Audi A6 Allroad Quattro 3.0 TDI - do zadań specjalnych
Komu najbardziej przydałoby się nowe Audi A6 Allroad? Jak bardzo jest wszechstronne? Czy podoła ekstremalnym próbom? Na te pytania postaramy się odpowiedzieć w teście, ale by lepiej zobrazować możliwości Audi, pokusiliśmy się o dość nietypowe podejście - opowiemy Wam historię opartą na faktach. Faktach wynikających z naszych jazd testowych. Cała reszta to fikcja.
Od tygodnia padał śnieg. W ciemnym biurze detektywa pojawiła się piękna kobieta w płaszczu, spod którego błyszczał naszyjnik z pereł. "Zaginął mój mąż" - powiedziała roztrzęsionym głosem. "Obawiam się, że mógł zostać porwany" - kontynuowała - "Pomoże mi go pan odnaleźć, panie...?" - "Torsen" - odpowiedział człowiek za dębowym biurkiem. "Detektyw Torsen. Co się stało?"
Wstęp rodem z powieści kryminalnej w stylu noir może nie zdradza zbyt wiele szczegółów nowego Audi A6 Allroad, ale wydaje się dobrym podłożem do opisania poszczególnych cech tego auta. Póki jednak jesteśmy poza światem wiecznego deszczu, śniegu, nocy i pań w perłach, pokuszę się o kilka faktów odnośnie testowanego auta. Allroad w wydaniu C7 ujrzał światło dzienne w 2012 roku, w Genewie. To nie tyle przestylizowana i podniesiona wersja Avanta, co bardziej odrębny model, od początku do końca pełniący swoją specyficzną funkcję. By nie być gołosłownym, zaznaczę, że aż 1100 części zostało zaprojektowanych specjalnie do Allroada, co wskazuje na poważne traktowanie przez producenta. Jako jedyny samochód z uterenowionych kombi ukończył też tor testowy Land Rovera - przebył bardzo wymagającą trasę, na której angielski producent terenówek testuje każdy pojazd. Rok modelowy 2015 przyniósł facelifting, w którym zmieniono między innymi kształt lamp, jak i technologie reflektorów, ale podniesiono też moc o „całe” 7 KM. Zmiany wydają się czysto kosmetyczne, a i tak dobrze prezentujący się A6 Allroad C7 zyskał chyba przez to jeszcze więcej charakteru. Tyle pokrótce, bo o reszcie dowiemy się śledząc losy detektywa Torsena.
”Jak wyglądał?”
Detektyw oczywiście się zgodził. Nie potrafił odmówić w takiej sytuacji. Kiedy spytał o miejsca, w których mógłby znaleźć jakieś ślady, usłyszał, że mąż ostatnio załatwiał dużo spraw na mieście. Jego samochód podobno wciąż stoi pod jedną z jego firm. Może warto zacząć od tego? Wręczyła mu zapasowy kluczyk z logo czterech, zachodzących na siebie kół. Kobieta dodała, że nie chciała, by jakikolwiek ślad mógł się zatrzeć, ale poprosiła, by po przeszukaniu samochodu, detektyw odwiózł go pod ich posiadłość. Tak będzie najlepiej.
Dotarł na miejsce. Jego oczom ukazał się widok, który od razu przypadł mu do gustu. Detektyw Torsen znany był z zamiłowania do samochodów, dlatego też na jego twarzy zarysował się lekki uśmiech. Nowiutkie Audi A6 Allroad. Podchodząc od tyłu, ujrzał dwie rury wydechowe wkomponowane w aluminiową osłonę na zderzaku. Powyżej znajdował się pas z szarego plastiku. Przynajmniej trudniej będzie mi go porysować - pomyślał bohater. Jeszcze wyżej dostrzegł pas świateł LED, którego nie przypominał sobie z wersji sprzed liftingu. Przeszedł na bok auta. Dedykowany do tego modelu brązowy kolor Java świetnie współgrał z matowymi wstawkami, które ciągnęły się przez nadkola i próg, aż w stronę przedniego zderzaka. Choć A6 Avant to długie auto, bo mierzące aż 4,93 m, to jednak jego linia boczna narysowana jest całkiem zgrabnie. Jak na kombi, ma delikatnie opadającą linię dachu, co wydłużyło przestrzeń bagażową, ale nieznacznie zmniejszyło też jej pakowność. Detektyw cicho westchnął i podszedł do frontu. Najlepsze zostawił na koniec. Wielki, w całości chromowany grill wygląda elegancko, a zarazem agresywnie. Wyciągnięty jest praktycznie do samego dołu zderzaka, który zakończono zresztą kolejną srebrną listwą - tym razem z czterema wlotami. No i te światła. Po liftingu pojawiły się tu nowe światła LED do jazdy dziennej, ale jak wyczytał wcześniej w prasie detektyw - zamówić można też najnowsze osiągnięcie Audi, czyli światła LED Matrix. Co za brutal - pomyślał Torsen. No nic, trzeba brać się do pracy.
