Audi A4 Allroad Quattro - a błoto na dach przynieś sam
Nie ma ostatnio dnia, aby z Audi nie przyszła radosna nowina o kolejnych pobitych rekordach sprzedaży, przekroczonych obrotach za kwartał i coraz to wyższych zyskach netto i brutto. To wszystko na tle kryzysowych komunikatów o zapaściach, spadkach i innych ulubionych słowach komentatorów branży motoryzacyjnej. Jak firma z Ingolstadt to robi? Mają markę, jakość - owszem, ale to nie wszystko. Co jeszcze? Odpowiedzi poszukam z bohaterem dzisiejszego testu - A4 Allroad.
Dzisiejsze społeczeństwo z coraz większą łatwością odchodzi od konwenansów. Jedni zakładają rodziny, ale nie decydują się na dzieci. Inni mają dzieci, ale nie zakładają rodzin. Kupują przenośne komputery, ale nigdy nie ruszają ich z biurka. Wreszcie kupują gumiaki i bez obciachu pokazują się w nich w modnej restauracji - tylko muszą to być bardzo drogie i firmowe gumiaki. W świecie samochodów również wszystko już dawno stanęło na głowie – wielkie terenówki, które kiedyś służyły do jazdy po bezdrożach, wdarły się w nowym wcieleniu na salony, a im bardziej to były chromowane i im mniej off-roadowe wcielenia, tym większe budziły pożądanie.
Teraz przyszła kolej na kombi. Pomysł nie był zresztą nowy. Volvo dawno dozbroiło V70 i otrzymało XC70, Subaru w ogóle nie musiało wiele robić - podniosło Legacy i otrzymało Outbacka. Audi też ma swojego klasyka gatunku A6 Allroad. I znów – kiedyś było wiadomo, czego należy oczekiwać od tych uterenowionych kombiaków. To było kiedyś...
A teraz mamy A4 Allroad - znacznie bliższy A4 Avant, niż klasyka A6 Allroad, który ze swoimi mocnymi silnikami i pneumatycznym zawieszeniem służył czemuś więcej, niż parkowaniu w głębszej zaspie. Trend jest oczywisty – mamy na redakcyjnym parkingu kolejne auto, które co prawda wygląda równie dobrze świeżo umyte, jak i ubłocone po dach – ale w praktyce błoto na dach lepiej przynieść w rękach z rowu do auta zaparkowanego bezpiecznie na poboczu.
O tym, że Allroad służy do jazdy po każdej, ale jednak drodze, świadczy prócz samej nazwy ciekawy fakt: ani na oficjalnej stronie internetowej Audi, ani na pierwszych trzech stronach wyników wyszukiwania w Google nie znalazłem informacji o kątach natarcia i zejścia A4 Allroad – nie mówiąc już o kącie rampowym. Producent uznał widocznie te informacje za mało istotne w przypadku tego modelu. Wychodzi na to, że groźnie wyglądające osłony na zderzakach, czy szerokie plastikowe osłony na nadkolach są tylko ozdobami?
Nie tylko. Analizując rysunki techniczne, można jednak być pewnym, że mimo nieco dłuższych zwisów terenowe zdolności wyżej zawieszonego (18 cm prześwitu) A4 Allroad będą lepsze od zwykłego Avanta quattro. O ile lepsze? Niedawno byliśmy na prezentacji Passata Alltacka, gdzie Volkswagen podzielił się jego terenowymi parametrami – kąty rzeczywiście są trochę bardziej off-roadowe, ale różnica do zwykłej wersji nie przekracza zwykle 3 stopni. Pamiętaj o tym, zanim wytyczysz sobie drogę „na skróty” przez las czy zaorane pole.
Zmienił się niemal każdy wymiar włączając w to nawet rozstaw osi - bez zmian pozostały jedynie wymiary wewnętrzne dla pasażerów. Szkoda, bo za rosłym kierowcą, który sam bez problemu się odnajdzie za kierownicą, miejsca jest niewiele. Sam za sobą się nie zmieściłem, choć z moimi 2 metrami wzrostu nie każde auto radzi sobie z takim trudnym testem.
