Audi Q2 – w pogoni za modą
Rozglądając się po katalogach różnych marek, można doznać osłupienia. W ciągu ostatnich kilku lat, podwyższone nadwozia rozmnożyły się jak grzyby po deszczu. Obecnie zdecydowana większość rynku należy właśnie do SUV-ów i crossoverów. Szeregi najmniejszych z nich niedawno zasiliło Audi Q2.
SUV’y i crossovery mają opinię aut wygodnych, solidnych i bezpiecznych. Choć współczesnym sedanom czy kompaktom w kwestii bezpieczeństwa i komfortu niczego nie brakuje, marketingowa machina rozkręciła „boom” na crossovery, który aktualnie już sam nabiera rozpędu. Kiedyś auta o podniesionych nadwoziach głównie widywano na przedmieściach, przed domami osób, które ze względu na swoją pracę czy hobby, często musiały opuścić utarte asfaltowe szlaki. Dziś co drugie auto tego typu nigdy nie widziało większego błota niż listopadowa kałuża czy wydeptany trawnik. Jednak popyt rodzi podaż, więc większość marek wzięła się do pracy nad nowymi autami, które mają skraść serca klientów.
Cztery razy „Q”!
Audi od dawna miało w swojej ofercie samochody „dla aktywnych”. Potężne Audi Q7 pewnie nawet poradziłoby sobie z czymś więcej niż tylko z błotem pośniegowym czy odrobiną piachu. Był to też pierwszy tego typu model, który w 2005 roku marka pokazała światu na targach we Frankfurcie. Trzy lata później do grupy „Q” dołączyła mniejsza Q-piątka, będąca bardziej kompaktową wersją „wielkiego brata”. Nie trzeba było długo czekać, by przedstawiciel czterech pierścieni zasilił szeregi crossoverów segmentu C. W 2011 roku świat ujrzał kompaktowe Audi Q3. Marka z Ingolstadt w tym momencie przestała trzymać się zasady, że „co 3 lata wypuszczamy nowe Q”, bo na najnowszą propozycję marki czekaliśmy prawie 5 lat. Podczas zeszłorocznego salonu samochodowego w Genewie, Audi zaprezentowało najmniejszego gracza ze swojej rodziny crossoverów – model Q2. Można podejrzewać, że póki co jest to ostatnie słowo niemieckiego koncernu.
Nowoczesny mieszczuch
Audi Q2 powstało w oparciu o platformę MQB, wykorzystywaną między innymi w modelu A3. Oba te auta dzielą ze sobą linię produkcyjną, mimo, że poza znaczkiem nie znajdziemy między nimi wielu podobieństw. Jedyne parzyste „Q” jest małym, zgrabnym i lekko kanciastym autem. Marka polubiła się z ostrymi krawędziami i przetłoczeniami, czego najlepszym dowodem jest front najmniejszego crossovera. Z przodu dosłownie wszystko jest geometryczne: od kształtu reflektorów, przez uformowanie osłony chłodnicy, aż po wstawki w zderzaku. Wszystko razem wygląda nowocześnie i choć „ciosanych” elementów jest dużo, dobrze ze sobą współgrają. Zwłaszcza, że auto odziane jest w krwistą czerwień nazwaną przez markę Czerwony Tango metalik. Przyciemnione tylne szyby oraz czarno-srebrne aluminiowe obręcze nadają mu jeszcze więcej charakteru. Ciekawym rozwiązaniem jest pełny słupek C, który kolorem może odbiegać od reszty nadwozia. W testowanym egzemplarzu był szary i dodatkowo zdobiło go logo czterech pierścieni.
Typowy mieszczuch
O ile Audi Q7 miałoby szanse przejechać przez nieco bardziej wymagający teren, to miejmy jasność – Q2 podda się walkowerem, gdy tylko straci kontakt z asfaltem. Mimo wszystko może się pochwalić nieco wyższym prześwitem, wynoszącym dla wersji podstawowej z silnikiem 1.4 TFSI dokładnie 145 mm. Niektóre źródła podają wartość aż 200 mm. Powodem tych rozbiezności jest fakt, że niektóre elementy wyposażenia (np. silnik, rodzaj napędu) wpływają na wysokość prześwitu. Wróćmy jednak do "naszej" Q-dwójki. Testowany przez nas egzemplarz nie mógł pochwalić się napędem na cztery koła. Nawet dołączanym. Do testów przypadła nam wersja z napędem jedynie na przednią oś. Małe nadwozie, waga piórkowa w postaci 1265 kilogramów i „cywilny” napęd, nie zachęcały do opuszczania bezpiecznej miejskiej przestrzeni. Szczególnie w połączeniu z 19-calowymi felgami, wykonanymi z aluminium, ubranymi w opony o rozmiarze 235/40. Nawet jazda po polskich drogach, które niejednokrotnie mają więcej łat niż dalmatyńczyk, nie należała do najbardziej komfortowych metod podróżowania, a co dopiero mówić o zapuszczaniu się w bezdroża. Mimo wszystko jazda crossoverem zimą faktycznie jest wygodna. Dzięki podwyższonemu nadwoziu nie musimy obawiać się przytarcia progiem o śnieg, zalegający na przykład na parkingach, które nie zawsze są odśnieżone. Teoretycznie w takim aucie też żaden krawężnik nam nie straszny. W przypadku testowanej Q-dwójki „kagańcem przyzwoitości” były jednak olbrzymie felgi.
