Audi A8 50 TDI – idzie nowe
Audi A8 w końcu doczekało się następcy. Już na pierwszy rzut oka robi świetne wrażenie. Jest wygodne i naszpikowane technologią – to jeden z najbardziej zaawansowanych technicznie samochodów, jakie poruszają się teraz po drogach. Czy tego oczekiwaliśmy?
Zacznijmy od wyglądu. Nie ma wątpliwości, że to A8. Jego sylwetka ewidentnie nawiązuje do poprzednich modeli i właściwie, jeśli by zakryć wszystkie detale, moglibyśmy mieć problem z przyporządkowaniem tej bryły do lat produkcji. Jest bardzo ponadczasowa.
Jeśli z kolei przyjrzymy się detalom, ujrzymy nowy grill singleframe – o wiele większy, szerszy. Współgrają z nim podcięte laserowe reflektory HD Matrix LED, ale prawdziwe przedstawienie zaczyna się dopiero z tyłu. Tylne lampy połączono czerwonym, podświetlanym paskiem OLED. Ostatnie Audi z „podobnymi” lampami z tyłu, jakie pamiętam, to RS2. Widząc zdjęcia nowego A7, byłbym skłonny zaryzykować stwierdzenie, że ten zabieg stylistyczny może trafić do wszystkich nowych Audi – jako odwołanie do tego legendarnego modelu.
Tylko, co to za „przedstawienie” miało się odbyć w tylnej części samochodu? Wystarczy otworzyć auto w nocy – lampy stopniowo się wtedy podświetlają i pokazują swoje możliwości: są w stanie punktowo zmieniać siłę światła. Nowe A8, nawet stojąc, jest… żywe. Pamiętacie taki serial z lat osiemdziesiątych, jak „Nieustraszony” („Knight Rider”)? David Hasselhoff prowadził tam Pontiaca Trans Am o imieniu Kitt, który mówił, a kiedy mówił, świeciły zamontowane na masce diody. Audi pokazało, jak taki system wygląda w XXI wieku.
Audi trzyma fason, ale…
Upierałbym się przy stwierdzeniu, że Audi to jedne z najlepiej wykonanych nowych samochodów klasy premium, gdyby nie… nowe A8. O ile w Q7 mamy pełnię materiałów świetnej jakości, jak prawdziwe drewno o naturalnej fakturze czy równie prawdziwe aluminium, tak A8 zostawia pewien niedosyt. Nie chodzi o to, że materiały są mierne. Naturalna skóra jest przyjemna w dotyku. Drewno pięknie wygląda i dodaje elegancji. Aluminiowe wstawki dodają charakteru.
Problem leży jednak gdzie indziej. Połacie czarnego, lakierowanego plastiku zajmują tu zbyt dużo miejsca. Oczywiście, w koncepcji tego samochodu jest to uzasadnione – o czym za chwilę – ale z punktu widzenia samego doboru materiałów, można by to rozwiązać inaczej. Jeśli wszędzie mają znajdować się ekrany, to może by tak użyć szkła? Oczywiście odpowiednio wzmocnionego, by nie zagrażało pasażerom w razie wypadku. Takie rozwiązanie byłoby na pewno bardziej „premium”, niż plastik, który dość łatwo zbiera odciski palców i dobrze wygląda tylko... nieużywany, w salonie.
To czemu jest tu tyle ekranów? Audi postanowiło uczynić sposób obsługi całego samochodu bardziej spójnym. Prawie wszystko – i to naprawdę wszystko – obsługuje się tu dotykowo. Duży, górny ekran na konsoli centralnej odpowiada za wyświetlanie informacji – o muzyce, mapach, samochodzie i tym podobnych. Dolny to już kontrola funkcji samochodu – przez większość czasu będziemy tam dostosowywać działanie klimatyzacji.
W przeciwieństwie do innych tego typu systemów, ten działa naprawdę szybko. Co więcej, wyposażono go w system podobny do Force Touch w iPhone’ach. Każde dotknięcie ekranu potwierdzone jest delikatnym, acz wyczuwalnym pod palcem kliknięciem. Podobne rozwiązanie (wyświetlacz plus „klikanie”) wykorzystano do regulacji siły nawiewu, która w każdym innym samochodzie dostosowywana jest za pomocą pokręteł. W ten sposób włączamy nawet światła!
