BMW X4 M Competition – tak ostrym SUV-em jeszcze nie jeździłem!
Można zrobić sportowego SUV-a, ale – co przecież sensowne – zazwyczaj nadal jest on praktyczny i względnie komfortowy. W BMW ktoś chyba o tym zapomniał, pozwalając na stworzenie X4 M Competition. Co wyszło?
Na to pytanie odpowiadano już nieskończoną ilość razy – dlaczego tyle osób kupuje SUV-y? W skrócie: ponieważ wygodnie się do nich wsiada, wygodnie się w nich siedzi i mają dość duże bagażniki. I większy samochód wydaje się bardziej prestiżowy.
Tylko „wygodnie” znaczy, że i pozycja za kierownicą jest wygodna, i zawieszenie jest komfortowe, a nawet mocniejsze wersje oddają moc w raczej stonowany sposób. Dlatego też nawet te najszybsze kolosy pokroju Mercedesa AMG GLE 63 mogą dużo, ale jednak nigdy nie będą tak ostre, jak na przykład C 63.
I to ma sens, bo w wersji typu AMG czy M dostajemy bardziej agresywny wygląd nadwozia i wnętrza ze sportowymi dodatkami, za które klienci chętnie dopłacą.
W BMW X4 M Competition za ten agresywny wygląd odpowiadają czarne nerki i wloty na boku, duże, działające wloty w przednim zderzaku, 21-calowe felgi, lotka na klapie bagażnika i typowy dla M-ek układ wydechowy z czterema końcówkami. To też przede wszystkim po tym wydechu poznamy, że nie mamy do czynienia z „jakimś” M Performance, tylko z poważnym, prawdziwym M.
Wewnątrz BMW X4 M Competition sportowych dodatków jest mniej
Środek to przede wszystkim BMW X4. Jest więc świetnie wykończony, a w wersji M dostajemy do tego sportowe fotele pokryte skórą Merino. Na konsoli środkowej widnieje tabliczka z nazwą modelu, do tego parę karbonowych aplikacji. I można by na tym kończyć, ale mamy jeszcze przecież cały system dostosowywania BMW M do naszych upodobań.
Każdy aspekt prowadzenia możemy ustawić w jednym z trzech trybów – nie mają żadnych nazw, po prostu jest trzystopniowa skala, którą należy rozumieć jako normalny, sportowy i ubersportowy. W ten sposób ustawimy opór na kierownicy, szybkość skrzyni biegów, mapę silnika i idący za tym dźwięk wydechu, a także siłę tłumienia amortyzatorów. W opcjach systemu możemy też wybrać tryb pracy układu xDrive M.
Specjalnie dla M zaprojektowano też zegary, a na kierownicy pojawiły się przyciski M1 i M2. W wielu recenzjach M5 widziałem, jak niektórzy twierdzą, że po wciśnięciu jednego z przycisków M samochód staje się bardzo ostry. Tak, ale dlatego, że ktoś to sobie w ten sposób ustawił. Te czerwone na przyciski to po prostu pamięć ustawień – przy czym pod przyciskiem mogą być nie tylko ustawienia amortyzatorów, skrzyni i tak dalej, ale też ustawienie układu ESC i napędu xDrive.
Wracając jednak do samego wnętrza, muszę przyznać, że wydając na X4 M te 434 tys. zł lub 479 tys. zł w wersji Competition, czujemy, na co wydaliśmy te pieniądze. Wbrew pozorom, w wielu samochodach tego kalibru to nie jest oczywiste. Czasem możemy kupić auto za pół miliona i oczekiwać niesamowitej jakości wykończenia, kiedy okazuje się, że żeby każdy detal był wykonany w standardzie luksusowym, to cena samochodu musi zbliżyć się do miliona.
W X4 czuć to premium – ekrany mają wysoką rozdzielczość, skóra jest bardzo przyjemna w dotyku, we wnętrzu nic nie skrzypi i jest w nim nawet względnie mało plastiku.
Trochę ubolewałbym tylko nad tym, że nie ma tu nowszego systemu BMW, który jest już chociażby w „trójce”. Ten kokpit może się więc szybciej zestarzeć, bo już teraz jest to tak naprawdę poprzednia generacja. A przecież to zupełnie nowy model, który swoją premierę miał zaledwie w 2018 roku!
BMW X4 to samochód reprezentujący tę klasę SUV-ów, które nie są zbyt praktyczne. O ile z miejscem na nogi jest jeszcze w porządku, tak z tyłu nad głową bywa już ciężej. W porównaniu do bliźniaczego X3, X4 oferuje aż o 13 cm mniej przestrzeni od siedziska tylnego do dachu. Nadrabia za to szerokością, ale mówimy tu o niecałych 4 cm więcej z przodu i o 2 cm z tyłu.
W bagażniku wstydu nie ma, BMW X4 M mieści 525 litry, co wystarczy do większości zastosowań.
BMW X4 M jedną ma twarz
Ideą takich samochodów, jak BMW X4 M jest to, by w całym tym sportowym charakterze pozostały SUV-ami. Właściciele zgodzą się oddać trochę komfortu w zamian za zupełnie inne emocje, które towarzyszą jeździe szybkim samochodem.
W BMW X4 M muszą oddać znacznie więcej niż „trochę komfortu”. To samochód o bardzo specyficznej charakterystyce.
