Audi Q5 2.0 TDI S-Tronic - ladies first?
Moja sąsiadka, obserwując nieustannie zmieniające się pod moim domem samochody testowe, przy każdej okazji pyta mnie: "Kiedy wreszcie przewieziesz mnie moim wymarzonym BMW X3?". "Kiedyś się umówię, Marzeno, musisz poczekać ..." - odpowiadam. Co to ma wspólnego z dzisiejszym testem Audi Q5? A to, że ten model powstał między innymi po to, aby dobrze zarabiające kobiety, poszukujące prestiżowego i niezbyt dużego SUVa, miały większy wybór.
Większy? Jakikolwiek! Bo przez zbyt długi czas nie miały go w ogóle. BMW X3, dostępny na rynku od 2003 roku, spijał całą śmietankę towarzyską, która zamiast myśleć o krawężnikach wolała się skupić na swoim image.
Dopiero 5 lat później, w roku 2008, Mercedes i Audi uzupełniły segment luksusowych kompaktowych crossorverów swoimi modelami GLK i Q5. Właśnie ten ostatni model testujemy dzisiaj w wersji z 2-litrowym silnikiem Diesla o mocy 170 koni mechanicznych i 2-sprzęgłową skrzynią biegów S-tronic o 7 przełożeniach.
Specjaliści z Ingolstadt usprawiedliwiali to opóźnienie koniecznością badania rynku i przyglądania się konkurencji. Przyglądali się nieśpiesznie, a więc kiedy wreszcie postanowili działać, to prócz wspomnianego Mercedesa GLK na rynek wjechał jeszcze jeden stylowy kompaktowy SUV z Japonii – Infiniti EX. Na rynku zaczęło się robić tłoczno, ale Audi nie wygląda na zafrasowane tym faktem. Jak gdyby Q5 była za dobra, aby się przejmować konkurencją.
Jaka więc jest Q5? Przy długości 4630 mm i rozstawie osi 2807 mm auto ma sportowe proporcje, a opadający dach dodatkowo dodaje sylwetce dynamizmu. Aerodynamika jest na wysokim poziomie – współczynnik Cx=0,33 to niezły wynik, jak na sporej wielkości SUVa. Rozpoznawalność z tyłu gwarantuje charakterystyczne dolne „cięcie” lamp i stylowe LEDowe wzory świateł i kierunkowskazów, a z przodu nie dający się pomylić z żadną inną marką ogromny grill singleframe i efektowne diodowe brewki nad światłami. Nade wszystko jest to jednak produkt, który swoim wyglądem deklaruje: „Jestem wyjątkowy, ale nie jestem tani – jestem ‘premium’!”
Premium, czyli co?
Jeśli posłuchamy specjalistów od PR i marketingu, to niemal każda marka ma swojego przedstawiciela w segmencie premium. Nie można nikomu zabronić dążenia do segmentu premium np. poprzez najwyższą jakość wykończenia aut, ich wyjątkowy styl czy wyszukane rozwiązania techniczne, lecz wejście do tego ekskluzywnego klubu nie jest takie proste. Zacytuję tu Syndroma z Iniemamocnych: „Bo kiedy każdy chce być super, to nikt nie jest”. Członkostwo w tym klubie to nie jest wyłącznie kwestia wyprodukowania jednego dobrego i drogiego samochodu – to wiele lat ciężkiej pracy. A i tak na końcu decyduje klient.
W tym przypadku klient zdecydował i to już wiele lat temu. Cztery pierścienie na grillu to gwarant jakości i prestiżu, przy czym skojarzenie to działa nawet na osoby, nie należące do grona wielbicieli marki Audi. Q5 jest dobrze urodzony i nie ma się czego wstydzić, jeśli chodzi o wspólne rodzinne rysy czy DNA.
Wspólne rozwiązania
Najważniejsza cecha charakteru Q5 została zdefiniowana sukcesem pioniera segmentu: BMW X3 – czyli autem, które mimo swojego terenowego wyglądu jest przede wszystkim prestiżowym środkiem transportu po drogach asfaltowych.
Technicznie Q5 jest najbardziej zbliżony do A4 Quattro. Mamy tu podłużnie umieszczony silnik, automatyczną skrzynię biegów S-tronic (analog DSG z Volkswagena) i stały napęd Quattro z centralnym mechanizmem różnicowym typu Torsen, rozdzielającym w normalnych warunkach pracy (czytaj: na asfalcie) moment obrotowy w proporcji 40% na przednią i 60% na tylną oś.
Zawieszenie i układ kierowniczy także są pożyczone od A4, podobnie jak i system Audi Drive Select pozwalający jednym klikiem zmieniać charakter jazdy. Wewnątrz auto także przypomina model A4 - w Q5 zabrakło tylko daszka, który w A4 łączy konsolę centralną z deską rozdzielczą i sięga aż lewej kratki wentylacyjnej.
Wnętrze dla aktywnej rodziny
Po zajęciu miejsca czuć jednak wyraźne różnice w stosunku do A4. Siedzi się bardziej pionowo, co w połączeniu z wysokim zawieszeniem daje doskonałą widoczność. Boczne lusterka są tak wielkie, jak gdyby projektanci chcieli zapewnić lepszą widoczność do tyłu, niż do przodu. Wszystko jest pod ręką, a szczególnie pokrętło do sterowania MMI. Przyznam się, że rozwiązanie Mercedesa z ruchomą osią pokrętła sterującego systemem Command wydaje mi się łatwiejsze w obsłudze, lecz i do mnóstwa przycisków naokoło pokrętła w MMI można się przyzwyczaić. Trzymanie boczne foteli jest raczej marne (jakby producent chciał powiedzieć: „170 KM z tego silnika to nie powód, aby jeździć bokiem”), ale na dłuższą trasę fotele są wygodne.
