Citroen BX - odwaga popłaca
Francuskie firmy wyróżniają się odwagą stylistyczną, której na próżno szukać u niezwykle praktycznych Niemców, produkujących najpopularniejsze samochody w większości segmentów. Czasem futuryzm francuskich stylistów przekłada się na fiasko finansowe, innym razem - prowadzi do sukcesu.
W ostatnich dziesięciu latach chyba więcej było porażek – kiepsko sprzedaje się Citroen C6, nikt nie chciał kupować Renault Avantime, a niewiele lepiej poradziło sobie Vel Satis, które nie mogło znaleźć swojego miejsca w ciężkim segmencie E.
Patrząc na historię motoryzacji znajdziemy jednak kilka komercyjnych sukcesów, które były bardzo odważne jeśli chodzi o design. Jednym z nich jest niewątpliwe Citroen BX produkowany od 1982 do 1994 roku. W tym czasie wytworzono ponad 2,3 miliona sztuk tego modelu, czyli więcej niż Baby Merca (W201), który był przecież bestsellerem.
Konkurentem BX'a nie był jednak Mercedes 190, a Audi 80, Ford Sierra, Alfa Romeo 33, Peugeot 305 czy Renault 18. Na tym tle, BX wyglądał niczym pojazd z przyszłości – zarówno jeśli chodzi o kształt nadwozia, jak i projekt wnętrza.
Citroen starał się nawet wypozycjonować model BX19 GTi jako konkurenta BMW 320i. Było to niełatwe zadanie, ale BX miał kilka atutów – po pierwsze mocny silnik o mocy 127 KM (BX19 GTi) lub 160 KM (1.9 GTi 16v) gwarantujący przyspieszenie do 100 km/h w 8 – 9 sekund oraz bogatsze wyposażenie standardowe obejmujące m.in. wspomaganie kierownicy, ABS, szyberdach oraz elektrycznie opuszczane szyby. Nie był to jednak najmocniejszy BX, jaki opuścił fabrykę. W limitowanej serii powstał BX 4 TC (1985) z uturbioną jednostką 2.1 o mocy 203 KM. Osiągi były znakomite: prędkość maksymalna przekraczała 220 km/h, a sprint do setki zajmował ok. 7,5 sekundy. Samochód powstał jedynie w 200 sztukach, które Citroen musiał wytworzyć by móc startować tym modelem w rajdach Grupy B. Mimo tego, i tak firmie nie udało sprzedać się wszystkich egzemplarzy. Wersja wyczynowa, dzięki mocniejszej turbosprężarce osiągała 380 KM.
Mimo, że dziś BX nie cieszy się estymą i opinią bezawaryjnego, to w okresie swojej produkcji robił wrażenie nie tylko swoim wyglądem, ale również dobrym stosunkiem ceny do jakości, wyposażeniem oraz szerokim wachlarzem jednostek napędowych. Poza topowymi silnikami pozwalającymi na rozpędzenie się do ponad 200 km/h, oferowane były jednostki o mocy od 55 KM. Wersje z silnikami o pojemności 1,1-litra sprzedawano tylko na niektórych rynkach, ale jednostki 1.4 oraz 1.6 były popularne w całej Europie. Osoby przedkładające ekonomikę nad osiągi i kulturę pracy, mogli sięgnąć po diesle 1.7 i 1.9 o mocy od 61 do 90 KM. Niewielka liczba egzemplarzy BX-a była wyposażana w napędu na cztery koła.
Na wyróżnienie wśród licznych wersji modelu BX zasługuje Digit (1985), charakteryzujący się nowoczesną, cyfrową deską rozdzielczą połączoną z komputerem pokładowym informującym o stanie paliwa, zasięgu, niedomkniętych drzwiach itd. Z racji tego, że powstało ich tylko kilka tysięcy sztuk, jest to wzorowy kandydat na youngtimera.
W historii modelu można znaleźć jedną datę graniczną – jest to rok 1986, kiedy to przeprowadzono gruntowną modernizację i rozpoczęto wytwarzanie nowego modelu. Przez pierwsze dwa lata produkowano edycję przejściową, a od 1988 roku był to już model drugiej generacji ze wszystkimi zmianami. Samochód różnił sie innymi zderzakami, błotnikami, reflektorami oraz przemodelowaną deską rozdzielczą. Druga generacja była również lepiej zabezpieczona antykorozyjnie, również jeśli chodzi o wytrzymałość układu hydropneumatycznego zawieszenia.
Dziś Citroen BX jest niezwykle rzadki na rynku wtórnym, ale te egzemplarze, które się pojawiają, najczęściej można dostać za 1,5 – 2 tysiące złotych. Wiele najstarszych samochodów wyzionęło już ducha na złomowiskach. Można przypuszczać, że jest to związane m.in. z kłopotliwą obsługą. Osoby nieprzepadające za francuską motoryzacją lansują teorię, że hydropneumatyczne zawieszenie jest tak awaryjne, że niemal każdy Citroen znaczy swój teren płynem LHM. Prawda nie jest jednak tak straszna. Zawieszenie wymaga więcej uwagi niż proste rozwiązania znane z konkurencji, ale jest to stosunkowo nieskomplikowana konstrukcja, wymagająca wymiany filtrów i płynu co kilkadziesiąt tysięcy kilometrów. Po kilkunastu latach hydrauliczne zawieszenie LHM może płatać figle i konieczna może okazać się wymiana przewodów doprowadzających płyn oraz uzupełnienie samej cieczy, która kosztuje ok. 25 zł za litr. Nie będą to więc ogromne koszty, pod warunkiem, że będziemy dbać o pojazd. W zamian za to działająca pneumatyka pozwoli nam na bardzo komfortowe pokonywanie polskich dróg. Jestem pewny, że w takiej cenie nie znajdziemy samochodu gwarantującego wygodniejsze pokonywanie nierówności niż BX.
Fot. Citroen