Dietetyczna tabliczka czekolady - DS3 Racing
Przyszłość współczesnego świata to ogromne metropolie. Takie, w których jest mnóstwo sklepów z drogimi ciuchami, ludzi na poziomie i młodych dorobkiewiczów. To oznacza, że przyszłością są też miejskie auta, ale młody dorobkiewicz musi w takim samochodzie wyglądać jak milion euro. To trudne z dwóch względów - takich modeli prawie nie ma, albo z niewiadomych przyczyn oceniane są na zbyt kobiece. Na szczęście są wyjątki...
Zawsze zastanawiało mnie podejście społeczeństwa odnośnie charakteru auta. Te wyjątkowo designerskie przeważnie utożsamiane są z kobietami. Może dlatego, że są jak biżuteria, a nie każdy mężczyzna nosi na szyi łańcuch w stylu 50 Centa. Czy to oznacza, że męskie auta powinny być paskudne i kanciaste, a żeńskie krągłe i zmysłowe? Nie wiem, ale ja nie kupiłbym samochodu, który jest brzydki i bezpłciowy. Zresztą, gdyby moi znajomi zobaczyli mnie wysiadającego z Hummera H1, to chyba padliby się na ziemie ze śmiechu. Citroen dostrzegł problem i postanowił pomóc wszystkim, którzy stawiają na wysmakowany styl.
W określeniu grupy docelowej samochodu zdecydowanie pomagają reklamy. Fiata 500 prezentowała Jennifer Lopez, a więc żartując można stwierdzić, że to auto dla kobiet, gwiazd i Latynosów. MINI nie musi się promować, bo w nim każdy wygląda dobrze, a nowe Renault Twingo można było zobaczyć na domowym ekranie w rękach gejów... Jak widać każdy znajdzie coś dla siebie. Citroen nie chciał być gorszy i postanowił stworzyć wyjątkową linię modelową DS. Czy to skrót od słów: „Dla Snobów”? Nie, choć ciężko oprzeć mi się myśli, że to nie jest wóz dla przeciętnych ludzi.
Angielskie tłumaczenie nazwy to: „Different Spirit”. Polskie brzmi już gorzej – „inny duch”. W praktyce chodzi o nawiązanie do legendarnej linii DS, która powróciła w nowym, ekskluzywnym wydaniu. Jak bardzo ekskluzywnym? Wystarczy spojrzeć na DS3. Mały Citroen ma wszystko, co jest ważne dla młodego dorobkiewicza. Przede wszystkim jego cena przeraża. Miejskie auto za blisko 60 tys. zł? To wydaje się być tak abstrakcyjne jak słoneczna pogoda nad polskim morzem podczas urlopu. Mimo tego jest prawdą, a przecież to dopiero początek cennika. Karierowicze związani z wielkimi korporacjami będą się poruszać w obrębie metropolii i tu znowu DS3 wychodzi z pomocą. Jest na tyle mały, że wciśnie się wszędzie tam, gdzie kierowca Mercedesa będzie bluzgał ludzi i boga. Poza tym DS3 spełnia podstawowe kryterium stawiane przez ludzi sukcesu – siedząc w nim naprawdę wygląda się jak milion euro. Tylko właściwie dlaczego?