”Być może we wnętrzu…”
Najpierw zajrzał do bagażnika. Zauważył w nim siatkę, która ogranicza mniejszym przedmiotom możliwość przesuwania się podczas jazdy i dwie składane listwy służące do oddzielania bagażu. "Nic tu nie ma" - mruknął i wcisnął przycisk zamykania klapy. Wsiadł na miejsce kierowcy, a drzwi zamknęły się za nim z przyjemnym, stłumionym trzaskiem. Torsen rozsiadł się w bardzo wygodnym, kubełkowym fotelu ze skóry i rozejrzał po kabinie. Co prawda przyszedł tu z jasno wyznaczonym celem, ale benzyna we krwi znów wzięła górę. Co my tu mamy… Włączył zapłon i w jednej chwili z deski rozdzielczej wyjechał ekran Audi MMI. Centrum multimedialne wydawało się bogate w funkcje, choć to nie to zrobiło na nim największe wrażenie. Nie był to też szeroki tunel środkowy, który stał się podstawą dla szeregu przycisków i przełączników. Wrażenie robił bowiem zestaw zegarów, czy raczej komputer, pomiędzy nimi, który wyświetlał dane dotyczące aktualnego spalania i parę dodatkowych informacji. Wyświetlany obraz był w wysokiej rozdzielczości, a jeśli kierowca zechciał, mógł tam się pojawić pełnoekranowy obraz mapy satelitarnej czy obraz asystenta jazdy nocnej. "Noktowizor - to by mi się mogło kiedyś przydać!" - pomyślał Torsen. Choć funkcji było tu jeszcze wiele, detektyw skupił się wreszcie na poszukiwaniu poszlak. Na pierwszy rzut oka pusto. Zajrzał do wszystkich otwartych schowków - nic, jak to w nowym aucie. Schowek przed pasażerem. Znowu pudło, tylko zmieniarka do płyt CD i DVD. Podłokietnik - też nic. Już miał się poddać, gdy coś go tknęło. Chwila… W podłokietniku schowała się jeszcze jedna kieszeń, przeznaczona raczej na płaskie przedmioty. Bingo. W środku leży skrawek papieru, na którym znajduje się coś, co przypomina adres. Problem w tym, że ów wyrwany został w miejscu znacznie utrudniającym jego odszyfrowanie. Najważniejsze, że znalazł się punkt zaczepienia. Po chwili położył nogę na hamulcu i ponownie wcisnął przycisk „Start”.
”Uciekł przez las”
Silnik diesla w układzie V6 wydał cichy pomruk, budząc się do życia. 320 KM pochodzące z trzylitrowej jednostki musi być szybkie. Torsen wyobrażał sobie, do czego mógł wykorzystywać Allroada jego właściciel. 650 Nm w zakresie 1400 - 2800 obr/min musiało pozwalać nawet na ciągnięcie przyczepy z mniejszym jachtem - do 2,5 tony na przyczepie z hamulcami. Na ekranie komputera pokładowego widniał napis „9,1 l /100 km”. Żona zaginionego mówiła coś o tym, że jej mąż dużo poruszał się ostatnio po mieście. "Jak na tę moc, nieźle" - pomyślał. Wrzucił wsteczny, po czym zauważył ekran z kamery cofania. Co ciekawe, można było wybrać dowolny widok - narożniki z przodu i z tyłu, sam przód, sam tył, a także widok z lotu ptaka. Detektyw uważnie wycofał z miejsca parkingowego i ruszył do domu zleceniodawcy.
