Arrinera Hussarya - prace wciąż trwają
W 2011 roku przedstawiono prototyp polskiego supersamochodu. Prace nad finalną wersją wciąż trwają. Konstruktorzy zakładają, że 650-konna Arrinera Hussarya trafi na drogi w 2015 roku. Czy jest na co czekać?
Informacja o rozpoczęciu prac projektowych stała się zaczątkiem wielu dyskusji. A.H.1, czyli jeżdżący prototyp Arrinery, zadebiutował w połowie 2011 roku. Szybko pojawiły się krytyczne głosy. Nie brakowało opinii, że Arrinera będzie klonem Lamborghini, przedstawiony prototyp to statyczna atrapa, zastosowany wyłącznie w prototypie 340-konny motor 4.2 V8 nie zapewni wystarczająco dobrych osiągów, do wykończenia kabiny posłużyły wskaźniki i panel sterujący klimatyzacji z Audi S6 C5, a dysze wentylacji przeszczepiono z Opla Corsy D.
Na nic zdały się zapewnienia konstruktorów, że finalna wersja samochodu zostanie znacząco udoskonalona. Arrinera Automotive zakładała dalsze prace nad liniami nadwozia. Planowana była również metamorfoza wnętrza. Kabina produkcyjnej Arrinery miała być dużo bardziej szlachetna i funkcjonalna od wnętrza prototypu. Konstruktorzy nie ukrywali, że część elementów kabiny koncepcyjnego modelu A.H.1, zaadaptowano z seryjnie produkowanych samochodów. Ich liczba w ostatecznej wersji Arrinery zostanie jednak ograniczona do minimum. Planowane jest np. użycie dysz wentylacji z Chevroleta. Jeden z czterech nawiewów będzie od podstaw zaprojektowany komputerowo przez Arrinerę, a później przetestowany i wyprodukowany, aby idealnie wpasował się w kształt deski rozdzielczej. Gorzkich słów krytyki i tak z pewnością nie zabraknie. Prześmiewcy powinni jednak pamiętać, że w wielu najdroższych i najbardziej pożądanych supersamochodach można znaleźć części przeszczepione z najpopularniejszych aut. Tylne światła Astona Martina Virage pochodzą z Volkswagena Scirocco. W późniejszych latach Aston Martin stosował lusterka i kluczyki Volvo. Z tyłu Jaguara XJ220 znalazły się światła z Rovera 216, natomiast McLaren F1 otrzymał okrągłe lampy z... autokaru. Zapożyczane są również przednie światła. Choćby Morgana Aero, który posiada reflektory Mini.
Jak przebiega realizacja ambitnego projektu? Odpowiedzi na pytanie postanowiliśmy poszukać w podwarszawskiej siedzibie Arrinera Automotive S.A. Co zastaliśmy w biurze projektowym oraz halach warsztatowych? Na dyskach twardych komputerów są już zapisane kompletne projekty nadwozia, wnętrza oraz rozwiązań technicznych. W największej hali trwają prace nad elementami zawieszenia. W centrum, niemal na honorowym miejscu, stoi jeżdżący prototyp supersamochodu. Rurowa rama nie została jeszcze obłożona poszyciem z włókna węglowego, więc bez przeszkód można przyjrzeć się kluczowym podzespołom, jak również analizować poprawność ich działania i szybko wykrywać ewentualne nieprawidłowości.
W hali czekały na nas gliniane modele. Projekt wnętrza został wykonany w skali 1:1. Wygląda naprawdę ciekawie. Pozostaje poczekać na kokpit wykończony skórą i włóknem węglowym – powinien jeszcze bardziej cieszyć oko. Nie zabrakło także przestrzennej miniatury Arrinery. Gra światła na poszczególnych elementach karoserii sprawia, że model prezentuje się lepiej od komputerowych wizualizacji. Model Arrinery Hussarya sprawia też dużo lepsze wrażenie od pierwszego prototypu – A.H.1.
W kwietniu bieżącego roku spółka Arrinera Automotive S.A. otrzymała od Urzędu Harmonizacji w ramach Rynku Wewnętrznego certyfikat dotyczący znaku towarowego słowno-graficznego „Hussarya”. Aktualnie testowany jest szkielet Arrinery, czyli rama przestrzenna, którą uzbrojono w kubełkowe fotele, gwintowane zawieszenie, 6-biegową skrzynię biegów oraz silnik 6.2 V8 z półek General Motors. Konstruktorzy deklarują, że podczas jazd po płycie lotniska Ułęż urządzenia pomiarowe firmy Racelogic odnotowały przeciążenia sięgające 1,4 g. Sprawdzono zachowanie prototypu na różnych typach opon oraz działanie i rozmieszczenie poszczególnych układów.
Wyjątkowa sztywność konstrukcji nośnej ma przełożyć się na precyzję prowadzenia. Nie zapomniano również o względach bezpieczeństwa. W rozbudowanym szkielecie nie zabrakło miejsca na struktury energochłonne. Aktualnie planowane jest wyposażenie polskiego supersamochodu wyłącznie w ABS. Klamka jednak nie zapadła, gdyż trwają rozmowy z dwiema firmami, które mogłyby wyposażyć Arrinerę w system ESP.
