BMW serii 3 Gran Turismo - "Wielka Turystyka" w nowym wydaniu?
Nie wiem jak to działa u Was, ale jeśli pomyślę o samochodzie typu Gran Turismo mam przed oczami te wszystkie wspaniałe projekty włoskich i angielskich stylistów. Widzę Maserati, Ferrari, Astona Martina... Można by wymieniać długo, jednak wszystkie myśli będą krążyć wokół niskich, szerokich, długich i potężnych coupe. "Wielka Turystyka" potrzebuje właśnie takich samochodów - szybkich, piekielnie mocnych, połykających zakręty z dziecinną łatwością, ale nadal komfortowych, by po przejechaniu przez całą Europę mieć jeszcze ochotę na spacer po piaskach Costa Brava, a nie myśleć już tylko o hotelowym łóżku. Tymczasem, gdy zobaczyłem pierwszy raz BMW 3 Gran Turismo pomyślałem: quo vadis motoryzacjo? Samochód wysoki na 1,5-metra, pięcioro drzwi i "Gran Turismo" w nazwie. O, nie - pomyślałem. Wreszcie mam możliwość rozwiać lub potwierdzić moje uprzedzenia. Wsiadam do BMW3 GT. Zaraz i Wy dowiecie się, czy to ma sens.
No dobrze, zacznę od wyjaśnień czemu tak bardzo nie mogę zaakceptować myśli, że BMW 3 GT jest prawdziwym Gran Turismo. Naprawdę muszę wyjaśniać? Dobrze, wiem, że powinienem. Chodzi o tradycję, a właściwie o jej naginanie podczas konstruowania samochodów tego typu. I nie chodzi mi o takie coś, jak piosenka Aerosmith nagrana z rapującymi chłopakami z RUN DMC. Nie. "Walk this way" to świetny kawałek, ale pomysł robienia Gran Turismo z karoserią w takim kształcie już tak znakomity nie jest. BMW 3 GT to zaskakująco wysokie i jakby nieco garbate auto. Ten zabieg całkowicie mija się z koncepcją. Tak samo jak dodatkowa para drzwi. To jeszcze jestem wstanie zaakceptować, podpierając sam siebie argumentami o praktyczności - w końcu kiedyś doczekam się swoich pociech i zacznę myśleć bardziej perspektywicznie. Ale Gran Turismo dla rodziny? To jednak trochę bez sensu.
Z drugiej strony nie mogę jednoznacznie stwierdzić, że cała sylwetka tego samochodu jest okropna. Musiałbym okłamywać sam siebie, a podobno takie zachowania prowadzą do zaburzeń psychicznych. Chciałbym tego uniknąć, a przy okazji zwrócić Waszą uwagę na fantastyczny przód tego samochodu. Jak w rasowym sportowcu przednie koła są tuż przy zderzaku. Maska jest długa, płaska i wydaje się nie mieć końca. Pas przedni zarysowano niezwykle agresywnie, a spojrzenie w "oczy" tego auta powoduje delikatne dreszcze. Hmm...To mi się podoba. I te wloty powietrza - ogromne, połykające setki owadów podczas szybkiej jazdy autostradą. Owe wloty mają niezwykle szeroko rozstawione żeberka i dzięki temu zabiegowi można z łatwością zobaczyć, co się za nimi kryje. Szkoda, że nie widać silnika, wtedy byłoby to jak spojrzenie na serce schowane za żebrami. Mocny widok.
Niestety, kiedy przesuniemy wzrok z słupka A w kierunku tyłu napotkamy coś, czego nie spodziewalibyśmy się po samochodzie z wielkim GT na tylnej klapie. Od tego miejsca sylwetka robi się dziwnie wysoka, garbata i po prostu ciężka. Gran Turismo z nadwagą? Przecież firma BMW zna diety cud. Dowód? M3 CSL - lekka, piękna i piekielnie szybka. Zapomniałbym - nie nadawała się kompletnie w długie trasy, bo...nie była Gran Turismo. Ale to nic, bo dzięki takim samochodom jak wspomniana wersja M3 wiem, że bawarski koncern potrafi zrobić ostrą i lekką potrawę, a nie coś co przypomina dietetyczną golonkę z piwem. Wiem, że strasznie uwziąłem się na "Trójkę" GT, ale jej tył nie daje mi spokoju. Jest zbyt ciężki, zbyt przysadzisty i za bardzo przypomina mi X6! Tak, bo jeśli spojrzymy centralnie z tyłu, zwłaszcza po przykucnięciu odkryjemy, że te dwa modele są praktycznie nie do odróżnienia. Gdzie tu sens? Za dużo pytań jak na jedną karoserię! Sytuację ratuje nieco pakiet stylistyczny o nazwie "Modern", który ma podkreślać nowoczesność samochodu.