Progresywny układ kierowniczy
Audi Q2 nie jest dużym autem, mierzy zaledwie 4,19 metra długości. Wobec tego łatwe do przewidzenia było, że będzie dość zwrotne. Ten „podwyższony mieszczuch” zawraca dosłownie w miejscu i świetnie odnajduje się w miejskiej dżungli. Średnica zawracania wynosi 11,1 metra, dzięki czemu auto świetnie sprawdza się w ciasnych uliczkach czy zatłoczonych parkingach. Parkowanie czy manewrowanie nie stanowi dla kompaktowego Audi najmniejszego problemu, mimo braku kamery cofania w testowanym egzemplarzu (choć oczywiście jest dostępna).
Ciekawostką jest to, że układ kierowniczy jest progresywny, co oznacza, że dostosowuje przełożenie w zależności od skrętu. Przy dużym kącie skręcenia kierownicy przełożenie staje się bardziej bezpośrednie i mocniej skręca koła niż w środkowym zakresie ruchu kierownicą. Jak łatwo się domyślić, doskonale wpływa to na manewrowanie w ciasnych uliczkach.
Miejskie Audi Q2 może pochwalić się dość sztywnym zawieszeniem, co w połączeniu z niskim profilem opon, pozwala na nieco zabawy w zakrętach bez nadmiernych przechyłów nadwozia. Mimo nieco podniesionej sylwetki, Q-dwójka prowadzi się pewnie i stabilnie – nie jest „wysiedzianą wersalką”, jak to niestety czasem bywa w przypadku crossoverów.
Ciasny, ale własny
Po niepozornych rozmiarach zewnętrznych trudno oczekiwać od modelu Q2 nadmiernej przestrzeni w kabinie. Choć czarna podsufitka optycznie ją zmniejsza, to nadaje wnętrzu eleganckiego charakteru. Mimo dominującej czerni, w środku nie jest ponuro, a trochę światła wpuszcza otwierany szyberdach. Przestrzeń pasażerska jest dość „kompaktowa”, jednak na 3-częściowej tylnej kanapie, wyposażonej w podłokietnik, dwie dorosłe osoby zmieszczą się bez problemu. Kabina jest bardzo dobrze wyciszona, jednak aby nie było za cicho, na pokładzie znalazł się system multimedialny firmy Bang&Olufsen. Sterowana elektrycznie klapa bagażnika skrywa przestrzeń bagażową o objętości 405 litrów. Do codziennego użytku lub spontanicznych weekendowych wyjazdów miejsca jest aż nadto.
Testowany egzemplarz był wyposażony w pakiet S Line, w którego skład wchodzą między innymi bardzo wygodne półskórzane sportowe fotele. Co jednak dziwi, nie są one ani podgrzewane, ani sterowane elektrycznie. Przyciskiem możemy regulować jedynie podparcie lędźwiowego odcinka kręgosłupa. Przesuwanie obu foteli odbywa się za pomocą typowej „wajchy”. To detal, który nieco kłuje w oczy – w końcu mamy do czynienia z marką premium, która chce stać na równi z Mercedesem czy BMW. Prestiż podkreślają jednak aluminiowe wstawki we wnętrzu. Niestety, znów nie obyło się bez małej wpadki. Znakiem charakterystycznym wielu modeli Audi jest emblemat ‘quattro’ umieszczony po prawej stronie deski rozdzielczej. Podobnie było w przypadku testowanej Q-dwójki, jednak na owym znaczku nie widniało… nic. Czy wobec tego nie lepiej byłoby po prostu zrezygnować z umieszczania tam jakiegokolwiek emblematu?
