Chevrolet Spark - GameBoy
Tworzenie ekstremalnie tanich i małych samochodów to niewdzięczna praca. Najpierw wszyscy chcą samochodu tańszego od paczki chipsów a jak producent już stanie na głowie i wyprodukuje coś taniego, to krytycy po zapoznaniu się z nim ogłaszają z kwaśną miną, że woleliby kupić chipsy.
To zresztą zrozumiałe, przecież takie auta mają najczęściej szare i ciasne wnętrze, twarde plastiki, wątpliwą stylistykę i niepotrzebne drzwi do bagażnika, bo i tak zaraz za nimi jest tylna kanapa. Nie mają natomiast duszy, bo dusza jest kapryśna i nie chce zamieszkać w nudnym wnętrzu bez iskry natchnienia projektanta. Dziś testuję auto w którym taka iskra się pojawiła. To Chevrolet Spark – najmniejsze auto w ofercie producenta.
Najmniejsze, co nie znaczy, że małe. To ważne, bo nie jest to dobry znak, kiedy kierowca jest dłuższy od auta a w moim przypadku niebezpiecznie zbliżamy się do tego punktu. Istniały poważne wątpliwości czy znajdę w tym aucie dość miejsca dla siebie (mam 2 metry wzrostu). Ostatecznie jednak podjąłem wyzwanie i w umówionym dniu znalazłem „swojego" wściekle niebieskiego Sparka pod warszawską siedzibą GM. Nie zawiodłem się - laptop i aparat fotograficzny zmieściły się w bagażniku, ja na fotelu kierowcy. Pewnie uznacie, że zmyślam, ale akurat w tym dniu miałem spotkanie ze znajomym, który ma 207 cm wzrostu i nie mogłem upuścić okazji aby namówić go na podwiezienie gdziekolwiek sobie zażyczy. Dzielne maleństwo (mówię o Sparku) zniosło i tę próbę. Motoryzacja naprawdę poszła do przodu… Oczywiście za nami miejsca już prawie nie zostało, ale to nie dziwi w aucie, które można równie wygodnie parkować wzdłuż co w poprzek.
Ok, pierwszy pozytywny szok za nami, rozejrzyjmy się co my tu mamy. Wysoki przód, ostre linie nadwozia, olbrzymie reflektory, bardzo wyraźnie zarysowane nadkola i linia okien - w porównaniu z grzecznymi pluszowymi misiami, jak chociażby wcześniejszy Matiz czy Citroen C1, Spark wygląda jak nieogolony bandzior, który ma dziś w nocy zaplanowany skok i lepiej go nie zaczepiać.
Wcześniej doczytałem z katalogu, że auto ma czterocylindrowy silnik benzynowy o pojemności 1,2l i mocy 81 KM, manualna skrzynię 5 biegową, 3,64m długości, 1,6m szerokości, typowo miejski promień 5-metrowy skrętu, reszty nie pamiętam, ale to mnie teraz nie interesuje. Siedzę w dziwnym aucie. Z jednej strony bardzo niskobudżetowe wykończenie auta przeprasza skrzypieniem, wyglądem i twardością za swoją obecność, z drugiej strony wcale nie mam odruchu aby z niego wysiąść. Moja prawa noga kłóci się o miejsce z centralną konsolą (ciągle przestawiam moc nawiewu), ale nie podpieram podsufitki głową a kierownica nie leży mi na kolanach. Prosta konsola środkowa jest ukształtowana ze smakiem, ale wklejone płaty taniego plastiku w kolorze nadwozia wręcz podkreślają ograniczony budżet. Tylna kanapa składa się w proporcji 40/60, ale oparcia kanapy nie da się złożyć płasko, nawet po odsunięciu przednich foteli. Za kierownicą znajduję zegary… nie, to jeden zegar z… komputerem? Co to w ogóle jest? Wygląda jak coś, co mogę wysiadając zabrać ze sobą, aby się nie nudzić w windzie i zagrać na tym w tetrisa. Już wiem - to GameBoy. Analogowa tarcza pokazująca prędkość, trzy przyciski i wyświetlacz obrotów silnika i poziomu paliwa. Obrotomierz jest zresztą zbędnym gadżetem – silnik jest słabo wyciszony i obroty można bez problemu szacować „na ucho".