Mercedes udowodnił, że można zaprojektować samochód z dodatkową parą drzwi, który przypomina coupe i optycznie nie waży dziesięciu ton. Jaki model mam na myśli chyba nie muszę mówić. Niemniej jednak czas zostawić w spokoju karoserię "Trójki" GT, która ma swoje zalety i wady. A skoro odkrywamy naturę dobra i zła, przyjrzyjmy się bliżej temu, co zdecydowanie można wyróżnić na plus - czas na zajęcie miejsca w kabinie "Trójki". I wiecie co? Tu nie zmieniłbym nic. Jest tak jak powinno być w BMW i zupełnie tak jak chciałbym mieć w swoim Gran Turismo - elegancko, a zarazem czuć tu delikatną nutkę sportowych aspiracji. Deskę rozdzielczą zarysowano lekko, prosto i ponadczasowo. Materiały są najwyższych lotów, a ich spasowanie można sprawdzać z pomocą suwmiarki, aż w końcu stwierdzicie, że albo się popsuła, albo tu wszystko połączono ze sobą z mikronową precyzją.
Przejdźmy dalej. Idealnie do tego projektu pasuje postawiony niczym tablet na waszym biurku ekran komputera pokładowego. Może jedynie zegary zaprojektowano zbyt zachowawczo, ale z drugiej strony są bardziej czytelnie niż wskazania na ekranie respiratora. Komputer pokładowy obsługuję się słynnym już i-Drivem. O ile kiedyś, to rozwiązanie stało się źródłem wielu kontrowersji, o tyle dziś nie wyobrażam sobie wygodniejszego rozwiązania. Oczywiście wymaga nabrania odpowiedniego wyczucia, ale potem wydaje się tak niemiecko precyzyjne, że można byłoby z jego pomocą nawlec nitkę na igłę. Serio. Sam komputer jest mocno rozbudowany i ma wiele ciekawych opcji, o których mógłbym napisać drugi artykuł, ale mi oprócz wszystkich standardowych funkcji spodobała się możliwość wyświetlania parametrów sportowych. Na ekranie pojawiają się wówczas dodatkowe zegary pokazujące z jakiej ilości koni mechanicznych i niutonometrów korzystamy aktualnie. Patrzenie na nie skutecznie odrywa wzrok od drogi i o dziwo bawi dłużej niż sądzicie. Tak, jak każdy "duży chłopiec" lubię takie, może trochę niepotrzebne gadżety.
Wiecie co mi się tu jeszcze podoba? Fotele. Zakochałem się w nich od pierwszych minut. No może Amor ustrzelił mnie po kwadransie, po wcześniej cały czas wierciłem się szukając idealnego ustawienia wszystkich parametrów. A jest w czym wybierać. Elektrycznie regulowany fotele mają nawet pompowane boczki oparcia, dzięki czemu możemy ścisnąć swoje ciało, aby w zakrętach się nie przemieszczało. To pasuje do teoretycznie sportowego przeznaczenia tego samochodu. Można też regulować długość siedziska zarówno u kierowcy jak i pasażera, ale tym razem nie pomoże nam żaden elektryczny silniczek. Trzeba użyć siły własnych mięśni, ale to nic. Ważne, że jest taka możliwość. Fotele to małe mistrzostwo świata - są wygodne jak najlepsza kanapa i sportowe zarazem. One zdecydowanie zasłuży na plakietkę "GT".
O miejscu z przodu nie ma co pisać, skoro nawet w Fiacie 500 jest go pod dostatkiem to tu mamy go aż nadto. Ale co z przestrzenią na tylnej kanapie? Szczerze mówiąc, gdy tam usiadłem poczułem zaskoczenie. Inżynierowie zapewnili pasażerom z tyłu naprawdę godne warunki podróży. Mamy wystarczająco dużo miejsca na szerokość dla trzech pasażerów. Oczywiście będzie przeszkadzał rozbudowany tunel środkowy, ale to po prostu przypadłość samochodów z napędem na tył. Miejsca na nogi również nie brakuje. Ponarzekać można jedynie na przestrzeń nad głową. Nie jest najgorzej, nawet dla rosłego mężczyzny, ale kapelusz zostaje w domu. Dla pięciu pasażerów przygotowano 520-litowy bagażnik - to w zupełności wystarczy. "Wielka Turystyka" w przypadku tego wnętrza zaczyna nabierać sensu. Wiecie dlaczego? Dlatego, że naprawdę wyobrażam sobie podróż w tej kabinie przez pół Europy. Nawet w towarzystwie kilku pasażerów. Co prawda jedyne miejsce stewardessy będzie na waszych kolanach, ale może jednak warto ją zabrać.