Fakt, jest to spójne i pewnie motoryzacja pójdzie w kierunku Audi – taki interfejs pozwala upchnąć nieograniczoną ilość funkcji na bardzo ograniczonej przestrzeni. Trzeba jednak wymyślić, jak zrobić to na odpowiednio wysokim poziomie i ograniczyć zbieranie odcisków palców, bo przecież kierowca Audi też może czasem zjechać z trasy po frytki czy skrzydełka kurczaka.
A8, choć ma rozpieszczać ilością miejsca z tyłu, to w testowanej wersji bez literki „L” wcale nie wyróżnia się na tym polu. W Skodzie Superb, którą niedawno testowaliśmy, było więcej przestrzeni. Siadając za wysokim kierowcą, możemy być wręcz rozczarowani. Jeśli najważniejszą osobą w tym aucie ma być ta, która podróżuje z tyłu, najlepszym wyborem będzie wersja przedłużona.
Jazda jest po prostu… relaksująca
Audi A8 to jeden z tych samochodów, który ile nie miałby mocy, nie będzie kusił do szybkiej jazdy. To też dlatego wersja, którą testowaliśmy, czyli z 3-litrowym dieslem V6 o mocy 286 KM doskonale pasuje do charakteru tej limuzyny. Przyspieszenie wystarcza w zupełności – 100 km/h pojawia się już po 5,9 s. To też zasługa dużego momentu obrotowego – 600 Nm od 1250 do 3250 obr./min.
Największą jednak zaletą tego silnika jest jego niskie zużycie paliwa. Choć samochód waży ponad 2 tony, zadowala się niecałymi 7 l/100 km. W porównaniu ze zbiornikiem paliwa o pojemności 82 l, pozwala na pokonanie ponad 1000 km bez wizyty na stacji paliw. Brak konieczności częstego zatrzymywania nie pozostaje bez wpływu na komfort – przynajmniej psychiczny.
Ta oszczędność wynika z zastosowania 48-woltowej instalacji elektrycznej, która z kolei czyni każde nowe A8 tzw. „pseudohybrydą”. Układ mild-hybrid składa się z alternatora-rozrusznika, który pozwala na odzyskiwanie energii podczas toczenia się i hamowania, ale też na jazdę wyłącznie na silniku elektrycznym – do 40 s. Mocny rozrusznik pozwala też częściej gasić silnik i wybudzać go do wyższych prędkości obrotowych, kiedy to potrzebne.
Jak jeździ się nowym A8? Niesamowicie komfortowo. Wystarczy włączyć jeden z kilku trybów masażu, rozłożyć się w fotelu i cieszyć bezwzględną ciszą, jaka panuje w kabinie. Zawieszenie nie wybudzi nas z transu, w jaki wpędza nas Audi – wszelkie nierówności są wybierane wzorowo. Kilometry lecą, a my nawet nie wiemy kiedy.
I zapewne też po to znalazło się tu aż 41 systemów bezpieczeństwa, wchodzących w skład Audi AI. By kierowca, choć z zachowaniem uwagi, mógł spokojnie podróżować, wiedząc, że w jakimś stopniu samochód pomoże mu uniknąć wypadku – lub przynajmniej zminimalizuje jego skutki. Ten drugi scenariusz nie brzmi dobrze, ale cóż – każdemu się może zdarzyć. Ważne, żebyśmy wyszli z tego cało.
Co ważne, praca wszystkich systemów kontrolowana jest w czasie rzeczywistym przez jedną jednostkę sterującą. Samochód więc na bieżąco analizuje sytuację i podejmuje decyzje na podstawie danych płynących z czujników, radarów, kamer, skanera laserowego i czujników ultradźwiękowych. Na tej podstawie dobiera do sytuacji sztuczki ze swojego wachlarza umiejętności – albo ostrzeże kierowcę, albo zareaguje.
