BYD e6 - sukces możliwy?
Jeszcze niedawno mówiąc o autach elektrycznych, mieliśmy na myśli samochody wielkości Smarta. Zmniejszenie gabarytów to lepsza zwinność w mieście i dłuższe przebiegi na baterii. Chińczycy z firmy BYD postanowili przełamać ten stereotyp i zaproponowali model e6, którym mieliśmy okazję odbyć pierwsze jazdy testowe.
A właściwie dlaczego auto elektryczne nie może być duże i przestronne? W ten sposób podeszli do tematu inżynierowie z firmy BYD, która od rozpoczęcia swojej działalności w roku 1994, zajmowała się produkcją baterii i akumulatorów, a także matryc LCD, części do telefonów komórkowych oraz diod LED. Przygodę z produkcją samochodów BYD rozpoczęła w roku 2005, wypuszczając na rynek model hybrydowy F3DM, mogący na samym silniku elektrycznym przejechać około 60 kilometrów w warunkach miejskich. Początki modelu BYD, a właściwie Build Your Dreams e6 to koniec roku 2008, więc projekt nie jest tak nowy, jakby się mogło zdawać. W maju 2010 pierwsza partia testowych aut wyjechała na ulice chińskiego miasta Shenzhen. A jak najlepiej przetestować auto, które chce się wprowadzić do masowej produkcji? Zakłada mu się „koguta” z napisem TAXI i daje taksówkarzom do pracy. Przed końcem 2011 roku już 300 sztuk BYD e6 jeździło po ulicach Shenzhen i widać testy wyszły na tyle pomyślnie, że Chińczycy pomyśleli o ekspansji na rynek światowy.
BYD e6 jest dużym, bo mierzącym 4560mm długości, 1822mm szerokości i 1630mm wysokości autem typu… Właśnie jakiego typu? E6 to połączenie SUVa z mini vanem, czyli crossover. Z zewnątrz auto nie wygląda specjalnie atrakcyjnie, ale nie od dziś wiadomo, że europejski gust motoryzacyjny jest inny niż u Azjatów. Dzięki rozstawowi osi na poziomie 2830mm, w środku znajdziemy mnóstwo miejsca. Natomiast przestrzeń bagażowa nie jest już tak obszerna – jedynie 385 litrów w tak dużym samochodzie, pozostawia pewien niedosyt. Kiedy spojrzymy na deskę rozdzielczą, to zaczniemy się zastanawiać gdzie widzieliśmy poszczególne elementy. Tu trochę Priusa, tu trochę Espace, tu przyciski wyglądające jak te w E Klasie, a kierownica żywcem wyjęta z Kia.
Materiały użyte do wykończenia wnętrza mają dodać e6 nutki luksusu. Przyjemna w dotyku skóra na siedzeniach, plastiki które nie trzeszczą – ogólne wrażenie jest pozytywne. Pytanie jakie się nasuwa, to jak będzie z trwałością elementów środka? Tego dowiemy się dopiero po wprowadzeniu auta do sprzedaży i testach klientów, co nastąpić ma dopiero w przyszłym roku.
E6 w wersji Lux, czyli takiej, jaką mieliśmy okazję przetestować jest standardowo wyposażona m.in. w LEDowe światła do jazdy w dzień, 7-ramienne aluminiowe felgi, skórzaną tapicerkę, wielofunkcyjny ekran dotykowy z nawigacją oraz system audio sygnowany przez Infinity. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo to e6 oferuje 6 poduszek powietrznych, wzmocnienia drzwi, systemy ABS i ESP, czujniki parkowania i kamery ułatwiające parkowanie.
Wróćmy do tego co najważniejsze w e6, czyli do napędu elektrycznego. E6 napędzany jest silnikiem o maksymalnej mocy 90kW i momencie obrotowym 450Nm. Pozwala to na rozpędzenie tej ważącej prawie 2300kg limuzyny do 100km/h w czasie około 10 sekund. Prędkość maksymalna to 140km/h. Dzięki innowacyjnym bateriom żelazowym o pojemności 64kWh, e6 ma zasięg około 300km w warunkach miejskich. To prawie dwa razy więcej, niż może przejechać np. Nissan Leaf. Baterie umieszczone są pod podłogą, co wzbudziło zainteresowanie dziennikarzy. W tym miejscu narażone są one przecież na zmiany temperatur czy wysoką wilgotność i uszkodzenia mechaniczne. Przedstawiciele importera BYD w Polsce firmy Iberia Motor Capital Group zapewniali, że baterie przechodziły różnorakie testy, które wykazały, że są one odporne na tego typu działania. Czas ładowania baterii zależny jest od tego jakim prądem dysponujemy. Jeśli wykorzystamy do tego gniazdo 230V w naszym garażu, to już po 6 godzinach mamy akumulatory naładowane w 100%. BYD daje gwarancję, że baterie podczas 2000 cykli ładowania, nie stracą więcej niż 20% swojej pojemności.
Ze względu na brak homologacji BYD e6 na naszym rynku, jazdy testowe mogliśmy przeprowadzić na zamkniętym terenie motodromu CSP w Legionowie. Pierwsze wrażenia są pozytywne. Auto zwinnie przyspiesza, ale na zakrętach czuć, że waży dużo więcej niż zwykły samochód. Mimo elektrycznego wspomagania, wszelkie nierówności na drodze powodują, że kierownica zaczyna żyć własnym życiem i trzeba ją mocno trzymać.
Na razie oficjalnie nie wiadomo nic na temat warunków sprzedaży BYD e6 w Polsce. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się tylko, że jego cena będzie oscylować w granicach 120-140 tys. złotych. Czy Chińczycy z BYD osiągną sukces na rynku europejskim? Zobaczymy.