To auto jest zupełnie inne od całej reszty i to z jednego powodu – główna księgowa została zamknięta w klatce na kota. Dzięki temu ekipa projektowa mogła stworzyć dokładnie takie auto, o jakim marzyła. I muszę przyznać, że wyobraźnie miała całkiem niezłą – unikatowe wzory alufelg, zaczepny projekt przedniej części nadwozia, słupek B przypominający płetwę rekina i kontrastowe kolory dachów… Ten samochód błyszczy na drodze, można powiedzieć, że jest dodatkiem do garderoby. Przy okazji nasuwa się tutaj jedno pytanie – czy oby na pewno to jest auto dla faceta? Cóż – jeżeli ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości, to wersja Racing je rozwieje…
Ciemny lakier z soczyście pomarańczowymi wstawkami. Wnętrze w podobnym stylu, uzupełnione fotelami kubełkowymi. Przekręcam kluczyk w stacyjce – ryknięcie z układu wydechowego sugeruje, że to auto jest sporo szybsze od Fiata Seicento. Wciskam pedał gazu, puszczam sprzęgło i już wiem o ile szybsze… Po chwili namysłu silnik błyskawicznie katapultuje wskazówkę obrotomierza na czerwone pole, radio i gadanie nawigacji satelitarnej zostają zagłuszone przez silnik, inne samochody jakby zatrzymują się w miejscu, a ja nie jestem w stanie myśleć, bo od narowistości tego auta zapomniałem, który mamy rok! To, co Citroen zrobił ze „zwykłego” DS3 to absolutny obłęd! Producent oddał auto do warsztatu swoich inżynierów z rajdów WRC i stworzył prawdziwą bombę adrenaliny. Spece z 1.6-litrowego motoru benzynowego wycisnęli aż 202KM i 275Nm momentu obrotowego. Nie mogło się oczywiście obyć bez poprawek zawieszenia – prześwit został zmniejszony o 15mm, a szerokość kół zwiększono o 30mm. Dzięki temu auto stało się zabawką, która działa na kierowcę jak kostka czekolady. Chociaż nie, kostka to za mało. On jest całą szafą czekolady. Mimo tego, że w tym aucie znacznie poprawił mi się humor, to muszę stwierdzić jedno – to nie jest wóz dla Polaków.
Bynajmniej nie chodzi tu o naszą narodowość, a o zarządców dróg – ciężko jest czerpać przyjemność z DS3 Racing wśród polskich kraterów na jezdni. Resorowanie jest niezwykle twarde, przez co samochód trzęsie się jak pralka automatyczna na każdym ziarnku piachu. Momentami można nawet stwierdzić, że jest wręcz niewygodny. 18-calowe alufelgi wyglądają obłędnie, podobnie jak cena, którą trzeba będzie zapłacić za uszkodzenie takiego koła na dziurze. Ponadto auto zdecydowanie lepiej sprawdzi się w roli drugiego samochodu w rodzinie, bo na długich trasach hałas w kabinie będzie dokuczliwy. Jeśli jednak w okolicy miejsca zamieszkania drogi są dobre, to ciężko będzie się oprzeć możliwościom tego samochodu…
Układ kierowniczy szybko reaguje na polecenia kierowcy, hamulce działają sprawniej ze względu na 4-tłoczkowe zaciski, a sztywne zawieszenie pozwala na bardzo wiele podczas pokonywania serpentyn. Pierwszą „setkę” można zobaczyć na prędkościomierzu po 6.5s, z kolei pokonanie 1000m ze startu zatrzymanego trwa 26.5s. Przy tym wszystkim nie trzeba w razie czego pożyczać od kolegi samochodu do przyziemnych rzeczy. DS3 Racing zachowuje pełną praktyczność – ma 285-litrowy bagażnik, dwa fotele i kanapę, choć z tyłu jest naprawdę ciasno. Za to w przednim rzędzie nie można narzekać na brak przestrzeni, a twarde materiały i skomplikowaną obsługę nawigacji zrekompensuje design. Jest tak klimatyczny jak nadwozie i to mimo tego, że nawiązuje do zwykłego C3. Nie mogłem też przeoczyć wstawek z imitacji włókna węglowego, a ucieszyłem się jeszcze bardziej, gdy okazało się, że wcale nie są imitacjami... Wykańczają zarówno wnętrze jak i nadwozie.
Dla kogo właściwie jest ten samochód? Dla ludzi sukcesu, którzy żyją w dużych miastach i chcą podkreślić swój status? Tak, ale również dla dzieci bogatych rodziców, indywidualistów i wszystkich pragnących poczuć jak kręgosłup wbija się w oparcie podczas przyspieszania. Czy to auto dla kobiet? Tak. A dla mężczyzn? Też! Można wywnioskować, że to samochód dla każdego, ale to nieprawda. Jego cena zadba o to, by kupiły go tylko odpowiednie osoby, a dla wszystkich zamkniętych w sobie i ceniących prywatność mam jedną radę – nie kupujcie tego auta. W nim nikt nie będzie anonimowy.