Crossover klasy Premium
Samochody Crossover są atrakcyjną ofertą z kilku względów. Po pierwsze zapewniają większą wygodę we wnętrzu, niż większość tradycyjnych pojazdów. Po drugie można nim jechać zarówno do teatru, jak i na ryby. Po trzecie zaś zapewniają właścicielowi indywidualizm większy, niż posiadaczowi limuzyny. Jednakże ostatnio samochody tej klasy produkują już m.in. Renault, Peugeot, Citroen, Ford, Nissan, czy Toyota, przez co indywidualizm właściciela zniknął. Chyba, że sięgniemy po model klasy Premium...
Przy szukaniu samochodu przyjęliśmy trzy cechy: maksymalne wyposażenie, niezbyt rozpowszechniona marka i koszt minimum 200 000 zł. Po przejrzeniu ofert wyselekcjonowaliśmy dwa modele Lexus RX i Volvo XC60.
Design karoserii
Trzeba przyznać, że są to podobne gabarytowo modele, gdyż Lexus ma rozstaw osi (czyli wielkość warunkująca przestrzeń pasażerską) 274cm, szerokość 188,5 cm, oraz wysokość 168,5 cm, a Volvo odpowiednio 277,5 cm, 189 cm i 271 cm. Łączy ich również niewielkie rozpowszechnienie na rynku, ponieważ Volvo miało swą premierę wiosną 2008, a RX niedawno przeszedł gruntowy lifting. Dodatkowo obydwa samochody mają w sylwetce oryginalność jakiej trudno dopatrzeć się w modelach innych producentów. O ile przód to klasyczna masywna forma z dużym zderzakiem, pionowym pasem przednim i prawie płaską pokrywą silnika, o tyle linia boczna i zarys tyłu są diametralnie różne od konkurencji i …od samych siebie. W Lexusie bowiem możemy się dopatrzeć zarysu linii bocznej z wyraźnie opadającym dachem, a jednocześnie unoszącym się zarysem szyb bocznych (podkreślają to chromowane obwódki szyb). W Volvo zaś zarys tyłu jest nachylony pod mniejszym kątem i nie jest stylistycznie akcentowany ramkami szyb. Linia boczna sprawia więc, że bardziej dynamiczną (i bardziej zwracającą uwagę) sylwetkę ma Lexus. Jednak z tyłu to Volvo sprawia wrażenie sportowca gotowego do startu. Mocarne barki przytrzymujące dach, czerwony zarys świateł i duża płaszczyzna bagażnika, wyglądają dużo ciekawiej niż zachodzące na błotniki poziome lampy zespolone w Lexusie.
Wnętrze – luksus z wyboru
Ponieważ porównania nie dokonujemy między dwoma konkretnymi modelami, ale między typoszeregami RX-a i XC60, wśród całej gamy postaramy się wyselekcjonować optymalne rozwiązanie dla szukających takiego modelu.
Do porównań wykorzystano Volvo Summum, gdyż tylko najdroższa wersja szwedzkiej firmy posiada w standardzie tapicerkę skórzaną (niższym poziom Mommentum może posiadać taką tapicerkę za 7920 zł). W przypadku Lexusa problem nie istnieje gdyż nawet „najuboższa” wersja Classic w standardzie ma obicia skórzane. Dodatkowo model wyposażymy w system ochrony przeciwzderzeniowej PCS i aktywny tempomat ACC (16 100 zł) oraz pakiet nawigacji(14 570 zł). W ten sposób cena bazowa najtańszego Lexusa wzrasta o 28 300 zł. W Volvo układ Collision Mitigation Support z funkcją ACC (Adaptive Cruise Control) to koszt 7440 zł, a nawigacja RTI 4950 zł, czyli wartość samochodu wzrasta o ok. 12 400 zł. Oczywiście pojazd tej klasy musi posiadać lakier metalizowany i … po raz kolejny przekonujemy się co oznacza wersja Premium. W Lexusie za lakier jest dopłata 5200 zł, a w Volvo 3400 zł.
