BMW 750Li – limuzyny są passe?
Kiedy słyszymy słowo "limuzyna", większość z nas ma na myśli kilkumetrowe, czarne bądź białe Lincolny Towncar, które w Polsce kojarzą się głównie z organizacją studniówek, wieczorów panieńskich i kawalerskich. Ośmio- czy dziewięciometrowe limuzyny w Polsce i Europie nigdy nie zyskały takiej popularności jak w USA – ojczyźnie samochodów „dla prezesów”. Na starym kontynencie synonimem luksusowego samochodu były od zawsze auta z brytyjskim rodowodem: Rolls-Royce, Bentley czy Jaguar, a także Mercedes-Benz, który od około 100 lat zapewnia najwyższy komfort podróżowania wszystkim tym, którzy wygodę w trakcie długich tras oraz doskonałe osiągi stawiają sobie jako priorytet. Choć obecnie, jednym z najdynamiczniej rozwijających się rynków dla samochodów o wymiarach i standardzie limuzyny są Chiny, to w Europie nadal nie brakuje takich, którzy poszukują najlepszych warunków, jakie może zapewnić samochód.
Niemiecka wojna o pierwszeństwo
Niedawno słyszeliśmy o całkiem nowym Audi A8, którego premiera elektryzowała wszystkich entuzjastów marek Premium i trzeba powiedzieć, że inżynierowie z Ingolstadt stanęli na wysokości zadania. To właśnie Audi musiało dogonić nie tylko bardzo dobrą, obecnie oferowaną S-Klasę, ale także odnowione przed dwoma laty BMW Serii 7, która jest pierwszym modelem rozpoczynającym nowy, zmodernizowany język stylistyczny tej marki. Widoczny jest on w najnowszej serii 5, a wkrótce zagości także w zupełnie nowej serii 3. Od dwudziestu lat trzej niemieccy producenci klasy Premium walczą między sobą o palmę pierwszeństwa, o uznanie klientów, dziennikarzy oraz fanów motoryzacji. Mercedes-Benz zawsze uchodził za najbardziej komfortowy z całej trójki. Audi imponuje nowymi technologiami oraz bardzo udanym napędem Quattro. Natomiast o BMW mówi się, że jako jedyne daje tyle samo radości z jazdy pasażerom na tylnych siedzeniach, co kierowcy. Aby sprawdzić, czy stereotypy mają pokrycie w rzeczywistości, postanowiliśmy przetestować kompletnie wyposażoną wersję 750Li z pakietem Executive Lounge (2 fotele z tyłu) za ponad 60 000 zł oraz z silnikiem V8 pod maską.
Niepozorne, a jednak BMW
Wiele osób, z którymi oglądaliśmy ten samochód, powiedziało, że gdyby nie kolor lakieru z palety BMW Individual (Frozen Silver Metal), to testowany przez nas egzemplarz wygląda „po prostu jak BMW”. Jest elegancki i bardzo długi (ponad 5,2 metra w wersji Lang), ale w zasadzie niczym się nie wyróżnia z tłumu samochodów. Uwagę zwraca, choć nadal – w sposób bardzo subtelny – pakiet M, który obejmuje bardziej muskularne od standardowych zderzaki, wkomponowane w tylny zderzak obudowy (żeby nie powiedzieć atrapy) końcówek układu wydechowego, dwudziestocalowe, pięcioramienne felgi z logo M oraz piękne, kobaltowo-niebieskie zaciski hamulcowe, które zdradzają, że pod maską raczej nie ma co spodziewać się dwulitrowego diesla o mocy 150 koni. Sylwetka samochodu, pomimo znacznej długości nadwozia, ogromnych tylnych drzwi i długiej maski, nie sprawia wcale wrażenia, że auto wygląda ociężale. Choć na pewno w dużym stopniu samochód „odchudzał” niezwykle lekki kolor lakieru Frozen Silver Metal – matowy, o odcieniu oszronionego jasnego aluminium, który na wszystkich, którzy oglądali testową „siódemkę”, robił ogromne, pozytywne wrażenie.
