Dacia Dokker 1.5 dCi Laureate - przestronna i oszczędna
Rozwój Dacii trwa w najlepsze. Po sedanie, hatchbacku, kombi, pickupie, SUV-ie i vanie przyszedł czas na funkcjonalnego kombivana. Dokker zachwyca przestronnością wnętrza i pojemnością bagażnika. Ceny? Dużo niższe niż u konkurencji.
Produkcja Dokkera została uruchomiona w połowie ubiegłego roku. Podobnie jak inne modele Dacii, samochód pełnymi garściami czerpie z technologii Renault. Wygląd i rozmiary karoserii mogą sugerować, że Dokker to budżetowa mutacja Kangoo. Tak jednak nie jest. Praktycznego kombivana zbudowano na płycie stosowanej w pozostałych modelach rumuńskiej marki, która wywodzi się z platformy Clio.
Z zewnątrz Dokker może się podobać. Jego przednia część praktycznie nie różni się od "nosa" rodzinnej Dacii Logdy. Regularne kształty nadwozia oraz dzielone tylne drzwi, otwierające się nawet pod kątem 180 stopni, korzystnie wpływają na funkcjonalność pojazdu. W topowej wersji Laureate Dokker przestaje wyglądać tanio. To zasługa lakieru metalizowanego, alufelg, relingów czy zderzaków w kolorze nadwozia, których podstawowy wariant Access nie otrzyma nawet za dopłatą.
Wnętrze rumuńskiego vana wykończono tanimi, ale przyzwoicie wyglądającymi tworzywami. Metalizowana konsola środkowa oraz dwukolorowe plastiki na desce rozdzielczej i przednich drzwiach ożywiają kabinę. Mimo tego budżetowy charakter Dokkera pozostał wyczuwalny. Nie pomogły chromy na klamkach, dźwigni zmiany biegów oraz pokrętłach wentylacji. W obudowie kolumny kierownicy czy w uchwytach do zamykania drzwi są widoczne wkręty, a na tylnych drzwiach połyskuje nieosłonięta blacha. Spartańskie jest również wykończenie przestrzeni bagażowej - lewarek oraz ucho holownicze przytwierdzono do bocznej ściany kufra.
A zalety? Ilość przestrzeni w pierwszym i drugim rzędzie usatysfakcjonuje nawet bardzo wysokie osoby. Do przesuwania bocznych drzwi nie trzeba angażować większej siły. Kryje się za nimi duży otwór, który ułatwia zajmowanie miejsca w kabinie bądź przypinanie dzieci do fotelików. Trzeci rząd siedzeń? Zmieściłby się bez problemu, jednak w Dokkerze nie jest oferowany. Zainteresowani muszą zamówić Dacię Logdy. W zamian Dokker oferuje ogromny bagażnik. Za tylnymi fotelami znajduje się regularna przestrzeń o imponującej pojemności 800 litrów. To kubatura liczona do wysokości rolety bagażnika!
Po złożeniu siedzeń można uzyskać nawet 3000 litrów. Takiego wyniku może pozazdrościć Dokkerowi wiele mniejszych samochodów dostawczych. Jeżeli zajdzie potrzeba, na pokład rumuńskiego kombivana można załadować towar na europalecie. Adekwatna do pojemności bagażnika jest ładowność, która przekracza 600 kg. Aby w pełni cieszyć się możliwościami przewozowymi, trzeba zdecydować się przynajmniej na wersję wyposażeniową Ambiance. Podstawowej Access poskąpiono asymetrycznie dzielonej kanapy.
W przedziale pasażerskim nie brakuje schowków i przegródek, a nad przednią szybą rozciąga się praktyczna półka. Przed kierowcą znajduje się czytelny i ładny zestaw wskaźników. Standardem w najbogatszej wersji Laureate jest rozbudowany komputer pokładowy. Amatorom elektronicznych gadżetów życie ułatwiają dwa gniazda 12V na tunelu środkowym. Opcjonalny system multimedialny Media Nav został przygotowany we współpracy z LG. W jego skład wchodzą odtwarzacz CD/MP3, zestaw głośnomówiący Bluetooth i streaming audio, złącza USB i AUX oraz nawigacja z mapami firmy Navteq. Menu wyświetlane na dotykowym, 7-calowym ekranie jest przejrzyste i proste w obsłudze. Jedynym mankamentem jest dosyć niskie umiejscowienie zestawu Media Nav, co utrudnia odczytywanie graficznych podpowiedzi nawigacji.
