni komfort, może za dopłatą otrzymać zautomatyzowaną, dwusprzęgłową przekładnię PowerShift - niestety w przypadku Grand C-Maxa została ona zarezerwowana dla dwulitrowego turbodiesla. Hamulce są skuteczne, a siłę ich działania można precyzyjnie dozować.
Kierowcy najbardziej daje się we znaki przeładowanie konsoli środkowej przyciskami. Przyzwyczajenia wymaga także nisko osadzony panel klimatyzacji oraz mikroskopijnych rozmiarów włącznik świateł awaryjnych. Po wybraniu biegu wstecznego testowany Grand C-Max wyświetlał obraz z kamery cofania. Szkoda, że do jego prezentacji służy pięciocalowy ekran, który ze względu na znaczne oddalenie od kierowcy sprawia wrażenie dużo mniejszego.
Korzystanie z kamery cofania nie jest jednak obligatoryjne. W testowanym egzemplarzu kierowcę wspomagał asystent parkowania równoległego, który potrafi wpasować Grand C-Maxa w lukę tylko o 20% większą od długości samochodu. Proces odbywa się sprawnie, a w razie potrzeby system potrafi dokonać kilku poprawek.
Pod maską rodzinnego samochodu większość kierowców widziałaby nowoczesnego turbodiesla. Okazuje się, że także 150-konny silnik 1.6 EcoBoost idealnie pasuje do charakteru samochodu. Został świetnie wyciszony, a do tego zapewnia duże ilości momentu obrotowego, który jest dostępny bardzo wcześnie. Podczas jazdy w ruchu miejskim w zupełności wystarczy utrzymywanie wskazówki obrotomierza w przedziale 1500-2000 obr./min. C-Max nie będzie zawalidrogą, a spali ok. 10 l/100km. To dobry wynik. Pamiętajmy, że mowa o samochodzie, który waży 1,4 tony. W trasie można podróżować za 7,5-8 l/100km.
Przedrostek Grand pozwala przypuszczać, że mamy do czynienia z C-Maxem dużo bardziej przestronnym od bazowej wersji. Jest tak, ale... nie do końca. Forda Grand C-Max trudno uznać za siedmioosobowy samochodów z prawdziwego zdarzenia. Jeżeli na pokład zabierzemy komplet pasażerów, zabraknie miejsca na bagaż. Naszym zdaniem warto pozostać przy pięciu miejscach i cieszyć się zwiększoną przestrzenią pasażerską oraz dodatkowym miejscem na bagaż. Kto naprawdę potrzebuje auta dla siedmiu osób, musi dołożyć kilkanaście tysięcy i kupić pełnowymiarowego vana.
Na deser zostawiliśmy sobie cenniki. Podstawowy Ford C-Max w wersji ambiente start kosztuje 64 450 złotych. Bazowa odmiana Granda to ambiente ze 105-konnym silnikiem 1.6, którą wyceniono na 70 450 zł. Cennik został tak skonstruowany, by jedyną słuszną decyzją było zamówienie przynajmniej wersji trend ze standardową klimatyzacją. Jeżeli zapragniemy również mocniejszego silnika – benzynowego 1.6 EcoBoost lub wysokoprężnego 1.6 Duratorq, w salonie Forda zostawimy ok. 83 tysiące złotych.