Audi A6 Allroad - turysta w garniturze
Czekaliśmy na niego od wiosny zeszłego roku, kiedy Niemcy zaprezentowali nową generację A6 C7 w wersji sedan. Jego pojawienie się było pewne jak to, że każda droga asfaltowa kiedyś przechodzi w szuter. Mijały jednak długie miesiące, a tego klasyka wciąż brakowało w ofercie. W końcu mistrzowie stopniowania napięcia pokazali wersję Avant - wtedy byłem już pewien, że to już niedługo. I wreszcie - jest! Audi A6 Allroad wjeżdża na polski rynek.
Co tak ważnego jest w tym modelu, że wyczekiwałem go z utęsknieniem? Dla mnie jest to przede wszystkim auto, które jako pierwsze oderwało luksus i technologię od asfaltu. Niemal wszystkie osobówki, nawet te z napędem na wszystkie koła, najlepiej się czują na drodze utwardzonej. Producenci nawet nie udają, że jest inaczej i lśniące metalikiem, ociekające chromem i obite skórą limuzyny rzadko kiedy opuszczają asfalt.
Wyjątków od tej reguły jest niewiele – przykładowo nie najtańsze Subaru Outback, czy jeszcze droższe Volvo XC70 i wreszcie bohater dzisiejszego spotkania – Audi A6 Allroad. Jest w tym towarzystwie najdroższy (czyżby „all road” było zaszyfrowanym przekazem „wszystko drogo”?), ale bez wątpienia zasługuje na miano auta, w którym najbardziej wybredny biznesmen może zasłużenie zrelaksować się po ciężkim dniu pracy. Nie będzie to jednak leniwe przemierzanie kilometrów, bo do tego wystarczyłaby „zwykła” A-szóstka. Z potężną mocą ukrytą pod maską, chwila zapomnienia na asfalcie może kosztować kierowcę mandat i punkty karne, dlatego tym razem będzie to relaks aktywny – zjeżdżamy z asfaltu, szukamy przygód na nieubitych szlakach i ścieżkach. Brak fotoradarów nie oznacza jednak, że będziemy tam jeździć szybko - w lesie czy w terenie wcale nie trzeba pędzić ponad 100 km/h, żeby było zabawnie. Ba, czasem radość sprawia jakikolwiek ruch auta – wówczas wystarcza świadomość, że każde inne auto już dawno by się zakopało.
Prezentacja odbywa się – a jakby mogło być inaczej – głęboko w lesie. Na lotnisku w Poznaniu odbieram kluczyki do wersji z silnikiem 3.0 TDI 245 KM w grafitowym kolorze. Nawigacja prowadzi nas autostradą A2 do krainy tysiąca jezior do hotelu pod Łowyniem w Wielkopolsce. Dobrze nam znany, elastyczny silnik Diesla napędza samochód z taką łatwością, jakby jego nadwozie było ze styropianu, katapultując auto w kilka sekund do granic dopuszczalnej prędkości. Nie mam jednak zamiaru opisywać luksusowego wyposażenia czy wygód podróży – opisałem to w swoim teście Audi A6 już rok temu, bo nie przyjechaliśmy tu jeździć autostradą.
Już sam dojazd do osady, która będzie naszą bazą wypadową na najbliższy dzień, prowadzi długim, leśnym duktem, ale ja mam zamiar poszukać jeszcze trudniejszych dróg, na których zwykła A6 mogłaby sobie nie poradzić, więc następnego dnia wyruszam na zwiedzanie okolic, które w nawigacji są pokazane, jako jednorodna zielona plama. Szczęście mi dopisuje i po kilkudziesięciu minutach mijam niewielką żwirownię. Na jej dno prowadziła droga wyłożona płytami, ale kończyła się ona koleiną głębokości pół metra, rozjeżdżoną przez ciężki sprzęt, więc było jasne, że zanim zdążę się porządnie zakopać, zostawię tu przedni zderzak. Na szczęście wzdłuż drogi z płyt znajdował się szeroki pas kopnego piasku i to on posłużył mi, jako poligon doświadczalny do sprawdzenia terenowych zdolności nowego dziecka Audi.
Jaki efekt? Dzięki napędowi na wszystkie koła Quattro auto radzi sobie z głębokim piaskiem nawet na zwykłych oponach. Dopiero, kiedy spróbowałem jechać pod górę i napotkałem na swojej drodze głębszą dziurę, to zaczęło się piaskowanie auta od spodu. Każdy, kto próbował swoich sił w terenie, wie, że położenie auta na brzuchu to najczęściej koniec samodzielnej podróży. Chyba, że auto jest wyposażone w regulowane, pneumatyczne zawieszenie i wówczas można odzyskać trakcję podwyższając nadwozie.
