Audi TT RS - porażająco szybkie
Napęd na cztery koła, pięć cylindrów i turbodoładowanie. Tym w latach 80. XX wieku Audi przewróciło do góry nogami świat rajdów. Teraz podobną kombinacją - otuloną zwartym nadwoziem modelu TT - firma z Ingolstadt próbuje namieszać w segmencie sportowych samochodów.
Oczywiście Audi TT RS ma niezmiernie mało wspólnego z rajdowymi potworami sprzed lat. Turbosprężarka nie ma średnicy wiadra, więc reakcje na gaz są spontaniczne. Silnik nie jest ustawiony wzdłużnie, natomiast miejsce mechanicznego napędu quattro z mechanizmem różnicowym TorSen zajął system z elektronicznie sterowanym sprzęgłem Haldex. Czy cokolwiek z rajdowego dziedzictwa przetrwało próbę czasu? Na szczęście tak!
Podniesienie zachodzącej na błotniki maski odsłania turbodoładowaną "maszynownię". Pięć stojących w rzędzie cylindrów - zupełnie jak w rajdowym Audi S1 sprzed lat! To rozwiązanie, które coraz rzadziej widujemy w samochodach, a w dobie postępującego downsizingu szansa na odwrócenie trendu wydaje się minimalna. Jednostka 2.5 TFSI została zarezerwowana dla modeli TT RS oraz RS3. Wyróżnikiem motoru jest blok odlany z żeliwa wermikularnego - stopu o świetnych parametrach mechanicznych i termodynamicznych, który Audi stosuje też w największych turbodieslach. Wytrzymała konstrukcja umożliwiła wyciśnięcie ze stosunkowo niewielkiej pojemności aż 340 KM przy 5400-6500 obr./min oraz 450 Nm przy 1600-5300 obr./min.
Warto podkreślić, że nie jest to kres możliwości jednostki 2.5 TFSI. Audi oferuje model TT RS również w fabrycznie zmodyfikowanej wersji plus, która rozwija 360 KM i 365 Nm. Na potrzeby prototypowego quattro concept niemieccy inżynierowie podkręcili silnik do 408 KM. Na jeszcze więcej pozwalają sobie tunerzy, który z 2.5 TFSI wyciskają nawet 450-600 KM. Wróćmy jednak do standardowego Audi TT RS i jego możliwości, które są – w telegraficznym skrócie mówiąc – imponujące.
Testowany samochód zachwycał piorunującymi reakcjami na gaz, które w minimalnym tylko stopniu są uzależnione od prędkości oraz obrotów wału korbowego. Silnik 2.5 TFSI mógłby udzielać lekcji elastyczności nawet najlepszym turbodieslom. Sprint od 60 do 100 km/h na czwartym biegu w cztery sekundy mówi sam za siebie. Motor potrzebuje jedynie krótkiej chwili na "zbudowanie" ciśnienia doładowania, które sięga 1,2 bara.
Źródłem niezapomnianych wrażeń jest funkcja launch control. Fanom motorsportu zasady działania systemu przedstawiać nie trzeba. Pozostałym śpieszymy donieść, że launch control zwiększa obroty silnika, podbija ciśnienie doładowania i w wybranym przez kierowcę moment zwalnia sprzęgło, katapultując samochód z pełną siłą. Aby doświadczyć przeciążeń na miarę startującego myśliwca, należy wyłączyć kontrolę trakcji, wybrać sportowy tryb pracy skrzyni S tronic i jednocześnie wcisnąć pedały gazu i hamulca. Elektroniczny mózg TT RS podbije obroty silnika nawet do 4000 obr./min. Brutalne zwolnienie sprzęgła nastąpi w chwili zdjęcia nogi z pedału hamulca.
Jeżeli nawierzchnia jest sucha, "setka" może pojawić się na cyferblacie po zaledwie 4,6 sekundy od startu. Długo? Wystarczy doposażyć TT RS w zautomatyzowaną, 7-biegową skrzynię S tronic (odpowiednik DSG w nomenklaturze Audi), a czas wspomnianego sprintu ulegnie skróceniu do imponujących 4,3 s! Nasze pomiary Driftboxem wykazały, że deklaracje producenta nie mijają się ze stanem faktycznym. Podczas testu komputer pokładowy wskazywał temperatury poniżej 10°C. Trudno lepsze o okoliczności. Chłodniejsze powietrze ma większą gęstość, czyli w danej objętości zawiera większą ilość tlenu, który korzystnie wpływa na parametry silnika. Audi TT RS mogło zyskać nawet kilkanaście dodatkowych koni mechanicznych, gdyż od 0 do 100 km/h przyspieszało w 4,1-4,2 sekundy, co jest wynikiem na poziomie 360-konnej wersji TT RS plus.
