Autostrada, czy droga krajowa - bilans zysków i strat
Prace nad krajową siecią autostrad powoli dobiegają końca. A1, A2 i A4 będą stanowiły komunikacyjny kręgosłup kraju. Niestety korzystanie z najszybszych i najbardziej bezpiecznych dróg będzie płatne. Czas pokaże, czy kierowcy będą w stanie zaakceptować wyższe koszty.
W przededniu Euro 2012 najwięcej emocji budzi odcinek A2 Stryków-Konotopa. Od jego terminowego ukończenia będzie zależało, czy Warszawa zostanie połączona z europejską siecią autostrad. Inwestycja pozwoli na dotarcie ze stolicy Polski do Berlina w czasie nieprzekraczającym pięciu godzin. Za możliwość korzystania z najlepszych dróg przyjdzie jednak płacić. Ile? Koszty podróżowania autostradami oraz drogami krajowymi postanowiliśmy przeanalizować właśnie na trasie Warszawa-Berlin.
W próbie wzięła udział nasza „długodystansowa” Skoda Octavia RS. 200 KM i dopracowany układ jezdny zachęcają do mocniejszego dociskania pedału gazu, jednak w trosce o wyniki eksperymentu założyliśmy poszanowanie wszelkich ograniczeń prędkości, w miarę możliwości dbając o utrzymywanie maksymalnej dozwolonej na danym odcinku prędkości. Pomiar całkowitego czasu oraz spalania prowadzimy od tablicy z napisem Warszawa do tablicy obwieszczającej wjechanie na teren Berlina. Start.
Ze stolicy Polski wyruszamy o szóstej rano. Sprawne dotarcie do krajowej „dwójki” ułatwia niedawno oddany do użytku odcinek drogi ekspresowej S8. 18-calowe koła Octavii RS szybko opuściły trzy pasy gładkiego asfaltu. Od miejscowości Mory Skoda musi mierzyć się ze zwykłymi drogami krajowymi. Ich stan jest poprawiany z roku na rok, a kratery i „uskoki tektoniczne” powoli odchodzą do przeszłości. Jak grzyby po deszczu rosną natomiast fotoradary i ronda.
Szlak oznaczony cyfrą „2” przecina wiele miejscowości, więc trudno o utrzymanie wysokiego tempa jazdy. Rozpędzanie. Ograniczenie do 70 km/h. Skrzyżowanie. Znów 90 km/h. Ciężarówka. Wyprzedzanie. Obszar zabudowany. 50 km/h. Na Skodzie nie robi to jednak większego wrażenia. Skrzynia DSG bardzo szybko i zazwyczaj trafnie dobiera optymalne przełożenia. Spory zapas mocy pozwala na bezpieczne i sprawne wyprzedzanie. W efekcie przez dużą część trasy prędkościomierz wskazuje 90 km/h.
Na wysokości Łowicza pierwsze znaki sygnalizują możliwość zjechania na płatny odcinek autostrady A2. Wizja gładkiego asfaltu oraz jazdy w stałym tempie 140 km/h jest kusząca. Pozostajemy jednak bezpłatnej na „krajówce”, której oznaczenie po oddaniu do użytku autostrady zmieniono na „92”. Obszary, zabudowane, ronda, wyprzedzanie, fotoradary, patrole policyjne… Na nudę narzekać nie sposób. W Kutnie, Kole i Koninie znaki ponownie zapraszają na płatną autostradę. We Wrześni obecność A2 staje się namacalna. By przedostać się na dwupasmowy odcinek drogi w kierunku Poznania, pokonujemy wiadukt pod autostradą. Tempo podróżowania rośnie do 100 km/h. Do czasu. Podczas przedzierania się przez Poznań tracimy kolejne minuty. Po opuszczeniu stolicy Wielkopolskiej kierujemy się na Nowy Tomyśl. Tuż przed nim kierowcy mogą wjechać na 106-kilometrowy odcinek autostrady A2, który został oddany do użytku w grudniu ubiegłego roku. Skoda pozostaje jednak na „starej dwójce”. Po otwarciu autostrady - niegdyś wiecznie przepełniona - droga opustoszała.
