Dacia Dokker - klasyka dla rodziny
Dacia coraz śmielej poczyna sobie na rynku, a każdy kolejny model tej marki szybko zdobywa uznanie kupujących. Nic więc dziwnego, że rumuński producent sukcesywnie poszerza swoją ofertę, co najlepiej widoczne było w 2012 roku, kiedy pojawiły się w niej aż 3 nowości - Lodgy, Dokker oraz druga generacja Sandero.
Zarówno Sandero jak i Lodgy mieliśmy już okazję testować (możecie o nich przeczytać tutaj i tutaj), czas więc przyszedł na ostatnią z nowości Dacii. Dokker to pierwsze auto użytkowe w gamie rumuńskiego producenta… a właściwie „niemalże pierwsze”. Za próbę stworzenia taniego i maksymalnie praktycznego pojazdu można uznać Logana MCV pierwszej generacji (czy warto się nim obecnie zainteresować przeczytacie tutaj). Wtedy mieliśmy jednak do czynienia z czymś co można określić jako „użytkowe skrzyżowanie kombi i vana”, które powstało na bazie pragmatycznego do bólu sedana. Dokker to z kolei zupełnie inna para kaloszy – nie ma kryzysu tożsamości, tak jak jego „niemalże” poprzednik, za to posiada ambicje, aby zawojować rynek małych aut użytkowych. Pytanie tylko jak poradzi sobie z konkurentami, którzy mogą pochwalić się długim stażem na rynku?
Już pierwsze chwile spędzone z Dokkerem przekonały mnie, że nie ma się on czego wstydzić. Bazując na Renault Kangoo może korzystać z wieloletniego doświadczenia francuskiego producenta w projektowaniu tego typu samochodów. Ponadto znana z pozostałych modeli prostota projektu i zastosowanych materiałów w tej klasie jest raczej zaletą, niż wadą. Zacznijmy od nadwozia, którego pudełkowate kształty obiecują przestronne wnętrze, a przedni pas bardzo przypominający droższe Lodgy, nadaje autu przyjemnego wyglądu. Co ciekawe, chociaż Dokker bazuje na Kangoo, nie sposób tego dostrzec – zauważalnie różne są nawet wymiary nadwozia. Dacia jest dłuższa od standardowej wersji Renault o 15 cm (w sumie 4363 mm) i ma większy o 13 cm rozstaw osi (2810 mm).
Przekłada się to oczywiście na ilość miejsca w kabinie, która jest całkiem przestronna. Zarówno w pierwszym jak i w drugim rzędzie siedzeń nikt nie powinien narzekać na brak przestrzeni, szczególnie nad głowami. Co jednak naprawdę imponuje, to pojemność bagażnika – 800 l do linii okien to aż o 140 l więcej, niż oferuje Kangoo. Kiedy zaś złożymy tylną kanapę, do dyspozycji będziemy mieli 3300 l przestrzeni bagażowej (700 l więcej, niż w Renault), a to już wynik godny prawdziwego „dostawczaka”.
Zwykle w testach modeli Dacii, po pochwaleniu ich praktyczności, przychodzi czas na krytykę jakości wykończenia wnętrza. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że mamy do czynienia z autem użytkowym, trudno coś Dokkerowi zarzucić. Deskę rozdzielczą wykończono co prawda twardym plastikiem, a fotele nie zachwycają komfortem, nie mówiąc już o kiepskim trzymaniu bocznym. Z drugiej jednak strony, konkurenci wcale nie są na tym polu wiele lepsi. Warto też zauważyć, że plastiki, choć twarde, są dość miłe w dotyku i sprawiają wrażenie solidnie spasowanych. Fotele natomiast po 4 godzinach jazdy nie przyprawiły mnie o ból pleców, ani nie były przyczyną żadnego dyskomfortu.
Sam projekt wnętrza również należy ocenić pozytywnie – deskę rozdzielczą przeniesiono bezpośrednio z modelu Lodgy, możemy więc liczyć na wysoką ergonomię. Wszystkie przyciski są tam, gdzie w pierwszym odruchu ich szukamy (w tym przełączniki sterowania szybami, które, w przeciwieństwie do poprzednich modeli Dacii, znajdziemy na drzwiach). Pochwały należą się również za opcjonalny system multimedialny – duże ikony i proste menu sprawiają, że nikt nie powinien czuć się zagubiony obsługując go. Do tego dochodzi jeszcze wysoka responsywność ekranu – spotkałem się z wieloma systemami, które gorzej reagowały na dotyk, niż ten stosowany przez Dacię. Jedynym nieintuicyjnym elementem pozostał klakson, który nadal uruchamiamy jak w starych Renault – przyciskiem na dźwigni wycieraczek.
