Citroen C3 Elle. Tylko dla kobiet?
Chociaż o niektórych samochodach mówimy, że są kobiece, to jest to tylko opinia. Raczej nikt na etapie produkcji nie ogranicza się tylko do odbiorców jednej płci. Ale Citroen to zrobił. Jak wyszło?
Dlaczego producenci tworzą edycje specjalne samochodów? Powody są różne. Jedne przygotowywane są po to, by uhonorować osiągnięcia marki. Drugie – by podkreślić jakieś wartości. A jeszcze inne tylko po to, by się wyróżniały. I to ostatnie było chyba powodem, dla którego stworzono Citroena C3 Elle.
Konfiguracja C3 Elle powstała we współpracy ze znanym francuskim magazynem Elle i jest kierowana tylko do kobiet. Jak Citroen rozumie „samochód dla kobiet”? I czy ten model obroni się jako oferta, czy nie będzie przesadnie drogi? Sprawdźmy.
Tylko dla kobiet?
Mówi się, że małe samochody bardziej podobają się kobietom. Coś w tym chyba jest, bo Citroen, tworząc samochód dedykowany dla płci pięknej, wybrał właśnie segment B i model C3. Czym się wyróżnia wersja Elle?
Z zewnątrz to przede wszystkim różowe akcenty. Widzimy je na przednim zderzaku, jak i na airbumpach. Na boku samochodu mamy logo magazynu Elle. Na dachu znalazła się dedykowana, kremowo-różowa naklejka.
Ten róż jest dość wyrazisty, więc lakierów jest tylko sześć, w dodatku są dość stonowane.
Wnętrze samochodu wygląda całkiem nieźle. Na fotelach zobaczymy szaro-czarną tapicerkę, na desce rozdzielczej ciekawy dekor wykonany z tkaniny i gdzieniegdzie różowe akcenty – wokół nawiewów czy na dywanikach w postaci metki „Elle”.
Poza tym to C3 jak każde inne – z ekranem dotykowym do obsługi większości funkcji samochodu, wygodnymi fotelami, komfortowym zawieszeniem i 300-litrowym bagażnikiem.
Testowana wersja bazuje na najwyższym poziomie wyposażenia – Shine. Co ciekawe, jest od niego o 1 700 zł tańsza. Cena samochodu to 53 000 zł.
W standardzie dostaniemy system multimedialny z 7-calowym ekranem, czujniki parkowania z tyłu, automatyczną klimatyzację, cztery elektryczne szyby, tempomat czy reflektory LED do jazdy dziennej.
Nie jest królem prędkości
Citroena C3 Elle zamówimy z silnikiem 1.2 PureTech w wersji 82 KM lub 110 KM. W przypadku mocniejszej wersji mamy też do wyboru automatyczną skrzynię biegów, słabszy wariant ma manualną skrzynię pięciobiegową, mocniejszy ma sześć biegów.
Testowana wersja to 82 KM. Maksymalny moment obrotowy wynosi 118 Nm przy 2750 obr./min. Do osiągnięcia 100 km/h potrzeba 14,4 sekundy – sporo. Maksymalna prędkość to 177 km/h, ale już rozpędzanie do 140 km/h zajmuje bardzo dużo czasu.
To tylko potwierdza, że C3 to raczej samochód do miasta, gdzie liczy się przyspieszenie do 50 czy 70 km/h – przy takich prędkościach dynamika jest przyzwoita. Jazda Citroenem C3 nie wzbudza większych emocji, ale też nie ma na co narzekać – zawieszenie jest zestrojone komfortowo i nieźle radzi sobie z nierównościami.
Jeśli chodzi o jazdę wersją Elle, to trzeba przyznać, że takie różowe akcenty na zewnątrz wywołują różne reakcje u innych kierowców. Niektórzy próbują go za wszelką cenę wyprzedzić, albo wepchnąć się przed niego w korku. Być może kobiety-kierowcy faktycznie spotykają się z takimi zachowaniami na co dzień, albo to tylko zbieg okoliczności i brak kultury niektórych kierowców nie ma nic wspólnego z płcią.
Citroen C3 nie ma wybitnych osiągów, ale przynajmniej zużywa mało paliwa. W mieście ma zużywać 5,6 l/100 km, natomiast w trasie do 4,0 l/100 km. Przy 45-litrowym zbiorniku powinno wystarczyć nawet na 1000 km, ale w praktyce może być to raczej 600-700 km.
Może się podobać, ale…
Citroen C3 Elle na pewno się wyróżnia. Na pewno jest ciekawszą wersją C3. Mimo że jest kierowana do kobiet, to jednak nie wszystkim kobietom musi się podobać. Użycie różu to trochę powielanie stereotypów, co w dzisiejszym świecie nie jest zbyt popularne. Nie wszystkie kobiety chcą też jeździć samochodem „dla kobiet” i świadomie wybierają większe, bardziej masywne modele.
Jednak sam kolor sprawia, że choć kobiety będą się dzieliły na te, którym C3 Elle się podoba i te, którym nie przypadnie do gustu, tak w grupie klientów mężczyźni się raczej nie znajdą. Może więc o to tutaj chodziło?
Inicjatywa jest na pewno godna pochwały, ale może dało się to zrobić, uwzględniając nieco większe grono odbiorców. To kwestia dyskusji.
Redaktor