Aby jazda po mieście była jeszcze wygodniejsza, testowane Audi Q2 otrzymało pełny bezkluczykowy dostęp do auta. Brak konieczności wyciągania kluczyka za każdym razem kiedy wsiadamy do samochodu, bądź chcemy uruchomić silnik, jest dużym udogodnieniem. Znowu pojawia się jednak mikro-mankament, na który większość osób pewnie nie zwróciłoby uwagi. Przednie klamki mają wytłoczony mały kwadracik, którego trzeba dotknąć, aby zamknąć samochód. Jak wiemy, jest to podstawowa funkcja układów typu „hands free”. Jednak tylne klamki również posiadają to wytłoczenie, mimo że swojej funkcji już nie spełniają. Czy marce premium tak trudno byłoby po prostu wyprodukować część klamek bez „kwadracika” lub dla pełnej wygody właściciela doprowadzić czujnik również do tylnych drzwi? Może się czepiam, ale w końcu mówimy o aucie za niemałą sumę pieniędzy. Takie drobne niedociągnięcia nie raziłyby w oczy w aucie klasy średniej. Ale tu mamy do czynienia z segmentem premium, który powinien być dopracowany w każdym, nawet najmniejszym szczególe.
Centrum dowodzenia
Zasiadając za kierownicą, oczom kierowcy ukaże się przyjemny widok tablicy rozdzielczej w postaci wirtualnego kokpitu. Marka odchodzi od standardowych analogowych wskaźników na rzecz 12,3-calowego wyświetlacza, który jest prawdziwym centrum dowodzenia pojazdem. Możemy na nim wyświetlać prędkościomierz i obrotomierz w dwóch wielkościach, wskazania nawigacji, radia, status pojazdu i wiele innych informacji, do których kierowca chciałby mieć dostęp. Również dane systemów bezpieczeństwa takich jak asystent utrzymywania pasa ruchu (Audi Active Lane Assist), system rozpoznawania znaków drogowych, czy Audi Pre Sense Front z funkcją rozpoznawania ruchu pieszych. Sterowanie wszystkim ułatwia sportowa wielofunkcyjna kierownica, która bardzo przyjemnie leży w dłoniach.
Gdyby komuś nie wystarczył Virtual Cockpit, zawsze może skorzystać z wyświetlacza head up. Niestety, obraz nie jest wyświetlany na szybie, ale na wysuwanej poliwęglanowej płytce. Jest to dość przestarzałe rozwiązanie, od którego większość marek premium powoli odchodzi. Poza tym sam moment wysuwania się płytki nie ma wiele wspólnego z gracją... – po wciśnięciu przycisku rozlega się mało przyjemne „terkotanie”, a z deski rozdzielczej, na wysokości oczu kierowcy, mocno drżąc, wysuwa się kawałek plastiku.
W małym sercu wielki duch!
Pod maską czerwonego Audi Q2 znalazł się czterocylindrowy benzynowy silnik 1.4 TFSI o mocy 150 koni mechanicznych i maksymalnym momencie obrotowym, wynoszącym 250 Nm, który dostępny jest bardzo wcześnie jak na silnik z zapłonem iskrowym – od 1500 obrotów na minutę. Parametry te pozwalają rozpędzić się do 100 km/h w 8,5 sekundy. Testowany egzemplarz wyposażony był w 6-biegową manualną skrzynię biegów. Biegi wchodzą bardzo gładko i precyzyjnie. Mówi się, że „automaty” są wygodniejsze, szczególnie w ruchu miejskim. Coś w tym jest. Jednak wystarczy dobra, „przyjaźnie” zestrojona i elastyczna skrzynia biegów, aby ich zmienianie było prawdziwą przyjemnością.
Miejska Q-dwójka nie jest łakoma na paliwo. W mieście zużycie wynosi około 7,5 litra na 100 kilometrów. Jeśli wybierzemy się w dalszą podróż, a prędkość przelotową utrzymamy na poziomie około 100 km/h, małe Audi „wypije” niecałe 6,5 litra benzyny.
Audi Q2 to bardzo przyjazne auto, które jest idealnym towarzyszem miejskiego, intensywnego życia. 19-calowe felgi odbierają mu nieco sprawności w mieście (raczej należy darować sobie podbijanie stołecznych krawężników), jednak dodają mu elegancji i sportowego charakteru. Jest jednak jeden haczyk… Cena Audi Q2 rozpoczyna się od 96 900 zł. Testowany egzemplarz bazowo kosztował 113 100 zł, jednak po doliczeniu wszystkich opcji wyposażenia, kwota ta wzrosła do bagatela 208 360 zł.
W stosunku do aut segmentu premium klienci mają niemałe oczekiwania. Czy wobec tego ponad 200 tysięcy złotych to rozsądna cena za miejskiego crossovera z najsłabszym czterocylindrowym silnikiem 1.4 TFSI z manualną skrzynią biegów, bez podgrzewanych i elektrycznie sterowanych foteli, bez kamery cofania i bez napędu na cztery koła? Mimo nowoczesnego, młodzieńczego wyglądu, luksusowego wykonania i wielu nowoczesnych rozwiązań, kwota ta wydaje się jednak nieco zaporowa.