BMW 330d GT – pokochasz, albo znienawidzisz
BMW Serii 3 to popularne auto na naszych drogach – bez problemu dostrzeżemy na ulicy zarówno te starsze, jak i nowsze egzemplarze. „Limuzyna” to najczęstszy widok, a co z testowaną odmianą „Gran Turismo”? Spotykamy ją nieco rzadziej, ale można się było tego spodziewać po wyglądzie, który nie wszystkim przypadnie do gustu. Bawarska marka w swojej ofercie posiada również jeszcze bardziej kontrowersyjne modele – mowa o X6 i 5 GT – zatem nie bała się wprowadzić kolejnego, można powiedzieć „niszowego” auta, czyli testowanego 3 GT.
Budzi kontrowersje
W świecie motoryzacji istnieje pewna grupa aut, które przez swój wygląd zewnętrzny dzielą miłośników motoryzacji na dwa typy: takich, którzy pokochają daną bryłę, ale i takich, którzy ją znienawidzą. To stwierdzenie z całą pewnością możemy przyporządkować do „trójki” GT. Jak opisać jej wygląd?
Jest to samochód o linii coupe, ale po pierwsze – ma drzwi z tyłu, a po drugie – podniesioną linię dachu. Z daleka wygląda jak wydłużone i obniżone BMW X4.
Testowany model to wersja „Luxury Line”, charakteryzująca się wieloma chromami m. in. na zderzaku czy obramowaniu szyb. Przód to klasyka marki – dwie „nerki” i reflektory z nowym wzorem świateł do jazdy dziennej. Profil auta to miejsce, które budzi najwięcej emocji. Wolno opadająca linia dachu może się podobać, ale w tym przypadku to kwestia gustu.
Elementami, które najmniej pasują do całej kompozycji, są – moim zdaniem – koła w testowanym egzemplarzu – ciemne nadwozie i czarne alufelgi to nie jest dobre połączenie. W konfiguratorze na szczęście możemy zmienić kolor, ale problemem zawsze będzie ich wielkość. Maksymalnie możemy dostać 19-calowe obręcze, które przy tak masywnym nadwoziu wyglądają niestety dość skromnie.
Sportowego sznytu dodaje za to aktywny tylny spojler – automatycznie wysuwa się przy wyższych prędkościach, a w mieście uruchomimy go przy pomocy przycisku zlokalizowanego przy panelu sterowania szybami.
Z tyłu dzieje się zdecydowanie najmniej – szkoda, że pomimo sześciu cylindrów pod maską, z tyłu mamy tylko dwie końcówki wydechu…
Klasyka z Bawarii
Po otwarciu bezramkowych drzwi, zaglądamy do wnętrza, gdzie w naszej wersji rządzi skórzana tapicerka w kolorze „koniaku z brązowym akcentem”. Wygląda na pewno efektownie.
Wersja GT od standardowej odmiany różni się wyżej umiejscowionymi fotelami przednimi i to czuć. Pozycja jest wysoka… za wysoka jak na BMW. Ustawiając fotel najniżej jak się da, nie mamy odczucia, że „siedzimy na asfalcie”. Poza tym siedzi się wygodnie, a dzięki szerokiej regulacji każdy znajdzie odpowiednią wysokość dla siebie. Tym, czym urzekają mnie fotele tej marki, jest długość siedziska po wydłużeniu – nawet rośli kierowcy mają podparte całe uda – inni producenci, uczcie się!
Deska rozdzielcza jest już standardowa dla całej Serii 3. Mamy zatem do czynienia ze świetnie rozplanowanym i wykonanym wnętrzem. Gorzej jest niestety z montażem – okolice panelu klimatyzacji potrafią czasem poskrzypywać.
Jak przystało na klasę Premium, wyposażenie również jest z najwyższej półki. Na pokładzie nie zabrakło takich udogodnień jak podgrzewane przednie i tylne fotele oraz kierownica, całego szeregu systemów asystujących czy tunera TV.
Dzięki podwyższonej linii dachu miejsca na głowę jest dużo. Nie brakuje go też na szerokość. Z tyłu przedłużony o 11 cm względem klasycznej „trójki” rozstaw osi sprawia, że przestrzeni również nie brakuje. O ile w limuzynie nasze nogi nie miały komfortowych warunków, to tutaj jest świetnie.
A bagażnik? Oferuje 520 litrów, podczas gdy wersja sedan do dyspozycji daje 480 litrów, a kombi – 495 litrów. Na plus zaliczam duży otwór załadunkowy, dzięki podnoszonej wraz z tylną szybą klapie oraz szyny pomagające umieścić bezpiecznie nasz bagaż.