Do mocnych punktów testowanego modelu należy zdecydowanie zaliczyć zawieszenie, które idealnie sprawdza się na polskich drogach. Bez względu na wyboistość nawierzchni czy ilość progów zwalniających, możecie być pewni, że Dokker zapewni wam naprawdę komfortową podróż. Odbywa się to naturalnie kosztem prowadzenia – ani miękkie nastawy amortyzatorów, ani wysokie, podatne na boczne podmuchy wiatru, nadwozie nie zachęcają do szybkiej jazdy. Ale nie takie jest przecież przeznaczenie tego samochodu.
O charakterze Dokkera przypomina też silnik pracujący pod maską testowanego egzemplarza. Choć była to najmocniejsza, dostępna na polskim rynku jednostka, do dyspozycji miałem jedynie 90 KM z 1,5-litrowego diesla. Co ciekawe, podczas normalnego poruszania się po mieście, sprawia on wrażenie całkiem dynamicznego napędu, dającego przyjemność z jazdy. Dopiero dynamiczne ruszanie spod świateł, albo wyprzedzanie na trasie przypominają o dość przeciętnych osiągach. Rozpędzanie do 100 km/h zajmuje 13,9 s, a prędkość maksymalna wynosi zaledwie 162 km/h.
W tego typu autach o wiele ważniejsze jest zużycie paliwa i pod tym względem Dokker bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Poza miastem udało mi się uzyskać spalanie na poziomie 4,4 l, zaś w mieście 5,6 l/100 km. To wartości niemal identyczne z katalogowymi, za co należą się Dacii słowa uznania. Szkoda, że auto nie występuje z 6-biegową skrzynią – wtedy wynik mógłby być jeszcze korzystniejszy. Brak dodatkowego przełożenia dość mocno odczujemy podczas poruszania się drogami ekspresowymi lub autostradami. Przy prędkości 140 km/h wskazówka obrotomierza pokazuje 3000 obr./min przez co, bardzo cichy w każdej innej sytuacji, silnik nieprzyjemnie hałasuje, zaś spalanie przekracza 8 l/100 km.
Na koniec pozostał największy atut każdej Dacii – cena zakupu. Najtańszego Dokkera dostaniemy już za 36 900 zł co czyni z niego niezwykłą okazję. Niestety otrzymujemy wtedy zupełnego „golasa” i trudno polecić takie auto komukolwiek, dla kogo cena nie jest jedynym kryterium zakupu. Zwłaszcza, że testowaną topową wersję wyposażeniową i silnikową kupimy za 54 200 zł. Po doliczeniu dodatków w postaci lakieru metalizowanego (1900 zł), nawigacji (1950 zł), czujników cofania (650 zł) oraz relingów dachowych (510 zł) otrzymaliśmy kwotę o 5000 zł większą. To nadal niezwykle korzystna oferta, ponieważ w tej samej cenie otrzymamy w promocji najtańsze Kangoo z 75-konnym dieslem (standardowa cena to 68 tys. zł!), oczywiście pozbawione jakiegokolwiek wartego wzmianki wyposażenia.
Nie będę ukrywał, że podchodziłem do testu Dokkera z dużym sceptycyzmem, spodziewając się auta topornego i do bólu prostego. Prawda jest jednak taka, że kombivan Dacii wcale nie pozostawił po sobie gorszego wrażenia, niż jego konkurenci, których miałem okazję testować. To bardzo przestronny samochód użytkowy z wyjątkowo komfortowym zawieszeniem, idealny dla kogoś kto chce mieć zarówno małego dostawczaka, jak i auto rodzinne. Faktyczna przewaga, o wiele droższej konkurencji, polega głównie na oferowaniu trochę mocniejszych silników, nieco lepszego wykończenia i wyposażenia (jak chociażby automatyczna klimatyzacja, której w Dacii nie dostaniemy) oraz możliwości modyfikacji samego nadwozia (przedłużone lub podwyższone wersje, trzeci rząd siedzeń). Tego typu aut nie kupuje się jednak dla osiągów lub ilości dostępnych gadżetów, dlatego też Dokker powinien w zupełności wystarczyć niemal wszystkim chcącym kupić praktycznego i oszczędnego kombivana w możliwie korzystnej cenie.