Corvette - wizytówka Chevroleta
Nie każda marka może pochwalić się modelami z absolutnie najwyższej półki w swojej ofercie. Dlaczego? Ponieważ zwykle produkcja takich aut się nie opłaca. Sprzedają się w małych ilościach i trzeba znaleźć kogoś, kto dużo za nie zapłaci. Do tego koszty badań nad rozwojem technologii mogłyby zatkać naszą dziurę budżetową, a konkurencja jest spora i zrobi wszystko, żeby wygryźć wszystkich dookoła. Dlatego mało który producent pcha się w tą sferę rynku, bo przeważnie nie ma odpowiednich możliwości oraz gwarancji, że ten ogromny wydatek się opłaci. Ale Chevrolet już dawno temu zaryzykował, dzięki czemu w swojej ofercie ma dziś prawdziwą legendę.
Corvette – trudno nie znać tego legendarnego modelu. Wygląda jak dzieło Zeusa, a jego historia sięga 1953 roku. To właśnie wtedy zadebiutował jako dwuosobowy roadster i zaskoczył świat ciekawym rozwiązaniem. Auto miało ramę, na której zostało osadzone nadwozie z tworzywa sztucznego. Żeby było ciekawiej – ta koncepcja nie zmieniła się przez kolejne kilkadziesiąt lat!
Początkowo Corvette miała silnik o pojemności niecałych 3.9l. Fani amerykańskich jednostek napędowych będą pewnie zasmuceni, bo motor nie był widlastą ósemką – nie dość, że miał 6 cylindrów, to jeszcze ich układ był rzędowy. Za to został idealnie wyważony. Moc? 150KM… Dziś może to śmieszy, ale wtedy ludzie naprawdę bali się wsiadać do tak „mocnego” samochodu w obawie, że obudzą się u stóp Św. Piotra. Zresztą później pojawiła się blisko 200-konna wersja. Chevrolet jednak szybko zareagował i wraz z liftingiem generacji C1 wprowadził jednostkę V8 o pojemności 4.6l. Maksymalnie osiągała 315KM, dlatego nietrudno sobie wyobrazić, że takie parametry w połączeniu z lekkim, plastikowym nadwoziem powodowały, że to auto prawie latało. Chevrolet zrozumiał, że może zrobić z Corvette auto supersportowe, dlatego sięgnął jeszcze dalej – po jednostkę 5.4l o mocy 360KM. To prawdziwa przepaść w stosunku do 150KM z pierwszej generacji. C1 miała jednak już 10 lat i choć była piękna, to ludziom trochę się znudziła. Designerzy zaryzykowali i stworzyli C2 – zupełnie inną od poprzedniczki.
Nowa Corvette oczywiście została poprawiona pod względem technicznym. Zmniejszono masę ramy, zmodyfikowano zawieszenie i silniki. Rewolucją był jednak wygląd auta. O ile generacja C1 na pierwszy rzut oka zdawała się być spokojnym samochodem do przejażdżek po promenadach, to C2 nie pozostawiała już żadnych wątpliwości, że wszystkie auta w promieniu 50km są od niej wolniejsze. Myśl przewodnia? Rekin... Projektanci zadbali nawet o takie szczegóły jak charakterystyczny „nos”, skrzela przy drzwiach i stożkowaty tył, który przypominał ogon. Co na to społeczeństwo? Rzuciło się na to auto! I to do tego stopnia, że obecnie generacja C2 jest jednym z najbardziej poszukiwanych Corvette na rynku. Z mocą 365KM, która później została zwiększona jeszcze do 435KM, ten samochód był marzeniem każdego nastolatka. Ale w karierze tego wozu nastał też smutny okres.
