Citroen C4 Cactus BlueHDi - z dieslem do miasta
Auta miejskie z reguły mają mieć małe silniki benzynowe. Taki też jest w Citroenie C4 Cactus, ale co jeśli wyposażyć go w silnik Diesla?
O ile zarzuca się dzisiejszej motoryzacji brak różnorodności i produkowanie praktycznie tych samych aut w różnych nadwoziach, tak nie możemy tego samego powiedzieć o Citroenie C4 Cactus. Nie jest podobny do niczego, co było nam do tej pory znane, a i rozwiązania tu zastosowane są dość nowatorskie. Czy innowacje poprawiły funkcjonalność samochodu?
Do widzenia, lakierniku
Citroen podszedł do tematu od podstaw. Wydaje mi się, że zanim projektanci usiedli do desek kreślarskich, zastanowili się do czego przede wszystkim służy auto miejskie i jakie problemy pojawiają się podczas jego eksploatacji. Użytkownicy takich samochodów jeżdżą do pracy, do sklepu, a czasem wyjeżdżają gdzieś ze znajomymi. Dobrze, jeśli łatwo będzie im zaparkować, a kiedy już to zrobią - po powrocie nie zastaną na zderzaku malowidła wykonanego w technice ocierania samochodem.
W ten sposób powstało główne założenie Cactusa. Ma być odporny na życie codzienne, a nawet je ułatwiać. Ułatwi je w sposób bardzo prosty. Wystarczyło zwiększyć modelowe gabaryty miejskiego samochodu, by odpowiadały dzisiejszym, skądinąd równie miejskim, crossoverom. Większa powierzchnia, którą zajmuje samochód to też niestety łatwiejszy cel dla tych, którzy nie mają zbyt rozwiniętej wyobraźni przestrzennej i atakują inne samochody na parkingach. Citroen postanowił zabezpieczyć swój model przed takimi osobnikami. W najbardziej newralgicznych punktach nadwozia umieścił Airbumps, czyli plastikowe wstawki, które z łatwością mogą się odkształcać amortyzując uderzenie. Co więcej, ich wymiana na pewno będzie tańsza, niż wizyta u lakiernika. Testowaliśmy to rozwiązanie zderzając bok z wózkiem sklepowym. Działa.
Pozytywnym trendem jest obecnie możliwość personalizacji samochodów. Szczególnie często widujemy to zjawisko w małych autach miejskich. Tutaj możliwości jest sporo, przez co możemy skompletować wersję wedle naszego uznania. Wśród kolorów nadwozia znajdziemy 10 pozycji. Do tego dobieramy kolor Airbumpów, które dostaniemy w jednym z czterech kolorów, a kropkę na „i” postawimy wraz z wyborem jednego z czterech wzorów felg. Jeśli lubimy dbać o detale, w konfiguratorze znajdują się też czerwone i białe lusterka. I nagle znajomi zaczynają dzwonić z wyrzutami, że ich minąłeś, a nie zauważyłeś. W rzucającej się w oczy konfiguracji, ciężko będzie pozostać anonimowym.
Citroen, gdzieś na przestrzeni lat, zatracił swoje „ja”. Zawsze tworzył samochody osobowe, ale z reguły miały w sobie coś kontrowersyjnego i oryginalnego zarazem. Albo się na to godziłeś, albo szedłeś do konkurencji. Tym bardziej cieszy wiadomość, że w dzisiejszej ofercie znalazł się właśnie C4 Cactus. Citroen z krwi i kości. Oczywiście nie oznacza to, że wszyscy powinni brać z niego przykład, ale na pewno będzie interesującą kartą w historii modeli marki.
Jak u mamy
Wnętrze Citroena C4 Cactus również zostało przemyślane od nowa. W każdym samochodzie mieliście do tej pory obrotomierz? To o nim zapomnijcie. Wystarczy wskaźnik zmiany biegu. Nawiewem i klimatyzacją sterowaliście fizycznymi przyciskami? Teraz będziecie do tego używać 7-calowego tabletu. Pasażerowie tylnej kanapy mogli odsuwać szybę? Teraz będą ją tylko uchylać.
Nie wszystko jest rewolucyjne, ale wiele elementów jest po prostu „innych”. Weźmy na przykład przednie fotele. Inspirowane są sofą. Dzięki temu są bardzo miękkie i szerokie - komfort wziął górę. Sofa nie jest szczególnie mocno wyprofilowana, przez co nie utrzymuje ciała w zakrętach, ale nie można jej też odmówić wygody. Kierownicę regulujemy w jednej płaszczyźnie.