Projekt kształtu świateł prezentuje się dobrze – zarówno jeśli chodzi o światła pozycyjne, jak i te do jazdy dziennej. W nocy natomiast możemy cieszyć się skutecznością fenomenalnych reflektorów laserowych, których niezawodność i szybkość działania jest tym bardziej widoczna, im ciemniejsza jest droga, po której jedziemy. To typ samochodu, który w trakcie jazdy jest niemal niezauważalny w tłumie samochodów, a to – dla potencjalnych użytkowników, którzy nie chcą rzucać się w oczy – jest niewątpliwym atutem.
Konflikt: być Janem czy Hrabią?
Jeśli z zewnątrz jest niepozornie, w środku powinno być luksusowo. Chociaż słowo „luksus”, po zajęciu zwłaszcza tylnych, komfortowych miejsc, zdaje się nie wyczerpywać tematu. Z racji, że testowana przez nas „siódemka” była skonfigurowana za ponad 804 000 zł, to naprawdę było czego doświadczać i jest o czym opowiadać.
Zasiadając za kierownicą 750 Li, z jednej strony cieszymy się na myśl obcowania z niemal cztero- i pół litrową V-ósemką, która jest gwarancją naprawdę dynamicznej jazdy. Z drugiej jednak strony, spoglądanie we wsteczne lusterko sprowadza myśl, że miło byłoby rozsiąść się wygodnie na miejscach o arystokratycznym komforcie. Ale wróćmy do sytuacji „szofera”. Kierowca ma do dyspozycji fotel z niezliczoną ilością możliwości regulacji. W długich trasach ucieszy też masaż, o trzech stopniach intensywności i kilkunastu programach: od treningu całego ciała, przez klasyczny masaż pleców czy lędźwi, aż do mobilizacji ciała przed opuszczeniem pojazdu. Fotele przednie, jak i tylne są podgrzewane i wentylowane. Podgrzewana jest także kierownica i podłokietniki. Na komfort niewątpliwie wpływa również dyfuzor zapachów o trzech stopniach intensywności oraz o czterech różnych zapachach do wyboru.
Co do systemów bezpieczeństwa – standardowo obecny jest tutaj aktywny tempomat, aktywny asystent pasa ruchu, asystent parkowania, kamery 360 stopni, czujnik martwego pola. Jednakże na specjalną uwagę zasługuje system Night Vision: kamera noktowizyjna z termowizją, która na centralnym wyświetlaczu podświetla na żółto wykrytych pieszych czy zwierzęta już z kilkudziesięciu metrów. Wielka szkoda, że zamiast na ekranie w konsoli centralnej, obraz Night Vision nie wyświetla się między zegarami, gdzie naturalniej jest zwracać wzrok (tak rozwiązano tę kwestię w Mercedesie Klasy S). Adaptacja świateł drogowych następuje błyskawicznie, w żadnym dotychczas prowadzonym przeze mnie modelu nie działo się to tak sprawnie i bezbłędnie. Jazda w nocy może stać się nie tylko przyjemna ale też wyjątkowo bezpieczna. Ostatnią rzeczą, która bardzo pomaga kierowcy serii 7, jest wyświetlacz head-up. Jego rozdzielczość robi wrażenie, a wskazania są czytelne i intuicyjne. Co ważne, niezależnie od pogody, nasłonecznienia czy mroku na zewnątrz, czytelność wskazań head-upa jest zawsze na tym samym, wysokim poziomie.
