Citroen Numero 9 - zawstydza pięknem
Przez ostatnie tygodnie zdołaliśmy uchwycić tylko kilka elementów układanki dotyczącej najnowszego dziecka Citroena z serii DS. Tym razem wszystko się zmieniło. Nie dość, że światło dzienne ujrzał cały stos przepięknych fotografii nowego auta koncepcyjnego, to na dodatek zyskaliśmy sporą garść najnowszych informacji na temat auta łącznie z datą premiery.
Nie będziemy trzymać Was w niepewności i już na początku napiszemy, że auto zadebiutuje już na Salonie Samochodowym w Pekinie 24 kwietnia. Wbrew wcześniejszym plotkom, auto nie będzie nazywać się DS9. Citroen postawił na nieco bardziej tajemniczą nazwę – Numero 9 Concept. Tak czy inaczej pewne jest, ze auto będzie należało do grupy DS, o czym świadczyć może między innymi znaczek na tylnej klapie auta.
Szczerze mówiąc dość ciężko opisać auto, o którym nie powinno się czytać, tylko podziwiać, oglądać, odkrywać coraz to nowsze smaczki stylistyczne i zastanawiać się, jak wielką furorę zrobi na rynku, gdy tylko wejdzie do sprzedaży. Postaramy się jednak opisać wszystko po kolei zaczynając oczywiście od początku.
Citroen twierdzi, że model Numero 9 jest zapowiedzią nowej strategii stylistycznej marki. To świetna wiadomość, gdyż na horyzoncie już teraz widać trzy nowe modele Citroena włączając w to sedana w segmencie C (coś a’la Audi A3 Sedan), a także SUV-a oraz auto w klasie D premium. Już teraz w ofercie Citroena widać ogromną rewolucję. Wystarczy spojrzeć na modele DS3, DS4 czy większy DS5, które w dwa lata od premiery sprzedały się w liczbie ponad 200 tysięcy egzemplarzy. Widać, że Francuzi bardzo mocno zabrali się do pracy i stworzyli naprawdę świetne auta. Jeśli tak dalej pójdzie, za kilka lat mogą stać się rynkowym liderem.
Niestety nie wiemy, czy Numero 9 trafi w niezmienionej formie do produkcji, ale firma już teraz zapowiada flagowy, niezwykle luksusowy model, który, miejmy nadzieję, będzie mocno wzorowany na opisywanym aucie. Przypomnijmy, że Numero 9 to kontynuacja imponującego konceptu o nazwie Metropolis, który ujrzał światło dzienne dwa lata temu. Najnowsza odsłona posiada nadwozie w stylu 5-dzrwiowego coupe (vide BMW serii 6 etc.) o długości 4,93 metra, szerokości 1,94 metra z rozstawem osi na poziomie 3 metrów. Model Metropolis był o wiele dłuższy, gdyż mierzył aż 5,3 metra, co nie zmienia faktu, że nawet krótsza wersja jest sporo dłuższa od Mercedesa klasy E. Citroen twierdzi, że wewnątrz auta będzie mnóstwo miejsca ze szczególnym naciskiem na tylną kanapę, zaś trzyczęściowy szklany dach sprawi, że atmosfera w środku będzie niepowtarzalna.
Przejdźmy teraz do wyglądu auta. W sumie to nie trzeba wiele pisać – auto jest przepiękne. Francuski producent zwraca naszą uwagę przede wszystkim na kilka najważniejszych elementów stylistycznych, takich jak nowy grill, który płynnie przechodzi w piękne, w pełni LED-owe oświetlenie. Linia nadwozia delikatnie ugina się, jakby pod ciężarem powietrza i delikatnie przechodzi na dach, podkreślana przez chromowane listwy. Citroen twierdzi, że podobna stylistyka trafi do pozostałych modeli z serii DS. Nam się to bardzo podoba. Na uwagę zasługuje również przepiękny dach, który zgrabnie przeistacza się w subtelny spojler. Ciężko to opisać słowami, to trzeba po prostu zobaczyć.
Jeśli chodzi o zespół napędowy, który zagości pod maską nowego Citroena Numero 9, możemy z całą pewnością spodziewać się hybrydy. W zależności od rynku, obok silnika elektrycznego będzie pracowała jednostka benzynowa lub wysokoprężna. Silnik elektryczny o mocy około 70 KM z momentem obrotowym na poziomie 200 Nm zasili tylne koła, zaś jednostka spalinowa napędzi przednią oś. Całość może działać w tandemie, lub niezależnie od siebie, ale dokładna specyfikacja techniczna pozostaje jak na razie tajemnicą.
Wiadomo jednak, że jednostka elektryczna będzie zasilana bateriami litowo-jonowymi, które będzie można w pełni naładować w czasie trzech i pół godziny za pomocą normalnego, domowego gniazdka. Pełne ładowanie zapewni autu zasięg około 50 KM w trybie w pełni elektrycznym ZEV (Zero Emission Vehicle). Nie jest to, co prawda imponujący zasięg, ale na dojazd do pracy i z powrotem z pewnością wystarczy.
Auto, które zostanie zaprezentowane na Salonie Samochodowym w Pekinie zostanie wyposażone w 1,6-litrowy turbodoładowany silnik benzynowy (zapożyczony z MINI) o mocy 225 KM oraz momentem obrotowym 275 Nm. W połączeniu z silnikiem elektrycznym cała jednostka wygeneruje około 295 KM i pozwoli na przyspieszenie od 0 do 100 km/h w czasie 5,4 sekundy oraz osiągnięcie prędkości maksymalnej na poziomie 244 km/h. Citroen twierdzi, że jeśli kierowca umiejętnie będzie korzystał z silnika elektrycznego i benzynowego, to zużycie paliwa na 100 km nie powinno przekroczyć 2 litrów w cyklu mieszanym.
Czy produkcja takich aut ma sens? Czy pokazywanie tego typu projektów koncepcyjnych i otwarte mówienie, że prawdopodobnie nigdy nie trafią do produkcji jest rozsądne i uzasadnione? Naszym zdaniem, z całą pewnością tak. Nie mamy, co do tego żadnych wątpliwości. Podziwianie takiego auta po tych wszystkich przyziemnych premierach napawa optymizmem i dodaje sił. Takie perełki jak Citroen Numero 9 napawają nadzieją i wiarą w to, że przyszłość motoryzacji, nawet, jeśli będzie ekologiczna i elektryczna, nie musi być jednocześnie nudna i sztampowa.