Z ciekawości, kiedy wyjechał za miasto, zresetował komputer. Jechał dość dynamicznie, a spalanie wyniosło 8.1 l/100km. Wybrał tryb Comfort na Audi drive select. Był zaskoczony tym, jak dobrze A6 potrafiło tłumić nierówności, wydawało się, że wręcz płynie po drodze. Zauważył przy okazji, że w standardzie, właściciel Allroada dostał regulowane zawieszenie o 4 poziomach pracy - normalnym, obniżonym i dwóch stopniach podwyższenia. Przyszedł czas na chwilę zabawy. Przełączył tryb na „Dynamic”. Zawieszenie zostało utwardzone i obniżone z 14 do 12,5 cm prześwitu. Skrzynia biegów S-tronic przełączyła się w tryb sportowy, a z wydechu rozległ się przyjemny warkot, zupełnie niepodobny do dźwięku silnika diesla. Zrobił to, bo już z daleka widział, że nie zdąży przejechać przez skrzyżowanie w małym miasteczku. Nie chciał zdążyć. Stojąc na światłach, zauważył, że nie może skorzystać z kontroli startu. Kiedy zapaliło się zielone światło, przeniósł szybko nogę z hamulca na gaz i wystrzelił do przodu. Pierwsza setka ukazała się po zaledwie 5,5 sekundy. Allroad ani myślał zwalniać. Spojrzał w lusterko, by zobaczyć, jak daleko w tyle pozostały inne samochody, ale ku jego zdumieniu, trzymało się za nim czarne BMW serii 5. „Widać jemu spieszy się bardziej, niech jedzie…” - pomyślał Torsen.
Zwolnił. BMW nadal nacierało. Chciało go staranować! W ostatniej chwili zrobił unik i wdepnął gaz w podłogę. W tym momencie sprawy nieco się skomplikowały. Dlaczego ktoś chciał go dorwać? Miał swoich wrogów, ale większość z nich zdążył już przecież posadzić za kratkami. Detektyw szybko połączył fakty - tajemnicze zaginięcie, samochód pozostawiony pod jedną z firm, podejrzane kontakty. Oni nie chcą dorwać jego, oni myślą, że to zaginiony mąż! A może ktoś próbuje go wrobić? Nie czas na analizowanie sytuacji. Trzeba działać! Audi A6 Allroad skierowało się w stronę pobliskich gór, by na wijących się w nieskończoność serpentynach zgubić pościg. Stały napęd na cztery koła realizowany przez centralny mechanizm różnicowy z kołem koronowym zapewniał świetną trakcję, podczas gdy tylnonapędowe BMW wciąż zamiatało tyłem. Torsenowi przemknęła myśl o tym, że układ przeniesienia napędu nie nosi już jego nazwiska, ale cóż - emerytura zbliżała się wielkimi krokami, Audi też musiało pójść naprzód. Wyłączył ESP na drugi stopień - „Przydałoby się więcej kontroli”. Chcąc zacieśniać zakręty, dodawał gazu by wywołać nadsterowność. Audi dostawiało jednak tył do wyjścia, a następnie wyrywało do przodu. Choć w pościgu taka przyczepność była jak najbardziej wskazana, to raczej nie pozwalała na super długie slajdy w stylu rajdowym. Mimo ewidentnej przewagi napędu quattro, BMW wciąż siedziało mu na ogonie. Ci goście na pewno nie mieli pokojowych zamiarów.
