Citroen C5 Aircross – już wiem, dlaczego są po niego takie kolejki
Niektórym podoba się jako całokształt, inni potrzebują poznać go z bliska, ale o zauroczenie nie trudno. Nic więc dziwnego, że okres oczekiwania na Citroena C5 Aircross wynosi kilka miesięcy. Czy warto czekać w kolejce po tego pięknego crossovera? Jeśli cenimy komfort, to owszem.
Tak, to prawda. Ten samochód sprzedaje się sam. Nie są potrzebne reklamy w mediach, banery czy drogie kampanie promocyjne. Przydałaby się za to kolejna zmiana w fabryce w Rennes, bo chętnych jest zdecydowanie więcej niż dostępnych aut. A co najlepsze, najczęściej wybierane są najdroższe wersje wyposażenia. Nie, nie tylko w bogatej Europie Zachodniej, ale też w Polsce. Wersję bazową można gdzieś załatwić nieco szybciej, ale na te najlepiej wyposażone trzeba czekać nawet osiem miesięcy.
Zmienne priorytety
Kalendarium debiutu Citroena C5 Aircross odzwierciedla współczesne priorytety gigantów motoryzacyjnych. Kiedyś francuskie marki zaczynały od własnego podwórka, jasno dając do zrozumienia reszcie świata, że rynek nad Sekwaną jest najważniejszy. Dziś już tak nie jest. W globalnym świecie brutalnego kapitalizmu liczy się ten, kto kupuje więcej. A najwięcej kupują Chińczycy. I to właśnie Państwo Środka zostało wybrane na miejsce debiutu Citroena C5 Aircross pod koniec 2017 roku. Europa, w tym sama Francja, musiała przełknąć ponad roczne oczekiwanie na największego w gamie crossovera marki Citroen.
Zanim przejdziemy, dalej warto powiedzieć, z czym mamy do czynienia, gdyż Citroen nie miał jeszcze w swojej ofercie crossovera tej wielkości. C4 Aircross był o pół klasy mniejszy, zaś oferowany do 2012 roku C-Crosser o tyle samo większy. Nowy Citroen C5 Aircross, mierząc dokładnie 4,5 metra długości, wpada zaś w wyjątkowo mocne towarzystwo, bezpośrednio stawiając czoła takim bestsellerom, jak nieco krótszy Nissan Qashqai, czy mierzące podobnie: Volkswagen Tiguan, Ford Kuga czy Mazda CX-5.
Citroen C5 Aircross – tani i stylowy
Nie będę ukrywał, że osobiście bardzo mnie cieszy polityka koncernu PSA, polegająca na tym, że Citroen otrzymał rolę tańszej marki, a jednocześnie jego styliści mają o wiele więcej swobody. Nie od dziś wiadomo, że konserwatywnie zaprojektowane nadwozia sprzedają się bardzo dobrze, ale prawdziwe piękności znajdują klientów jeszcze szybciej. Citroen stara się to wykorzystać jak tylko potrafi. W coraz większej gamie modeli znajdziemy odważne akcenty stylistyczne, choćby w postaci czerwonych dodatków wersji Shine, czy ochronnych listew z wypukłymi elementami osłaniających dolną partię drzwi.
Wyjątkowo zgrabnie narysowana jest przednia partia nadwozia Citroena C5 Aircross, gdzie powtórzono dwa rzędy przednich lamp na podobieństwo rodzinnego C4 Picasso czy miejskiego C3, ale tu zastosowano trik polegający na optycznym połączeniu ich w jedną całość przedzieloną poziomym pasem w kolorze nadwozia. Oprócz strony stylistycznej, jest też praktyczna. Widać to zwłaszcza po otwarciu drzwi. Ich dolne krawędzie schodzą nisko, osłaniając progi, przez co wsiadając lub wysiadając z auta, nie pobrudzimy sobie o nie ubrania. To bardzo przydatne zwłaszcza zimą, gdy nasze auta pokrywa gruba warstwa brudu.
Także otwór bagażnika Citroena C5 Aircross zaprojektowano we właściwy sposób. Jego wielkość odpowiada poziomowi podłogi i ścian bocznych, przez co łatwiej zapakować przedmioty o dużych gabarytach.