Przywiązanie wagi do najmniejszych detali ma zagwarantować szybkie przejście procedury homologacyjnej. Arrinera chce pójść krok dalej. Samochód będzie spełniał nie tylko wymagane przepisami minimum. Projekt wnętrza był długo udoskonalany i badany pod kątem funkcjonalności oraz ergonomii. Wszystko po to, wnętrze produkcyjnej wersji modelu Hussarya nie tylko cieszyło oko. Konstruktorzy Arrinery zadbali, by rozmieszczenie poszczególnych elementów oraz ich kształty nie dokuczały nawet podczas najdłuższych podróży. Aby wyeliminować ewentualne wpadki, przygotowano model kokpitu w skali 1:1. Nie wszystkie elementy są gotowe. Wiadomo jednak, że na pokładzie nie zabraknie nowoczesnych rozwiązań. Plany Arrinera Automotive zakładają użycie „wirtualnego” panelu wskaźników – kluczowe informacje mają być prezentowane na wyświetlaczu. System wyświetlania danych zostanie opracowany specjalnie dla supersamochodu Arrinera i wykonany przez holenderskiego kooperanta.
Prototyp jest wprawiany w ruch przez silnik 6.2 LS9, który generuje 650 KM i 820 Nm. Widlasta „ósemka” General Motors powinna zapewnić doskonałe osiągi. Z analiz konstruktorów modelu Hussarya wynika, że sprint „setki” będzie kwestią ok. 3,2 s. Czas rozpędzania od 0 do 200 km/h nie powinien przekroczyć dziewięciu sekund. Jeżeli warunki pozwolą, Hussarya bez trudu przekroczy 300 km/h. Obliczono, że Arrinera ze skrzynią Cima oraz 20-calowymi kołami powinna być w stanie osiągnąć 367 km/h.
Jeszcze nie wiadomo, czy jednostka LS9 trafi do finalnej wersji Arrinery. Barierą są normy emisji spalin. Arrinera ma posiadać europejską homologację, więc konieczne będzie spełnienie surowych warunków Euro 6. Aktualna wersja amerykańskiego V8 nie spełnia tej normy. Normę spełnia natomiast produkowany od 2013 roku silnik LT1. Arrinera Automotive czeka również na następcę silnika LS9. Czasu na wybór optymalnej jednostki napędowej jest jeszcze sporo. Na tym nie kończą się utrudnienia. Nie lada wyzwaniem było znalezienie podwykonawców elementów konstrukcyjnych. W Polsce nie brakuje wyspecjalizowanych firm, jednak kiedy konieczne staje się zachowanie najwyższej precyzji wykonania, a jednocześnie przygotowanie krótkiej serii podzespołów, okazuje się, że lista potencjalnych poddostawców staje się bardzo krótka.
Arrinera Hussarya ma być produkowana w Polsce. Zadanie powierzono spółce SILS Centre Gliwice. Centrum logistyczno-produkcyjne SILS sąsiaduje z gliwicką fabryką Opla i dostarcza koncernowi General Motors niektóre podzespoły. System montażowy – wykorzystujący elektroniczny klucz, skaner i kamerę, ma zapewnić najwyższą jakość montażu oraz wykluczyć ewentualne błędy ludzkie. Nieprawidłowości w procesie produkcyjnym zostaną natychmiast wychwycone przez oprogramowanie systemu.
Producent zakłada, że Arrinera z podstawowym wyposażeniem i 650-konnym silnikiem będzie kosztowała 116 740 euro. To niebagatelna kwota. Jeżeli odniesiemy ją do samochodów podobnej klasy – np. Noble M600 – okazuje się, że wspomniana suma jest naprawę atrakcyjna.
Standardem będą m.in. 19-calowe koła, system audio, w pełni diodowe oświetlenie, klimatyzacja, czujniki i kamera cofania oraz obszyta skórą deska rozdzielcza. Arrinera zamierza oferować za dopłatą m.in. pakiet wzmacniający silnik do 700 KM, utwardzone zawieszenie, 4-punktowe pasy, kamerę termowizyjną i lepsze nagłośnienie. Dla najbardziej wymagających klientów ma zostać przygotowana limitowana Seria 33 - każdy z 33 egzemplarzy zostanie pokryty unikalną kompozycją lakierów. Farby opracowane przez firmę PPG mają zastrzeżoną recepturę. Dodatków stylistycznych nie zabraknie także w kabinie.
W stanie gotowości do jazdy Arrinera powinna ważyć ok. 1,3 tony. Niska masa jest następstwem wykonania nadwozia z włókna węglowego. Jeżeli zamawiający zdecyduje się na dopłacenie za pakiet Carbon, elementy z włókna węglowego będą widoczne m.in. na konsoli środkowej, wewnętrznych częściach progów, uchwytach drzwiowych, obudowie panelu wskaźników, kierownicy oraz tylnych częściach oparć foteli. Na liście opcji nie zabraknie także aktywnych elementów aerodynamicznych. W proces testowania zaawansowanego ospojlerowania zaangażowano pracowników Politechniki Warszawskiej. Podczas badań w tunelu aerodynamicznym analizowano przepływ i zawirowania strug powietrza przy prędkościach sięgających 360 km/h.
Prace projektowo-badawcze pochłonęły ponad 130 tysięcy roboczogodzin Czy Arrinera Hussarya stanie się pierwszym polskim supersamochodem? Odpowiedź poznamy za kilkanaście miesięcy. Jeżeli deklaracje konstruktorów znajdą pokrycie w rzeczywistości, na drogi może trafić naprawdę ciekawa konstrukcja.