Wersal na czterech kołach
Siadając z tyłu, można poczuć się jak głowa państwa. Dzięki zwiększonemu rozstawowi osi wersji Lang, na nogi mamy nieprzyzwoicie dużo miejsca. Jeśli natomiast, siedząc na prawym tylnym fotelu, zechcemy uciąć sobie drzemkę, za pomocą wciśnięcia jednego przycisku możemy maksymalnie przesunąć przedni fotel pasażera (oczywiście pod warunkiem, że jest wolny), a w jego miejscu pojawi się podnóżek. Masaż jest dostępny w obu fotelach tylnich, podobnie jak trójstopniowe podgrzewanie i wentylacja.
Wszystkie tylne szyby są wyposażone w elektryczne rolety przeciwsłoneczne, a w tunelu środkowym schowany jest rozkładany stolik z aluminium, którego może używać pasażer z prawej strony.
Pomiędzy fotelami, pod elegancką zasuwą znajduje się naprawdę pojemna lodówka na szampana, bądź inne ulubione napoje pasażerów, które wymagają chłodzenia – sprawdziliśmy, lodówka chłodzi napoje do temperatury 4 stopni Celsjusza, więc nie jest to kolejny chłodzony schowek, a prawdziwa lodówka.
W nocy bardzo wiele elementów wnętrza jest podświetlona za pomocą LED-owych świateł ambientowych, których kolor i natężenie można regulować.
Pod zagłówkami przednich foteli zamocowane są ekrany systemu multimedialnego o przekątnej 10 cali. Każdy z ekranów może niezależnie odtwarzać inne treści (telewizję z tunera DVBT lub MPEG-4, DVD lub BlueRay), a dźwięk będzie kierowany do osobistego wyjścia AUX. Skoro jesteśmy przy dźwięku, nie można nie wspomnieć o FENOMENALNYM systemie marki Bowers&Wilkins, którego czystość brzmienia w połączeniu z wysokim stopniem wygłuszenia wnętrza, dają poczucie odsłuchu w prywatnym studiu lub sali koncertowej, w zależności od ustawień procesora dźwięku.
Wszystkimi tymi funkcjami pasażerowie z tyłu mogą sterować samodzielnie, za pomocą umieszczonego w tunelu środkowym tabletu – to centrum sterowania systemem multimedialnym, ustawieniem foteli, masażem, a także możliwość obserwowania aktualnych parametrów jazdy samochodu: prędkości, spalania, odległości do celu przy zakodowanym adresie w nawigacji – to wszystko z tylnego fotela.
Każdy detal w tym wnętrzu ma znaczenie i wpływa na poprawę komfortu i bezsprzeczne poczucie luksusu. Tapicerka foteli i boczków drzwi jest wykonana z najwyższej jakości skóry, podsufitka natomiast jest obita Alcantarą. Czy mamy do czynienia ze szczotkowanym aluminium, tworzywami w kolorze błyszczącej czerni czy elementami z drewna? Pewne jest, że obcujemy z topową jakością, za którą trzeba przecież niemało zapłacić.
Dawne marzenia spełnione nowocześnie
Jednostka napędowa, choć nie jest flagowym V12, jest wspaniałym dopełnieniem obrazu tego samochodu. Podwójnie turbodoładowana, generuje moc na poziomie 449 KM i moment obrotowy rzędu 650 Nm. To przekłada się na przyspieszenie od 0-100 km/h w czasie 4,7 sekundy. Po dezaktywacji systemu Start/Stop, wyłączeniu kontroli trakcji i przełączenia trybu jazdy i skrzyni biegów w tryb Sport (procedura jest dość długa…), uzyskujemy dostęp do trybu Launch Control, który pomimo masy 1920 kg, wyrywa samochód z miejsca w tempie samochodu wyścigowego. Napęd XDrive, właśnie w momencie bardzo gwałtownego ruszania, daje o sobie znać w taki sposób, że koła nie buksują w miejscu, a posłusznie kleją się do asfaltu, efektywnie rozpędzając flagowe BMW. Skrzynia ośmiostopniowa produkcji ZF, jak zwykle w BMW, doskonale daje sobie radę z zarządzaniem mocą i momentem obrotowym, a w trybie Sport pozwala dochodzić silnikowi do naprawdę miłych dla ucha wysokich obrotów. Co ciekawe, nawet przy włączonej kontroli trakcji i w trybie Comfort, samochód przy mocniejszym depnięciu gazu w ostrym zakręcie, delikatnie zarzuca tyłem, co jest bardzo przyjemne dla kierowcy, ale też szybko pacyfikowane przez systemy stabilizacji toru jazdy. Układ kierowniczy jest progresywny, co czuć zwłaszcza podczas manewrów na parkingu, gdzie obracanie kierownicy od jednego do drugiego pełnego skrętu jest bardzo łatwe i nie wymaga żadnego wysiłku, a w czasie jazdy idealnie sztywnieje wraz ze wzrostem prędkości – to zasług opcjonalnego aktywnego, zintegrowanego układu kierowniczego za ponad 7000 zł.