Mały kolorowy ekranik pomiędzy zegarami wyświetla wskazania nawigacji, dane z komputera pokładowego oraz pozwala na sterowanie radiem czy CD. To ostatnie nie jest zbyt czytelne z powodu małych wymiarów ekranu, a dodatkowo pokrętło z przyciskami na kierownicy, sterujące jego zawartością, nie działa intuicyjnie. Wszystkie inne informacje są jednak bardzo czytelne.
Nie jest to może surowa stylistyka z Volkswagena, lecz szaleństwa projektantów w tym też nie ma. Niemiecki styl pokazuje jednak pazur w nocy, kiedy centralna konsola rozjaśnia się agresywnym krwistym kolorem. Wydaje się, że w nocy świeci się znacznie więcej przycisków, niż widziałem za dnia – tak intensywnie czerwony kolor kłuje w siatkówkę oka.
To są oczywiście szczegóły – najważniejsze jest ogólne wrażenie ładu i dopracowania. O wszystkim pomyślano, jest nie tylko estetycznie, ale i funkcjonalnie. Drobny detal – w miejscu, gdzie zamki pasów bezpieczeństwa mogą się zetknąć z plastikiem środkowego tunelu, zamek jest oklejony czymś w stylu rzepów. Drobiazg – a plastiki za parę lat nie będą powycierane.
Crossover jest adresowany do rodzin prowadzących aktywny tryb życia, a więc wnętrze daje się dopasowywać do ich oczekiwań. Tylną kanapę da się przesuwać, wybierając między komfortem pasażerów a pojemnością bagażnika o pojemności od 540 do 1560 litrów. Fotel pasażera da się całkowicie złożyć (opcja dostępna za dopłatą – 740 zł), co umożliwia przewiezienie w środku auta długich przedmiotów np. długiej deski surfingowej. Jeśli prawy fotel będzie zajęty albo bagaż się nie zmieści w środku i bagaże wylądują na dachu, to elektroniczny system stabilizacji toru jazdy uwzględni wyższy środek ciężkości w swoich obliczeniach.
Jazda
W trybie Comfort auto leniwie toczy się po drodze, izolując kierowcę od jej drobnych nierówności, natomiast po przełączeniu się na tryb Dynamic skrzynia biegów utrzymuje silnik na wyższych obrotach, zawieszenie zauważalnie się utwardza, a kierownica zaczyna stawiać taki opór, jak gdyby ważyła tonę, była odlana z ołowiu i przyspawana prosto do kół. Testowałem jazdę tym autem w obu trybach i najprzyjemniej mi się jeździło… trzecim. Kompromis pomiędzy „Comfort” a „Dynamic” nazywa się „Auto” i w praktyce jest optymalny podczas codziennego korzystania z auta.
W zakrętach auto nie straszy kierowcy przechyłami i stabilnie pokonuje łuki nawet przy większej prędkości. Dzięki dobremu układowi jezdnemu dioda systemu ESP niezmiernie rzadko zapala się na desce rozdzielczej, przy czym jej ingerencja nie jest w praktyce brutalna – dokonuje ona tylko lekkiej korekty toru jazdy i pozostawia dalszą zabawę kierowcy.
Bawić się można głównie zawieszeniem i przyczepnością, bo silnik nie daje zbyt wielu sportowych wrażeń. Dysponując momentem obrotowym 350 Nm, daje z siebie wszystko w całym zakresie obrotów (co niestety dobrze słychać w kabinie), ale wynik 9,9 sekund do „setki” mówi sam za siebie – ta wersja silnikowa nie jest „rakietą”, tylko kompromisem pomiędzy ceną (164.100 zł), osiągami a zużyciem paliwa. W mieście auto zadowala się 10 litrami na 100 km, natomiast w trasie spalanie oscyluje wokół 7-8 litrów. Nie jest to może najbardziej ekologiczny model w ofercie Audi, lecz biorąc pod uwagę ciężar 1820 kg i klejący się do drogi układ jezdny, który prowokuje do mocniejszego wciskania gazu, jest to niezły wynik.
Testowe auto wyposażone było w aktywny tempomat z radarem utrzymującym stałą odległość od poprzedzającego auta. Jak zawsze jestem fanem tego typu rozwiązań i gorąco polecam jego wypróbowanie i zaznaczenie tej opcji przy zamówieniu, choć w różnych autach układ ten działa z różną skutecznością. W Q5 układ działa zgodnie z oczekiwaniami, a jedyną jego wadą jest dolne ograniczenie jego prędkości – działa od 30 km/h, co w praktyce czyni go bezużytecznym w korku.
Ladies first?
A co mówi sąsiadka? Przejechaliśmy się oczywiście „ku-piątką”. Jeśli chodzi o wygląd z zewnątrz, to pozostała zwolenniczką „iksa”, ale po zajęciu miejsca wewnątrz Q5 usłyszałem głośne „Wow”. Po przejażdżce zapytałem, czy jej zdaniem jest to „babskie” auto? „W trybie Comfort – bezdyskusyjnie” – padła odpowiedź – „Natomiast tryb Dynamic, to jest coś, co polubią tygrysy”. Jednym słowem, samochód dla każdego... kogo na niego stać.