Citroen C5 Aircross – wnętrze na piątkę
Jeszcze lepiej jest w samym wnętrzu Citroena C5 Aircross. Wersja Shine jest zaprzeczeniem wizerunku taniej marki. Nie ma to nic wspólnego z nisko kosztowymi wyrobami niektórych marek. Jakość materiałów, jak i samego wykończenia, jest na naprawdę wysokim poziomie. Do tego klienci doceniający stylistyczne smaczki, mogą mieć problem, by znaleźć na rynku godnego pod tym względem konkurenta.
A to nie koniec dobrych informacji, bo projektant wnętrza Citroena C5 Aircross nie zepsuł ergonomii. Wszystko jest pod ręką. Na podciętej od spodu kierownicy mamy moduły do sterowania zestawem głośnomówiącym i radiem. Pod nią umieszczono dźwigienkę tempomatu, zaś pod ekranem multimedialnym są fizyczne przyciski, pozwalające na szybką nawigację po najważniejszych systemach pokładowych. Nie obyło się bez drobnych mankamentów, ale nie każdemu będą zawadzać. Podłokietnik w tej klasie samochodów powinien mieć regulację w przynajmniej jednym kierunku, półeczki na drobiazgi mogłyby mieć zamknięcie, zaś kieszenie w drzwiach być większe.
Pierwszym modelem Citroena z nowoczesnym systemem multimedialnym i sterowaniem klimatyzacją za pomocą przycisków dotykowych był minivan C4 Picasso. Kto miał do czynienia z wczesną wersją, ten zapewne pamięta anemicznie reakcje na próbę ustawienia czegokolwiek. To mogło zrazić najzagorzalszych fanów marki, ale dziś jest już przeszłością.
W Citroenie C5 Aircross wszystkie funkcje działają bez zbędnej zwłoki, a ich obsługa nie wzbudza żadnych negatywnych emocji. Miły dla oka jest również elektroniczny zestaw wskaźników z różnymi wzorami wyświetlania dostosowanymi do pory dnia, nastroju czy trasy. Sportowe zegary z wyeksponowanym obrotomierzem, mapa nawigacji ze wskazówkami dojazdu czy prosty układ pokazujący niezbędne informacje, by nie męczyć podczas nocnej jazdy, to główne motywy, jakie można w prosty sposób ustawić. Do tego rozdzielczość i odświeżanie są już na wysokim poziomie.
Tylna część kabiny Citroena C5 Aircross nie została zaniedbana. W drugim rzędzie znajdują się trzy fotele, wszystkie mają oddzielną regulację przód-tył, a także regulowane pochylenie oparcia. To pozwala nie tylko zapewnić sobie odpowiednią ilość miejsca na nogi, czy ją pominąć, jeśli zamontujemy foteliki dla dzieci, ale też dostosowywać pojemność bagażnika. Przy siedziskach odsuniętych do tyłu kufer mieści 580 litrów, czyli prawie 50 litrów więcej, niż oferuje minivan C4 Spacetourer (dawniej C4 Picasso). Jeśli to nie wystarczy, pojemność bagażnika można zwiększyć do 720 litrów i to bez składania oparć. Po ich położeniu do dyspozycji mamy 1630 litrów przestrzeni ładunkowej.
Po co komu diesel? Silniki w ofercie Citroena C5 Aircross
Choć w ofercie znajdziemy dwie jednostki wysokoprężne (130 i 177 KM), to ich atrakcyjność nie jest już tak duża, jak jeszcze kilka lat temu. To za sprawą wyjątkowo dużej sprawności silników benzynowych. Pod maską testowanego C5 Aircross pracuje dobrze znany od lat silnik 1.6 PureTech o mocy 180 KM łączony wyłącznie ze skrzynią automatyczną o ośmiu biegach. Po takim zestawie można spodziewać się smoczego apetytu, ale nic z tych rzeczy. Pokonanie dalszej trasy przy normalnym traktowaniu prawego pedału pochłonie 6-6,5 l/100 km, co nie można, a należy uznać za wynik rewelacyjny. Pomaga w tym masa własna Citroena C5 Aircross, wynosząca 1430 kg, czyli niższa niż w przypadku większości modeli konkurencji. Jeśli dodamy do tego, że w mieście zużycie wynosi paliwa wynosi około 8 l/100 km, to zawracanie sobie głowy drogim w serwisie i naprawach dieslem, traci sens.