Podczas ostrych startów - mimo napędu na cztery koła - „TeTetka” często przegrywa walkę o przyczepność. Szczególnie trzeba mieć się na baczności, gdy asfalt jest mokry. W takich warunkach tył potrafi samodzielnie wybierać tor jazdy. Ale nawet na wilgotnej nawierzchni Audi TT RS potrafi zapewnić przyspieszenia solidnie wgniatające w fotele. Na chłodnym, pokrytym rosą asfalcie udało się nam rozpędzić samochód do "setki" w zaledwie 4,5 sekundy.
Inżynierowie Audi dołożyli starań, by piekielnie szybkie TT RS pozostawało zachowawcze i względnie łatwe do opanowania. Pieczę nad samochodem sprawuje system ESP z dwustopniowym wyłącznikiem. Podczas naprawdę szybkiej jazdy Audi TT RS nie zacznie efektownie zamiatać tyłem. Na straży dobrych manier stoi zawieszenie z fabrycznie zdefiniowaną podsterownością. Nie jest to nadmiernie spektakularne, ale bezpieczne. To ważne, gdyż TT RS z niewielkim, 2,47-metrowym rozstawem osi oraz twardym zawieszeniem staje się bardzo nerwowe na nierównościach. Dokucza także podczas wolnej jazdy, ponieważ koła w rozmiarze 255/35 R19 znajdują koleiny tam, gdzie oko kierowcy wciąż widzi równą drogę. Tłumienie nierówności? Jeżeli jesteś w tzw. targecie, stwierdzisz, że jest idealnie. Reszta w trosce o kondycję kręgosłupa powinna szerokim łukiem omijać prezentowany samochód.
Spalanie, biorąc pod uwagę osiągi, okazuje się bardzo rozsądne. W cyklu mieszanym, w zależności od warunków oraz stylu jazdy, ze zbiornika ubywa 12-15 l/100km. Technologia TFSI tradycyjnie premiuje delikatne operowanie pedałem gazu. Na upartego można podróżować za 13 l/100km w mieście, a w trasie zejść do 8 l/100km. Wątpliwe jednak, by wśród zamawiających Audi TT RS znalazł się choć jeden amator ecodrivingu. To samochód dla zupełnie innej grupy klientów, który ani przez chwilę nie wstydzi się swojej mechanicznej natury. Na przekór aktualnym trendom silnik Audi TT RS nie został szczelnie „opakowany” niezliczoną ilością plastikowych osłon. Pięć cylindrów brzmi naprawdę przenikliwie, każdemu dociśnięciu gazu wtóruje dźwięk turbiny, natomiast delikatnie traktowane hamulce popiskują niczym w samochodzie rajdowym.
Samochody marki Audi słyną z obłędnej wręcz jakości wykonania. Nie inaczej jest w przypadku TT RS. Gatunek tworzyw użytych do wykończenia wnętrza oraz precyzja spasowania elementów stoją na najwyższym poziomie. Niezwykle twarde zawieszenie oraz 19-calowe koła z niskoprofilowym ogumieniem sprawiają, że w polskich realiach od czasu do czasu samochód wydaje dźwięki, których producent z pewnością nie planował.
Podczas codziennej eksploatacji nie gra to jednak większej roli. Znacznie ważniejszy jest inny aspekt - specyficzne brzmienie pięciu cylindrów, nieporównywalnie ciekawsze od „hałasu” generowanego przez czterocylindrowe jednostki. Jeżeli w Twoich żyłach płynie chociaż odrobina wysokooktanowej benzyny, z systemu audio w Audi TT RS będziesz korzystał sporadycznie. Zaakceptujesz też konieczność dopłacania ponad pięciu tysięcy złotych za sportowy wydech, który każdą zmianę biegu kwituje głośnym wypluciem spalin, a podczas spokojnej jazdy potrafi przypomnieć o swoim istnieniu już w przedziale 2000-3000 obr./min. Na najbardziej dosadne wrażenia akustyczne można liczyć podczas pokonywania tuneli. Szkoda, że w Polsce mamy ich na lekarstwo... Ciekawostką jest fakt, że po uruchomieniu silnika para wodna wydostaje się jedynie z prawej rury wydechowej. Lewa nie jest jednak tandetną atrapą - zostaje "odetkana" po włączeniu trybu sportowego, który poza brzmieniem wydechu zmienia także charakterystykę pracy zawieszenia - w przypadku TT RS amortyzatory Audi Magnetic Ride z magnetycznie regulowaną siłą tłumienia są standardem.
