Audi A5 - odświeżony przebój
Są różne faceliftingi. Jedne potrzebne są inżynierom, inne marketingowcom, a ich skala pozwala precyzyjnie określić, na ile popularny był model w swoim pierwszym wcieleniu. Jeśli zalegał on na półkach, to do pracy zabierają się inżynierowie, facelifting jest wówczas bardzo głęboki i w efekcie powstaje niemalże nowe auto. A jeśli sprzedawał się jak ciepłe bułeczki? To już zadanie dla działu marketingu - najczęściej wystarcza lekka korekta, która ma głównie zapewnić powrót samochodu na czołówki gazet.
W tym przypadku korekta oczu, noska i paru innych organów. Bo bohater dzisiejszego testu - Audi A5 na półkach długo leżeć nie musiał, gdyż klienci chętnie (a dokładnie ponad 320 tys. razy) sięgali po niego od samego początku jego istnienia, czyli od 2007 roku. To właśnie wtedy panowie z Ingolstadt zaprezentowali model A5 w wersji Coupe jednocześnie na salonach Geneva Motor Show oraz Melbourne International Motor Show. Model A5 miał być powrotem marki na rynek średniej wielkości coupe od czasu Audi 80 w wersji B3 i B4. Trzeba przyznać, że powrót wypadł wyśmienicie.
Dziś, po 5 latach pierwsza generacja wciąż nie wygląda na starą nawet na tle aut, które dopiero co opuściły biura designerskie - nie przypadkowo Walter de’Silva powiedział, że A5 to jego najbardziej udane dzieło. Klasyczne formy coupe, brak zbędnych elementów i udziwnień, idealne proporcje, idealna wielkość. Nawet cena idealna - zaczyna się od kwot poniżej 150 tys., co dla stylowego coupe marki premium można uznać za okazję. Auto jest również dostępne w bardzo drogich wersjach S i RS, zaś ogromna paleta dodatkowego wyposażenia sprawi, że nawet arabski szejk poczuje się w tym aucie odpowiednio dopieszczony. Dla każdego coś miłego. Jakby tego było mało, A5-tka dostępna jest również w wersjach cabrio i 5-drzwiowej Sportback. Nie dziwne, że do zmian w nadwoziu projektanci podchodzili bardzo ostrożnie i zmienili tylko tyle, ile trzeba było, aby klienci nie zaczęli narzekać, że zmian prawie nie widać.
Najlepiej zmiany te widać w oczach nowego coupe. Zmienił się ich kształt - teraz to prędzej trójkąt niż kwadrat. Zamiast łuku z LEDowych punktów reflektor jest ozdobiony ciągłym światłowodowym "spinaczem". Wygląda to efektownie i pozwala z daleka rozpoznać A5 na drodze. Również rozpoznawalny kształt tylnych świateł nie pozwala się pomylić - to jest Audi. Jedyna wątpliwość to... jaki model? Nowa A5 przywołuje bowiem skojarzenia z modelem A6. Do tego zmieniona forma grilla - to teraz sześciokąt a nie trapez - również podobnie do A6 i innych modeli. Profil auta pozostał praktycznie bez zmian - i dobrze, gdyż ładna i harmonijna linia klasycznego coupe została nienaruszona.
Wewnątrz wszystko wygląda znajomo, ale po bliższym przyjrzeniu się - jest sporo poprawek. Deska rozdzielcza jest podświetlona przyjemnym, białym, księżycowym światłem, drążek do zmiany biegów wygodniej leży w dłoni, tryb systemu Audi Drive Select można wybrać nie tylko przez MMI, ale i naciskając specjalny przycisk, a sam system MMI jest łatwiejszy w obsłudze - miedzy innymi dzięki wydzieleniu osobnego przycisku do sterowania nieźle brzmiącym systemem audio. Miejsca wewnątrz jest sporo, także dla wysokiego kierowcy. Gorzej z tylną kanapa - tam miejsca jest w sam raz dla dziecka, ale dorosły nie będzie miał łatwego życia. Nie mówiąc o rosłym pasażerze, który będzie miał problem, aby w ogóle wejść do tyłu.
