BMW M760Li – drogowa klasa biznes
Producenci limuzyn skupili się ostatnio na prowadzeniu „wojny na przyspieszenia” – do tego stopnia, że kiedy kurz opadł, okazało się… że ich osiągi dorównują supersamochodom! Gdzie jest granica?
Zaczęło się od Audi S8 Plus. Już S8 było niesamowicie szybkie, ale wersja z plusem przebiła wszystko. 3,8 sekundy do 100 km/h. 305 km/h prędkości maksymalnej. Istne szaleństwo! Taki sposób pożegnania poprzedniej generacji Audi A8 z pewnością wielu osobom przypadł do gustu. To było jak kropka na końcu zdania.
Tylko, że pauza, jaka następuje po kropce, nie trwała zbyt długo dla Audi. Oto BMW M760Li – kolejne zdanie w historii najszybszych limuzyn świata.
Luksusowo czy sportowo?
Jest wielkie i sportowe. Ciężkie – waży 2,3 tony. To naprawdę „kawał” samochodu. Wystylizowano go podobnie jak pozostałe „M-ki”, ale jego sportowa strona jest odrobinę bardziej stonowana. Zamiast poszerzanych nadkoli, mamy akcent w postaci „skrzeli” na bokach. W przednim zderzaku zobaczymy spore wloty powietrza, a w tylnym – cztery rury wydechowe.
Oznaczenie „M760Li” na tylnej klapie bagażnika raczej nikomu nic nie mówi, ale BMW nie pozostawia niedomówień. Na słupkach C dumnie prezentuje się znak V12. To działa. Kiedy tankowaliśmy tego „smoka”, pewien pan z zaciekawieniem oglądał samochód. Zadał parę pytań, chwalił świetny wygląd auta, ale kiedy w oczy wpadł mu znak V12, ogarnęła go kompletna ekscytacja.
Tak robi się limuzynę, która w swej dyskrecji zwraca na siebie uwagę – jakkolwiek to nie brzmi. A jeśli nie chcecie zwracać na siebie uwagi, jest też wersja Excellence, która nie ma tych wszystkich sportowych dodatków. Bez dopłaty w żadną stronę – musicie po prostu zdecydować, która wam się bardziej podoba.
Drogowa klasa biznes
Jaka idea stoi za wielkimi, czteroosobowymi limuzynami? Szczególnie w wersji przedłużonej – to po prostu klasa biznes na drogi. Jest tu wszystko, co zobaczycie w tej klasie w samolotach interkontynentalnych. A nawet więcej.
Zacznijmy więc oglądanie kabiny od tylnej kanapy. Chcecie zadzwonić? Nie ma sprawy, w podłokietniku jest telefon. Trochę to pachnie latami 90., kiedy telefony komórkowe nie były jeszcze tak popularne. Dobrze wyposażone limuzyny miały wtedy telefony na pokładzie – i ma go też dzisiaj BMW, ale wyglądem trochę przypomina stare konstrukcje, ma klawiaturę i niezbyt duży ekran.
W tym samym podłokietniku znalazł się rozkładany stolik. To tak na wypadek, jeśli prezes chciałby coś przekąsić albo popracować. Raczej popracować, bo szkoda byłoby zbierać okruchy ciasta francuskiego z tych pięknie wykończonych foteli. Minus za brak stewardess, podających ciepłe posiłki, ale jeśli się zastanowić… są na każdej stacji benzynowej. A będziemy je odwiedzać dość często.
Dobrze, pozostając w okolicach podłokietnika możemy przyjrzeć się przenośnemu tabletowi. Spokojnie spoczywa sobie pomiędzy fotelami, ale jeśli chcemy, możemy go wysunąć z pomocą elektrycznego mechanizmu. Zakres ustawień jest duży – od mediów, przez kolory podświetlenia ambientowego aż po zasłanianie rolet w dachu, bocznych oknach i z tyłu.
I jeśli tak będziemy bawić się tym tabletem, odkryjemy, że na dużych ekranach z tyłu możemy nie tylko podglądać przebieg trasy, ale choćby przeglądać internet i obejrzeć telewizję. Antena nie jest jednak zbyt mocna – w Krakowie, w centrum miasta obraz przerywał. O wiele lepiej sprawdzi się YouTube. Można na przykład pooglądać testy AutoCentrum.pl.
Czym jest wobec tego miejsce kierowcy? Ma masaż, podobnie jak fotele z tyłu, fotele są podgrzewane i wentylowane, podłokietniki też, a kierownica dobrze leży w rękach. Czy więc rola kierowcy sprowadzona jest tu tylko do roli szofera?
Limuzyna dla kierowcy
Absolutnie nie! BMW M760Li to limuzyna stworzona z myślą o kierowcy. To on odczuwa prawdziwą przyjemność z jazdy tym samochodem – pasażer jedynie z podróżowania.
3,8 sekundy do „setki” w Audi S8 Plus to obłęd? To, co powiecie na 3,7 sekundy w BMW?! Dodajmy do tego jeszcze silnik w bardzo słusznym rozmiarze – V12 o pojemności 6,6 litra i 610 KM. To prawdziwy potwór.
