Audi RS5 - niemiecki muscle car
Potężny silnik, stały napęd na cztery koła oraz perfekcyjna jakość wykonania. Jeżeli dodamy do tego bogate wyposażenie, wystarczającą ilość przestrzeni w kabinie oraz bulgoczący wydech otrzymamy samochód idealny. Najpoważniejszą wadą Audi RS5 jest... astronomiczna cena.
Sportowe samochody budzą emocje, kształtują wizerunek marki, a ich produkcja może być źródłem sporych zysków. Korzenie segmentu rasowych aut Premium sięgają przełomu lat 60. i 70. XX wieku. Wówczas krystalizowały się zaczątki kultowych BMW M i Mercedesów AMG. Audi nie zamierzało oddawać pola swoim konkurentom. W 1990 roku było gotowe Audi S2, natomiast dwa lata później do salonów trafił pierwszy model z oznaczeniem RS (od RennSport) - Audi RS2 Avant zostało przygotowane we współpracy z Porsche.
Z czasem rodzina RS-ów urosła do słusznych rozmiarów. Przez salony sprzedaży przewinęły się już modele RS2, RS3, RS4, RS5, RS6 i TT RS, a wkrótce zawita do nich RS7. RS5, chociaż nie jest ani najszybszy, ani najmocniejszy, może bez cienia wstydu stawać do walki o tytuł najznamienitszego przedstawiciela linii RS.
Stylizacja samochodu jest bezbłędna. Aż trudno uwierzyć, że zaprojektowane przez Waltera de'Silva Audi A5 ma już na karku sześć lat. Świetnie dobrane proporcje, nisko poprowadzona linia dachu oraz muskularny tył będą robiły wrażenie przez kolejne dziesięciolecia. Rozpoznanie flagowej wersji Audi A5 nie jest trudne. 450-konną bestię zdradzają ogromne tarcze, przynajmniej 19-calowe felgi, podwójne rury wydechowe oraz wypełniona siatką atrapa chłodnicy. O ile za kierownicą bazowego Audi A5 można wtopić się w tłum innych pojazdów, tak RS5 nie zapewnia krzty anonimowości. Ten samochód odwraca głowy przechodniów nawet, gdy jedzie wolno. Po przekroczeniu 120 km/h z pokrywy bagażnika wysuwa się spojler. Jego położeniem można sterować także ręcznie – przycisk ulokowano na konsoli środkowej.
Wnętrze RS5 utrzymano w stylu typowym dla Audi – prostym, rzeczowym, ergonomicznym i przejrzystym. Jakość materiałów wykończeniowych czy precyzja wykonania stoją na najwyższym poziomie. Konsolę środkową ozdobiono prawdziwym włóknem węglowym. Karbon może pojawić się też na boczkach drzwiowych, gdzie jest wymienny bez dodatkowych opłat z aluminium, stalą szlachetną oraz listwami pokrytymi lakierem fortepianowym. Nie zabrakło też świetnie leżącej w dłoniach kierownicy oraz wygodnych i dobrze wyprofilowanych foteli, które osadzono możliwie blisko asfaltu. Widoczność do tyłu jest mocno ograniczona, więc warto dopłacić za kamerę cofania.
Clou programu stanowi system Audi drive select – sterowany wielofunkcyjnym pokrętłem na konsoli środkowej, jak również osobnym przyciskiem. Kilkoma ruchami dłoni można kompletnie zmienić charakterystykę samochodu. Do wyboru są tryby Comfort, Auto, Dynamic i Individual.
Pierwszy z wymienionych wycisza układ wydechowy, wyłącza aktywny tylny dyferencjał, zwiększa siłę wspomagania układu kierowniczego, osłabia reakcję na gaz oraz stara się utrzymywać silnik na możliwie niskich obrotach. Tryb Dynamic przeistacza Audi RS5 z luksusowego coupe w drapieżnego i gotowego do sprintu sportowca. Każde muśnięcie gazu powoduje wgniatanie w fotele, a układ wydechowy powarkuje nawet na biegu jałowym. Przy średnich bulgocze niczym muscle car sprzed lat, a na wysokich donośnie sygnalizuje, że RS5 kryje pod maską silnik V8. Każdej zmianie biegu towarzyszy porcja dodatkowych bulgotów i strzałów dopalającej się mieszanki. Aż szkoda, że w Polsce mamy tak mało tuneli. Audi RS5 brzmi w nich fantastycznie! Pewien niedosyt mogą odczuć jedynie osoby, które miały do czynienia z Mercedesami sygnowanymi przez AMG oraz BMW z literą M na klapie bagażnika – w porównaniu z ich wydechami nawet opcjonalne, sportowe „kominy” RS5 brzmią zachowawczo.
Do napędu Audi RS5 posłużył wolnossący 4.2 V8 FSI. Mutacja silnika stosowanego w Audi RS4 oraz Audi R8 rozwija 450 KM przy 8250 obr./min oraz 430 Nm w przedziale 4000-6000 obr./min. W cyklu homologacyjnym motor 4.2 V8 FSI zużył 10,5 l/100km. Niezwykle optymistyczna wartość jest możliwa do osiągnięcia wyłącznie podczas jazdy w trasie z tempomatem zaprogramowanym na 100-120 km/h. Wykorzystanie choć odrobiny potencjału jednostki napędowej tworzy wir w baku. Poza obszarem zabudowanym spalanie waha się w przedziale 12-15 l/100km, natomiast w mieście potrafi przekroczyć próg 20 l/100km. Średnia z normalnej eksploatacji w cyklu mieszanym to 13-16 l/100km. Budżet osoby, która może pozwolić sobie na zakup Audi RS5 nie odczuje wydatków paliwowych. O spalaniu wspominamy z innego powodu. Zbiornik paliwa ma tylko 61 litrów pojemności, więc chwile przyjemności z dynamicznej jazdy są stosunkowo często przerywane przez konieczność odwiedzenia stacji.
