Audi RS6 Avant - praktyczny potwór
802 770 złotych. Tyle kosztowało testowe Audi RS6 Avant. Kwota robi wrażenie, a samochód? Wydaje się, że właśnie do tego został stworzony.
Klienci Audi nie mogą narzekać na wąską gamę oferowanych modeli. Wśród nich znajdziemy samochody o przeróżnych charakterach, ale zawsze klasy premium. Zaczynamy przecież od najmniejszego A1, poprzez A3, trzy limuzyny, A5 w charakterze coupe i kabrioletu, aż dotrzemy do SUV-ów w kilku rozmiarach – Q3, Q5 i Q7. Wisienką na torcie będzie jeszcze typowy sportowiec. Pojazd, który bez kompleksów staje obok Ferrari i Lamborghini i wcale nie robi mniejszego wrażenia – model R8. Z całej tej gamy zrodził się jednak kiedyś twór, który można nazwać zarówno supersamochodem, jak i limuzyną, a właściwie kombi. Audi RS6 Avant – pojazd, którym przewieziesz lodówkę z prędkością ponad 300 km/h.
Już sam wygląd robi kolosalne wrażenie. Poprzednie generacje prezentowały się dobrze, ale teraz panowie z Ingolstadt po prostu przeszli samych siebie. Potwierdzeniem choćby sytuacja, która miała miejsce niedługo po tym, kiedy zabrałem Audi na testy. Jadę drogą, zbliżając się do przejazdu kolejowego. Z przeciwnego kierunku nadjeżdża czerwony Seat, którego kierowca zaraz po przejechaniu torów zatrzymał się, wystawił głowę przez szybę i z otwartymi ustami podziwiał nadjeżdżający samochód, który akurat mi przyszło prowadzić. A przecież jadę rodzinnym kombi!
To nie jedyny taki przypadek, bo gdzie nie pojawiło się RS6, tam wszystkie oczy były nań zwrócone. Trudno się też temu dziwić – jest niski, szeroki, ma duże, agresywne lampy, wielki dyfuzor, a stoi na 21-calowych felgach z niewiele mniejszymi tarczami hamulców. Wyróżnia się też kolorem, bowiem na naszym modelu znów pojawił się kontrowersyjny szary mat „Daytona” za niecałe 30 tysięcy złotych. W komentarzach pod filmem Zachara o Audi RS7 czytamy skrajne opinie – dla jednych wygląda świetnie, dla innych to coś pokroju wiejskiego tuningu. Zauważę tylko pewną różnicę. „Wiejski mat” wygląda jak podkład i pochłania właściwie całe światło. „Daytona” od Audi nadal błyszczy, choć połysk ten jest nieco stłumiony. Odbija promienie w efektowny sposób, dając wrażenie jakby lakier przejmował częściowo kolor otoczenia. Mi się to podoba.
Dość o wyglądzie, bo zapewne zdjęcia powiedzą więcej, ale ciężko jeszcze porzucić wątek pod tytułem „robi wrażenie”. Uruchamiając silnik, możemy poczuć się jak byśmy obudzili drzemiącego potwora. Krótka przegazówka na postoju nie pozostawia złudzeń – słychać strzały z rur, a bramy okolicznych garaży zaczynają się trząść. Wszystko za sprawą mocarnego silnika V8. Muzyka dla uszu miłośników motoryzacji.
Jazda RS6 to prawdziwy rollercoaster. Kiedy przyspieszasz, wszystkie rozmowy w aucie milkną, by po ustabilizowaniu prędkości wybuchły śmiechy, słowa pochwały i uznania ze strony pasażerów. Pokonywanie zakrętów wygląda podobnie, bowiem mimo dość poważnych gabarytów, Audi potrafi wgryźć się w asfalt i przenosić wysokie prędkości. Nie dajcie się jednak zwieść – luksusy muszą swoje ważyć i tak jest też tutaj, bo przecież masa własna wynosi blisko 2 tony. W ciaśniejszych zakrętach przód lubi być mocno podsterowny, co lepiej mieć na uwadze rozpędzając się na prostej.