Audi TT drugiej generacji nie jest egzotycznym gościem na polskich drogach. Decydując się na flagowy wariant RS masz jednak absolutną pewność, że znajdziesz się w centrum zainteresowania. Nawet osoby, których konikiem nie jest motoryzacja, w niewielkim TT RS nie widzą modnego gadżetu lub samochodu wyłącznie dla kobiet, tylko sportowca z krwi i kości. Kształt nadwozia TT jest znany, ale dodatki - słusznych rozmiarów spojler, czarna siatka w atrapie chłodnicy, zderzaki z potężnymi wlotami powietrza i dyfuzorami oraz przednie hamulce z czterotłoczkowymi zaciskami i tarczami o średnicy 370 milimetrów - zdradzają, że mamy do czynienia z czymś wyjątkowym.
W teście samochodu nie powinno zabraknąć kilku słów na temat funkcjonalności oraz komfortu. W tym przypadku zostawiamy je na koniec, gdyż w Audi TT RS mają marginalne znacznie. Kto zdecyduje się na zakup topowej "TeTetki", nie rzuci okiem na tylną kanapę - za ciasną nawet dla dzieci, bez trudu przełknie nieprzeciętną twardość zawieszenia oraz przymknie oko na pochylenie słupków dachu oraz małych rozmiarów lusterka i szyby, które znacząco zawężają pole widzenia. Przeciętnie działająca nawigacja? Mówi się trudno. W TT RS liczą się wrażenia z jazdy. Osoba poważnie zainteresowana zakupem prezentowanego samochodu bez zmrużenia oka przełknie również cenę - 250,5 tys. złotych za TT RS z manualną skrzynią oraz konieczność dopłacenia dziesięciu tysięcy za ultraszybką przekładnię S tronic. Fabrycznie podrasowane Audi TT RS plus kosztuje od 261 tys. zł wzwyż. Dobierając kolejne opcje, bez trudu przekroczymy "magiczną" barierę 300 tys. zł.
Owszem, to koszmarnie dużo, biorąc pod uwagę, że Audi oferuje w zamian tylko 4,2 metra samochodu. Gdy jednak dokładniej przeanalizujemy, jakie osiągi otrzymujemy w zamian, cenę szybko uznamy przynajmniej za uzasadnioną. TT RS jest piekielnie szybkie. W sprincie do "setki" utrze nosa m.in. Astonowi Martinowi V8 Vantage, BMW M3 i Porsche 911 Carrera 4 GTS, a zderzak w zderzak będzie jechało z Audi R8 4.2 FSI ze skrzynią S tronic.
Zdolności sprinterskie to nie wszystko. Równie ważne, a dla wielu ważniejsze, są ogólne możliwości samochodu. Za jeden z najbardziej wiarygodnych sposobów oceny potencjału danego auta uchodzą czasy wykręcane na północnej pętli toru Nürburgring. Audi TT RS uporało się z zadaniem w czasie 8:09. Wynik jest daleki od rekordowego, ale ujmy również nie przynosi.
Audi TT RS wykreowało, a zarazem wypełniło niszę na rynku. Inni wytwórcy sportowych samochodów nie mają w ofercie małych, ale piekielnie mocnych coupe z napędem na cztery koła. W katalogu Audi zainteresowani znajdą też TT RS Roadster - podobnie jak zamknięta wersja, także wariant z brezentowym dachem nie ma bezpośrednich rywali. Biorąc pod uwagę charakter oraz prestiż, za bezpośrednią konkurencję Audi TT RS można uznać równie drogie BMW Z4 35is oraz jeszcze bardziej kosztowne produkty Porsche - Caymana i Boxstera.