Jeszcze niżej znalazł się panel do sterowania wentylacją i klimatyzacją. Jego pokrętła mają niewielką średnicę i stawiają wyraźny opór. Na tym nie kończą się uchybienia ergonomiczne. Brak poziomej regulacji kolumny kierownicy oznacza, że za sterami Dokkera nie każdemu będzie wygodnie. Komfort na dłuższych trasach podniosłoby lepsze wyprofilowanie foteli. Klakson obsługuje się przyciskiem w lewej manetce – zupełnie jak w starszych modelach Renault. Po kilku dniach jazdy Dokkerem wymienione rozwiązania dokuczają w coraz mniejszym stopniu. Problemem pozostają jednak lusterka boczne o niewielkiej powierzchni oraz masywne słupki dachu, które skutecznie ograniczają widoczność. Ułatwiające manewrowanie czujniki parkowania Dacia wyceniła na rozsądne 650 zł.
Zawieszenie Dokkera strojono z uwzględnieniem specyfiki dróg krajów rozwijających się. Nie tylko europejskich. Kombivan produkowany w marokańskim Tangerze jest sprzedawany m.in. w północnej Afryce. Ponadprzeciętny prześwit (153-190 mm, w zależności od obciążenia), duży skok i niezbyt twarde nastawy sprężyn i amortyzatorów sprawiają, że wrażenia na Dokkerze nie robią nawet na najbardziej zniszczone odcinki polskich dróg. Dacia nie przepada natomiast za powtarzającymi się długimi nierównościami, które są „rozpamiętywane” przez podwozie. Duża powierzchnia boczna wiąże się z podatnością Dokkera na podmuchy wiatru bocznego.
Czas na otwarcie maski. Pierwsza niespodzianka - sprężyna gazowa zamiast stalowej podpórki. Komorę szczelnie wypełnił silnik 1.5 dCi z rodziny K9K, wprawiającej w ruch także wybrane modele Renault, Nissana i Mercedesa. Wariant 1.5 dCi 90, rozwijający 90 KM przy 3750 obr./min oraz 200 Nm przy 1750 obr./min, doskonale sprawdza się w Dokkerze. Przyzwoicie wytłumiony motor pozytywnie zaskakuje elastycznością i spontanicznymi reakcjami na gaz. Osiągi nie są oszałamiające. Sprint do „setki” trwa 13,9 sekundy, a prędkość maksymalna sięga 162 km/h.
Zużycie oleju napędowego w cyklu miejskim nie przekracza 6 l/100km. Poza obszarem zabudowanym spalanie będzie niższe, o ile zdecydujemy się na podróż drogami krajowymi. Przy 90 km/h komputer pokładowy informuje o 4,5-5,0 l/100km. Brak szóstego biegu oraz duża powierzchnia czołowa sprawiają, że zwiększaniu prędkości towarzyszy lawinowy wzrost spalania. Podczas jazdy autostradą w tempie 140 km/h z ciekłokrystalicznego wyświetlacza odczytamy 7-7,5 l/100km. Styczniowe mrozy obnażyły jeszcze jedną przypadłość zespołu napędowego. Wysoka sprawność turbodiesla przekłada się na ograniczoną ilość wydzielanego ciepła. Na domiar złego wnętrze Dokkera jest ogromne - przy niskich temperaturach kilkunastokilometrowa podróż nie pozwoli na jego solidne dogrzanie.
Nowe produkty Dacii nie są tanie. Wypada raczej mówić o rozsądnie skalkulowanych cenach. Za podstawowego Dokkera z benzynowym, 82-konnym silnikiem 1.6 8V trzeba zapłacić 36 900 złotych. W standardzie ABS, cztery poduszki powietrzne, wspomaganie układu kierowniczego oraz prawe drzwi przesuwne. Kto chciałby mieć możliwość zamówienia wyposażenia dodatkowego lub otrzymać Dokkera z dieslem 1.5 o mocy 75 KM, musi celować w droższą wersję Ambiance (od 39 900 zł za 1.6 lub 45 700 zł za 1.5 dCi).
Najmocniejszy, 90-konny turbodiesel 1.5 dCi jest dostępny wyłącznie w najdroższej wersji Laureate, której ceny startują z poziomu 53 500 zł. Testowany samochód otrzymał komplet wyposażenia opcjonalnego, czyli m.in. system multimedialny z 7-calowym wyświetlaczem, 15-calowe alufelgi, lakier metalizowany, czujniki parkowania oraz ESP. Tak skonfigurowany Dokker uszczupliłby stan konta nabywcy o 60 tysięcy złotych.
Dużo? Oczywiście, ale tylko do chwili sięgnięcia po... katalogi innych vanów. Za podstawowe Kangoo w osobowej wersji trzeba zapłacić 63 tysiące złotych. 90-konny diesel pod maską oraz wyposażenie zbliżone do obecnego na pokładzie testowanego Dokkera zwiększyłoby kwotę do ponad 80 tysięcy złotych. Pozostali konkurenci kombivana Dacii nie są tańsi. Czy wyższy standard wykończenia, lepsze prowadzenie podczas szybkiej jazdy i bogatsze wyposażenie są warte aż tak dużych pieniędzy?