W erze downsizingu pożegnaliśmy się z 5-litrowym V10, a sercem Audi jest teraz 4-litrowy silnik V8 biturbo. Generuje 560 KM przy 5700 obr./min. i 700 Nm momentu obrotowego, który chętnie współpracuje już od 1650 obr./min. To z kolei przekłada się na przyspieszenie od 0 do 100 km/h w zaledwie 3,9 s według katalogu, podczas gdy nam udało się zanotować czas równy nawet 3,7 s. Z takim wynikiem bliżej mu już do Ferrari czy Lamborghini, niż do typowych limuzyn. Testowy model wyposażono w pakiet RS Dynamic Plus, który obejmuje między innymi ceramiczne hamulce, sportowe zawieszenie RS Plus z regulacją elektroniczną (DRC) i sportowy mechanizm różnicowy. Pakiet ten pozwala rozpędzić się nawet do 305 km/h, choć temu trzeba wierzyć już na słowo.
Nie jest jednak tak, że wsiadając do Audi, podpisujemy na siebie wyrok śmierci. System Audi Drive Select potrafi konkretnie uspokoić poszczególne podzespoły. W trybie Comfort zawieszenie będzie bardziej miękkie, silnik pracował ciszej, a układ kierowniczy stawiał mniejszy opór. Poza tym znalazł się tu jeszcze zrównoważony tryb Auto, wyostrzony Dynamic i Individual, czyli tryb, w którym ustawimy wedle upodobania każdy aspekt z osobna. W ten sposób możemy przykładowo słuchać głośnego warkotu V8, a jednocześnie korzystać z miękkiego zawieszenia na wyboistej drodze. Niezależnie od ustawienia, samochód jest i tak zawsze zwarty i gotowy do wykonywania poleceń kierowcy – możemy tłumić jego charakter, ale prawdziwe wnętrze zawsze będzie dawało o sobie znać.
Audi RS6 potrafi przy tym wszystkim być dość oszczędne, a zawdzięczamy to głównie systemowi „cylinder-on-demand”, który podczas spokojnej jazdy potrafi odłączyć nawet połowę cylindrów. Mówimy oczywiście o szukaniu oszczędności w ponad 500-konnym potworze, dlatego też jeśli jesteśmy w stanie dojść do spalania lekko ponad 10-11 l/100 km, to możemy już mówić o relatywnie niezłej ekonomice. Jeśli jednak postanowicie pojeździć ostrzej, ruch wskaźnika paliwa zauważycie gołym okiem. Na kilkukilometrowym odcinku w mieście udało mi się osiągnąć średnie spalanie równe 28 l/100 km i, uwierzcie mi, to żaden wyczyn.
Czas rozejrzeć się w środku. Do testowego egzemplarza dobrano pakiet Carbon, który dodaje sportowego charakteru poprzez liczne karbonowe elementy. Wrażenia dopełniają fotele z czarnej skóry z fakturą plastra miodu i czerwone pasy bezpieczeństwa. Na temat jakości wykonania nie trzeba się szczególnie rozwodzić, bo stoi na najwyższym poziomie. Kierownica jest gruba i dobrze leży w dłoniach, w dodatku możemy ustawić ją w dwóch płaszczyznach. W fotelach zajmiemy bardzo wygodną pozycję, ale u innych marek premium widzieliśmy już więcej ustawień – choćby w Porsche Macan Turbo. Efektownym dodatkiem jest z kolei system domykający drzwi – po ruszeniu z miejsca, nawet całkiem otwarte drzwi kompletnie się zamykają. Prawie jak w Rolls-Royce’ie. Na tylnej kanapie znalazły się tylko dwa fotele, ale dzięki temu cztery osoby podróżują w wyjątkowo komfortowych warunkach. Fotele możemy oczywiście położyć i uzyskać w ten sposób dodatkową przestrzeń bagażową. Podstawowo wynosi ona 565 litrów, zaś po złożeniu foteli wynosi już 1680 litrów, przy pakowaniu bagaży po dach. W dwie osoby można spakować się na naprawdę długie wakacje i bez kompleksów gnać autostradami bez ograniczeń. W cztery na niewiele krótsze.