Niestety, długość samochodu, przekraczająca 5200 mm, znacznie utrudnia sprawne poruszanie się po ciasnych centrach miast, a w dodatku wpływa znacząco na manewry parkingowe. Ale czego się nie robi w imię komfortu na długich trasach? Co ciekawe, pomimo prawie 4,5 litra pojemności, podwójnym doładowaniu i ogromnej mocy, samochód zaskakuje bardzo rozsądnym spalaniem. W trasie, przy prędkościach nie przekraczających znacznie 100 km/h, realne jest osiągnięcie wyniku poniżej 8l/100 km. Trasa mieszana z przewagą miasta to okolice 11l/100 km, a przy bardzo ostrej jeździe po niemieckich autostradach, kiedy można przynajmniej raz osiągnąć prędkość maksymalną 250 km/h, wskaźnik spalania zatrzymuje się w okolicach 15l/100 km. Czy to dużo? Dla kogoś, kto płaci za samochód ponad 800 000 zł, zużycie paliwa – prawdopodobnie – nie ma większego znaczenia, a patrząc na masę samochodu i osiągi zespołu napędowego, wartości spalania uzyskane w teście są więcej niż zadowalające.
Kiedy Twój szofer jest naprawdę szybki…
Choć prowadzenie BMW 750 Li jest wspaniałym, satysfakcjonującym i komfortowym doświadczeniem, to jednak kwintesencją podróżowania tym samochodem jest zajęcie miejsca na prawym tylnym fotelu „prezesa”. Liczne udogodnienia, najwyższa jakość materiałów w każdym miejscu oraz troska, z jaką samochód „dba” o nasz komfort, pozwala zapomnieć o otaczającej nas rzeczywistości i zrelaksować się w pełni, nawet po najbardziej stresującym dniu pracy. Czy tak skonfigurowana „siódemka” ma szansę znaleźć wielu nabywców w Polsce? Z racji tego, że sieć dróg ekspresowych i autostrad w naszym kraju jest stosunkowo niewielka, zamiast przejeżdżać 300 km w pięć godzin, ludzie biznesu wolą pokonywać taki dystans samolotem, nawet w klasie ekonomicznej. Bo wygoda to rzecz bardzo ważna, ale czas to pieniądz. A silnik 4,4 V8? Raczej nie ma szans w konfrontacji z silnikami Diesla, nie ze względu na lepsze osiągi czy kulturę pracy, ale ze względu na przyzwyczajenie społeczeństwa do silników wysokoprężnych oraz... mentalność. Po 750Li przychodzi klient, który nie rozważa niczego innego – nie podoba mu się poprawne politycznie Audi A8, ani luksusowy, ale momentami zbyt ociężały Mercedes Klasy S. Po prostu wybiera BMW, bo chce ten właśnie samochód, ze wszystkimi jego zaletami i wadami. A prezydencki komfort podróżowania wraz z odgłosami wydechu godnymi litery „M” są wliczone w cenę.