Citroen C3 Aircross 1.2 PureTech – czy nadaje się do jazdy w terenie?
Francuzi przerabiają swoje minivany na SUV-y – jeden model za drugim. Tym razem padło na Citroena C3 Picasso, który stał się Aircrossem. Czy taka forma będzie dla klientów bardziej interesująca?
Choć Citroen C3 Aircross w Europie debiutuje, to w zasadzie jest to już jego druga generacja. Wcześniej pod tą nazwą produkowano samochód na rynki Ameryki Południowej. Nie było to nic innego, jak podniesione C3 Picasso, które dostosowano nieco do trudów jazdy w krajach rozwijających się.
Czym jest Aircross teraz? Czy to nadal podniesiony minivan, czy może więcej ma już z SUV-a czy też crossovera? Sprawdźmy.
„Wyciągnięte” C3
Jako że C3 Aircross należy do rodziny C3, nikogo nie zdziwi ilość podobieństw do „niższego brata”. Jeśli mielibyśmy podsumować różnice w jednym zdaniu – Aircross wygląda jak C3, „wyciągnięte” nieco w pionie.
Schodząc jednak do poziomu detalu, zauważymy, że brak mu Airbumpów – w C3 są jeszcze opcją, tutaj po prostu ich brak. Szkoda, bo są całkiem praktyczne i znacznie wyróżniają Citroeny na tle innych aut, ale najwidoczniej tutaj projektant nie znalazł dla nich miejsca.
Na zdjęciach można odnieść wrażenie, że C3 Aircross to niezbyt duży samochód. W klasie SUV-ów – tak. Inaczej jednak to wygląda, kiedy zaparkujemy obok choćby Citroena C4 Cactusa. Aircross jest od niego bowiem zaledwie 7 mm krótszy, ale ma o 5 mm dłuższy rozstaw osi.
W porównaniu do miejskiego C3 różnice są znacznie większe – uterenowiona wersja jest aż o 15,4 cm dłuższa. Rozstaw osi urósł o 6,1 cm, prześwit o 2 cm. Takie są właśnie różnice pomiędzy segmentem B, a segmentem B-SUV – spore.
Zupełnie jak w minivanie
Rozstaw osi dłuższy o ponad 6 cm od C3 zapowiada sporo więcej miejsca w kabinie. I tak też jest – kierowca może całkiem wygodnie usiąść w fotelu, a pasażer siedzący za nim też nie będzie narzekał. No chyba, że znajdziemy rosłą parę: kierowca i pasażer kanapy – wtedy trochę miejsca zacznie brakować.
Pierwszy C3 Aircross był wariantem bardzo praktycznego C3 Picasso i choć teraz testujemy zupełnie nowy model, to jego praktyczna sfera nadal jest na miejscu. Tunel centralny jest na tyle niski, by z tyłu mogło usiąść pięć osób. Kanapa została podzielona na dwie niezależne części, które możemy przesuwać. Środkowe oparcie można złożyć, uzyskując w ten sposób podłokietnik z miejscem na napoje lub tunel do przewożenia sprzętu narciarskiego.
Modułowość tylnej kanapy pozwala na znaczącą zmianę litrażu bagażnika. Ten już w podstawowej konfiguracji jest całkiem spory, bo mieści 410 litrów, ale po przesunięciu siedzeń zyskamy kolejne 110 litrów. Po złożeniu kanapy, uzyskamy przestrzeń liczącą 1289 litrów. Przedni fotel pasażera składa się, by uzyskać miejsca na długie przedmioty, a do samego bagażnika dostaniemy się też przez… otwieraną tylną szybę. Zupełnie, jak w poważnych terenówkach. Możliwości przewozowe poprawiają też seryjnie montowane relingi dachowe – od wersji Feel wzwyż.
Deska rozdzielcza przypomina tę z C3, ale również została nieco „wyciągnięta” w pionie. To za sprawą pionowych kratek nawiewu – poza tym bez większych zmian. Za centrum dowodzenia niemal wszystkimi funkcjami samochodu odpowiada niezmiennie system Citroen Connect Navi z 7-calowym ekranem dotykowym. W nowszej generacji lepiej reaguje na dotyk i obsługuje Apple CarPlay i Android Auto, ale kontrola klimatyzacji nadal może być uciążliwa.
