Audi Q2 - na podbój miast i nie tylko
To niesamowite, jaką popularność w ostatnim czasie zyskały SUVy i crossovery. Posiadanie w ofercie podwyższonego auta jest po prostu modne - podobnie jak trzymanie takiego w garażu. A co jeśli ktoś nie chce eksponować swojego „wygranego życia” za pomocą 5-metrowego monstrum na kołach, a Fiat Panda 4x4 kłóci się z jego poczuciem estetyki? Może kupić najnowsze dziecko Audi - model Q2.
Projekty Audi od dłuższego czasu są - delikatnie mówiąc - stonowane, ale projekt Q2 trochę się od tego odcina. Już same inspiracje designerskie są ciekawe - na prezentacji prasowej tył tego auta został porównany do zawodnika rugby, odwróconego plecami do aparatu… Ile trzeba się nagłówkować, żeby wymyślić coś takiego. A najlepsze jest to, że naprawdę go przypomina! Projektanci tym razem postanowili porzucić cyrkle i chwycili w dłoń linijki oraz ekierki, by całość stała się bardziej muskularna. Przez to próżno szukać w Q2 miękkich linii, ale nadwozie nie straciło na lekkości - dosłownie i w przenośni. Podstawowa wersja waży 1205 kg, a wszystkie proporcje są miłe dla oka.
Design tylnej części Audi Q2 to mieszanka - trochę przypomina Citroena Cactusa, trochę Mercedesa Klasy A, ale również Audi A3 poprzedniej generacji. Producent przyzwyczaił fanów do podłużnych reflektorów, dlatego te w Q2 są trochę nietypowe na tle pozostałych modeli. Ale za to z przodu nikt nie będzie miał żadnych wątpliwości - ogromny grill w kształcie biurowego klimatyzatora pręży muskuły i ma aż 8 kątów. W połączeniu z opcjonalnym oświetleniem LED do jazdy dziennej sprawia, że auto we wstecznym lusterku wygląda całkiem groźnie. Cieszą też smaczki. Do dyspozycji jest 12 kolorów nadwozia, kierunkowskazy zapalają się stopniowo, wskazując kierunek skrętu, a na słupek C trafił tzw. „blade”. Jak na Audi, takie stylistyczne szaleństwo można porównać do odebrania na gali Oscara w stroju kąpielowym i koszuli w kwiatki. Do wyboru jest kilka wersji blade, które zmieniają charakter auta. Czarny element przedłuży linię szyb, a szary lub biały wizualnie odetną się od nadwozia i dodadzą młodzieżowego charakteru. Niezły pomysł, bo personalizacja jest teraz w modzie. Na koniec wystarczy jeszcze tylko dopłacić za spektakularne, choć niebezpieczne na naszych drogach, 19-calowe alufelgi (od 4 120 zł do 14 570 zł) i można ruszać na podbój miasta. Oraz płci przeciwnej.
Pikantne wnętrze
Audi Q2 raczej nie jest propozycją dla wąsatych facetów, którzy wyjeżdżają na drogę wyłącznie w niedziele i nigdy nie przekraczają 50 km/h. To auto dla ludzi, którzy mają swój styl, dlatego trzeba było zaprojektować coś szalonego również we wnętrzu. Podczas konferencji wielokrotnie podkreślano mnogość różnych gadżetów i mieszanek kolorystycznych, które mają trafić do młodych, nowoczesnych osób. Jest tylko jeden warunek - trzeba omijać podstawową wersję, która nie przyciąga niczym nadzwyczajnym. Bogatsze warianty (lub po prostu doposażone w pakiety) to już zupełnie inna bajka. Kolorowe dodatki mocno ożywiają wnętrze, ciekawe są też listwy na kokpicie. Podświetlono je od spodu, dzięki czemu po zmroku we wnętrzu Q2 można poczuć się jak na Ibizie. Kolory oraz intensywność podświetlenia można też zmieniać, choć dla nowicjuszy ta opcja może się wydać trochę za bardzo ukryta w menu systemu multimedialnego samochodu. Jakie jeszcze ciekawostki znalazły się w aucie?