Nowa generacja, C3 z roku 1968, musiała się zmierzyć z nowymi zasadami. Stylistycznie kontynuowała rekini design poprzedniczki, a pod maskę trafił silnik o mocy 350KM. Jednak długo pod nią nie zabawił. Dlaczego? Bo w 1970 roku rząd uchwalił ustawę o czystym powietrzu – producenci samochodów musieli zrobić coś, żeby ich auta były bardziej ekologiczne. I zrobili – zakończyli wyścig mocy. Chevrolet w potężnej Corvette pod koniec lat 70’ zastosował motor niewiele mocniejszy od tego z pralki automatycznej – 180KM wobec 435 to spora różnica… W ten banalny sposób nowa Corvette stała się dużo spokojniejszym autem w stosunku do starszych generacji – i to na ponad 20 lat!
Model C4 wszedł na rynek w 1984 roku. Oczywiście początkowo kontynuował ekologiczny trend, jego silnik miał 200-250KM. Z kolei zupełnie zmienił się wygląd auta. Nadwozie przybrało kształt, który obecnie większości osób kojarzy się z tym modelem – smukłej bryły z panoramiczną tylną szybą. Jednak czy ze stosunkowo niewielką mocą model Corvette dalej był autem supersportowym? Do tego każdy miał akurat inne podejście, ale wątpliwości zniknęły, gdy na rynek w końcu weszła wersja ZR1 z silnikiem o mocy sięgającej 405KM w topowych odmianach. Samochód wrócił na szczyt!
Kolejne generacje tylko rozwijały myśl, która została zapoczątkowana w latach 50’. C5 stała się bardziej smukła, a C6 swoimi osiągami do dzisiaj bije na głowę niektóre modele Ferrari. Wyciskanie dużej mocy z małego, ekonomicznego silniczka? Nie, to nie byłaby już Corvette – wersja ZR1 z 6.2l osiąga 647KM! Ten samochód to ikona, która podkreśla indywidualizm swojego właściciela. Oczywiście odpowiednio majętnego – w końcu to samochód z najwyższej półki. Jednak Chevrolet zadbał też o to, by zwykli ludzie mogli podkreślić swoją osobowość. Do produkcji swoich masowych modeli przyłożył się tak samo, jak do projektu legendy motoryzacji, którą posiada w ofercie. Wystarczy wziąć pod lupę choćby auto kompaktowe, które przeważnie jest nudne. Ale nie u Chevroleta.
Cruze należy właśnie do segmentu C. Początkowo występował jako sedan, ale teraz można też kupić hatchbacka – dla każdego coś dobrego. Wygląd? Cóż – ten samochód ma swój styl. Ostre linie, duża, przedzielona atrapa chłodnicy i skośne reflektory – nie da się go pomylić z żadnym innym autem. We wnętrzu jest to samo – nie ma tu nic z konserwatywnego stylu VW Golfa, na którym nie tak dawno temu wzorowało się pół motoryzacyjnego świata. Wszystko jest nowoczesne i oparte na stylu samochodów sportowych. Do tego Cruze jest jednym z najobszerniejszy modeli w swojej klasie, dlatego z ilości miejsca też większość na pewno będzie zadowolona.
Kompakty wręcz muszą być wielozadaniowe, dlatego pod maskę Cruza trafiły bardzo różne jednostki napędowe. Fani silników benzynowych zainteresują się motorem 1.6l 124KM lub 1.8l 141KM. Oczywiście nie mogło też zabraknąć diesla – ten jest najmocniejszy i z 2.0l wyciska 163KM. Wszystkie jednostki spełniają normę emisji spalin EURO 5 – bez tego Cruze nie stanąłby w salonach.
Owszem – Corvette jest wyjątkowym samochodem, ale to oferta z najwyższej półki i tylko niektórzy będą mogli się wyróżnić na drodze w ten sposób. Reszta indywidualistów śmiało może zabłysnąć wsiadając do Cruza. Obecnie ciężko jest kupić oryginalne auto kompaktowe, a Chevroletowi idealnie udało się połączyć dwie najważniejsze cechy – praktyczność i styl. W Corvette zresztą też – bagażnik na wczasy z pewnością wystarczy.