Czy jeszcze jesteśmy potrzebni?
Hybrydowe napędy, nawigacje satelitarne, silniki elektryczne, baterie słoneczne na dachu, elektroniczne systemy pomagające samodzielnie zaparkować auto, systemy antypoślizgowe i tak dalej. Czy zastanawiałeś się dokąd zmierza dzisiejszy świat motoryzacji? Czy nie intryguje Cię myśl, że twoje umiejętności za kółkiem są coraz mniej potrzebne i doceniane? To wszystko to tylko zalążek tego, co nas spotyka lub spotka w niedalekiej przyszłości.
Koncerny w natarciu
Ci, którzy regularnie śledzą nowinki w świecie motoryzacji, lub często przeglądają motoryzacyjne strony internetowe z pewnością zdążyli zauważyć, co przygotowują nam potężne koncerny samochodowe. BMW szczyci się, że dążenia ich inżynierów są wręcz nieograniczone. W nowych modelach montowane są czujniki wyczuwające na przykład przebywające w pobliżu drogi dzieci i w razie potrzeby wykonujące błyskawiczne manewry. BMW ponadto wpuściło na tor testowy model serii 3, który bez udziału kierowcy potrafi w dynamicznym tempie przejechać całą trasę zważając na ostre zakręty czy szykany.
Volkswagen w swej konsekwencji również posuwa się do tego, że rola kierowcy w samochodzie powoli ogranicza się do minimum. Już od modelu Golfa szóstej generacji montuje się system zwany „asystentem parkowania”. Po znalezieniu wolnego miejsca wzdłuż ulicy samochód bez udziału człowieka potrafi samodzielnie wykonać tak zwaną „kopertę” - szybko i sprawnie. To jednak nie koniec. Niemiecki koncern Volkswagena zaprezentował 8 października inny system zamontowany w modelu Passat. Samochód samodzielnie poruszał się po ulicach zatłoczonego miasta. Zatrzymywał się na czerwonym świetle, ustępował pierwszeństwa, samodzielnie przyspieszał oraz zwalniał. Tylko ze względów bezpieczeństwa na fotelu kierowcy siedział mężczyzna, gotowy zareagować w wyjątkowej sytuacji.
Włoscy długodystansowcy oraz robot Google
Jeszcze całkiem niedawno pisaliśmy na łamach AutoCentrum.pl o włoskiej ekspedycji wzbudzającej mnóstwo kontrowersji. Czym zatem była ta wyprawa? Niczym innym jak udowodnieniem, że bez udziału człowieka samochód jest w stanie przebyć przez pół świata i dotrzeć do celu. Dwie niewielkie furgonetki wyruszyły z Włoch do dalekich Chin. Trasa przebiega przez Rosję a co ciekawe tym samym przez zatłoczoną Moskwę. W każdym z aut zasiada operator techniczny, który użyje hamulca w podbramkowej sytuacji a za furgonetkami podążają wozy techniczne zbierające i wysyłające niezbędne dane. Czy dotrą? Wszystko na to wskazuje. Wyścig tęgich umysłów trwa nadal a Google przebija wszystkich. 1600 kilometrów bez ludzkiej pomocy. Od roku czasu na kalifornijskich drogach porusza się pojazd, a konkretniej Toyota Prius, wyposażona w szereg czujników skutecznie eliminujących ludzką ingerencję. Na czym polega projekt Google?
Inżynierowie Google zapragnęli sterować samochodem w czasie rzeczywistym i w sposób skuteczniejszy aniżeli mógłby to uczynić człowiek a reakcje na bodźce zewnętrzne maja odbywać się w tempie najszybszego komputera.
Główna technika samochodu robota składa się z kilku najważniejszych komponentów. Na dachu pojazdu umieszczono sensor badający otoczenie pojazdu czyli wszelkie ruchome oraz stałe przeszkody w odległości 70 metrów.
W tylnym oraz przednim zderzaku zamontowano czujniki badające odległość od innych pojazdów.
Kamera umieszczona na wewnętrznym lusterku odbiera obrazy i przekazuje do głównego komputera informacje o zmianie świateł, przebywających w pobliżu pieszych czy rowerzystach. Odbiornik GPS oraz kilka innych urządzeń pozwalają określić pozycje pojazdu oraz dalszy kierunek.
Póki co opisane tu samochody po dach wypełnione są elektroniką ale przecież jeszcze kilka lat temu komputery czy telefony także były imponujących rozmiarów. Czy oznacza to powolny koniec naszej roli jako pełnych pasji kierowców? Czym będą poruszały się przyszłe pokolenia? Czy takie sformułowanie jak prawo jazdy będzie jeszcze istnieć? Czy o słynnych kontrolach drogowych będzie się opowiadało jak o kolejkach za kawą w czasach PRL?
Wszystko brzmi jak scenariusz amerykańskiego filmu. Niestety przyznać trzeba, że jako kierowcy jesteśmy już w naszych autach coraz mniej potrzebni.