Za dopłatą 3 160 zł zwykłe zegary za kierownicą mogą zostać zastąpione wirtualnym kokpitem, czyli ogromnym wyświetlaczem, który najchętniej sterowałby również satelitami Ziemi, gdyby tylko mu na to pozwolono. Na początku można odnieść wrażenie, że to zbędny i drogi gadżet, który przekazuje mnóstwo informacji i rozprasza. Jednak w praktyce to świetny pomysł, bo można podróżować autem bez zerkania na centralny monitor - prędkość, mapa, radio, telefon z kontaktami, informacje drogowe… Wszystko serwowane jest jak na talerzu zza kierownicy. Co ciekawe - Q2 może też mieć system head up display, czyli hologram przed oczami kierowcy, który wyświetla najważniejsze informacje. Kosztuje niecałe 3 000 zł i choć pomysł jest świetny oraz znany od lat, to wykonanie już niekoniecznie - informacje są prezentowane na sporej szybce z tworzywa, podobnie jak w Citroenie. PLEXI sama w sobie oczywiście jest przezroczysta, ale trzeba przyzwyczaić się do tego, że przed oczami wystaje coś z kokpitu - konkurencja udowadnia, że taki hologram można prezentować bezpośrednio na szybie czołowej.
Oddzielnym tematem jest z kolei rozbudowany system multimedialny MMI - fani gadżetów go pokochają, to centrum dowodzenia całym wyposażeniem. To właśnie dzięki niemu deska rozdzielcza Q2 jest prosta i schludna, w przeciwnym wypadku przypominałaby maszynę do pisania, ponieważ auto ma takie możliwości. Osoby, które zdawały prawo jazdy na Fiacie 126p pewnie nie będą zachwycone MMI, ale tak naprawdę to bardzo przemyślany system - składa się z ekranu na podszybiu, oraz pokrętła i kilku przycisków w okolicy skrzyni biegów. Do niedawna uważałem, że najlepsze ekrany w samochodach, to ekrany dotykowe - w końcu to palec jest wskaźnikiem doskonałym, szkoda tylko że zazwyczaj jest brudny i zostawia ślady na wyświetlaczu. Zresztą - wstukiwanie nazwy ulicy do nawigacji za pomocą pokrętła jest katorgą, palec jest szybszy. Audi nie posiada ekranu dotykowego, ale poszło o krok dalej i już w niedużym Q2 zaoferowało w opcji sterowanie za pomocą głosu oraz obsługę gestów - gładzik znajduje się na powierzchni pokrętła MMI, można na nim pisać litery podczas podawania danych do nawigacji. Warto skusić się na tę opcję, bo obsługa auta stanie się banalna, a menu jest tak rozbudowane, że może konkurować z Trylogią Sienkiewicza. Dodatkowy plus za hotspot z internetem w samochodzie oraz możliwość bezprzewodowego ładowania telefonu. A minus dla Apple - że w przypadku iPhona trzeba nosić ze sobą kabel lub specjalną „dostawkę” do ładowania indukcyjnego. Całość dopełnia jeszcze możliwość łączenia MMI ze smartfonem oraz system audio Bang & Olufsen dla melomanów. Co z ilością miejsca? Jest naprawdę dobrze. Kokpit nie przytłacza - z przodu jest sporo przestrzeni, a z tyłu głowa i nogi nie ścierpną podczas podróży. Z kolei bagażnik oferuje 405l. Jego maksymalna pojemność dochodzi do 1050l.