To, co najważniejsze
Wygląd zewnętrzny i środek to ważne elementy, ale w BMW coś liczy się jeszcze bardziej – prowadzenie. Na tym polu kończą się wszystkie kontrowersje. Wystarczy odpalić silnik i posłuchać dźwięku wydawanego przez trzylitrowego Diesla. Oczywiście jest to wciąż jednostka wysokoprężna, ale posiada sześć cylindrów, dzięki czemu brzmi naprawdę bardzo przyjemnie. Generuje przy tym 258 KM oraz 560 Nm w zakresie 1500-3000 obr./min.
Osiągi są lepsze niż zadowalające. Sprint do setki? 5,4 sekundy! Prędkość maksymalna? Ograniczone elektronicznie 250 km/h, a to wszystko przy masie przekraczającej 1800 kg. Na dodatek samochód zadowala się małym spalaniem – przy „lekkiej nodze” w mieście zmieścimy się w 8 litrach, a w trasie w 6 litrach.
Skrzynia biegów i napęd xDrive to świetni „sąsiedzi” dla tego silnika. „Dogadują się” w każdej kwestii. Ośmiobiegowy automat firmy ZF sprawnie i bez szarpnięć zmienia biegi, a napęd na cztery koła, choć w zimie zabiera trochę zabawy, to w złych warunkach atmosferycznych skutecznie poprawia bezpieczeństwo.
Nie ma co ukrywać – „trójka” z tą jednostką najlepiej czuje się na trasie. Potwierdza to również zawieszenie, które nie należy do twardych. Nierówności bezproblemowo „połyka”, a przy tym na autostradzie karoseria wcale się nie wychyla. Nawet w tych warunkach dla tego auta praktycznie nie istnieją boczne podmuchy wiatru.
Wyciszenie jak na klasę Premium jest wystarczające, ale nic poza tym. Przyczepić trzeba się jednak do odgłosów, jakie wydaje panoramiczne okno dachowe. Jadąc szybciej, trzeba zasunąć roletę – w innym przypadku w kabinie robi się wyraźnie głośniej.
Na koniec zostawiłem „wisienkę na torcie”, czyli układ kierowniczy. Jednym zdaniem – to powinien być standard w każdym samochodzie! Jest precyzyjny i daje kierowcy masę informacji z drogi. Na dodatek rondo przejeżdżamy bez odrywania rąk od kierownicy. Jeśli chcemy czerpać z prowadzenia jeszcze więcej przyjemności, to warto zainwestować w kierownicę „M”. Wieniec naszej testowej wersji jest również gruby i przyjemny w dotyku, ale brakuje mu wyprofilowań dostępnych tylko w tej bardziej sportowej odmianie.
Prestiż się ceni
A ile kosztuje przyjemność posiadania tego modelu? Bazowa cena to 166 200 zł. Otrzymamy wtedy podstawowy silnik Diesla o mocy 150 KM i manualną skrzynię biegów. Nasze auto to 330d xDrive ze sportową, automatyczną skrzynią biegów, więc cena startuje od 273 330 zł. Sporo, ale pod uwagę musimy wziąć fakt, że przy tej jednostce wchodzimy już w wyższą akcyzę. Niestety to jeszcze nie koniec wydatków – klasa Premium charakteryzuje się wysokimi cenami za dodatki. Tak więc ostateczna cena zamknie się w okolicy 370 tys. zł za egzemplarz prezentowany w teście.
A konkurencja? Patrząc na bryłę nadwozia, ciężko znaleźć bezpośredniego konkurenta, więc skupmy się na autach o linii coupe i posiadających drzwi z tyłu. Nie wychodząc jeszcze z obrębu Bawarii, możemy kupić model 4 Gran Coupe za 170 500 zł. Innym przykładem będzie Audi A5 Sportback, startujące od 162 700 zł. Dużo taniej dostaniemy Volkswagena Arteona – 127 690 zł, a gdzieś pomiędzy uplasuje się Kia Stinger z ceną od 149 900 zł.
BMW słynie z wprowadzania nowych segmentów aut – tak było np. z modelem X6. Na początku wszyscy „pukali się w głowę”, a dziś nawet Mercedes prezentuje swoje SUV-y o linii coupe. Potem w ofercie bawarskiej marki pojawiło się 5 GT, X4 czy testowane 3 GT i choć bryła zewnętrzna tych aut nie wszystkim się spodoba, to wystarczy wsiąść za kierownice, by przypomnieć sobie, za co kochamy BMW.