W nocy kokpit świeci charakterystycznym neonowym kolorem, wszystkie przyciski i pokrętła a także sam wyświetlacz „GameBoya" tworzą młodzieżowo-dyskotekowy klimat. To nie dziwi – Chevrolet reklamuje Sparka jako auto dla ludzi młodych. Stąd nawiązania do coupe na zewnątrz (schowana klamka tylnych drzwi) jak również milion schowków, schoweczków i kieszonek przydatnych ludziom młodym do kolekcjonowania ulubionych artykułów kolekcjonerskich.
Agresywny styl daje się poczuć także w ruchu. Zarówno na ciasnych ulicach jak i na szerokich dwupasmówkach Spark demonstruje nieprzeciętną zwinność. Dzięki swoim kompaktowym wymiarom Spark bez trudu znajduje swoje miejsce w gęstym ruchu miejskim. Nawet w trasie, czyli na obcym dla siebie terenie, hatchback radzi sobie nieoczekiwanie dobrze, w przewidywalny sposób pokonując zakręty przy większej prędkości. Ani porywy wiatru ani nierówności drogi nie robią na małym Sparku większego wrażenia. Pod jednym wszakże warunkiem – auto nie może być obciążone. Przy 4 osobach na pokładzie lepiej nie rozwijać większej prędkości za miastem. Zawieszenie demonstruje kompromis pomiędzy twardością w zakrętach a komfortem i radzeniem sobie z większością wybojów.
Gorzej z silnikami. Testowany 81 konny silnik do 3000 obrotów zachowuje się ospale, dopiero od 4000 obrotów dając z siebie więcej życia i… hałasu, który szybko przegania kierowcę na prawy wolniejszy pas. Małe, słabo wyciszone autko na trasie nie izoluje kierowcy dostatecznie od szumu powietrza, pracy podwozia ani szumu opon. Przy wyższych obrotach pedał sprzęgła wpada w takie wibracje, jak gdyby był po drugiej stronie przymocowany wprost do wału korbowego. Ma to swoją dobrą stronę – jadąc Sparkiem nie zapłacisz wielu mandatów ponieważ odczuwalna prędkość jest wyższa od rzeczywistej i nie patrząc na prędkościomierz zwykle jedzie się poniżej dopuszczalnej prędkości. Oszczędzisz nie tylko na mandatach – Spark przyjemnie zaskoczy Cię także spalaniem poniżej 5 litrów za miastem i poniżej 7 litrów w mieście.
Jak na cenę samochodu Chevrolet hojnie obdarza Sparka wyposażeniem. Wersja LT 1,2 w cenie 42390 zł otrzymuje w standardzie m.in. automatyczną klimatyzację, sterowanie radiem CD/MP3 z kierownicy, 6 poduszek, wspomaganie nagłego hamowania i aluminiowe felgi. Ceny uboższych wersji startują już od 29.990 zł.
W konfrontacji z konkurencją Spark ma dwa mocne argumenty. Po pierwsze: obszerne wnętrze. Na przednich fotelach bez większego problemu mieszczą się 2 rosłe osoby, choć los pasażerów z tyłu lepiej przemilczeć. Po drugie i najważniejsze: projektanci tego auta mieli iskrę, dzięki której auto posiadło własny styl i indywidualność. Jazda tym autem po mieście to przyciąganie spojrzeń w którym nie ma nic z politowania („hmm, mniejszego czy tańszego już nie było?") – to są spojrzenia z ciekawością lustrujące nadwozie, sylwetkę i krzykliwy kolor.
Za niecałe 30 tysięcy nie da się kupić nowego auta świetnie wykończonego i wyposażonego, mocnego i prestiżowego - to jest jasne. Nie każdy jednak ma do wydania 2 czy 3 razy większą kwotę. Podobnie jak gracz komputerowy, który nie mając pieniędzy na PlayStation kupuje GameBoya, aby mimo braku funduszy móc grać – choćby i bez wielkich wrażeń, ale jednak grać, tak i nabywca Sparka otrzymuje od Chevroleta auto które jeździ - bez wielkich wrażeń, ale jeździ. Nie każdy marzy od razu o PlayStation. Wielu zaczyna od GameBoy’a.
Plusy
+ atrakcyjny design zewnętrzny
+ niska cena
+ pojemne i funkcjonalne wnętrze dla kierowcy i pasażera
+ zwrotność i zwinność idealne na miasto
Minusy
- mały bagażnik
- słabe wyciszenie
- mało elastyczny silnik