Na drodze
Producent cały czas podkreśla swoje sportowe aspiracje, dlatego postanowił zafundować kierowcy Q2 trochę frajdy za „kółkiem”. Jak to w życiu bywa - im więcej zostawi się pieniędzy w salonie, tym lepiej auto będzie się zachowywało na drodze. Napęd na wszystkie koła Quattro to opcja, która dodatkowo sprawia, że tylna oś staje się 4-wahaczowa. Do auta można jeszcze dorzucić system kontroli amortyzacji oraz tryby jazdy. Co do tego ostatniego - przy sportowych nastawach Q2 staje się bardziej bezpośrednie oraz szybciej reaguje na pedał „gazu”, przynajmniej w teorii, ponieważ w najsłabszych wariantach różnica nie jest zbyt wyczuwalna. Mimo tego, jak na wóz z prześwitem 145mm, należą się brawa za jazdę w slalomie. Samochód bardzo łatwo wyczuć, nieźle trzyma się drogi, nadwozie nie wychyla się zbyt mocno, a na twarzy szybko pokazuje się uśmiech. W wyczuciu auta pomaga również progresywny układ kierowniczy. Oczywiście wszystko zależy też od silników. Najsłabszy motor benzynowy ma 1.0l i 116KM, ale do sportowego charakteru znacznie lepiej pasuje 1.4 TFSI 150KM. To ciekawy silnik z jeszcze jednego względu - od czasu do czasu pracuje na 2 cylindrach, mimo że ma ich 4. Wszystko po to, by oszczędzić paliwo, gdy jednostka nie jest obciążona. Czy to czuć? Zmiana kultury pracy jest znikoma, nikt o zdrowych zmysłach nie zorientuje się, że 2 cylindry nie działają. Do elastyczności też nie można się przyczepić - moc jest dostępna w przedziale 1500-3500 obr./min., a motor jest zrywny i chętnie przyspiesza. Szczególnie na średnich obrotach reakcja jest błyskawiczna, bo na tych niskich momentami trzeba poczekać na turbosprężarkę. Diesle też są 2, ale mają więcej wariantów - 1.6 TDI oferuje 116KM, a 2.0 TDI 150KM lub 190KM i póki co na naszym rynku to właśnie on jest flagowym motorem w Q2. Motor można połączyć z 6-biegową skrzynią manualną lub 7-biegowym S-Troniciem.
Ciekawe są dodatkowe systemy, które producent zastosował w Q2. Asystentów jest tutaj więcej, niż w Białym Domu - auto monitoruje martwe pole, rozpoznaje znaki drogowe i utrzymuje pas ruchu. Dzięki adaptacyjnemu tempomatowi pomoże kierowcy podczas jazdy autostradą, a w mieście automatycznie będzie podążało za innymi autami w korku. Tak między nami - Q2 bez większych problemów mogłoby samo jechać, a kierowca siedziałby sobie na tylnej kanapie i czytał polityczne plotki, ale prawo europejskie na to nie zezwala. Dlatego w przypadku braku reakcji człowieka pojawia się system dźwiękowy, później wóz dźga koła hamulcami przez ułamek sekundy, aż w końcu awaryjnie zatrzymuje się - na autostradzie to może być akurat mało zabawne, ale takie zachowanie ma pomóc np. przy zasłabnięciu kierowcy. Automatyczne parkowanie czy monitorowanie ruchu poprzecznego podczas wyjeżdżania z parkingu uzupełniają całość.
Na deser pozostaje jeszcze kwestia cen. Audi proponuje wiele pakietów, które pomagają doposażyć auto w wiele dodatków za mniejsze pieniądze. Jednak kwota opcji bez problemu może przekroczyć cenę Fiata Pandy. Póki co cennik Audi Q2 nie obejmuje 1-litrowego silnika benzynowego, a za wariant 1.4 TFSI 150KM trzeba zapłacić 104 100 zł. Najtańszy diesel 1.6 TDI to z kolei 106 400 zł, a flagowy 2.0 TDI 190KM - 150 200 zł. Czy to dużo? Auto jest nieźle wykonane, modne i naszpikowane nowoczesną technologią. A za to zawsze trzeba było płacić.