BMW M135i - rodzynek w kompaktowym cieście
Kompakt inny niż wszystkie. Posiada prestiżowy logotyp na masce, duży i mocny silnik oraz napęd na tylną oś. Pierwszą "setkę" osiąga w zaledwie 4,9 sekundy. Bazową wersję wyceniono na 173 500 zł.
BMW M135i jest jednym reliktów złotej ery samochodów kompaktowych. Było ich sporo. Alfa Romeo 147, Audi A3 i Volkswagen Golf z widlastymi silnikami o pojemności 3,2 litra, Mercedes CLC z potężnym 3.5 V6, Focus RS wygrywający wspaniałą melodię pięcioma „garami”, wściekle kręcący Civic Type-R, Toyota Corolla T Sport z opcjonalnym kompresorem... Cóż z tego, że paliły dużo nawet w trakcie powolnej jazdy, były drogie w utrzymaniu, zdarzało się, że ukręcały półosie albo mieliły skrzynie biegów. Kto decydował na specjalną wersję popularnego auta, akceptował jego przywary.
Odwiedzając kolejne salony można utwierdzić się w przekonaniu, że teraz pierwsze skrzypce w procesie projektowania samochodów grają już wyłącznie... arkusze kalkulacyjne. Normy emisji spalin, średnie zużycie paliwa, stopień unifikacji pojazdu z innymi modelami marki, koszty produkcji... Wszystko musi mieścić się w coraz węższych przedziałach. Niszowe wersje przestają być mile widziane. Sztaby inżynierów głowią się nad możliwie szerokim użyciem poszczególnych podzespołów. Po co stosować drogie w produkcji, paliwożerne i ciężkie silniki z sześcioma cylindrami, skoro wystarczy podkręcić ciśnienie doładowania i dawki paliwa w mniejszym motorze, by uzyskać takie same, a nawet lepsze parametry... W dążeniu do lepszego jutra zapomniano o jednym - poczuciu wyjątkowości. Kto zamawia sportowy samochód, ceni nie tylko tylko osiągi i prowadzenie. Dla wielu osób różnie ważny jest fakt posiadania auta jedynego w swoim rodzaju. Czy na takie określenie zasługuje BMW M135i?
Na początek trzeba sobie jasno powiedzieć – M135i nie jest następcą legendarnego BMW 1 M Coupe. Na ten model trzeba jeszcze poczekać. Prezentowany samochód należy do linii M Performance, która stanowi pomost między zwykłymi modelami BMW, a bezkompromisowymi „eMkami”. Jazda nimi ma być emocjonująca, ale pojazd skonstruowano w taki sposób, by nie uprzykrzać codziennej eksploatacji.
Pod maskę M135i wszczepiono wyjątkowy silnik - rzędową "szóstkę" o pojemności trzech litrów. Jednostka doładowana pojedynczą turbosprężarką rozwija 320 KM przy 5800 obr./min oraz 450 Nm w przedziale 1300-4500 obr./min. Takie wartości zwiastują moc wrażeń nawet w 1,5-tonowym samochodzie. Sprawdźmy. Gaz w podłogę i dzieje się... niewiele. Przy włączonych systemach kontroli trakcji i toru jazdy na kompletnie ośnieżonej nawierzchni M135i pozostaje potulne. Elektronika dławi samochód w takim stopniu, że o jakimkolwiek uślizgu nie ma mowy. Zabawa zaczyna się po wyłączeniu DSC. O zarzucenie tyłem nie trzeba prosić dwa razy. Aby piekielnie mocny kompakt mógł rozwinąć skrzydła, pod jego kołami musi znaleźć się czarna droga. Wówczas najmocniejsze BMW serii 1 w oszałamiającym tempie nabiera prędkości. Obroty silnika czy wybrany bieg są praktycznie nieistotne - zapas momentu obrotowego zawsze jest duży, a turbodziura niemalże nie występuje.
Sześciocylindrowy silnik pracuje jedwabiście i ma niepowtarzalne brzmienie. Ciekawe odgłosy wydobywają się też z układu wydechowego. Część mechanicznej melodii jest generowana... elektronicznie. Mikroprocesory symulują także działanie blokady mechanizmu różnicowego – podczas poślizgu hamowane jest nadmiernie buksujące koło. Kto jeździ agresywnie, zapłaci więc nie tylko za opony, ale również częstą wymianę tylnych klocków i tarcz. Aby ułatwić przeniesienie sił napędowych na asfalt, tylne koła są o dwa centymetry szersze od przednich (225/40 R18 i 245/35 R18) - w pozostałych "jedynkach" nie zdecydowano się na takie rozwiązanie.
Testowane BMW M135i otrzymało opcjonalną (11 303 zł), 8-biegową skrzynię Steptronic. To klasyczny "automat", a nie dwusprzęgłowa przekładnia. Mimo tego samochód błyskawicznie opuszcza linię startu, a kolejne zmiany biegów - zarówno w górę, jak i w dół - przebiegają sprawnie. Odpowiednie zestopniowanie skrzyni skróciło czasu sprintu od 0 do 100 km/h z 5,1 do 4,9 s. Identyczny wynik uzyskało 360-konne, limitowane BMW E46 M3 CSL!
Znajdujący się na tunelu środkowym selektor trybów jazdy pozwala na zmianę charakterystyki pracy silnika, skrzyni biegów i układu kierowniczego. BMW zaproponowało tryby EcoPro, Comfort, Sport i Sport+. Nie zabrakło też dwustopniowego wyłącznika systemów kontroli trakcji i stabilności. Zdjęcie elektronicznego kagańca budzi w M135i prawdziwą bestię, która nie waha się zarzucać tyłem.
