Audi dla najmłodszych - pierwsze jazdy
Audi kojarzyło się w ostatnich latach głównie z luksusowymi limuzynami lub najwyższej jakości sportowymi autami. Jakby nie patrzeć takie samochody kojarzyły się z co najmniej trzydziestolatkami. Najnowszym modelem Audi chce wejść między najmłodszych kierowców, co widać w stylistyce wnętrza i wyposażeniu.
Z zewnątrz mamy zgrabny trzydrzwiowy hatchback, który pewnie nie zwracałby na siebie większej uwagi, gdyby nie malowany w kontrastowym kolorze łuk dachu. W założeniu to samochód dla mieszkańca dużego miasta, w którym wielkość limuzyny często bywa kłopotliwa. Nadwozie A1 ma długość 3954 mm, szerokość 1740 mm, a wysokość tylko 1417 mm. Rozstaw osi to 2469 mm.
Oczywiście samochód ma elementy od razu wskazujące na markę – atrapę chłodnicy typu Singleframe i niesymetryczne klosze reflektorów, przypominające inne auta tej marki, ale w zasadzie jest na tyle dyskretny, że nie wyróżniałby się z tłumu, gdyby nie kontrastująca barwa łuku dachu. Przy czym to nie plastikowa nakładka, ale element odpowiednio lakierowany.
Młodzieńczy, żeby nie powiedzieć młodzieżowy charakter auta widać we wnętrzu. Nie ma tradycyjnie rozbudowanej centralnej konsoli z grubym tunelem. Zamiast tego pod niewielką konsolą jest zgrabna łódka a właściwie konsola mająca kształt tyłu jachtu, mieszcząca drążek zmiany biegów i uchwyty na kubki czy puszki. W tej konsoli jest także gniazdko instalacji elektrycznej i niestety, gdy wpinamy w nie ładowarkę nawigacji czy telefonu może być już kłopot z ustawieniem przed gniazdkiem kubka.
Obudowa tego elementu, podobnie jak mocno wystające z deski rozdzielczej tuleje okrągłych wlotów powietrza może być wykończona różnymi kolorami. W testowanym przeze mnie aucie była beżowa, podobnie jak tapicerka i część obić drzwi. Wnętrze samochodu nie musi jednak być tak spokojne. Tapicerka będzie w kilku kolorach, a konsolę w kształcie łodzi, podłokietniki, kieszenie na mapy, kratki głośników w drzwiach i opisane wyżej wloty powietrza mogą być dostępne także w jaskrawych kolorach – czerwonym Amulett i zielonym Wasabi.
Olbrzymi zakres indywidualizacji przewidziano także dla karoserii – dostępnych jest ponad 800 konfiguracji elementów zewnętrznych.
Audi A1 to czteroosobowy samochód. Z tyłu ma dwa miejsca przedzielone niewielką wnęką z półeczką i miejscami na kubki. Siedzi się w nich wygodnie, ale miejsca nad głową nie jest dużo. Przy wzroście 182 cm miałem już resztki fryzury w podsufitce. Na miejscu za pasażerem można się dość wygodnie rozsiąść. O ile przed nami siedzi osoba o wzroście maksymalnie 170 - 175 cm i przesunie się ona maksymalnie do przodu. Za wyższym pasażerem czy kierowcą mieszczą się wyłącznie dzieci. Minusem jest także trudne wejście do tyłu niskiego nadwozia przez przednie drzwi.
Ważnym elementem są zestawy audio – skoro samochód ma kusić najmłodszych kierowców, to trzeba im dać odpowiedni zestaw multimediów, czyli tzw. infotainment, bo to młodzi cenią. Sięgnięto więc po rozwiązania oferowane w limuzynach wyższej klasy, np. MMI Navigation Plus. Mamy do wyboru kilka zestawów, dysponujących np. dwoma slotami na karty SD (na jednej muzyka, a na drugiej dane dla nawigacji), można będzie na wyświetlaczu nawigacji oglądać filmy zrzucone i iPoda czy iPhona. W ofercie jest także Bose Surround Soun System dysponujący 14 głośnikami i mocą 465 W.
Ja, jako człowiek nieco starej daty znacznie bardziej cieszyłem się ze sportowego zestrojenia zawieszenia nowego Audi, które bardzo dobrze radziło sobie na łukach. Dynamiczną jazdę uprzyjemnia precyzyjne wspomaganie kierownicy. Przyszło mi także przejechać kilkoma zapomnianymi uliczkami niedaleko gdańskiej starówki, pokonując torowiska i kocie łby. W tych warunkach zawieszenie także zdało egzamin. Jest sprężyste, więc nie było twardych, mocnych uderzeń, choć trzeba przyznać, że niewielkie wymiary samochodu wprawiały go na bardzo dziurawych nawierzchniach w przypominające galopadę drżenie. W standardowym wyposażeniu standardowym jest system stabilizacyjny ESP z poprzeczną blokadą EDS.
W chwili rynkowej premiery Audi A1 będzie dysponowało dwoma mocniejszymi jednostkami z czterosilnikowej (od 86 KM do 122 KM) gamy przewidzianej dla tego modelu. Podczas testu przyszło mi jechać najmocniejszym z nich – 1,4 TFSI, który dysponuje mocą 122 KM i maksymalnym momentem obrotowym 200 Nm. Na papierze wygląda dobrze, ale nie olśniewająco – przyspieszenie to 8,9 sekundy, a maksymalna prędkość 203 km/h. Zza kierownicy wygląda to jednak lepiej, zwłaszcza gdy automatyczną, siedmiostopniową skrzynię S-tronic w tryb sportowy. Kierowca ma poczucie żwawości, dynamiki i chęci jazdy. Na naciśnięcie pedału gazu samochód reaguje szybko, chętnie i wyraźnie.
Audi A1 wyposażono w system Start – Stop, który działał szybko i nie dławił chęci do gwałtownego ruszania spod świateł. Między innymi dzięki temu średnie samochodu w tej wersji wynosi 5,3 l/100 km.
Podstawowa wersja samochodu z tym silnikiem wymaga wyłożenia 77 000 złotych. Najniższa pozycja w cenniku to 66 950 złotych, ale to wartość auta z silnikiem 1,2 TFSI, który będzie dostępny później.
Niestety podstawowy standard nie przewiduje klimatyzacji, nawet manualnej. To wydatek co najmniej 4 030 złotych za manualną lub 5 600 za automat. Jak na auto segmentu Premium to nieładny sposób cennikowego kłamstewka – cena wyjściowa lepiej wygląda, a wiadomo, że raczej wyjątkiem byłoby nabycie takiego samochodu bez klimatyzacji, więc klient i tak ją zamówi.