Wiecie za co tak naprawdę cenie ten samochód? Za to jak jeździ. Nie było to dla mnie zaskoczenie, powiedziałbym nawet, że spodziewałem się tego i muszę przyznać - moje potrzeby związane z czerpaniem przyjemności zostały zaspokojone. I to w jaki sposób. Niewiele jest producentów, którzy potrafią skonstruować zawieszenie będące jednocześnie komfortowe i sportowe. BMW sobie z tym radzi. "Trójka" GT zapewnia znakomite wybieranie nierówności jezdni i doskonałą przyczepność w zakrętach. Tak, w to mi graj. Ile jeszcze zostało ostrych łuków do celu? Oby jak najwięcej - tak mówiłem do siebie podczas jazdy tym samochodem. Ale nic dziwnego - BMW włożyło tu cudownie pracujący, adaptacyjny układ kierowniczy oraz również adaptacyjny układ jezdny M. Dzięki magicznemu przyciskowi można przełączyć nasz pojazd w tryb Sport lub Sport+, wówczas stanie się jeszcze bardziej dynamiczny. To nie tylko komputerowy bajer dla informatycznych geeków. To działa, choć efekt w pracy zawieszenia był nieco mniej wyczuwalny niż oczekiwałem.
Tryb Sport i Sport+ wyostrzają za to zdecydowanie pracę układu napędowego. Pedał gazu stawał się tak czuły, że miałem wrażenie jakby działał z pominięciem nogi i łączył się od razu z mózgiem poprzez sieć neuronów. Impuls i gaz. Chciałbym, żeby tak to działało. Również opcjonalna, bardzo szybka 8-biegowa skrzynia działa bardziej sportowo trzymając silnik na wyższych obrotach. Dzięki temu rozwiązaniu mamy cały czas do dyspozycji potężną dawkę momentu obrotowego generowanego z podwójnie doładowanego turbodiesla. Przyjemnie brzmiący, 2-litrowy "ropniak" Twin Turbo generuje 184 konie mechaniczne i 380 Nm. Dzięki dużej ilości przełożeń mamy całkiem niezłe osiągi, chociaż na papierze stosunek mocy do masy jest trochę rozczarowujący. Jednak to tylko suche dane, a w praktyce to całkiem niezłe źródło napędu dla "Trójki" GT, choć niesportowe. BMW z tym motorem do "setki" zbiera się w 8 sekund i i osiąga 230 km/h oraz...ostro zarzuca tyłem, więc jeśli jest mokro dwa razy zastanówcie się, czy naprawdę chcecie odłączyć ESP. Chyba, że robicie to zupełnie świadomie, wówczas z czystym sumieniem polecam. Świetna zabawa. Z tyłu zastosowano potężne kapcie o szerokości 255 milimetrów, a "Trójka" i tak z łatwością zrywała przyczepność. A hamulce? Nie zatrzymają was w miejscu, bo fizyki nie da się oszukać, ale są naprawdę dobre.
Co jeszcze potrafi to BMW? Jeździć oszczędnie w trybie ECO PRO, choć w tym miejscu zastanawiam się na ile to potrzebne, skoro ostro traktowane potrafi zużyć średnio zaledwie 7,5 litra oleju napędowego na sto kilometrów. Na oszczędności wpływa również system Start Stop oraz odzyskiwanie energii podczas hamowania. To ostatnie pokazuje nam nawet wskaźnik na obrotomierzu, co od razu wzbudziło u mnie skojarzenia z hybrydami. Ciekawym dodatkiem jest aktywny spojler tylny, który jak w rasowym bolidzie ma wpływać na docisk osi, a tym samym przyczepność. Można pozwolić mu na swobodę, wtedy wysuwa się przy 110 km/h i chowa poniżej 70, kiedy staje się niepotrzebny. Lotkę można aktywować na stałe przyciskiem umieszczonym przy przełącznikach szyb.
Testowany egzemplarz był doposażony za blisko 100 tys, złotych. Niezła sumka, prawda? Dodam tylko, że sama 8-biegowa, opcjonalna skrzynia to wydatek 10 tys. Wyposażenia dobiera się zwykle pakietami. I sami najlepiej wiecie, czego wam potrzeba. W tym kosztującym 260 tys. egzemplarzu było naprawdę wszystko, czego zapragniecie. Zarówno w dziedzinie komfortu jak i bezpieczeństwa. A nawet jeszcze więcej. Wszystko zależy jak zwykle od grubości portfela i fanaberii.
Czas na podsumowanie. I wiecie co? BMW 3 Gran Tursimo sprawiło, że zacząłem się wahać. Co prawda nadal nie mogę patrzeć na tył tego samochodu, ale trochę zaczynam rozumieć ideę powstania takiej, a nie innej karoserii. To "GT" daje nieco więcej wygody niż sportu. I naprawdę nadaje się do długich podróży, zapewniając świetne wrażenia z jazdy oraz komfort jednocześnie. Zatem mamy do czynienia z Gran Turismo, ale zdefiniowanym na nowo w praktyczniejszym, większym, jednak mimo wszystko mniej szalonym i brzydszym wydaniu.