Tylny napęd, wzdłużne osadzenie skrzyni biegów oraz wciśnięcie 6-cylindrowego motoru w głąb przedziału silnikowego to przepis na doskonałe wyważenie samochodu. BMW przygotowało według niego M135i. Nie zdecydowano się na kompromisy. Koła zapasowego brak, a we wnęce pod podłogą bagażnika znajduje się akumulator. Efektem jest niemal perfekcyjny rozkład masy - 52:48, który wraz z utwardzonym i obniżonym zawieszeniem zapewnia możliwie neutralną charakterystykę prowadzenia.
Dyskusyjnej urody „jedynka” całkiem skutecznie maskuje swój ogromny potencjał. Gdyby usunąć oznaczenie z klapy bagażnika i wybrać stonowany lakier, dla postronnych obserwatorów byłoby to po prostu najmniejsze BMW z 18-calowymi kołami i głośniejszym wydechem. Miłośnik marki dostrzeże pakiet aerodynamiczny M, czarne obramowania szyb, rury wydechowe po obu stronach zderzaka oraz powiększone hamulce z wielotłoczkowymi zaciskami i dającymi do myślenia logotypami M. Producent urozmaicił także wnętrze, wyposażając je w czarną podsufitkę, wielofunkcyjną kierownicę, kubełkowe fotele i ozdobne listwy.
Szkoda, że standardem pozostają halogenowe reflektory i manualna klimatyzacja. W samochodzie tej klasy "ksenony" i automatyczna, dwustrefowa „klima” nie powinny znajdować się na liście opcji. BMW nie żąda natomiast dopłat za układ kierowniczy ze zmiennym przełożeniem. Jest fantastycznie bezpośredni. Między skrajnymi położeniami koło kierownicy wykonuje tylko dwa obroty.
Mankamentem poprzedniej generacji BMW serii 1 była ograniczona przestronność wnętrza. Przy projektowaniu drugiej odsłony modelu bawarski koncern pamiętał o zastrzeżeniach klientów. BMW F20 potrafi w całkiem znośnych warunkach przetransportować cztery dorosłe osoby. Oczywiście najlepiej, gdyby taka konieczność pojawiała się sporadycznie - „jedynka”, nawet w pięciodrzwiowej wersji, nie aspiruje do miana samochodu rodzinnego.
4,3-metrowy kompakt zapewnia optymalne warunki podróżowania dwóm osobom. Wówczas można w pełni wykorzystać ogromny zakres regulacji przednich foteli oraz kolumny kierownicy. Lubisz siedzieć „na podłodze” z wyprostowanymi nogami oraz zgiętymi ramionami? BMW serii 1 na pewno przypadnie Ci do gustu. Materiały wykończeniowe oraz precyzja wykonania wnętrza M135i stoją na najwyższym poziomie. Zastrzeżenia można mieć do niewielkiej liczby schowków oraz wyśrubowanych cen opcji. Za nawigację trzeba dopłacić przynajmniej 7988 zł, ogrzewane fotele z przodu wyceniono na 1658 zł, a zestaw głośnomówiący Bluetooth wyciągnie z portfela 1507 zł.
W ofercie BMW brakuje tanich samochodów. Koncern wychodzi z założenia, że za poczucie indywidualności oraz radość z jazdy klient będzie skory zapłacić dużo więcej niż mogłaby sugerować chłodna kalkulacja. Podstawowa "jedynka", czyli 114i ze 102-konnym silnikiem 1.6 turbo (!) kosztuje 90 200 zł. M135i z napędem na tył wyceniono na 173 500 zł. Dużo? W wartościach bezwzględnych na pewno. Cena za każdego konia mechanicznego pod maską okazuje się jednak umiarkowana. Dowód? Proszę bardzo. W przypadku BMW M135i 1 KM kosztuje 542 zł. 211-konne Audi TT 2.0 TFSI ma cenę 145 800 zł, czyli za 1 KM przychodzi zapłacić 691 zł. Pamiętajmy, że z powodu trzylitrowego silnika BMW jest objęte wyższą stawką podatku akcyzowego.
Szkoda, że BMW w większym stopniu nie zadbało o ekskluzywność wersji M135i. Pakiet stylistyczny, antracytową podsufitkę, sportową kierownicę, utwardzone zawieszenie, a nawet wzmocniony układ hamulcowy można zamówić także do pozostałych wersji silnikowych - ze 114i włącznie. Ceny opcji są na tyle wysokie, że amatorów fabrycznego tuningu nie będzie wielu, jednak fakt pozostaje faktem.
320-konne BMW M135i nie jest typowym hot hatchem. Na dobrą sprawę to niszowy produkt, który nie ma bezpośrednich konkurentów. Nie czaruje korzystnie niską ceną, ani wyglądem. Wszelkie niedostatki bawarski hatchback rekompensuje na drodze. W silniku drzemią ogromne pokłady łatwej do uwolnienia mocy, a napęd na tył i perfekcyjne wyważenie to przepis na wciągnięcie kierowcy do gry i zapewnienie mu radości z każdego pokonanego zakrętu. W naszej strefie klimatycznej warto poważnie zastanowić się nad wersją z napędem xDrive. W tylnonapędowym samochodzie 450 Nm przy 1300 obr./min bawi tylko, gdy droga jest czarna...