Maksymalny moment obrotowy to aż 800 Nm, dostępne od 1550 obr./min. To na tyle dużo, że w trybie sportowym, M760Li startuje… z dwójki! 100 km/h osiąga prawie na jednym biegu, więc niewiele czasu traci na zmianę biegu.
Colin Chapman, twórca Lotusa mówił jednak „Zwiększanie mocy czyni cię szybszym na prostych. Ograniczanie masy czyni cię szybszym wszędzie”. Choć te słowa wypowiedział jakieś 50-60 lat temu, nadal są aktualne.
Masa znacznie przekracza dwie tony, ale jej rozkład bliski jest sportowemu ideałowi – 54% spoczywa z przodu i 46% z tyłu. BMW prowadzi się całkiem neutralnie. By kolos stał się zwinny, jak seria 3, wyposażono go w system czterech kół skrętnych już w standardzie. Zdecydowanie pomaga to w manewrowaniu i jeździe po mieście – nie musimy składać się do zakrętów, jak byśmy jechali busem. M760Li prowadzi się jak samochód sportowy – tyle że wszystko odbywa się tu nieco wolniej. W seriach zakrętów musimy poczekać, aż masa przeniesie się z jednego boku na drugi. Hamulce, choć spore, mają sporo do roboty – czuć więc, że samochód nie zwalnia tak szybko, jak byśmy chcieli. Nie możemy też zresztą zamówić hamulców ceramicznych, więc siła hamowania po dłuższym czasie ambitnej jazdy spada.
Nie jest to jednak samochód do jazdy na czas, a przynajmniej nie po krętych drogach. Zawieszenie jest na to zbyt miękkie, prezes siedzący z tyłu przesuwałby się zresztą po całym fotelu. To autostradowy krążownik. Izolacja od nierówności nawierzchni jest świetna. Izolacja akustyczna zresztą też. Mimo tych 610 KM pod maską, BMW nastraja raczej do spokojnej, zrelaksowanej jazdy.
Przez te parę dni testu nawet nie kusiło mnie, by wciskać mocniej gaz. Owszem, masaż pleców podczas tak mocnego przyspieszenia potrafi być uzależniający, ale nie w tym samochodzie. Tutaj moc, a raczej moment sprawdza się przede wszystkim na autostradach. M760Li przyspiesza praktycznie z każdej prędkości. Wyprzedzi więc prawie każdego, a to wszystko nadal w przyjemnej atmosferze ciszy i komfortu. V12 woli przyjemnie bulgotać, niż ryczeć i strzelać z wydechu.
Dlaczego jednak BMW wybrało taki, a nie inny silnik? Odpowiedzi mogą być dwie. Po pierwsze – wyjątkowość. V12 to już rzadkość na rynku – silnik ten zarezerwowany jest tylko dla najdroższych samochodów i to nie wszystkich. Drugim powodem mogła być jednak kultura pracy. Silniki o wielokrotności 6 cylindrów są świetnie wyważone. Na tym możemy spokojnie postawić monetę na krawędzi i mieć pewność, że się nie przewróci. Działanie systemu „start stop” jest też ledwie zauważalne – na karoserię nie przenoszą się praktycznie żadne wibracje.
V12 to jednak nie tylko same zalety. Podstawową wadą jest zużycie paliwa, choć i tak BMW udało się je nieźle ograniczyć. W trasie da się zejść do 12 l/100 km. W mieście do… 16 l/100 km. Jeśli jednak zaczniemy jechać bardziej dynamicznie, okaże się, że i 20 l/100 km to mało. M760Li potrafi zużywać nawet 30 l/100 km – i to średnio! Przed częstymi wizytami na stacji nie uchroni nas nawet 78-litrowy zbiornik paliwa.
Samochód marzeń
Często jesteśmy przeświadczeni, że marzyć można tylko o samochodach sportowych lub bardzo drogich. Jedni chcą Range Rovery, inni Lamborghini. Ci, którzy te marzenia są w stanie spełnić, doskonale wiedzą, jak trudno pogodzić sport z komfortem.
BMW też się to nie udało. Ale to dobrze. M760Li to niesamowicie wygodna limuzyna z elementami sportu. Może sportowo wyglądać, może super-sportowo przyspieszać, ale nie będzie się już tak super-sportowo prowadzić. Owszem, daje ogromną przyjemność z prowadzenia, ale taką, która wynika raczej z komfortu, a dopiero w drugiej kolejności ze świetnych, jak na ten rozmiar, właściwości jezdnych.
O BMW M760Li można marzyć – tym bardziej, jeśli uda nam się nim choć chwilę przejechać. Problemem będzie jednak cena, która zaczyna się dopiero od 827 200 zł. Przy Mercedesie-AMG S65 za 1,1 mln zł to jednak okazja.
A skoro już jesteśmy przy Mercedesie… Audi nie nacieszyło się zbyt długo rekordem przyspieszenia? BMW pokonało je o 0,1 sekundy? To co dopiero zrobił Mercedes w AMG S63! 3,5 sekundy do 100 km/h! Czy ten wyścig ma jeszcze granice?
Redaktor