Po kilkuset kilometrach jazdy komputer pokładowy Octavii RS wskazuje 6,8 l/100km. Na wysokości Rzepina, ok. 20 kilometrów przed granicą rozpoczyna się bezpłatny odcinek autostrady A2. Jazda w tempie 140 km/h, a później mocniejsze dociśnięcie gazu w Niemczech podbija wynik do 7,1 l/100km. Nieźle jak na limuzynę z 200-konnym silnikiem. Za paliwo – przy założeniu średniej ceny 5,7 zł/l – zapłaciliśmy 230 złotych. Łącznie wyprawa z Warszawy do Berlina bezpłatnymi drogami krajowymi, krótkim, również darmowym odcinkiem A2 przed granicą oraz niemiecką „autobahną” trwała 7 godzin i 38 minut.
Czas na powrót. Berlin opuszczamy gładką jak stół, trzypasmową autostradą. W stronę polskiej granicy wiodą tylko dwa pasy, ale mimo tego na wielu odcinkach nie obowiązują ograniczenia prędkości. Do wciśnięcia gazu w podłogę zniechęca jednak widmo nadmiernie wyśrubowanego spalania. 88 kilometrów w stronę granicy pokonujemy w rozsądnym czasie 40 minut. W Polsce tempomat zostaje ustawiony na 140 km/h. Po godzinie z minutami mijamy Poznań. Liczba aut na drodze nie jest wielka, ale tempo nieznacznie obniżają cztery postoje w punktach poborów opłat. Większego wpływu na średnią prędkość nie mają również lokalne opady śniegu. Kolumna samochodów porusza się przynajmniej 90-100 km/h. Nie do pomyślenia na zwykłej drodze...
Uzyskanie średniej 124 km/h kosztuje jednak 9,3 l/100km. W Strykowie podróż A2 dobiega końca. Prace nad ostatnim odcinkiem w stronę Warszawy trwają. Teoretycznie droga ma być przejezdna tuż przed Euro 2012. Ostatnie 115 kilometrów pokonujemy więc drogami krajowymi. Konieczność wolniejszej jazdy przekłada się na czas oraz spalanie - pierwszy rośnie, drugie topnieje. Warszawa. Stoper zatrzymał się po 5 godzinach i 20 minutach. Licznik kilometrów wyświetlił liczbę 564, co oznacza, że w porównaniu do jazdy "bocznymi" drogami udało się zaoszczędzić... kilkaset metrów. Spalanie wyniosło 8,9 l/100km. Paliwo kosztowało niemal 290 złotych. Na autostradowych bramkach przyszło zostawić 58,8 zł, więc całkowity koszt przejazdu wyniósł 345 złotych. W przyszłości będzie jeszcze drożej. Jeżeli dotychczasowy poziom opłat zostanie utrzymany, podróż autostradą z Warszawy do Berlina będzie kosztowała dodatkowo ok. 90 złotych. Oczywiście wydatki można ograniczyć poprzez zmniejszenie prędkości. Przy jeździe w tempie 100-110 km/h testowanej Octavii wystarczało 6,7 l/100km.
Werdykt? Trudno o jednoznaczną ocenę powyższych obserwacji oraz wytypowanie najlepszego rozwiązania. Z pewnością dla dużej grupy osób, jak również przedsiębiorstw, koszty podróżowania są niezwykle ważne. Wyraźnie widać to po natężeniu ruchu na drogach wiodących wzdłuż płatnego i bezpłatnego odcinka autostrady A2. Na pierwszym z wymienionych liczba samochodów osobowych i ciężarowych jest znaczna, na drugim – śladowa.
Drogi krajowe pozwalają na tanie dotarcie do celu. Czas podróży stoi jednak pod dużym znakiem zapytania. Liczne ograniczenia prędkości, niedzielni kierowcy i zatory utrudniają sprawne dotarcie do celu. Nawet niewielkie opady deszczu lub śniegu zwykle oznaczają drastyczny spadek tempa jazdy. Z kolei autostrady pozwalają na utrzymywanie wysokich średnich prędkości nawet podczas niekorzystnych warunków atmosferycznych. Są też nieporównywalnie bardziej bezpieczne od zwykłych dróg, a lepszy stan nawierzchni korzystnie wpływa na żywotność elementów samochodu. Pozostaje żałować, że za komfort jazdy nimi przychodzi tak dużo płacić… W wielu krajach Europy rozwiązaniem są roczne winiety, które za równowartość 200-400 złotych dają możliwość dowolnego korzystania z sieci autostrad. Szkoda, że nie zdecydowano się na nie w Polsce.