A co z prowadzeniem? Znany, z ostatnio testowanego przez nas A5, 211-konny dwulitrowy silnik TFSI rozpędza auto z taką lekkością, jak gdyby było z tektury. Mocy nie brakuje prawie nigdy - dopiero na autostradzie auto staje się mniej zrywne. Automatyczna skrzynia S-tronic o 7 przełożeniach myśli chwilę po włączeniu trybu „D”, a następnie dyskretnie znika ze świadomości kierowcy, nieodczuwalnie zmieniając biegi we właściwych momentach. Powraca dopiero po przestawieniu Audi Drive Select w tryb Dynamic – wtedy trzyma silnik na zauważalnie wyższych obrotach. Manualna zmiana biegów jest oczywiście możliwa, ale skrzynia w trybie automatycznym radzi sobie na tyle sprawnie, że ręczne zmiany przełożeń nie są ani konieczne – ani, niestety, specjalnie ekscytujące bez łopatek pod kierownicą.
Jadąc w trasie, zastanawiałem się nad przyczyną stosunkowo wysokiego spalania, bo 10 litrów/100 km to niezbyt optymistyczna wartość. Skoro tyle pali w trasie, to ile będzie palił w mieście? Tajemnica wysokiego spalania była prozaiczna – świetne wyciszenie i duży zapas mocy silnika sprawiły, że średnia prędkość podróży była wyższa, niż … sam się spodziewałem. Kiedy się zmusiłem do wolniejszej jazdy, spalanie spadło do 9 litrów – wciąż nie jest to rewelacja, ale można to wytłumaczyć napędem na wszystkie koła i wysokim zawieszeniem. A w mieście trzeba się przygotować na 12 litrów - z włączonym seryjnie montowanym systemem Start&Stop. W systemie Audi Drive Select jest jeszcze tryb Efficiency, ale oszczędności rzędu 1 litra na 100 km nie są warte wrażeń z jazdy, porównywalnych z ciągnięciem 3-tonowej przyczepy.
Twardsze zawieszenie i większy o niemal 2 cm rozstaw kół dodają autu stabilności na drodze, rekompensując wyższe od Avanta o 3,7 cm zawieszenie. W zasadzie prowadzenie Allroada niewiele się różni od wersji Avant. Jedynie na szybszych łukach gwałtowne odjęcie gazu powoduje delikatną nadsterowność, gaszoną zresztą bardzo zdecydowanie przez elektronikę – przypuszczam, że Avanta nie było by tak łatwo wyprowadzić z równowagi.
W tym roku Allroad przeszedł facelifting, który był ni e tyle mu potrzebny, co był efektem zmian w A4 oraz A5. Zmiany, które zaszły w tych modelach, można znaleźć również i w wersji Allroad. Aby się nie powtarzać, polecam zapoznanie się z artykułami, opisującymi te modele (Nowe A4 - hit Audi po liftingu, Audi A5 - odświeżony przebój) a w wielkim skrócie: auto jest lżejsze, bardziej ekonomiczne, bardziej skomputeryzowane i z pewnością zachwyci każdego wielbiciela nowoczesnych LEDów w reflektorach.
Na koniec o cenach. Kwotą 163.900,- zł cennik otwiera wersja z manualną skrzynią biegów. Dopłata za S-tronic to bagatela 9.500,- zł. Dużo. Na tle tej ceny różnica pomiędzy Avantem quattro a Allroadem wygląda jak promocja – dopłata za większy prześwit, ładniejsze zderzaki i parę innych dodatków wynosi tylko 4.700,- zł. Czy to tak dużo, aby pokazać sąsiadom, że nabyłeś ostatnio działkę za miastem i masz czas na łowienie ryb na dzikich jeziorach? Ktoś może oczywiście uznać, że minimalnie lepsze właściwości terenowe to zbyt mała różnica i pozostanie przy bardziej dyskretnym Avancie. Ktoś woli łowić ryby na jeszcze dzikszych jeziorach i kupi A6 Allroad. Albo Q5. A jak ma szczególnie długie wędki to nawet Q7.
Chyba już wiem dlaczego komunikaty prasowe od Audi są ostatnio tak bardzo optymistyczne. Koncern z Ingolstadt oferuje tak szeroką paletę aut z czterema pierścieniami na masce, że każdy klient (niezależnie od długości wędki) znajdzie coś dla siebie. Dodaj do tego uznaną markę, wysoką jakość oraz skłonność klientów do hojnego płacenia za ładne auto przed restauracją i sukces jest murowany.