Znów mieliśmy okazję obcować z systemem multimedialnym MMI. Warto od razu podkreślić, że tutejszy system nagłośnieniowy to Bang & Olufsen Advanced Sound System - najwyższej klasy sprzęt, który kosztuje „zaledwie” 33 520 zł. Dźwięk jest idealnie czysty, ale tony wysokie lubią się wybijać czy wręcz syczeć. Niewiele pomogły zabawy equalizerem, najwidoczniej taka jest charakterystyka zainstalowanych tutaj głośników wysokotonowych. Każdy człowiek postrzega jednak dźwięki nieco inaczej i właściwie nigdy nie uda nam się obiektywnie ocenić konkretnego systemu z laboratoryjną precyzją – ile ludzi, tyle wrażeń słuchowych. Interfejs systemu jest w porządku, ale w aucie za blisko milion złotych „w porządku” to według mnie za mało. Wciąż czekam na moment, w którym producenci samochodów zaczną przykładać większą uwagę do swoich systemów pokładowych, by oferowane przez nich „doświadczenie” było jak najbardziej spójne i kompletne. Wygląd zewnętrzny się zgadza, wykonanie wnętrza jest najwyższej jakości, aż tu nagle pojawia się system, który kosztuje krocie, a ciężko w nim o ładny i nowoczesny interfejs w rozdzielczości HD czy Full HD.
Elektroniki w wyposażeniu jest jednak sporo, bo mamy tu choćby kamerę cofania, podobny do stosowanych w samolotach bojowych wyświetlacz HUD czy asystenta jazdy nocnej, czyli obraz w podczerwieni wyświetlany pomiędzy zegarami deski rozdzielczej. System ten okaże się nieocenionym kompanem podczas nocnych podróży – dużo wcześniej wychwycimy ruch przed nami i w porę zauważymy przeszkodę, pieszych czy zbłąkane zwierzę.
Nigdy nie byłem wielkim fanem Audi RS6. Nie robiły jakiegoś piorunującego wrażenia z wyglądu, a nadwozie kombi jest raczej daleko od mojej wizji samochodu idealnego. Sam jednak kontakt z najnowszym RS6 Avant wystarczył, by całkowicie zmienić moje podejście. Pojazd ten ma bowiem wszystko, czego potrzeba, by nazwać go supersamochodem, a w dodatku jest praktyczny i nadaje się do jazdy na co dzień. Do „setki” przyspiesza w zaledwie 3,7 s, rozwija prędkość przekraczającą 300 km/h, a przy tym wygląda i brzmi niesamowicie efektownie. Kupuję to w stu procentach.
Owszem, jest przyciężki i wątpię by błyszczał na Track Dayach, ale i tak da nam na nich mnóstwo zabawy – szczególnie na szybszych torach. Środowiskiem, w którym RS6 poczuje się najlepiej będą z kolei długie podróże. Na trasach nadaje swój własny rytm, krnąbrnych kierowców uczy pokory, a jest w tym wszystkim bardzo wygodny. Owe dłuższe wypady zakłóci tylko jego zasięg, bo przy wyjątkowo spokojnej jeździe i tak nie przekroczy 700-800 km na jednym baku.
A co słychać u konkurencji? Mercedes oferuje swoje E63 AMG Kombi, które w tej generacji okazuje się szybsze od RS-ki, ale jest też nieco droższe – bazowo 528 700 zł. BMW ma M5, choć do tej pory nie pokazano jeszcze wersji Touring – koszt limuzyny to 482 100 zł. Ostatni konkurent pochodzi już z Wielkiej Brytanii – Jaguar XFR-S Sportbreak. W oficjalnym cenniku nie widać jeszcze wersji kombi, ale limuzyna kosztuje około 549 500 zł. Myślę, że na tym pułapie cenowym, możemy uznać, że ceny wszystkich modeli są zbliżone. Zbliżona jest też moc, bo każdy z producentów korzysta z silników V8 rozwijających około 560 KM, choć dwa najszybsze samochody w tym zestawieniu to właśnie RS6 i E63 AMG.
Jeśli potrzebujesz praktycznego samochodu na co dzień, a przy okazji drzemie w Tobie dusza kierowcy wyścigowego – wybór kombi z piekła rodem wydaje się oczywisty. Pytanie tylko, czy faktycznie Twoje bagaże powinny poruszać się aż tak szybko?
Redaktor
[HD] Audi RS6 Avant 4.0 V8 560 KM, 2014 - test AutoCentrum.pl
Wyświetlenia: 14 646Pod wieloma względami Audi RS6 Avant przeczy wszelkim zasadom rozsądku, gdyż po odpowiednim doposażeniu kosztuje fortunę, jest piekielnie mocny, sporo pali i wręcz przyciąga do siebie wysokie mandaty. Z drugiej jednak strony pokazuje, że nawet z pozoru „nudne kombi" może dostarczyć większej dawki emocji, niż niejedno sportowe auto. Zapraszamy do oglądania naszego testu!