Można też wspomnieć o świetnym wyciszeniu, sportowych fotelach, dobrze leżącej w dłoniach kierownicy, czy przyjemnych w dotyku materiałach wykończeniowych, ale skupianie się na tym w sportowym modelu Audi, to jak opowiadanie o tym, że słońce świeci. To jasne – dosłownie i w przenośni. Skupmy się więc na tym jak nasz czerwony testowy bolid spisuje się na drodze. A spisuje się wyjątkowo dobrze.
Aby najlepiej poznać wszystkie zalety auta należy przestawić system Audi Drive Select w tryb Dynamic i obserwować, co się dzieje. A dzieją się naprawdę ciekawe rzeczy. Kierownica staje się przyjemnie ciężka i precyzyjna, pedał gazu staje się bardziej czuły, zaś 2-sprzęgłowa 7-biegowa automatyczna skrzynia biegów S-tronic utrzymuje turbodoładowany silnik na zawsze gotowych do przyspieszenia obrotach. W tym trybie kierowca i auto stają się jedną całością, pokonującą zakręty... kolejne zakręty i wypatrującą kolejnych zakrętów – choć na prostej A5 też nie ma nic do zarzucenia.
W trakcie testu Polskę sparaliżował atak śnieżnej zimy, lecz ja, wyglądając rano przez okno i widząc białe drogi, tylko się uśmiechnąłem, przypominając sobie o znaczku Quattro na grillu. Świetna trakcja przy starcie i w zakrętach, łatwość kontrolowania auta w poślizgu i możliwość 2-stopniowego wyłączenia ESP (częściowe wyłączenie w trybie Sport i pełna dezaktywacja dla miłośników wysokiego stężenia adrenaliny we krwi) pozwalają na doskonałą zabawę nadsterownością. Na asfalcie auto równie chętnie wkręca się w łuki, demonstrując precyzję nowego, elektrycznie wspomaganego, układu kierowniczego i pracę napędu na wszystkie koła.
Co do innych trybów Audi Drive Select - jest ich kilka: Efficiency, Comfort, Auto i Individual. Próbowałem wszystkich, lecz w odróżnieniu od innych aut ze stajni Audi, którymi jeździłem i w których inne tryby się sprawdzały, w A5 żaden z nich nie pasuje do charakteru auta. Tylko Dynamic! W tym trybie 211-konny silnik daje z siebie wszystko, przyspieszając do setki w 6,5 sekundy i sprawiając, że mocniejsze wersje silnikowe stają się głównie kaprysem właściciela.
Oceniając samochód, nie można pominąć faktu, że A5 zrobiło kolejny krok ku unifikacji. Silniki, ustawienia, rozwiązania, technologie, a nawet wygląd - wszystko to przypomina inne modele albo jest pożyczone z innych modeli. Czy to problem? Zapytaj swojego portfela, a on podpowie Ci, że jest z tego powodu bardzo szczęśliwy, bo dzięki tej unifikacji A5 po faceliftingu, znacznie oszczędniejsze, szybsze i po prostu lepsze, kosztuje praktycznie tyle samo, co poprzednia wersja. Nieco smutniejsze miny mogą mieć właściciele modelu A5 sprzed liftingu, ale wystarczy, że popatrzą na swoje cudo przed oknem i od razu humor się poprawi.
Cena testowanej wersji zaczyna się od 184 200 zł, a podstawowa wersja A5 z silnikiem 1.8 TFSI kosztuje 142 500 zł. Myślę ze to uczciwa propozycja za auto marki premium w klasycznym opakowaniu i naszpikowane nowoczesną technologią, a do tego wyglądające tak, że właściciel nowej M3 w identycznym, ostrym, czerwonym kolorze z uśmiechem spoglądał na stacji paliw zza dystrybutora, aby potem przyznać, że to niezłe cacko. Bo takie jest.
Plusy:
+klasyczna, niezmącona zbędnymi dodatkami linia Coupe
+postęp techniczny w stosunku do poprzedniej wersji
+delikatne, choć pozytywne poprawki stylistyczne
+wciąż atrakcyjna cena najtańszych wersji silnikowych
Minusy:
-dość wysokie spalanie wersji 2.0 TFSI (w zimowych warunkach): od 11 do 15 litrów w mieście
-brak tylnej wycieraczki i aerodynamika nawiewająca śnieg na środek tylnej szyby
-mało miejsca na tylnej kanapie