Allroad oczywiście jest wyposażony w takie rozwiązanie. W menu systemu MMI wchodzimy w wybór trybu jazdy. Audi Drive Select wyświetla w A6 Allroad dodatkową opcję - prócz Dynamic, Comfort i pozostałych „zwykłych” ustawień znajdujemy opcje „Allroad”. Po chwili auto zaczyna się kołysać. Tył, przód, znów tył, znów przód. Kilkadziesiąt sekund później auto jest gotowe do jazdy pod górę, po głębokim piasku z głębokimi dziurami. Jeszcze kilka minut zabawy, kilka zdjęć auta w akcji i mogę z satysfakcją stwierdzić, że było na co czekać. Allroad radzi sobie na każdej drodze – nawet tej piaszczystej. Wracam do hotelu z piaskiem w kratkach zderzaka, na lusterkach, dachu, a nawet na rurach wydechowych, ale wracam o własnych siłach, całym samochodem, po przekopaniu solidnego kawałka polodowcowej piaskowni. Odstresowany? O tak…
Jak już wspomniałem wyżej, Allroad nie należy do tanich aut. Podstawowa wersja tego modelu z silnikiem 3,0 TFSI i skrzynią biegów S-tronic kosztuje 268 500 złotych. Do wyboru jest również 3,0 TDI w różnych wariantach mocy od 204 do 313 KM. Za najsłabszą wersję z dieslem zapłacimy 263 500 zł, za najmocniejszą zaś, ze skrzynią Tiptronic, już 284 700 zł. Jeśli jeszcze dołożymy do tego np. pakiet promocyjny Prime oraz 19-calowe felgi z lekkich stopów, cena z łatwością przekroczy 300 tysięcy złotych. Lista dodatkowego wyposażenia jest dłuższa od drogi mlecznej, a takie pozycje jak system audio firmy Bang & Olufsen, czy nawigacja MIMI Navigation Plus z MIMI touch przyprawiają o cenowy zawrót głowy.
Spoglądając na to auto od strony technicznej, trzeba przyznać, że podobnie jak poprzednie generacje, ta również bazuje na modelu A6 Avant. Z jednej strony to świetnie – auto jest komfortowe, luksusowe i bardzo dobrze się prowadzi, z drugiej zaś nie należy liczyć na właściwości off-roadowe. Gdyby ktoś nie był tego pewien, powinien jeszcze raz przeczytać nazwę modelu: Allroad jest na każdą drogę, ale nie na bezdroża! To kompromis pomiędzy eleganckim i reprezentatywnym kombi z dozą funkcjonalności, a surową, świetnie spisującą się w terenie, ale mało „wyjściową” terenówką. Propozycja z Ingolstadt jest elegancka, szykowna, funkcjonalna i pojemna, poradzi sobie w lesie i lekkim terenie, a w trasie zapewni luksus i oczekiwaną w tej klasie aut dynamikę. Poza tym wygląd auta jest po prostu imponujący. Wariant A6 Allroad mierzy 4,94 m długości, jest szeroki na 1,9 m, zaś od ziemi mierzy 1,47 m. Pojazd jest więc o kilka milimetrów większy od „zwykłej” odmiany, zaś główną różnicą jest wyższe o 60 mm zawieszenie. A co zmieniło się od poprzedniej edycji?
Zmiany widać głównie w przedniej części auta, które doczekało się masywnego grilla z pionowymi, chromowanymi prętami. Widzimy też nowy zderzak o ciekawej, agresywnej stylistyce. Pięknie prezentują się nowe światła z tradycyjnym już dla Audi pasem diod LED – taki widok we wstecznym lusterku naprawdę może przyprawić o szybsze bicie serca. Po bokach mamy obowiązkowe poszerzenia nadkoli, wykonane z tworzywa sztucznego oraz nowe listwy progowe z kontrastującą chromowaną wstawką. Swoją drogą, ciekawe połączenie – surowy i toporny plastik zestawiony z luksusowym chromem. Pod podwoziem znajdziemy nierdzewne płyty, chroniące podzespoły przed uszkodzeniem w terenie. Na deser dostajemy porządne relingi dachowe na wypadek, gdybyśmy chcieli coś wywieźć z lasu. Całość prezentuje się po prostu świetnie. Ponadto do wyboru są trzy rodzaje felg – standardowe 18-calowe z oponami w rozmiarze 235/55, lub większe 19- i 20-calowe obręcze, które swoją drogą mogą nieco przeszkadzać na nieubitych szlakach.