Zaraz, zaraz... Brak turbosprężarki i ogromna pojemność?! Przecież to rozwiązanie zupełnie nie pasuje do współczesnych realiów. Cóż z tego, skoro sprawdza się wyśmienicie. Motor kipi siłą już od najniższych obrotów. Dość powiedzieć, że bez kapryszenia rozpędza samochód nawet, gdy piąty bieg został włączony przy 50 km/h. Oczywiście nie do takich zadań zostało stworzone Audi RS5. Prawdziwa jazda zaczyna się w okolicach 4000 obr./min i trwa do obłędnych 8500 obr./min! Dwusprzęgłowa przekładnia S-tronic dba, by kolejny bieg został włączony w ułamku sekundy. Na kolejnych przełożeniach prędkość wciąż rośnie w zastraszającym tempie, a wrażenia są potęgowane przez tempo, w jakim wskazówka prędkościomierza przemierza pierwszą część nielinowej skali. Przydatną funkcją dla amatorów atomowych sprintów jest funkcja Launch Control.
Gdy warunki sprzyjają, przyspieszenie od 0 do 100 km/h trwa tylko 4,5 sekundy. Zgoda, znalezienie żwawszego samochodu jest możliwe. Żeby daleko nie szukać, wystarczy wspomnieć o szalonym Audi TT RS. Tylko nieliczne auta dorównują jednak manierom Audi RS5. Bez względu na to, czy muskamy pedał gazu, czy wbijemy go w podłogę, RS5 przyspiesza absolutnie stabilnie i bez śladu walki o trakcję. Bezproblemowy odjazd jest możliwy nawet, gdy pod kołami znajdzie się asfalt pokryty śnieżną breją.
Na warstwie luźnego puchu 1,8-tonowy sportowiec odkrywa swoje drugie oblicze. Znaczna masa oraz związana z nią bezwładność pojazdu są odczuwalne, jednak nie przeszkadzają w sprawnej jeździe. Stały napęd na cztery koła, precyzyjny układ kierowniczy oraz 2751-milimetrowy rozstaw osi gwarantują pełną przewidywalność zachowań RS5 nawet w głębokich poślizgach. Ostanie z wymienionych pojawiają się tylko na wyraźnie życzenie kierowcy. Standardowe wyposażenie obejmuje trójstopniowy system ESP (włączony, wyłączona kontrola trakcji, wyłączone ESP) oraz napęd quattro, który w razie potrzeby przekazuje do 70% momentu obrotowego na przód lub 85% na tył. Kto lubi zabawę za kierownicą, powinien dopłacić 5260 zł za sportowy mechanizm różnicowy tylnej osi. Reguluje on rozkład sił napędowych między lewym i prawym kołem oraz ogranicza ewentualną podsterowność.
Wprawny kierowca jest w stanie prowadzić Audi RS5 nie tylko kierownicą – na śliskich nawierzchniach wychylenie tylnej osi można bez trudu regulować gazem. Trzeba tylko zrezygnować ze słuchania podpowiedzi głosu rozsądku i mocniej docisnąć pedał, gdy przód zaczyna płużyć. Lekka podsterowność na wejściu w zakręt jest nie tylko następstwem konstrukcji układu przeniesienia napędu. Pod maską spoczęło potężne V8. Jego znaczna część leży przed przednią osią, na którą przypada 59% ciężaru samochodu. Tylnonapędowi konkurenci mogą poszczycić się lepszym wyważeniem, co wraz z ich niższymi masami sprawia, że w większym stopniu wciągają kierowcę do akcji.
Audi RS5 kosztuje krocie. „Na wejście” trzeba przygotować aż 380 tysięcy złotych. 423-konnego Lexusa IS-F (5.0 V8) wyceniono na 358 tys. zł. 457-konnego Mercedesa C Coupe AMG (6.2 V8) uda się kupić za 355 tysięcy, natomiast 420-konne BMW M3 Coupe (4.0 V8) kosztuje „jedyne” 329 tysięcy. Czy za dodatkowe konie oraz napęd na cztery koła warto dołożyć nawet 51 tysięcy? Trudno o jednoznaczną odpowiedź. Tym bardziej, że wymienione liczby nie są całkowicie wiążące. Kupujący samochód segmentu Premium musi przebrnąć przez konfigurator z ogromną liczbą opcji.
W przypadku Audi RS5 ceny dodatków są obłędne. Sportowy wydech kosztuje 5 530 zł. Seryjny ogranicznik prędkości interweniuje przy 250 km/h. Jeżeli to zbyt mało, wystarczy dołożyć 8 300 zł, a samochód zacznie rozpędzać się do 280 km/h. Za dwukolorowe felgi z oponami w rozmiarze 275/30 R20 Audi żąda 9 410 zł, a przednie hamulce ceramiczne zwiększają wartość RS5 o... 33 180 zł! Ostateczna kwota na fakturze zakupu może przekroczyć próg pół miliona złotych.
Mimo sportowego charakteru Audi RS5 imponuje uniwersalnością. Z jednej strony to obłędnie szybkie i perfekcyjne w prowadzeniu coupe. Z drugiej – praktyczny samochód z 455-litrowym bagażnikiem oraz czterema fotelami z wystarczającą ilością przestrzeni wokół. Samochód zdaje egzamin nawet w polskich realiach. Zawieszenie - mimo że sztywne - zapewnia niezbędne minimum komfortu, nie dobija ani nie destabilizuje samochodu na większych nierównościach. Zima ponownie zaskoczyła drogowców? Napędowi quattro w to graj! Gdyby nie ta cena...