Mocny silnik Citroena C5 Aircross stanowi wraz ze skrzynią doskonały duet. W trasie pozwalają na więcej niż zadowalającą dynamikę, więc wyprzedzenie ciężarówek zajmie krótką chwilę. Ta informacja wystarczy i studiowanie danych o przyspieszeniach nie ma tu większego sensu. Istotą tego samochodu jest bowiem podwozie – citroenowsko komfortowe. Nie ma tu rzecz jasna hydropneumatyki, ale jest to, czego zabrakło w DS5 – obłędnie miękko zestrojone zawieszenie. C5 Aircross płynie po drodze, lekko się nawet bujając w zakrętach, choć nie tak jak czyniły to stare konstrukcje. W połączeniu z wygodnymi fotelami otrzymujemy pojazd, z którego nie chce się wysiadać.
Niech Was nie zmylą dwa przyciski wyboru trybów jazdy: Eco i Sport. Ten drugi zmienia reakcję na gaz i działanie skrzyni, ale nie czyni z crossovera wyścigówki. I bardzo dobrze, bo na rynku wyraźnie brakuje już cudownie wygodnych aut, zaś takich udających sportowe mamy bez liku.
Czy czegoś tu zabrakło? Prawdą jest, że Francuzi nie przywiązują prawie żadnej wagi do takich zbytków jak napęd obydwu osi. Pewnie dlatego, że to dodatkowa masa, zwiększa spalanie, swoje kosztuje, a przez 99,9% czasu i tak jest rozłączony. Zaś o kwestię bezpieczeństwa dbają systemy stabilizujące, które są skuteczniejsze niż pozbawiony nich napęd 4WD.
Ale inżynierowie Citroena pomyśleli o czymś innym. Pokrętło z trybami jazdy terenowej nie jest tylko dla ozdoby. Poszczególne pozycje zmieniają działanie ABS-u czy kontroli trakcji, by zwiększyć szansę na pokonanie danej nawierzchni, mimo napędu jedynie przednich kół. Dzięki nim łatwiej poruszać się po oblodzonej drodze (ograniczenie momentu obrotowego), czy przejechać w spokoju sypki piasek (zapobieganie buksowaniu podczas ruszania, a następnie maksymalny moment i kontrola uślizgu poszczególnych kół). Pomyślano też o asystencie zjazdu, znanym z nieco bardziej terenowych SUV-ów.
Cena komfortu
Citroen C5 Aircross robi naprawdę świetne wrażenie. Jakość, przestrzeń, ekonomiczny i mocny napęd czy przemyślana konstrukcja nadwozia są jednak jedynie pozytywnym dodatkiem do wyśmienitego zawieszenia. Jego wygody nie sposób nie docenić. To tak naprawdę ono stanowi istotę tego samochodu i jest jednym z głównych powodów, dla których powinniśmy umówić się na jazdę próbną. Nie jest to Wasza bajka? Nie ma problemu, technicznymi bliźniakami Citroena C5 Aircross są Peugeot 3008, Opel Grandland X i DS 7 Crossback, a każdy z nich ma inne nastawy zawieszenia.
Cennik otwiera 130-konny Citroen C5 Aircross 1.2 Live, wyceniony na 89 900 zł. Podstawowa wersja z silnikiem 1.6 PureTech kosztuje 111 400 zł, zaś testowa wersja Shine – 134 400 zł. To ponad 12 tys. zł mniej, niż kosztuje topowa odmiana Nissana Qashqaia ze 160-konnym benzyniakiem i skrzynią CVT (2WD). Volkswagen Tiguan jest jeszcze droższy (o ponad 30 tys. zł za wersję Highline), ale za to w standardzie z silnikiem 2.0 TSI otrzymamy w nim napęd 4Motion.