Ciekawym to zlepkiem, jest X4, bo z jednej strony w środku czujemy poprzednią generację, ale pod maską grzmi zupełnie nowy silnik oznaczony jako S58. To 3-litrowa, rzędowa „szóstka” zbudowana jako ekstremalne rozwinięcie silników B58 z samochodów oznaczanych jako 40i – i z Toyoty Supry. S58 trafi pod maskę nowego BMW M3.
W wersji Competition, BMW X4 M osiąga aż 510 KM, czyli o 30 KM więcej od podstawowej „M-ki”. Maksymalny moment obrotowy to wręcz piorunujące 600 Nm.
System chłodzenia tego silnika testowany był na torach wyścigowych, czym bardzo chwali się producent. BMW M opracowało też system smarowania silnika, który ma się sprawdzać również przy dużych przeciążeniach. Miska olejowa jest podzielona na dwie komory – mniejszą i większą – a pompa ma dodatkową funkcję zasysania oleju z tej mniejszej komory właśnie w sytuacjach jazdy z dużym przeciążeniem bocznym lub wzdłużnym. Silnik S58 ma dwie turbosprężarki mono-scroll, wydajny układ wtryskiwaczy, w którym podniesiono ciśnienie wtrysku z 200 do 350 barów i jeszcze parę innych modyfikacji.
Skrzynia biegów to 8-biegowe M Steptronic, czyli klasyczny automat, ale z możliwością ręcznej zmiany biegów. Za przeniesienie napędu odpowiada napęd xDrive M z aktywnym tylnym dyferencjałem – ten sam napęd debiutował w nowym M5, ale tutaj już nie ma możliwości odpięcia napędu przedniej osi. Napęd pracuje za to w dwóch trybach – normalnym i M Dynamic. Zawsze przekazuje większość momentu na tylną oś i może ją rozdzielać płynnie, na podstawie, jak podaje BMW, czterocyfrowej liczby danych.
Do tej receptury dodajemy hamulce kompozytowe M, układ kierowniczy z M Servotronic i niecałe 2 tony masy własnej i otrzymujemy samochód, który katapultuje się do 100 km/h w zaledwie 4,1 sekundy.
I to by mogło go nawet podsumować, ale uleciałoby nam sporo niuansów, które występują w X4 M, a których nie widziałem nigdzie indziej.
Mam wrażenie, że w BMW M – podczas spotkań projektowych odnośnie X4 M Competition – ktoś w końcu powiedział to, co każdy chciał, ale bał się odezwać. „Chrzanić to, to nie M40i, żeby było potulne!”
Podsterowność? Znikoma, jeśli dostosujesz technikę jazdy do napędu. W miarę wychodzenia z zakrętu, X4 M dostaje coraz więcej momentu na przednią oś, by minimalizować podsterowność, ale też stabilnie się odpychać.
Układ kierowniczy jest niesamowicie precyzyjny, co robi wrażenie w połączeniu z bardzo sztywnym nadwoziem i zawieszeniem. W większości samochodów od gwałtownego skrętu kierownicą do reakcji samochodu mija chwila. Tutaj dzieje się to natychmiast.
Ta sztywność BMW X4 M jest jednak ostatecznie męcząca. Na nierównościach poprzecznych typu „przejeżdżam w poprzek Alei Mickiewicza w Krakowie” trzeba się mocno trzymać kierownicy, żeby nie wypaść z fotela. Na progach zwalniających tył jest tak twardy, że prawie podskakuje.
I jeszcze ten napęd. Pozwala X4 M Competition wyrywać do przodu, jakby było dzikie. Ale odrobina piasku na drodze i pojawia się bardzo agresywny uślizg tylnej osi. Zresztą, nawet nie potrzeba do tego piasku. W najbardziej agresywnej konfiguracji podzespołów, X4 M staje się wręcz narowiste!
To super do zabawy od czasu do czasu, ale na co dzień męczy i potrafi przestraszyć. Bo te poślizgi pojawiają się w sytuacjach typu – jadę dwupasmówką, wcisnę gaz i skręcę kierownicę, żeby wyprzedzić tego przede mną. Trzeba uważać.
Trochę zawiodłem się też na brzmieniu. Silnik brzmi naturalnie, jest dość głośny i zawsze to bardziej szlachetne brzmienie niż typowej dla dzisiejszych czasów dwulitrowej, rzędówki „czwórki”, ale brakuje mi tu tych wszystkich strzałów i warknięć, których pełno jest w M3. Prawdopodobnie BMW X4 M jest przygotowane pod nowe regulacje odnośnie emisji spalin i hałasu.
Idealne, by…
…się nie sprzedawać, jeśli kupowalibyśmy samochody tylko dla tego, jak jeżdżą. Dobrze jest mieć samochód sportowy na co dzień, szczególnie w najdroższej wersji, dopóki nie zaczynasz się go bać. Wtedy powinien stać się weekendową zabawką, na którą SUV nie nadaje się tak dobrze, jak mniejsze i niższe samochody.
A BMW X4 M Competition można się przestraszyć. Można też je znienawidzić za bezkompromisowość. Dlatego też, jeśli patrzylibyśmy tylko na to, jak ten samochód jeździ, prawdopodobnie cofnęlibyśmy się o krok i kupili 40i, żeby poczuć się pewniej.
Ale jeśli drzemie w Was dusza szaleńca – sprawdźcie ten samochód koniecznie. Tak ostrym SUV-em jeszcze nie jeździłem.
Redaktor