Wtedy zauważył swoją szansę. Las. Szybko wybrał tryb „Allroad” i skręcił w ośnieżoną, nieutwardzoną drogę. Podniesione do 17,5 cm zawieszenie pozwalało mknąć przez wszelkie nierówności nawet z prędkością 80 km/h, a stalowe osłony pod podwoziem skutecznie chroniły je przed mniejszymi uderzeniami i uszkodzeniami. Kiedy wyjechał wreszcie z drugiej strony lasu, zorientował się, że ścigający go samochód zniknął z lusterek. Nie potrzebował dodatkowej zachęty. Szybko pognał w dół, do najbliższego miasteczka. Na następujących po sobie łukach czuć było ponad 2 tony masy i nawet 255-milimetrowe hamulce w końcu zaczęły się przegrzewać. Torsen zauważył w oddali opuszczone domostwo i szopę. To była jego szansa. W kilka minut przedarł się do kryjówki, otworzył bramę i zaparkował w środku. Ostatni raz spojrzał na samochód, który być może uratował mu życie, zamknął bramę i odszedł. Mimo, że wyszedł z tego cało, coś ciążyło mu na sercu. Żałował, że musi rozstać się z tym pięknym i wszechstronnym Audi. Dokąd uda się teraz? Jak tam dotrze? Będzie miał trochę czasu, by się nad tym zastanowić. Wiedział jedno. Ktoś musi mu odpowiedzieć na parę pytań.
Wszystko w jednym
I tutaj rozstaniemy się z losamii detektywa Torsena. Historia miała na celu zaprezentować wszechstronne możliwości Audi A6 Allroad. Widzę bowiem ten model jako idealny samochód choćby właśnie dla detektywa, policjanta, zbira, ale i głowy rodziny czy osoby lubiącej aktywny wypoczynek. Z silnikiem diesla o mocy 320 KM dostaniemy trochę sportu, stały napęd quattro zapewni świetną trakcję, a żeby wszystko stworzyło spójną całość - pneumatyczne zawieszenie dostosuje charakterystykę pracy tak, byśmy poczuli się komfortowo, uzyskali bardziej dynamiczne nastawy lub mogli wjechać w teren. Może to już nie to, co kiedyś i ciężko wykonać tu czterokołowy drift, ale w zamian otrzymujemy zwiększone bezpieczeństwo i niemal gwarancję, że jeśli wyznaczymy sobie jakiś cel poza trasą, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że uda nam się doń dojechać.
A ile kosztuje taka zabawa? Sporo. Testowe Audi A6 Allroad kosztowało blisko pół miliona złotych, choć teoretycznie możemy mieć takie „już” za 271 700 zł. Niestety, taki próg cenowy czyni Allroada pojazdem dla osób zamożnych, ale nadzieja dla szerszej klienteli być może będzie leżała za parę lat w samochodach używanych - choć to z kolei nie spodoba się właścicielom „salonówek”. Za cztery lata niektóre wersje mogą kosztować nawet mniej, niż 100 tysięcy złotych - tak przynajmniej wygląda sytuacja końcówki produkcji generacji C6.
Inne marki premium nie garną się do rywalizacji z Allroadem. Mercedes ani myśli uterenawiać E-klasę, BMW woli pozostawić tę działkę modelom z rodziny X. Jedynie Volvo ze swoim XC70 wciąż próbuje odbierać klientów, ale czy skutecznie? Prawda jest taka, że model ten na rynku jest już od 8 lat i nadal nie zanosi się na jakieś większe zmiany. Może w 2016 roku, ale to tylko plotki. Póki co, Volvo może się sprzedawać, choć jeśli mielibyśmy kupować wyłącznie oczami - XC70 jest miażdżone przez A6 w wersji terenowej. Najdroższy, 215-konny diesel Volvo kosztuje „zaledwie” 248 800 zł, podczas gdy najmocniejsza benzyna, która generuje 304 KM to 243 100 zł. Prawie połowa taniej, niż testowe Audi.
Jeśli wybieracie między luksusowym SUV-em, a kombi lub limuzyną - Audi A6 Allroad skupi ich wszystkie cechy. I, o dziwo, we wszystkim okaże się przynajmniej dobre. Bardziej ucywilizowane, niż wcześniej, ale dobre.
Redaktor
Audi A6 allroad quattro 3.0 TDI 320 KM, 2015 - test AutoCentrum.pl
Wyświetlenia: 163 583Nie zawsze próba stworzenia z dużego i komfortowego kombi terenowe auto na każdą okazję okazuje się udana. W przypadku Audi A6 allroad quattro trudno się do czegokolwiek przyczepić, ale jest w tym wszystkim pewien problem. Jaki? Wszystkiego dowiecie się z naszego testu!