Schowki umiejscowione są raczej na przestrzeni otwartej. Na środku deski znajdziemy choćby półkę na telefon z podkładką antypoślizgową, do tego z delikatnym wgłębieniem. Nie ma więc obaw, że telefon wypadnie przy szybszym ruszaniu. Testowany model został wyposażony według standardów linii Shine, czyli najwyższej. Na liście dodatków znajdziemy więc automatyczną klimatyzację, składany podłokietnik z dość głębokim schowkiem, zestaw głośnomówiący Bluetooth i nawigację wbudowaną w centrum dowodzenia. W naszym przypadku zestaw ten został wzbogacony o materiałowo-skórzaną tapicerkę Habana, szklany dach panoramiczny z powłoką izotermiczną i podgrzewanie przednich foteli.
Długodystansowiec
Ci bardziej zainteresowani motoryzacją znają ten podział. Do miasta najlepsze są silniki benzynowe, na długie trasy komfort zapewniają diesle. Nasz C4 Cactus posiadł ten drugi. Jednostka napędowa to 1.6-litrowy BlueHDi o mocy 99 KM przy 3500 obr/min. Moment obrotowy to 254 Nm przy 1750 obr/min. Malkontentów należałoby uczulić na niską masę nadwozia, wynoszącą zaledwie 1070 kg. Faktem jest, że w dolnych rejestrach dynamika jest nieco zduszona, ale kiedy już się rozpędzimy, nie będziemy narzekać. Moc jest wystarczająca, by całkiem sprawnie przemierzać kolejne kilometry.
Manualna skrzynia biegów jest nawet dokładna i przede wszystkim ma dużą rękojeść, która bardzo dobrze leży w dłoni. Ruchy lewarkiem nie są sztywne, przez co na każdym przełożeniu czuć specyficzne luzy, ale ścieżki wybieraka są bardzo łatwo wyczuwalne. Wątpię, byśmy kiedyś pomylili, dajmy na to, trójkę z piątką.
Citroen chwali się spalaniem na poziomie 3,4 l/100 km i być może przy bardzo „lekkiej nodze” byłoby to realne, ale bardziej rzeczywistym jest wynik około 6-6.5 l/100 km dla jazdy miejskiej. To i tak fajny rezultat. Na trasie jeszcze lepiej - nawet 4,5 l/100 km, a przy trochę szybszej jeździe mieścimy się w przedziale 5-6 l/100 km.
Jeśli chodzi o właściwości jezdne C4 Cactus, to raczej powinniśmy szukać w nich komfortu. Zawieszenie zestrojone jest miękko, przez co dobrze tłumi nierówności i zapewnia przyczepność na nierównych drogach. Układ kierowniczy nie jest przy tym zbyt czuły, przez co wszelkie zmiany kierunku jazdy są trochę opóźnione - zawieszenie najpierw musi się ustabilizować, by przenieść masę z jednej strony auta na drugą. Zastosowana przy tylnej osi belka skrętna to z pewnością rozwiązanie ograniczające koszty, ale na drogach z nawierzchnią w złym stanie tył lubi czasem podskakiwać.
Koniec z nudą
W czasach, kiedy słusznie lub niesłusznie, narzeka się na małą różnorodność na drogach, Citroen C4 Cactus jest lekarstwem na nudę. Samochód ten jest na tyle wyrazisty, że z łatwością jesteśmy w stanie rozpoznać wszystkie Cactusy, które pojawią się w naszym mieście - zupełnie jakby był to jakiś rzadki egzotyk. Tym bardziej cieszy fakt, że auto o tym stopniu rozpoznawalności jest jednocześnie jednym z najtańszych na rynku.
Za podstawową wersję Live z silnikiem BlueHDi przyjdzie nam zapłacić minimum 62 900 zł. Wyżej jest Feel z ceną 68 900 zł, a testowany Shine to aż 74 900 zł. Konkurencyjny Nissan Juke, o równie kontrowersyjnej stylistyce, w wersji wyposażenia Tekna i z silnikiem 1.5 dCi 110 KM kosztuje 82 100 zł. Uznając za konkurencję wszystkie stylowe crossovery, musimy też spojrzeć na tegoroczne nowości - Fiata 500X i Jeepa Renegade. Ten pierwszy w porównywalnej wersji Lounge 1.6 MultiJet 120 KM kosztuje 86 100 zł, podczas gdy Renegade z tym samym silnikiem kosztuje w wersji Limited aż 95 600 zł.
Jeśli więc planujesz zakup nietuzinkowego crossovera, ale cena odgrywa duże znaczenie - odpowiedź jest prosta. Citroen C4 Cactus jest najtańszy. Jeśli jednak możesz na ten cel przeznaczyć większą kwotę, powinieneś zastanowić się nad konkurencją. Być może spodoba ci się któryś z rywali, ale szczerze mówiąc, żaden z nich nie jest też aż tak inny, i nie zwraca na siebie aż tyle uwagi, co Cactus. Walka toczy się więc na linii „wszyscy” kontra Citroen. Tylko kto wyjdzie z tego pojedynku zwycięsko? Odpowiedzą klienci.
Redaktor