Mimo że to niezbyt duży samochód, może być całkiem nieźle wyposażony. Dokupimy do niego wyświetlacz Head Up, czy systemy bezpieczeństwa: rozpoznawanie znaków, Active City Break, automatyczne światła, ostrzeganie o niezamierzonym przekroczeniu linii pasa ruchu czy kamerę cofania. C3 Aircross pomaga też ruszać pod wzniesienia i automatycznie parkuje.
Nie taki terenowy, jak go malują
Zgodnie ze strategią marki, choć C3 Aircross to SUV, w ofercie nie ma napędu na obie osie. Jeśli jednak mamy poruszać się w bardziej grząskim terenie, pomoże system Grip Control za dodatkowe 2660 zł. Za pomocą jednego pokrętła możemy dostosować działanie systemu ESP do nawierzchni, by imitował mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu lub całkowicie je wyłączyć. Geneza tego pomysłu sprowadza się do siły tarcia – koła zawsze w pewnym stopniu się ślizgają i wbrew pozorom maksymalna siła tarcia nie jest optymalna dla trakcji. Na różnych zawieszeniach procent uślizgu kół, który decyduje o optymalnej trakcji, się zmienia – i ten pożądany procent stara się utrzymywać system Grip Control.
Wśród silników, wielkich nowości brak. Wszystkie jednostki znamy z innych Citroenów. Po stronie silników benzynowych znajdziemy wyłącznie 3-cylindrowe 1.2 PureTech, ale za to w 4 wariantach. Wśród diesli również próżno szukać zróżnicowania, jeśli chodzi o pojemność – jedynym silnikiem jest 1.6 BlueHDi, w wariancie 100- lub 120-konnym. 6-biegowy automat pojawia się tylko z silnikiem benzynowym o mocy 110 KM.
Testowa wersja to wersja benzynowa o mocy 130 KM. Z tą jednostką napędową samochód jest już w miarę dynamiczny – do 100 km/h rozpędza się w 9,3 sekundy, a maksymalnie potrafi osiągnąć 200 km/h.
Zużycie paliwa 3-cylindrowca rysuje się całkiem przyzwoicie. W mieście ma zużywać 6,3 l/100 km, poza nim 4,7 l/100 km, a średnio 5,3 l/100 km.
Jazda Aircrossem w mieście jest całkiem przyjemna – zawieszenie jest odpowiednio sprężyste, a widoczność dobra. To zasługa sporych okien i podwyższonej pozycji za kierownicą. Jedynie kiedy poruszamy się po bardzo dziurawych drogach, tył staje się nieco nerwowy. Im bardziej obciążymy tylną oś, tym bardziej ten efekt narasta.
Fajniejszy minivan?
Japończycy, z racji mocno ograniczonej w miastach przestrzeni i mnóstwa mieszkańców, już dawno zaczęli produkować samochody, które maksymalizują przestrzeń. W Kraju Kwitnącej Wiśni nie ma miejsca na długie maski. Tam jeździ się głównie samochodami, które dadzą jak najwięcej w ramach zajmowanej przez nie przestrzeni.
Citroen C3 Aircross w pewnym stopniu hołduje tym zasadom – daje przestronne wnętrze i niezłe możliwości ładunkowe, nie zabierając przy tym kilku miejsc na parkingu. Francuzi dodali jednak coś europejskiego – podnieśli zawieszenie, by z niezbyt ekscytującego minivana zrobić modnego SUV-a. I to się udało – Aircrossem z pewnością zainteresuje się wiele młodych rodzin.
Tym bardziej, że cennik otwiera całkiem kusząca kwota 52 900 zł. Ceny modeli z najlepszym wyposażeniem linii Shine zaczynają się od 66 500 zł. Obok ceny, do młodych przemówią możliwości personalizacji – Citroen mówi aż o 82 kombinacjach kolorystycznych.
A więc jeśli chcecie SUV-a, ale jeszcze nie myślicie o samochodach za ponad 100 tysięcy złotych – warto przyjrzeć się Citroenowi C3 Aircross.
Redaktor