W jakich sytuacjach możemy liczyć na pomoc? Największe wrażenie robi asystent jazdy w korku. Po raz pierwszy producent jasno przyznaje – kierowca nie jest potrzebny, jeśli samochód porusza się w korku, na jezdni o przynajmniej dwóch pasach ruchu, z barierą oddzielającą ruch podążający w przeciwnym kierunku. Spokojnie możecie więc przeglądać Internet – pytanie tylko, czy Audi weźmie na siebie szkody, jeśli „mózg” ich samochodu dokona jakichś zniszczeń? Chyba, że jest to niemożliwe.
Wydaje mi się jednak, że jest. Korzystałem z asystenta, kiedy ruch na Alejach Trzech Wieszczów w Krakowie był bardzo duży. W pewnym momencie wszystko się jednak rozluźniło, a samochód stojący przede mną postanowił wcisnąć się w lukę, która powstała na drugim pasie. A8 ślepo rzuciło się w pogoń za nim. Niestety, moje nerwy nie są na tyle mocne, by testować, czy samochód za paręset tysięcy złotych zorientuje się sam, że wjeżdża w inny pojazd. Musiałem zareagować.
Na razie jedynie w dwóch wersjach
Audi A8 jest obecnie dostępne w dwóch wersjach silnikowych – 50 TDI o mocy 286 KM lub 55 TFSI o mocy 340 KM. Za diesla zapłacimy przynajmniej 409 000 zł, za benzynę – 441 000 zł.
Jak to jednak u Audi bywa, cena bazowa sobie, a konfiguracje klientów sobie. Testowy model musiał kosztować przynajmniej 640 tysięcy złotych.
Technologia wnika we wszystkie sfery życia
Zaawansowane technologie wywołują zachwyt, kiedy prezentowane są po raz pierwszy, by następnie zginąć w gąszczu innych. Nie wychodzą z użycia – po prostu powszednieją, stają się czymś zupełnie normalnym, mimo że jeszcze parę lat temu ich obecność wydawała się niemożliwa. Odblokowywanie telefonu odciskiem palca albo laserowym skanem twarzy? Śledzenie aktywności fizycznej? To po prostu jest obok – i na różne sposoby czyni nasze życie prostszym.
Tak samo będzie zapewne z technologią, która znalazła się w nowym Audi A8. Teraz tzw. „3 stopień autonomii” robi wrażenie. Jeszcze nie jest w stanie dojechać na drugi koniec miasta, ale jesteśmy coraz bliżej. Choć teraz pobudza to naszą wyobraźnię, by snuć wizje przyszłości, także te mniej kolorowe, już niedługo każdy samochód w takie systemy będzie wyposażony i nie będziemy już zwracać na nie uwagi.
Zanim jednak dojdziemy do tego punktu, co jakiś czas będą pojawiały się samochody, które zaprezentują obecny stan prac. Stan, który pozwala na dopuszczenie auta do ruchu drogowego, bo zrozumiałym jest, że koncepty potrafią jeszcze więcej – nie zostały tylko jeszcze przygotowane na tak wiele zmiennych, jakie mogą wystąpić w życiu codziennym.
Te fajerwerki odwracają jednak trochę uwagę od tego, czym samochód nadal jest. Środkiem transportu, który wymaga kierowcy. W nowym A8 ten kierowca będzie podróżował w bardzo komfortowych warunkach bez konieczności wydawania fortuny na paliwo. Jego pasażerowie również nie będą mieli na co narzekać – i choć po jakimś czasie może zaczęliby kręcić nosem, że miejsca nie jest tak wiele, jak zapowiadają rozmiary nadwozia, to skutecznie będą odwracać ich uwagę wszelkie pokładowe udogodnienia – telewizja, tablety, Internet i tym podobne.
Nowe A8 to obecnie jeden z najbardziej zaawansowanych technologicznie samochodów dostępnych w sprzedaży. I sporej części klientów to wystarczy, by nie zająknąć się przy składaniu zamówienia. Audi – dobra robota!
Redaktor