Jeżeli chodzi o wyposażenie wnętrza, to większy luksus widać w przypadku firmy z Japonii. Już sam fakt, że jedyną skrzynią przekładniową użytą w gamie modelu może być sześciostopniowy sekwencyjny automat, świadczy o wyższości nad Volvo, gdzie w całej gamie oferowany jest zarówno automat, jak i skrzynia manualna. Także otwierając drzwi w najtańszym lexusie i najdroższym Volvo widzimy różnicę. Jest nią poziom wykończenia i dopracowania szczegółów oraz wyposażenie w dodatki, z których słynie Lexus (elektrycznie sterowane i podgrzewane fotele czy elektrycznie sterowana kierownica). W najdroższym Volvo Summum elektrycznie sterowany jest tylko fotel kierowcy, za podgrzewanie foteli musimy dopłacać 1300 zł, za elektryczne sterowanie fotelem pasażera 2400 zł, a elektryczna regulacja kierownicy nie występuje. Dodatkowo zabudowa konsoli środkowej sprawia wrażenie jakby styliści Lexusa inspirowali się stylem Bizancjum, a Volvo ma typowy prosty skandynawski design (wprawdzie doskonały ergonomicznie, ale nie tak efektowny) . Tak więc przy porównaniu wyposażenia najtańszego Lexusa i najdroższego Volvo, szwedzki pojazd zostaje na przegranej pozycji.
Czy jednak faktycznie?
Pisząc „najtańszy” i „najdroższy” korzystaliśmy z cenników obu firm, z których wynika, iż „najtańszy” Lexus RX to wersja 350 Classic za 248 600 zł, a „najdroższy” Volvo to model XC60 T6 Summum za 221 400 zł. Tak więc różnica ceny wynosi ok. 27 000 zł, za które możemy „doposażyć” nasze Volvo. Pamiętając zaś, że ceny wyposażenia dodatkowego są niższe niż w Lexusie, jeżeli chcemy wydać ok. 250 000 zł, mamy szansę zbliżyć się w komforcie wyposażenia.
Musimy przy tym pamiętać, że Volvo które wybraliśmy to prawdziwy sportowiec mający turbodoładowany silnik o mocy 304 KM, którego moment obrotowy (wynoszący 440 Nm) jest stały w zakresie 2100-4200 obr/min. Przy nim Lexus mający silnik 277 KM z momentem 345 Nm przy 4700 obr/ min wygląda jak harcerz obok żołnierza. Silnik T6 rozpędza do setki ważącego 1800 kg crossovera w czasie 7,3 sek, a ważącemu 1950 kg Lexusowi potrzeba na to 8 sek. Średnie spalanie w obydwu modelach wynosi 10,6 l/100 km.
Jednak opisując pojazdy nie warto sugerować się jedynie osiągami i niską ceną. Przy jednym z porównań prestiżowych marek klasy S, od producenta którego produkt okazał się tańszy usłyszałem nutkę zaniepokojenia: „przecież ludzie kupujący te modele oczekują, iż płacąc więcej mają lepszy komfort”. Zatem przy takim podejściu Lexus nie ma konkurencji, gdyż cena topowej wersji RX350 Prestige wynosi 335 000 zł.
A jeżeli ktoś nie chce modelu z opisywanym silnikiem?
Tutaj zarysowuje się przewaga Volvo. Do wyboru w szwedzkim samochodzie jest aż pięć jednostek napędowych. Są to zarówno wersje benzynowe (2,0T- 240KM, 3,2 – 243KM i 3,0 T6 – 304KM) jak i silniki diesel (D3 – 163KM i D5 – 205KM). Jeżeli ktoś chce mieć w garażu Lexusa RX, ale nie pasuje mu wersja 350 może wybrać … hybrydę RX450h. Pojazd 450h jest bowiem wyposażony w układ hybrydowy obejmujący silnik benzynowy i elektryczny, o sumarycznej mocy układu 299KM. Wprawdzie producent chwali się, że jest to ekologiczne rozwiązanie, ale bardziej niż ekologię i ekonomię (spalanie średnie wynosi zaledwie 6,3 l/100 km), odczujemy walory jezdne. Silnik elektryczny sprawia bowiem iż zaraz po ruszeniu mamy ogromny moment obrotowy, przez co dynamicznie ruszymy do przodu. Ważący 2115 kg kolos do setki rozpędza się w czasie zaledwie 7,8 sek.
Idąc tokiem rozumowania „droższy/bardziej atrakcyjny” znowu wygrywa Lexus. Wersja RX 450h kosztuje bowiem od 281 100 zł (wersja 2WD to 266 400 zł), do 370 300 zł. Jak wspomniano na początku Volvo XC 60 T6 Mommentum jest najdroższą wersją (221 000 zł), a najtańszy oraz najgorzej wyposażony D3 Kinetic kosztuje 142 900 zł.
Kto wygrał?
Jeżeli będziemy szukać luksusu i cena nie ma większego znaczenia, to bezapelacyjnie lepszy jest Lexus. Jeżeli jednak cena ma znaczenie, to szerszą i bardziej różnorodną ofertę ma Volvo. Dodatkowo gdy ktoś lubi pracę nowoczesnego diesla, to wybór znowu ogranicza się do Szweda. Jeżeli więc cena dla kogoś naprawdę nie odgrywa roli to warto kupić … jeden dla siebie, a drugi dla żony.