Pewnym smaczkiem, którym A6 Allroad odróżnia się od tańszej alternatywy w postaci uterenowionej A4 jest standardowe, regulowane pneumatyczne zawieszenie. Jak to działa? Otóż przy dużych prędkościach pojazd automatycznie obniża się o 15 mm, aby zachować większą stabilność i pewność prowadzenia. Jeśli zaś chcemy uciec z ubitego szlaku, wciskamy przycisk, a zawieszenie „pompuje się” i podnosi pojazd o 35 mm. Przy niskich prędkościach istnieje możliwość podniesienia auta o dodatkowy centymetr. Powtórzmy to jeszcze raz - to nadal nie jest terenówka na wyprawy w surowy teren, ale na pewno zajedzie dalej, niż większość seryjnych kombiaków – nawet tych z napędem na wszystkie koła. Leśne szlaki, polne drogi, autostrady w budowie czy wiejskie ścieżki są tu mile widziane. Z drugiej strony wątpię, że znajdzie się wielu śmiałków, chętnych przetestować terenowe talenty auta, które kosztowało około 300 tysięcy złotych.
Jeśli jednak auto będzie wykorzystywane do tego, do czego pierwotnie zostało stworzone, czyli pożeranie kilometrów na autostradzie, to kierowca będzie po prostu wniebowzięty. Weźmy na przykład jedyną jednostkę benzynową w ofercie, czyli trzylitrowe, sześciocylindrowe TFSI w układzie V. Owszem, wybór jest żaden, ale ta jednostka po prostu idealnie pasuje do tego auta – 310 KM osiągane jest przy 5500-6500 obr./min, zaś moment obrotowy 440 Nm jest do dyspozycji kierowcy w zakresie 2900-4500 obr./min. Jeśli dołożymy do tego świetną skrzynię S-tronic oraz napęd quattro otrzymamy mieszankę idealną. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 5,9 sekundy, zaś prędkość maksymalna została ograniczone do 250 km/h. Jeśli zapewnienia producenta o średnim spalaniu wynoszącym 8,9 litra na 100 km są prawdziwe, to pogratulować technologii.
Diesel jest jeszcze ciekawszym rozwiązaniem. Najmocniejsza jednostka 3,0 TDI w takim samym układzie jak benzyniak, ze skrzynią Tiptronic generuje moc 313 KM i moment obrotowy 650 Nm, przyspiesza do „setki” w 5,6 sekundy, zaś prędkość maksymalna przestaje rosnąć przy 250 km/h. Średnie spalanie w takim wariancie zdaniem producenta to około 6,7 litra.
Czy Audi A6 Allroad to dobry samochód? Prawdę mówiąc, większość osób zanim przeczytało wstęp i tak miało wyrobioną opinię. Jest co prawda drogie, dodatkowe wyposażenie również do tanich nie należy, a wybór silników ogranicza się do dwóch jednostek. Ale co z tego? Wszystko jest idealnie do siebie dopasowane, silniki zapewniają świetną dynamikę i przyzwoite spalanie, zaś jakiekolwiek narzekania na komfort jazdy mogą sprowadzać się chyba tylko do niewygodnych spodni i o dwa numery za małych butów. Konkurencja? O niektórych konkurentach już wspominałem. Jak wiemy, podstawowa wersja A6 Allroad z silnikiem benzynowym to kwota 268 500 złotych. Za nieco niższą cenę mamy topową wersję Volvo XC70 z 3-litrowym 300-konnym silnikiem i wyposażeniem Summum – 245 300 złotych. Dla mniej wymagających pozostaje Volkswagen Passat Alltrack w najlepszej wersji z 2,0-litrowym silnikiem TSI o mocy 210 KM, który kosztuje 144 090 zł lub mniejszy brat A6 Allroad – A4 Allroad quattro z silnikiem 3,0 TDI o mocy 245 KM w cenie 227 000 zł.
Moim zdaniem Audi A6 Allroad to świetny samochód z rewelacyjnymi właściwościami jezdnymi na asfalt, niezłymi poza nim, dobrymi silnikami i z pięknym wyglądem na deser. Kosztuje niemało, ale z drugiej strony nie widać na horyzoncie konkurencji, która oferowałaby więcej za tę samą lub niższą cenę.